• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co w kranie śmierdzi?

Ewelina BROŚ
31 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Gdańsk znalazł się na pierwszym miejscu na liście pięciu miast, w których NIK wykryła w ubiegłym roku przekroczenia dopuszczalnych wartości wskaźników jakości wody w sieci wodociągowej. Jak wynika z raportu, na dwadzieścia kontrolowanych miast jedynie w Gdańsku stwierdzono obecność ołowianych przyłączy, z których woda może zagrażać zdrowiu.

"Głos" kontynuuje temat jakości wody w kontekście czekającej gdańszczan od nowego roku podwyżki cen za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków oraz po niekorzystnych wypowiedziach mieszkańców na temat jakości wody dostarczanej do mieszkań przez Saur Neptun Gdańsk.

Badania naukowe, na które powołuje się na swoich stronach internetowych Instytut Wody, wykazują, iż zanieczyszczenia wody przyczyniają się do nieprawidłowego rozwoju ciała i wywołują ciężkie choroby. Polskie przepisy są w takich przypadkach jednoznaczne: dostawca pokrywa koszty leczenia. W myśl przepisów cena ma być adekwatna do jakości wody. Na podstawie umowy zawartej z miastem Saur może podwyższać cenę wody raz w roku. Od stycznia gdańszczanie znów zapłacą Saurowi więcej za wodę. Jeżeli zarząd miasta nie podejmie skutecznych negocjacji, odbiorcy wody zapłacą 5,72 zł za m sześć. Dokładnie tyle, o ile Saur starał się w ubiegłym roku. Dostawca korzysta z przywileju podwyżek, choć zgodnie z kontrolą NIK jakość wody w gdańskich wodociągach nie spełnia odpowiednich norm. I tak np. Powiatowa Inspekcja Sanitarna nakazała Saurowi poprawić do końca bieżącego roku jakość wody dostarczanej na Zaspę. Woda z Zaspy, Przymorza i Żabianki płynie do odbiorców azbestowymi rurami, z Wrzeszcza i innych starych dzielnic przyłączami ołowianymi. Wymienione substancje naukowcy uznali za rakotwórcze (Henryk Pendias "Pierwiastki śladowe w środowisku biologicznym", Amerykańska Agencja Ochrony Zdrowia EPA).

- Światowa Organizacja Zdrowia nie zaklasyfikowała azbestu jako składnika wód pitnych szkodliwego dla zdrowia człowieka - powiedziała z kolei inspektor Edyta Kisera w Wydziału Ochrony Środowiska. - Zresztą stacja sanitarno-epidemiologiczna nie sygnalizowała nam, że wykryła w wodzie azbest.

Dwa lata temu Powiatowy Inspektor Sanitarny wystąpił do gdańskiego urzędu o stworzenie harmonogramu prac i terminarza wymiany ołowianych przyłączy w Gdańsku. W Wydziale Ochrony Środowiska powiedziano nam, że w ciągu najbliższych czterech lat miasto wymieni ołowiane rury w Gdańsku. Jeszcze do końca roku ma to nastąpić m.in. na ul. Ojcowskiej, Zakosy, Nad Jarem, Karłowicza, Zamenhoffa. W przyszłorocznym budżecie na ten cel zaplanowano 1 mln zł, tyle samo Gdańsk wyłożył dotąd na budowę ścieżek rowerowych.

- Gdańska woda pitna stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia, ponieważ lokalnie zawiera nadmiar ołowiu, manganu, żelaza i fluoru. Ołów zawarty w wodzie w ilości około stu procent ponad normę jest w Gdańsku główną przyczyną największej umieralności na nowotwory złośliwe i choroby układu krążenia - powiedziała "Głosowi" dr inż. Danuta Trokowicz, pracownik naukowy, specjalista ds. ochrony środowiska. - Koordynator powiatowy monitoringu dotyczącego kontroli jakości wody warunkowo dopuścił gdańską wodę do spożycia.

Wieloletni Plan Inwestycyjny prezydenta Pawła Adamowicza wymiany sieci wodociągowej nie zawiera. Prezydent będzie natomiast starał się o pieniądze z Brukseli na kolejne ścieżki rowerowe, budowę hali widowiskowo-sportowej, czy likwidację oczyszczalni na Zaspie.
Głos WybrzeżaEwelina BROŚ

Opinie (68)

  • Janek, wrrrrrrr

    ty najlepiej wiesz, co wy tam robicie z tą wodą, a skoro przerzucasz się na mineralną,to......wrrrrrrr.

    • 0 0

  • herbata na mineralnej wcale nie jest taka dobra

    • 0 0

  • wiekszych bzdur niz w tym artykule to juz dawno nie czytalem
    i zestawienie inw. w hale czy sciezki z rurami zalosne po prostu

    • 0 0

  • SKOŃCZYĆ wreszcie z firmą "SAUR"

    Od wielu lat Gdańsk jest na czele miast wysokich wskaźników umieralności na nowotwory złośliwe. Wskaźniki "żyją" medjalnie jeden dzień , władze miasta NIE CZYNIĄ NIC w tej sprawie oprócz uchwalanych podwyżek dla ZABÓJCÓW niewinnych ludzi a przyczyna tych zabójstw : azbestowe i ołowiane rury spokojnie czynią SWOJE za WIELKIE PIENIĄDZE ZABIJANYCH.

    • 0 0

  • cityman
    listą ich!
    listą

    • 0 0

  • mam pytanie czy obrośnięte od wew.rury ołowiane..

    mogą szkodzić jeszcze ołowiem?większość tych ołowianych połączeń ma 100lat.Czy może ołów nie obrasta zanieczyszczeniami!Czy kiedyś ktoś sprawdzi to wojenne pokolenie gdańszczan/niemców/czy szkodził im ołów.W koncu to oni budowali tą ołowianą sieć.

