• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co się stało w bloku na Chełmie?

Marzena Klimowicz-Sikorska
12 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

W środę jeden z mieszkańców bloku przy ul. Grabowskiego 15 na Chełmie zabarykadował się w piwnicy. Konieczna była interwencja antyterrorystów.

Dlaczego 34-letni Paweł, który w mieszkaniu przy ul. Grabowskiego 15 zobacz na mapie Gdańska na Chełmie mieszkał całe życie załamał się i zaczął grozić sąsiadom, że wysadzi blok? Dlaczego zabarykadował się w piwnicy, gdzie od jakiegoś czasu pomieszkiwał? I dlaczego skończyło się na tym, że spokojnego zawsze mężczyznę antyterroryści musieli siłą wyprowadzać z budynku?



Awantury i hałas to dla mieszkańców bloku przy ul. Grabowskiego nic nowego, dlatego nikogo nie zdziwiły dobiegające tuż po północy odgłosy. Dopiero huk uderzanego młotka o kaloryfer postawił na nogi część z nich. Nikt jednak nie spodziewał się, że kilka godzin później będą oglądać sąsiada, którego znają całe życie, wyprowadzanego przez antyterrorystów.

Przeczytaj relację z tego wydarzenia.

34-letni Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji) nie sprawiał żadnemu z sąsiadów większego problemu. Wręcz przeciwnie, zapytani o niego sąsiedzi wypowiadali się o nim pozytywnie. - Zawsze spokojny, kłaniał się. Nie przejawiał nigdy agresji - mówi jedna z sąsiadek, pragnąca zachować anonimowość.

Wiadomo było jednak, że sytuacja tej rodziny jest trudna. Rok temu zmarł ojciec pana Pawła, z którym był bardzo zżyty, do tego był jedynym żywicielem. Mimo że w domu poza matką mieszkał jeszcze z dwoma braćmi, wszyscy mieli problem ze znalezieniem pracy.

- Moi synowie to dobrzy ludzie, którzy, jak każdy, mają swoje gorsze strony. Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy: kłopoty finansowe, śmierć męża, to, że mieszkamy w zalanym częściowo mieszkaniu i brak pracy dla moich synów sprawił, że Paweł się załamał - mówi nam matka 34-latka, prosząca o anonimowość. - Z tego co wiem rozpadł się też jego związek i to mogło być katalizatorem jego zachowań.

Z naszych informacji wynika, że w środę w nocy 34-latek, najprawdopodobniej będący pod wpływem alkoholu, zaczął awanturować się z matką. Zdemolował drzwi w jednym z pokoi, miał też wysyłać SMS-y do znajomych, że ma już dość. Swoją złość wyładował na kaloryferze, uderzając w niego młotkiem. W końcu zbiegł do piwnicy, w której już wcześniej urządził sobie prowizoryczne mieszkanie, i zabarykadował się, grożąc, że wysadzi blok w powietrze.

- Nie sądzę, by syn miał tam jakieś materiały pirotechniczne. On nie byłby do tego zdolny. Po prostu załamał się - dodaje matka 34-latka.

Tuż po godz. 4 na miejsce zjechała policja, karetka pogotowia i straż pożarna oraz policyjni negocjatorzy, którzy przez kilka godzin próbowali przekonać mężczyznę do tego, by dobrowolnie wyszedł z piwnicy. Ponieważ funkcjonariusze nie mieli pewności, czy w piwnicy nie ma żadnych substancji wybuchowych, byli przygotowani na to, by natychmiast ewakuować mieszkańców.

- Około godz. 4 obudziło mnie dudnienie. Nie wiedziałam, co się dzieje, jednak udało mi się zasnąć. Dopiero po godz. 6, przygotowując dzieci do szkoły, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam wozy strażackie, karetkę pogotowia i policję - mówi pani Monika, która poinformowała nas o tym zdarzeniu. - Myślałam najpierw, że to gaz się ulatnia. Potem słyszałam krzyki, że ktoś chce nas wysadzić. Ktoś powiedział, że sąsiad podpalał drzwi w piwnicy. Nie wiedziałam jednak, o kogo może chodzić.

Mężczyzna nie chciał współpracować z negocjatorami, konieczna więc była interwencja policji i strażaków. Ci ostatni silnym strumieniem zalali pomieszczenie piwniczne, w którym się zabarykadował, a antyterroryści siłą z niego wyciągnęli.

- Będący na miejscu lekarz nie stwierdził, by coś stało się 34-latkowi. Mogę potwierdzić, że w piwnicy nie było ani broni, ani żadnych substancji pirotechnicznych. Bezpieczeństwo mieszkańców nie było więc zagrożone - mówi sierż. sztab Lucyna Rekowska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Mężczyzna trafił do szpitala, a nasi funkcjonariusze ustalają teraz szczegóły tego zdarzenia.

Czy do takiej sytuacji musiało dojść? - To, co zrobiła ta osoba to wołanie o pomoc. Widać, że wyczerpał on wszystkie znane mu środki do tego, żeby sobie pomóc, a przyjaciele, rodzina też już najwyraźniej nie mieli na to pomysłu - mówi Alicja Rogowska, zastępca kierownika Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku. - W Polsce mamy niską wrażliwość społeczną, jeśli chodzi o tzw. normalne rodziny. Zauważamy je, jeśli zaczynają się awanturować, coś się złego zaczyna dziać.

Jak dodaje, najważniejsze, by w porę zgłosić się do np. CIK po pomoc. - Jeśli nie wiemy, co ze swoim życiem dalej zrobić, czujemy się bezsilni, potrzebujemy rozmowy, pomocy prawnej, warto zgłosić się do nas. Udzielamy pomocy przez telefon, anonimowo, osobiście. Nie trzeba u nas podawać swoich danych, zapewniamy pełną anonimowość - dodaje Rogowska. -Udzielimy pomocy każdemu, działamy przez 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu, również w święta. Co ważne, udzielamy pomocy za darmo.

CIK działa w Trójmieście od 15 lat. Co roku jego wolontariusze odbierają po kilka tysięcy telefonów, drugie tyle to porady e-mailowe i osobiste. Na co dzień współpracuje z psychologami, psychiatrami i pracownikami pomocy społecznej.

- Udzielamy też drobnych porad prawnych. Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie pomóc od razu, skierujemy daną osobę do odpowiedniej jednostki - dodaje Alicja Rogowska. - Nie mamy też rejonizacji, mogą się więc do nas zgłaszać osoby spoza Trójmiasta.

Jak zgłosić się do Centrum Interwencji Kryzysowej?

CIK udziela porad przez telefon pod numerami: (58) 511 01 21, 511 01 22 lub na infolinię 0 801 011 843, e-mailowo: centrum@cik.sos.pl. Można też zgłosić się osobiście (nie trzeba się umawiać) pod adres: Gdańsk - Nowy Port,Plac Księdza Prałata Gustkowicza 13 zobacz na mapie Gdańska.

Miejsca

Opinie (392) 9 zablokowanych

  • Niemozliwe, takie rzeczy na zielonej tuskowej wyspie kapiacej dobrobytem??

    • 3 2

  • Samodzielnosc (7)

    Uwazam, ze to sa skrajne konsekwencje dlugiegio mieszkania u rodzicow i nadopiekunczosci. Dzieci przyzwyczajaja sie do tego, ze mamusia i tatus zawsze sa, zawsze pomoga i potem jak rodzicow zabraknie to sa problemy. Kazdego czeka dzien, gdy mamusia juz nie ugotuje darmowego obiadku i nie wypierze skarpetek i dlatego kazdy powinien probowac sie usamodzielnic jak najwczesniej, inaczej przyszlosc moze byc brutalna :-(

    • 10 1

    • 50% racji (6)

      Częściowo jest tak, jak piszesz. Człowiek kończy 18 lat i powinien odejść od rodziców i znaleźć swój sposób na życie. Ale co, jeśli nie jest na tyle silny? Czy wygonisz z domu własne dziecko wiedząc, że może zostać bezdomnym, lub bandytą? Wszyscy będą Cię wytykać palcami.

      W naszym świecie słabi giną, albo ciągną w dół tych, to się nad nimi zlitowali. Wszystko dzieje się jak w piosence Nalepy "Kiedy byłem małym chłopcem". Wiatr łamie słabe drzewa - tych, którzy kierują się emocjami a nie chłodną kalkulacją.

      • 3 2

      • (4)

        A co ci slabi zrobia, jak rodzicow zabraknie? Samodzielnosc jest nie do unikniecia, ja mysle ze im pozniej tym trudniej...

        • 6 0

        • zginą (3)

          tyle z tego będzie, że rodzic nie będzie patrzył na upadek swojego dziecka

          Niektórzy liczą, że czas przyniesie zmianę i ciągną to tak długo, jak się da. Może wygrana w jakiejś grze? Marne złudy, ale jakoś trzeba się motywować do życia.

          • 3 0

          • . (1)

            jeszcze mozna isc na terapie

            • 0 0

            • masową?

              Gry to nie tylko tooto-lotek, ale i zdrapki w marketach, konkursy sms, formularze w internecie. Zakładam, że każdy dorosły Polak przynajmniej raz w cos zagrał, a im biedniejszy, tym częściej.

              • 0 0

          • broń Boże wygrana!!! Degeneracja murowana! Ktoś kto nie potrafi zarobić

            nie powinien dostawać za darmo zbyt wiele bo to mu pomoże tylko stoczyć sie jeszcze bardziej

            • 0 0

      • nie p..dol głupot facet

        • 0 0

  • ciśnienie rośnie

    Co jest przyczyną tego, że na przeciętnego mieszkańca bloku wypada 6 m.kw? Jeszcze 10 lat temu mieszkania były 2-krotnie tańsze, po czym w ciągu jednego roku, po wejściu do UE, ich ceny podskoczyły o 100%, a zarobki nie. W 2002 roku średnie wynagrodzenie wynosiło 2133 zł, a w 2012 roku 3522 zł. Świadczy to wyraźnie o tym, że przez 10 lat wzrost pensji nie dogonił wzrostu cen. Nasze państwo nas nie ochroniło, bo jest od lat kierowane przez ludzi o mentalności plemiennego kacyka, który sprzedał swoich ludzi za szklane paciorki. Tacy ludzie są u władzy, bo większość Polaków to głupcy, którzy na nich głosowali. Kredyty na 30 lat uczyniły z Polaków niewolników, których na dodatek oskubano z emerytur. To jest lichwa na skalę światową.

    Tu nie pomoże żaden psycholog, ani trzymanie ludzi przed telewizorem lub internetem. Polacy potrzebują wolności, a nie uspokajaczy. Monitoring na osiedlach nie szuka złodziei i wandali, którzy dokuczają zwykłym ludziom, tylko pilnuje ognisk buntu.

    Jeśli w takim napięciu trafi się dodatkowo problem osobisty, tak jak tu - człowiekowi zmarł ojciec, partnerka go rzuciła, to prawdopodobieństwo załamania jest bardzo duże. Nikt mu nie pomoże, bo każdy ledwo trzyma w kupie to co sam ma i wie, że jednorazowe gesty nic nie dadzą. Kogo stać na utrzymanie rodziny i załamanego sąsiada?

    • 8 3

  • Przy obecnych cenach. (7)

    Propozycja pracy poniżej 2500zł netto powinna być kwalifikowana jako niewolnictwo i karana więzieniem.

    • 20 5

    • Proponuję założyć firmę,zatrudnić ludzi

      i płacić nawet po 5000 złotych.

      • 9 0

    • źle piszesz (4)

      Nie można karać za to, że ktoś daje szansę zarobku, choćby lichą. Trzeba dopaść tych, co sterują rynkiem, niszczą konkurencję i windują ceny. Ale na to trzeba desperacji, bo to akcja samobójcza.

      • 3 2

      • ciekawostka (3)

        ktoś mi dał minusa, a nie postawił go pod trafną i sarkastyczną uwagą: "Proponuję założyć firmę,zatrudnić ludzi i płacić nawet po 5000 złotych". Cóż za niekonsekwencja :-))))

        • 2 2

        • Ja proponuje nie zakładać firmy kiedy nie mogę przyzwoicie płacić swoim pracownikom (2)

          Właściwie to Państwo powinno eliminować używając swojego skutecznego aparatu instytucjonalnego do zamykania takich firm.

          • 2 1

          • Jasnowidz?

            Podejmując się czegoś, bierzesz na siebie ryzyko. Tam gdzie nie ma ryzyka, nie ma też pieniędzy. Państwo to największy powszechnie akceptowany terrorysta na danym terenie, którego interesują głównie wpływy z haraczu, czyli z podatków. Nasze państwo zarabia na opłatach za zezwolenia na podejmowanie działalności gospodarczej, a nie na zysku rodzimych biznesów. Jest przeżarte korupcją i wrogim nastawieniem do przedsiębiorczości, bo pieniądze dają władzę, której państwo z przyzwyczajenia do centralnego zarządzania nie chce puścić. Nawet jeśli firma leży, państwu kasa się należy. Pracownicy są źli na pracodawców, ale czemu sami nie założą swoich interesów? Pomyśl, gdzie jest problem? Wielu ludzi myśli jeszcze jak 30 lat temu, że pracodawca to państwo.

            • 1 0

          • Skąd się tacy biorą?

            Proponuję dopisać jeszcze milion regulacji, na pewno rozwinie to naszą gospodarkę.

            • 0 0

    • zgadzam się

      • 0 0

  • SZUKANIE PRACY (10)

    Ludzie wypisujący brednie o tym, że jak się chce, to można i że praca leży na ulicy tak naprawdę nigdy jej nie szukali, nie wiedzą nic o życiu i żyją nienawiścią do innych. Możesz chcieć kopać rowy, odśnieżać ulice, albo zamiatać biura i pracować za byle 500 złotych. Po pierwsze na każdą ofertę wpływa po kilkadziesiąt-kilkaset ofert i trzeba mieć mnóstwo szczęścia, żeby ktoś zareagował. Po drugie każą Ci napisać list motywacyjny. Po trzecie jeśli z CV wynika, że np. nie byłeś pracownikiem najemnym, tylko miałeś firmę i nie ma referencji, to szanse są jeszcze mniejsze. Po czwarte jeśli masz swój zawód i jakieś w nim doświadczenie, usłyszysz, że chyba masz załamanie nerwowe, że chcesz się tak zdegradować. Wyższe studia to koszmar, a odpowiedź, że musisz za coś żyć jest niedozwoloną desperacją, karaną odrzuceniem oferty (nawet do sprzątania trzeba kochać kurz!). Po piąte większość prostych prac, np. w fast foodach, sklepie albo sekretariacie jest przypisane wiekowi, albo płci - masz trochę więcej lat, albo jesteś facetem, a nie chętną lalką i odpadasz. Polska to nie Ameryka, gdzie wystarczy chcieć pracować! Pracodawcy dla zasady ośmieszają się naborami jak co najmniej na przysłowiowego kierownika i mają przewrócone w głowie! Sami nie wiedzą co im nie odpowiada, albo czego chcą i oczywiście Ci o tym nie powiedzą, żebyś mógł uniknąć błędu. Nie nadąży za tym nawet najbardziej przytomny człowiek! Szukanie pracy to horror dla wytrwałych i tylko dla ludzi o silnych charakterach. Pensje, umowy i traktowanie pracownika, to wszystkim pikuś. Nie spotkałem się z normalną reakcją, gdzie wystarczy chęć do pracy.

    • 15 7

    • Prawda (2)

      Ostatnio widziałam ogłoszenie na sprzątaczkę na osiedlu - list motywacyjny (ciekawe co w nim piszą)! A do KFC przyjmują tylko studentów... Zapomniałeś dodać, że nie ma nic gorszego jak wspomnieć, że się jest bezrobotnym i tak bardzo chce pracować!

      • 4 1

      • jak to co? motywacje do pracy, w koncu sprzatac też trzeba "umić" (1)

        • 1 0

        • JW.

          czasem nie możesz udowodnić na papierze, ale możesz pokazać, że potrafisz - zwłaszcza w takich zajęciach.

          • 0 0

    • prawda jest taka (2)

      w koncu sie znajdzie jak sie szuka. tez wiem sporo o poszukiwaniu bo zajelo mi to kilka msc z 5 letnim stazem pracy, ale sie udalo. wiec nikt mi nie wmowi ze nie mozna. a leniwi zawsze byli i beda, znam paru takich co nawet nie probowali szuakc bo wybrali zycie na garnuszku...i zgadzam sie z opinia, ze w tym kraju jest jak jest(kiepsko) ale to nie usprawiedliwa lenistwa. i co w sytuacji gdy placa 6 zl/h lepiej w ogole nigdy nie podejmowac dzialanosci zarobkowej? poczatki zawsze sa trudne, ale cos trzeba robic z zyciem..

      • 1 2

      • (1)

        Kiedyś na pewno, ale czy to powinno tak wyglądać? Właśnie powinno być tak, że jak chcesz, to przynajmniej za parę złotych możesz i Cię przyjmą, a o efektach zadecydują wyniki. Zdarzają się na pewno Ci z wyboru leniwi, ale podobnie jak w przypadku bezdomnych nie wolno generalizować! Pracę trzeba szanować, bo znaleźć ją bardzo trudno!

        • 3 0

        • jasne masz racje

          ze praca powinna byc dostepna "od ręki" a o wyskosci pozniejszej placy decydowac powinny wyniki, ja osobiscie uwazam ze przy dzisiejszych cenach 2500 netto to minimum na godne zycie...no ale to ze w kraju jest kiepsko moim zdaniem nie usprawiedliwia tego, ze ludzie do pracy w ogole nie chca chodzic i żeruja ile wlezie na rodziach..

          • 2 0

    • Z doświadczenia wiem, że ludzie co narzekają na brak pracy (1)

      wysyłają po 100 CV do firm jak leci, w ogóle nie przykładając się do tego, żeby wysyłać tylko tam gdzie pasują ich kwalifikacje. Nie potrafią uzasadnić, czemu się do czegoś nadają, wytłumaczyć że np. nie umiem X, ale za to dobrze sobie radzę w Y. Wysyłają dokumenty adresowane do zupełnie innych firm. Wysyłają po 3 CV tego samego dnia (bo zapomnieli?), z błędami ortograficznymi kłującymi w oczy itp. itd.
      I jak wtedy dawać szansę takiej osobie, jak w tak ważnym momencie nie przykłada się do napisania 1-2 stron tekstu.

      • 1 1

      • mnie to chłopie nie dotyczy. wynik jw. praktyka. pracy nie ma!!!

        • 0 0

    • (1)

      Oj nie nie nieee...ja szukałam pracy...bardzo długo...a np. na kasę do reala czy tesco biorą praktycznie od ręki. Chyba, że nie chcesz pracować za 6zł/h z umową zlecenie

      Uwierzcie mi- jak się chce, to praca się znajdzie

      • 2 0

      • myślenie pracodawców jest takie - praca jest poniżej kwalifikacji, tzn. że szybko ją rzucisz. odpadasz, widocznie masz problemy z psychiką, że się tak nisko cenisz, albo nie umiesz sobie znaleźć pracy w zawodzie i na miarę... kto ma przewrócone we łbie???

        • 0 1

  • w tym kraju strach nawet sie załamac

    zaraz naślą na ciebie antyterrorystów

    • 13 2

  • Wszystko przez rudego z Platformy (1)

    j.w.

    • 14 3

    • e...

      no nie wszystko, ale o to chodzi, żeby skupić uwagę tłumu na jakimś jaskrawym punkcie, a kiedy się gapią, opróżnić ludziom kieszenie :))))

      • 0 0

  • (11)

    Ludzie żebyście widzieli jakie lewusy pracują "na zachodzie" i ile zarabiają i tam każdy powie że im się należy za ciężką pracę.

    W Polandi usłyszysz trzeba było się uczyć, biednyś boś głupi, każdy jest kowalem swojego losu i inne brednie.

    • 13 7

    • (10)

      No, zaskocz mnie, ile zarabiają? 1000 funtów? 1000 euro? Co to są za pieniądze? Normalni ludzie nawet w Polsce więcej zarabiają w tydzień. A przy kosztach życia na zachodzie ten 1000 funi czy euro nic nie znaczy - też klepią biedę mieszkając jak w slumsach po kilka osób w pokojach albo po kilka rodzin w mieszkaniu i robiąc zakupy w jakimś dziadowskim tesco.

      • 6 5

      • Klepią biedę w slumsach to niepiśmienni imigranci z Afryki. (9)

        Bajki o kryzysie np. w Hiszpanii, we Włoszech. Byłem, rozmawiałem, widziałem, co dla nas jest sufitem dla nich jest podłogą.

        O Niemcach czy krajach skandynawskich nawet nie ma co rozmawiać.

        • 4 7

        • (8)

          Byłeś, widziałeś, tia. Widzisz, ja co chwilę bywam i widzę. Może jak porównujesz "klientów" polskiego MOPS-u do nawet słabo zarabiających ludzi na zachodzie to masz rację z tym sufitem. W innym wypadku jakoś nie widzę tego sufitu czy podłogi, powiem więcej - nie opłaca się nam wyjeżdżać z Polski, bo zarabiając tu powiedzmy 25-30tys. zł miesięcznie też można godnie żyć zwłaszcza jak żona dokłada do budżetu kolejne 15tys. zł. Zatem my póki co za granicę jedynie w interesach i na wakacje wolimy jeździć.

          • 2 7

          • Ironia (4)

            Uderzyłeś mnie po głowie tymi zarobkami, o mało z krzesła nie spadłem :p.
            W kraju gdzie średnia pensja wynosi 2700 netto i nie osiąga jej ponad 60% społeczeństwa (już nie wspomnę o prawie 30% bezrobociu wśród młodych)... a piszesz o zarobkach 25-30tys. no i całe szczęście że masz żonę która też dorzuci grosika bo bieda w domu straszna...

            Albo masz ostre poczucie humoru i w sumie niesmaczny (nie widzę innego wyjścia)
            Albo na nazwisko masz Tusk, Rostowski, Adamowicz i zaklejone oczy kropelką :p

            Pozdrawiam

            • 8 4

            • (3)

              A ty myslisz ze samochody ktore widac na ulicach, to sa po 2 złote? ?? Ocknij sie, zobacz w weekend, 100, 200 tysięcy, tyle kosztuja samochody, moze według ciebie sami złodzieje?

              • 1 4

              • (2)

                baranie to są firmowe auta albo leasingowane albo na kredycie

                • 0 2

              • (1)

                Debilu a jakie to ma znaczenie czy leasing czy kredyt, przecież na ratę trzeba mieć, Na przykład samochód za 100 tysięcy w leasingu, to ratka 3500 netto miesięcznie. To według ciebie płaci osoba która zarabia 2800 miesięcznie. A jeśli już wspomniałeś o firmowych autach, to uwierz mi że koleś który ma firmówkę za 150-200 tysięcy, zarabia grubo powyżej 10 tysięcy, dyrektor w naszej firmie, ma Volvo za 180 tysięc i zarabia w granicach 35 miesięcznie. i co kołku?

                • 1 0

              • o to chodzi gnoju że to nie są auta ludzi tylko banków i funduszy leasingowych rozumiesz to debilu?To takie samo debilstwo jak wychwalanie rzekomego dobrobytu po sprzedawanych na chwilówki plazmach smartfonach itd debilu to jest kupowane na krechę za kasę którą z nawiązką trzeba oddać.3500 tysiąca za auto które bierze na krechę duża firma pajacu to są takie wielkie koszty?To raczej tworzenie kosztów żeby pomniejszać sobie podatki

                • 0 1

          • ile zarabia Twój podwładny? (2)

            Średnie wynagrodzenie brutto wg. GUS, jeszcze nie przekroczyło 4 tys zł, a Ty piszesz o stawkach 6-krotnie wyższych. Ile płacisz swoim podwładnym i czy uważasz, że jesteś od nich 6-razy lepszy? Czy zrobisz w godzinę, to co innemu zajmie cały dzień? Jak długo jesteś w stanie pracować z taka wydajnością?

            Jeśli piszesz poważnie to czekam na odpowiedź. Jeśli nie, to już przestań żartować, bo ze internauci śmiechu się kawą pochlapią.

            • 4 1

            • (1)

              Średnia płaca u mnie w firmie to 11000zł brutto. Oczywiście juniorzy zarabiają mniej, seniorzy więcej, ale generalnie nie ma biedy, bo do tego dochodzą różne bonusy.

              • 0 0

              • ech, ta statystyka

                500000 -1 prac
                30000 -10 prac
                150000 -20 prac
                5000 -100 prac
                2500 -300 prac

                i masz średnią 11717

                • 1 0

  • Przysłowie mówi "nawet będąc w andergrandzie państwo cię znajdzie"

    • 1 3

  • zapraszam na Szopy 1

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane