• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co uczniowie robili nauczycielom?

Michał Sielski
3 maja 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Taka klasa to marzenie większości nauczycieli. Rzeczywistość rzadko jest jednak taka różowa. Taka klasa to marzenie większości nauczycieli. Rzeczywistość rzadko jest jednak taka różowa.

Dla wszystkich, którzy lubią mówić, że "kiedyś młodzież była inna", a w szkole nikt nie pozwalał sobie na to, by choćby drwić z nauczycieli, publikujemy wspomnienia dzisiejszych 30- i 40-latków. Wyobraźcie sobie najgłupszą rzecz, jaką można zrobić w szkole - oni robili gorsze.



Zobacz także: Zachowania nauczycieli, które dziś by nie przeszły

Czy byłe(a)ś niesforny(a) w szkole?

Kosz na śmieci na głowie to nie pomysł młodzieży z czasów filmików, które można nagrać telefonem i wrzucić na TikToka. Dzisiejsi dorośli wspominają - czasem z humorem, często ze wstydem - numery, które wykręcali swoim nauczycielom. Czasem były to tylko głupie teksty, nieszkodliwe, dziś wspominane jako zabawne.

Jak choćby krótka historia z podstawówki na Zaspie, którą pamięta pan Michał.

- Jak mi pani wpisze tę jedynkę, to ja pani ten dziennik spalę! - groził pół żartem, pół serio kolega, który obecnie jest... zawodowym strażakiem.

"Jesteśmy biedni, dlatego nie mam książek"



W średniej szkole uczniowie często myśleli, że są sprytniejsi od nauczycieli. Ale najczęściej okazywało się, że tylko im się tak wydaje.

- Gdy nauczycielka geografii zapytała mnie, dlaczego po raz kolejny jestem nieprzygotowany i nie mam książek, odpowiedziałem, że jestem biedny i nie stać mnie na książki. Mama została wezwana do szkoły i powiedziano jej, że szkoła nie wiedziała o naszej złej sytuacji, więc zrobią zrzutkę, bym nie czuł się gorszy. Mama była bardzo zdziwiona, podobnie jak nauczyciel, który dowiedział się, że nasza sytuacja wcale nie jest zła. No, a potem wiadomo: wstyd, ochrzan i obietnica poprawy - wspomina swoją przygodę w II LO w Gdyni pan Wojciech, pracujący obecnie jako grafik komputerowy.
Inna opowieść: trwa lekcja, pukanie do drzwi. Wchodzi chłopak z równoległej klasy.

- Dzień dobry, pani od muzyki (wymienia nazwisko) prosi Łukasza, bo ma coś tam nieuregulowane.
Nauczycielka się zgadza, Łukasz wychodzi. Uczniowie zaczynają się delikatnie uśmiechać, co zauważa nauczycielka. Po chwili orientuje się, że muzyka była tylko w pierwszej klasie, więc pani od muzyki nie może od niego niczego chcieć. Wychodzi więc z klasy w poszukiwaniu Łukasza. Znajduje go w szkolnym barze z trzema kolegami z równoległej klasy. Brakowało im jednego do brydża, więc poszli po czwartego. Kończy się naganą, wezwaniem rodziców i szlabanem na wychodzenie z domu przez dwa tygodnie. Wtedy była to dotkliwa kara, bo młodzież spędzała czas poza domem, a nie przed ekranami.

Alkohol i brydż w czasie lekcji



Conradinum, lata 90. Szkoła uważana za jedną z najlepszych techników w Trójmieście. Na część kierunków Politechniki jej absolwenci dostawali się wtedy bez żadnych egzaminów. Ale też lubili się zabawić. Okazją do tego były np. zajęcia w pracowni elektrotechnicznej. Trwały jednego dnia przez pięć godzin lekcyjnych z rzędu. Klasa była dzielona na cztery grupy, a nauczycieli było dwóch. Za każdym razem dwie grupy były więc bez nadzoru. Można było w tym czasie łączyć obwody, a można było...

- Przynieść wino z piwnicy rodziców i szybko rozpić butelczynę w cztery osoby. Do dziś zastanawiam się, jakim cudem nauczyciel tego potem nie wyczuł i nie zauważył. Może nie spodziewał się takiej bezczelności, a może wiedział, że to jednorazowy wyskok i nie ma co tego zgłaszać, bo niechybnie wyrzuciliby nas za to ze szkoły - wspomina Paweł, dziś przedsiębiorca, w latach 90. jeden z prowodyrów szkolnych wyskoków.

Dawniej był śmiech, dzisiaj jest wstyd



Niektórzy po latach ze wstydem wspominają swoje zachowanie. I żałują, że nie mieli okazji za nie przeprosić.

- Lata 90. Pierwsza klasa I LO w Sopocie. Wówczas to było liceum, do którego trafiali tzw. spadochroniarze, czyli uczniowie, którzy nie dostali się do lepszych liceów. W mojej klasie sporo było gagatków, kilku skinów, anarchista, metale, punki i zwykli uczniowie. Dostaliśmy polonistkę, świeżo po studiach, to był jej absolutny debiut w szkole. Ruda, w okularach, warkocz grzecznie upięty, garsonka i wzrok wbity w podłogę... Gdy coś mówiła, to ledwo było ją słychać. Całkowicie ją zdominowaliśmy, podporządkowaliśmy ją sobie. A że nie byliśmy wzorami cnót, to różne rzeczy się działy, np.: głośne czytanie "Pamiętników Fanny Hill", jaranie papierosów przy otwartym oknie czy jawne zabieranie dziennika ze stołu nauczycielki i dopisywanie ocen... Raz kupiliśmy też mysz w zoologicznym i włożyliśmy ją do szuflady przy biurku nauczycielki. Wtedy po raz pierwszy się popłakała i wyszła cała w nerwach, zostawiając nas samych do końca lekcji - opowiada pan Jacek, obecnie zarządzający kilkunastoosobowym zespołem w korporacji.
Zachowanie jego klasy sprawiło w końcu, że nauczycielka się zmieniła.

- Apogeum nastąpiło po wystawieniu ocen na półrocze - na jednej z pierwszych lekcji w drugim półroczu nasz niezbyt rozgarnięty kolega nałożył na głowę nauczycielki kosz na śmieci. To był drugi raz, gdy wybiegła z klasy z płaczem. Drugi i ostatni. Zwolniła się. Zamiast niej dali nam największą kosę wśród nauczycieli, profesora Mieczysława Łukasiaka. I tak jak początkowo drżeliśmy przed nim ze strachu, tak okazał się faktycznie surowym, ale niezwykle mądrym, inspirującym nauczycielem. Dzięki niemu wielu z nas wyszło na ludzi. Niestety profesor Łukasiak zmarł przedwcześnie, a młodej polonistki nie mieliśmy okazji przeprosić za swoje durne zachowanie. Nigdy więcej jej nie spotkaliśmy - kończy pan Jacek.
A wy jakie historie ze szkolnej ławy wspominacie?

Opinie (273) ponad 20 zablokowanych

  • 666 (1)

    W latach 90 pluliśmy do kawy pani od chemi a matematyczne przypinaliśmy torbę na kłódkę do krzesła

    • 2 15

    • analizowała to chemicznie?

      • 0 0

  • (2)

    Dobrze wspominam naszą klasę. Z niektórymi osobami mam kontakt do dzisiaj. Wielu było ancymonów przez te lata. Na przykład Bronek - zawsze skakał po krzesłach dla zabawy, Jarek, jako pierwszy w klasie miał Pegazusa, po szkole chodziło się do niego pograć w kaczki lub w Mario. Sylwia zabierała dzieciom drugie śniadania, Klaudia jeszcze w 8 klasie bawiła się lalkami, Paweł zawsze dostawał złe oceny ze sprawdzianów, ale nauczyciele często powtarzali mu klasówki, bo był nieprzygotowany, Tadek prowadził radiowęzeł i sam zbierał kasę na działalność, Sławek często grzebał dzieciom w plecakach na przerwach, a Janusz zawsze zarzucał radzie pedagogicznej, że rżną głupa, Rysiek rozśmieszał wszystkich gdy brano go do odpowiedzi a Romek był słaby z w-f i często miał omdlenia. Szkoła była super.