    • 0 0

  • Cityman, nie czytaj Glosu. Glos klamie. Poczytaj wyborcza:)

    Przymusowe wakacje dla dzieci niepełnosprawnych

    Piętnastu uczniów z gdańskiej szkoły dla dzieci ze sprzężonymi niepełnosprawnościami od września nie chodzi na lekcje. Ich rodziców nie stać na transport, a gmina nie chce refundować przejazdów.

    W Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym przy ul. Uczniowskiej w Gdańsku uczy się 65 dzieci z porażeniem mózgowym i innymi sprzężonymi z tą chorobą niepełnosprawnościami. Piętnastu uczniów od początku września nie było w szkole ani razu lub bywa w niej sporadycznie.

    Część dzieci przyjeżdża na zajęciach 2-3 razy w tygodniu, bo ich rodzice korzystają zamiennie z jednego miejsca w busie ZKM rozwożącym niepełnosprawnych uczniów po gdańskich szkołach.

    Gmina nie płaci za dowóz uczniów OREW, uznając że obowiązek refundowania dojazdów niepełnosprawnych dotyczy tylko szkół publicznych. Tymczasem w czerwcu 2003 weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie oświaty, która nakłada na samorządy obowiązek dowozu niepełnosprawnych uczniów również do szkół niepublicznych.

    Jestem za słaba by go utrzymać

    Ośrodek przy Uczniowskiej jest placówką niepubliczną. To w Gdańsku jedyna szkoła dla dzieci z ciężkimi, sprzężonymi z porażeniem mózgowym niepełnosprawnościami. Prowadzi ją gdańskie koło Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.

    - Z dowozem naszych uczniów zawsze był problem, szczególnie z tymi, którzy potrzebują indywidualnej opieki podczas transportu - mówi Grażyna Kalinowska, dyrektor OREW. - Do zeszłego roku woziliśmy je busem stowarzyszenia, należącym do warsztatów terapii zajęciowej, ale od tego roku mają więcej zajęć i nie możemy już z niego korzystać.

    Jacek Grajczyk ma 17 lat, chodzi do szkoły przez połowę miesiąca, później przez dwa tygodnie ma przymusowe ferie.

    - I tak w kółko, od początku września - mówi pani Krystyna, matka Jacka. - Kiedy mąż jest w domu, to go wozi, kiedy wyjeżdża do pracy, siedzimy z Jackiem w domu. Próbowałam jeździć tramwajem, ale to gehenna. Chłopak jest wyższy ode mnie, nie potrafi ustać podczas jazdy, nie trzyma równowagi. Nie raz leżeliśmy w tramwaju czy na ulicy. Jestem za słaba, żeby go utrzymać. Boli mnie kręgosłup.

    Państwo Wiśniewscy mają dwóch niepełnosprawnych synów. W OREW-ie uczy się starszy, 20-letni Arek. Od września nie był w szkole ani razu.

    - Tramwajem nie pojadę, bo Arek często ma padaczkę, tym bardziej że bardzo przeżywa taką jazdę. Zresztą, co zrobię wtedy z młodszym? Gdybyśmy mieli samochód, to wozilibyśmy go bez łaski urzędników - mówi Barbara Wiśniewska. - Nie stać nas na auto. Mąż cały dzień jest w pracy. A ja z dziećmi. Gdy Arek był w szkole, miałam chwilę oddechu, mogłam np. wyjść z młodszym do lekarza. Teraz nie ma o tym mowy.

    To tylko interpretacja

    OREW znalazł przewoźnika, który spełnia wymagania przewozu uczniów: z miejscem dla opiekuna i wózków rehabilitacyjnych. Koszt miesięczny takiego busa to ok. 5-7 tysięcy złotych.

    - Nas na to nie stać, a miasto wypięło się na nasze potrzeby, mówią, że skoro nasza szkoła jest niepubliczna, to nie mają obowiązku nam pomagać - twierdzi Grażyna Kalinowska, dyrektor szkoły - A jest przecież zmiana w ustawie. Mamy interpretację z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, która potwierdza nasze racje.

    Ministerstwo jest zdziwione postawą gminy Gdańsk i ma racje bo takich problemów nie mają urzędnicy gmin sąsiednich.

    Do gdańskiego ośrodka dojeżdżają np. dzieci z gmin Suchy Dąb i Kolbudy, jest też uczeń z Sopotu. Wszyscy rodzice dostają zwrot kosztów przejazdu od swoich samorządów.

    - Nie płacimy za dowóz, bo nie mamy takiego obowiązku prawnego, naszym zdaniem nowelizacja ustawy nic nie zmieniła - mówi Krzysztof Mincewicz, dyrektor wydziału edukacji i sportu Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Nie chcemy jednak zostawić tych rodzin samych sobie. Sami więc zapytaliśmy ministerstwo o dowóz. Czekamy na ich oficjalną odpowiedź, dla nas interpretacja którą dostali rodzice nie jest wystarczająca. Musi wypowiedzieć się prawnik ministerstwa. W przyszłym tygodniu powinno się to rozstrzygnąć.

    • 0 0

  • już to czytałam w gazecie
    po co wklejasz cały artykuł?

    • 0 0

  • błękit

    od pewnego czasu (ok. miesiąca) kiedy nalewam wode do wanny ze zdumieniem stwierdzam, ze leci lekko błekitna i pachnąca. Niesamowite!Zawsze leciała zielonkawa, czasem brunatna i śmierdziała chlorem. Co się stało???

    • 0 0

  • Jak to po co?

    Specjalnie dla pewnej osoby.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane