Dwie żyrafy z Czech można już podziwiać w Gdańsku. Zwierzęta są obserwowane przez baczne oko kamer. Takie środki bezpieczeństwa są niezbędne, bo żyrafy bywają nieprzewidywalne. Jeszcze trudniej będzie je okiełznać, gdy dołączą do nich mające zdecydowanie gorszą opinię samice.
Żyrafy przyjechały z ZOO w Pradze w specjalnej klatce. Przywiózł je Czech
Zdenek Bart, który chwali się, że do tej pory przetransportował już około tysiąca żyraf na terenie całej Europy. Jego firma, jako jedna z trzech w Europie, może przewozić te zwierzęta.
Obie żyrafy to dwuletnie samce, które gdański ogród zoologiczny otrzymał za darmo. A jeszcze dwa lata temu za pierwszą żyrafę płacono 25 tys. euro.
-
Teraz nie musieliśmy płacić. Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów, do którego należy nasze ZOO, doprowadziło do tego, że dziś nie traktuje się zwierząt jak towar. O ich nowym miejscu zamieszkania decyduje koordynator hodowli - mówi
Michał Targowski, dyrektor gdańskiego zoo.
W tym roku w Gdańsku może zamieszkać nawet osiem żyraf. Miejsca jest dosyć, ale wszyscy obawiają się problemów z utrzymaniem dyscypliny. Do czwórki samców powinna dołączyć bowiem co najmniej jedna samica, a to nie wróży nic dobrego. Panie żyrafy nie mają bowiem zbyt dobrej opinii. Miewają zmienne nastroje, bywają agresywne, płochliwe, nerwowe...
Dlatego już teraz żyrafiarnia jest obserwowana przez kamery. Obraz przez całą dobę oglądać można w biurach i pawilonie opiekunów zwierząt. W zbliżającym się sezonie kamery posłużą także do obserwacji... zwiedzających, którzy - jak uczy wieloletnie doświadczenie - miewają zdecydowanie bardziej kuriozalne pomysły niż żyrafy.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