    • 7 7

    • Był jeszcze ten łobuz Władek, zawsze zakręcał gaz w kuchenkach na szkolnej stołówce.

      • 2 2

    • Dobre.

      • 0 0

  • Nauczycielka w dredach (1)

    Uczę w szkole od 2008 roku, najpierw gimnazjum, potem sp, teraz technikum. Rzadko spotykają mnie nieprzyjemnosci ze strony uczniów, najgorsza w szkole jest polityka, podlizywanie się władzom przez dyrekcję. Wszystko robi sie na pokaz, a nie dla konkretnych, młodych ludzi. A z uczniami jest tak - jak jest sie dla nich empatycznym i kocha sie ich to odpłacą ci wszystkim co najlepsze:)

    • 8 8

    • w punkt!

      • 0 0

  • ZSSM w Gdańsku

    Wychowawczyni miała problem z dzietnością jeden z uczniów dowiedział się ze będzie ojcem. Gnębiła go tak mocno że chłopak popadl w deoressje. Ponadto chłopak oddawał honorowo krew co wsopniana wychowawczyni nazywała ucieczka z lekcji. Dziś owa pani jest prezesem honorowych dawców krwi w szkole i się tym sczyci. O wyzywaniu uczniów od skurw.. i małych chu.. nie wspomnę. Jednak owoż nikt nigdy jej śmietnika na głowę nie nałożył było to nie do pomyślenia.

    • 9 2

  • patologia (1)

    • 8 2

    • gdańskość

      • 0 0

  • Nauczyciel to nigdy nie był łatwy zawód.

    Oczywiście, nauczyciele byli i są różni. Szkoda tylko, że nasze państwo cały czas ten zawód degraduje, bo skończy się to tak, że wszyscy, którzy są na poziomie, odejdą z niego. Bo po co kopać się z koniem? Rozmawialiśmy ostatnio z kominiarzem przy okazji obowiązkowej kontroli kominów w domku letnim. Był nauczycielem, zrezygnował. Zarabia dwa razy tyle, nie musi się szarpać. Zrobi swoje i ma święty spokój.

    • 19 5

  • dyscyplina i karanie (1)

    za niektóre zachowania - odpowiedzialność karna i do obozu pracy

    • 15 3

    • niemieckie myslenie

      i prowadzi do faszyzmu

      • 0 0

  • potrzebna jest dyscyplina (1)

    i karanie

    • 12 3

    • dosc faszyzmu w Gdańsku.

      niemieckie myslenie

      i prowadzi do faszyzmu

      • 0 0

  • Trzeba wprowadzić dyscyplinę (1)

    Wprowadzić kary.
    Także cielesne.
    Za część zachowań do poprawczaka.

    • 19 2

    • niemieckie myslenie i prowadzi do faszyzmu

      dosc faszyzmu w Gdańsku.

      • 0 0

  • Kiedyś byłem szkolnym łobuzem.. (6)

    ..pamiętam jak nauczycielka dostała ode mnie z główki..osunęła się po schodach niczym postać z kreskówki..Dziś jestem prezesem kilku spółek

    • 3 25

    • (1)

      W Torkach macie internet?

      • 5 1

      • co to sa torki?

        • 0 0

    • racja

      • 0 0

    • walensa cie wspiera

      • 0 0

    • jesteś bandytą prezesem. Podaj nazwę jednej swojej spółki a odwiedzę cię ci*lu wsiowy i też będziesz fruwał jak postaci z (1)

      • 0 0

      • nie napinaj się tak

        przecież widać że to troll mitoman

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane