• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy rozszerzenie stref płatnego parkowania w Gdyni na pewno się opłaca?

Jarosław Zysnarski
10 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Parking przy biurowcach i SKM bez opłat
Puste miejsca na terenie strefy płatnego parkowania przy ul. Wolności na Działkach Leśnych w Gdyni. Puste miejsca na terenie strefy płatnego parkowania przy ul. Wolności na Działkach Leśnych w Gdyni.

Tak wyglądała ul. WolnościMapka w Gdyni - w czwartek, we wrześniu, o godzinie 10. Nie chodzi o świadczące o nadchodzącej jesieni kolory na drzewach, ale o zaparkowane przy tej ulicy samochody. Jakie samochody? No właśnie. Czy to chciał osiągnąć Urząd Miasta, wprowadzając na Działkach Leśnych i w dwóch innych dzielnicach Strefę Płatnego Parkowania? - pyta Jarosław Zysnarski.



Publikujemy artykuł naszego czytelnika, który podaje w wątpliwość ekonomiczną zasadność wprowadzenia nowych stref płatnego parkowania w Gdyni. Zawarte w tekście wyliczenia oparte są na podawanych przez miasto kosztach wprowadzenia SPP oraz jego własnych szacunkach.


Temat jest gorący. Przed paroma dniami doniesiono o działaniach prokuratury, próbującej podważyć uchwałę radnych Gdyni w sprawie podwyższenia stawek i utworzenia nowych stref parkowania.

Pewnie jak wielu mieszkańców Gdyni, mam uczucia ambiwalentne. Nowe strefy wprowadzono bez konsultacji z mieszkańcami i z pewnością nie na ich życzenie, jak to dzisiaj przedstawiają władze miasta.

Z drugiej strony - jak tu sympatyzować z Prokuratorem Okręgowym, który powołuje się w skardze do WSA na Konstytucję (kto by się tego spodziewał?) i wskazuje, że radni nie uwzględnili "pogarszającej się sytuacji materialnej obywateli". Trudno mi uwierzyć w dobre intencje tego organu i inne niż polityczne motywacje jego działań.

Ale wróćmy do rzeczy, czyli do faktycznych skutków wprowadzenia SPP.

  1. Chciałbym się dowiedzieć, jakich efektów spodziewało się miasto - zgodnie z analizami, które podobno zostały wykonane.
  2. Drugie, dość oczywiste pytanie: czy pod koniec sezonu letniego osoby odpowiedzialne za utworzenie SPP mogą potwierdzić, że cele te zostały osiągnięte lub mają szanse na osiągnięcie?


Z perspektywy mieszkańca: rozszerzenie SPP to chaos



Z perspektywy mieszkańca Orłowa strefę postrzegam jako nieustanny chaos, związany z wprowadzaniem nowych znaków (tzw. pionowych - początkowo w ogóle nie było znaków poziomych, czyli linii), malowaniem, zamalowywaniem na czarno i powtórnym malowaniem białych oznaczeń na asfalcie, lub - mój Boże - na betonowych płytach jomb, oraz z brakiem rzetelnej informacji.

Zadałem sobie przy tym pytanie: ile to kosztowało i czy inwestycja w SPP ma szansę się kiedykolwiek zwrócić? Czy przychody ze strefy pokryją koszty jej funkcjonowania?

Ile kosztuje utworzenie strefy w jednej dzielnicy?



Pierwsza część pytania jest stosunkowo łatwa do "ogarnięcia". Na warsztat weźmiemy dla przykładu Orłowo.

Dla SPP w Orłowie dostawa parkometrów została wyceniona na 2,5 mln złotych. Kolejne prawie 1,5 mln zł to koszt serwisowania w ciągu trzech lat (492 tys. złotych rocznie - to pokaźna suma, biorąc pod uwagę koszt samych urządzeń). Rocznie - nie wchodząc w szczegóły - koszty amortyzacji i serwisu wyniosą 750 tys. zł.

Do tego, załóżmy, trzy zatrudnione osoby: ktoś musi się strefą zajmować, sprawdzać pojazdy i pobierać tzw. opłaty dodatkowe. Niech zarabiają, powiedzmy, 150 proc. minimalnego wynagrodzenia (bardzo ostrożne założenie). Roczny koszt? Dla równego rachunku 250 tys. zł.

Łącznie okrągły milion złotych, dla jednej tylko strefy. I to bez wielu drobniejszych kosztów, w rodzaju nieustannego malowania i angażowania różnych miejskich instytucji.

Ile za parkowanie łącznie zapłacą kierowcy



Druga strona równania to przychody. Znane są liczby za pierwsze dwa miesiące: w czerwcu do kasy miasta wpłynęło 7,5 tys. zł - to musiały być abonamenty, gdyż strefa ruszyła 1 lipca. W lipcu: 64 tys. zł.

Wydaje się, że sierpień nie powinien być gorszy od lipca, ale po sezonie utrzymanie dochodów z opłat to marzenie ściętej głowy.

Stąd coś, co Anglicy nazywają "educated guess": moim zdaniem wątpliwe jest, by w skali roku opłaty przekroczyły pół miliona złotych (średnio 40 tys. zł na miesiąc).

Biorąc pod uwagę ostrożne szacowanie kosztów, nawet przy nieco wyższych dochodach z opłat, wynik jest jednoznaczny: SPP w Orłowie będzie kosztowała budżet miasta pół miliona rocznie. Budżet miasta, czyli mieszkańców, którzy w dodatku pokrywają istotną część przychodów ze strefy.

Zdaję sobie przy tym sprawę, że część korzyści wynikających jakoby z wprowadzenia SPP ma charakter, jak to się mówi fachowo, niepieniężny.

Jeśli nie pieniądze, to co?



Uprzedzę jednak takie (ewentualne) wyjaśnienia. Biorąc pod uwagę pustki na większości miejsc do parkowania, efekt zwiększonej rotacji pojawia się wyłącznie punktowo - np. w Orłowie przy pl. Górnośląskim oraz na parkingu przy ul. Orłowskiej (meleksy to temat na odrębny artykuł).

Zwiększenie bezpieczeństwa? Wystarczy jeździć na co dzień ulicami Gdyni. Po wprowadzeniu stref jest znacznie gorzej, ulice de facto zostały zwężone, kontrapasy dla rowerów zwiększają chaos.

Ekologia? Proszę spojrzeć na nieformalne parkingi, które powstały w otoczeniu strefy. Chyba nie to chodziło.

Oczami wyobraźni widzę władze miasta, które rzetelnie wyjaśniają, jakie były cele wprowadzenia SPP, dlaczego zasadne było pominięcie etapu konsultacji, jakie założenia zawarto w przeprowadzonych wcześniej analizach, czy rzeczywiste efekty pokrywają się z planami - a jeśli nie, to w jakiej części miasto skoryguje działania i np. wycofa się z wprowadzonych zmian.

Mam bujną wyobraźnię, prawda?
Jarosław Zysnarski

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (547) ponad 10 zablokowanych

  • Gdynia to stan umysłu.

    • 10 0

  • Wątpliwości

    Należy się pogodzić z tym że każdy dmucha w swój balonik. Lobby rowerowe zamaluje niedługo całe miasto wzdłuż i wszerz. Z drugiej strony co mają począć osoby które nie są "rowerowe" nie tylko z zamiłowania ale również możliwości fizycznych lub logistyczno-technicznych. Główne niezrozumienie polega niestety na tym że każde miasto musi się w końcu zdecydować jaka jest dominująca wersja komunikacji. Gdy to się w końcu stanie należy bezwzględnie ułatwić pozostałym mieszkańcom korzystanie i zachęcać do tej firmy. Oczywiście zdroworozsądkowo nie można np. w Zakopanym postawić na rowery a w Łodzi na barki rzeczne. Tak na prawdę chodzi o spójność koncepcji. Same malowanie ścieżek nie wystarczy skoro od dwóch lat rower metropolitarny jest zdeponowany w magazynie. Ktoś tu się na tym nie zna a jedynie głośno trąbi że się zna. Córka mojej znajomej jest osobą niepełnosprawną ( włada tylko jedną ręką, nogami niestety nie) i pracuje w dużym szwedzkim mieście w dziale komunikacji i zajmuje się organizacja transportu w mieście. U nas nawet pracownicy Urzędu Pracy nie mają praktyki jako bezrobotni. Nie mówiąc już o empatii decydentów miasta Gdyni z grupy "wszędzie rower" do osób które nie mają szans dojechać przez cały rok w odległe rejony Gdyni na jednośladzie. Trochę rozsądku. Jakby taki ktoś raz powiedział że się pomylił w decyzji to właśnie wtedy stałby się wiarygodny w dzialaniu.

    • 17 0

  • Krótko

    W Gdyni Władza nie szanuje swoich wyborców, tak też i Mieszkańcy wkrótce pokażą władzy....

    • 20 0

  • dotyczy bujnej wyobraźni (1)

    Jestem bardzo ciekaw kiedy prokuratura okręgowa w rozliczy bezzasadne wydatki poniesione z budżetu miasta na budowę terminala lotniczego w Gdyni w kwocie przeszło 80 mln zł, których efekty materialne syndyk w ramach likwidacji upadłej spółki zbył gminie Kosakowo za 8,5 mln. Kto pokryje różnicę w wyrówna gminie Gdynia powyższą stratę

    • 17 0

    • Rex

      a czy Gryzoń odpowiedział już za nietrafione inwestycje Miasta i wyciąganie kasy z mojej jako mieszkańca kieszeni ?

      • 1 0

  • Przestałem jeździć do Gdyni i dobrze mi z tym. Kiedyś było to moje miasto ale po ostatnich podwyżkach opłat za parkowanie, po wprowadzeniu nowych stref płatnego parkowania, przeszło mi.
    Wiem jedno. Gdynia na tym straci. Straci handel, branża turystyczna, branża kulturalna. Skończy się to wyludnieniem miasta i wtedy urzędnicy magistratu będą szczęśliwi, że nie muszą nic robić.Brawa dla pana Szczurka.

    • 24 0

  • Szczurkowi na pewno się nie opłaci, bo już więcej na niego nikt nie zagłosuje

    • 11 1

  • To są skutki procesu demokratycznego

    Bo głosując na kogokolwiek trzeba się liczyć z tym, że ten ktoś będzie realizował swoje pomysły w oderwaniu od zdania tych, którzy go wybrali. Bez zmiany sposobu myślenia zawsze będzie tak samo.

    • 9 0

  • A nasz czas?

    Poza kosztami czy ktoś patrzy na nasz czas? Te parkometry działają wolno, czasem trzeba stanąć w kolejce, często tez nie łapie płatności karta za pierwszym razem. Reasumując tracimy jako społeczność jakieś tysiące godzin miesięcznie tylko po to, by postać przy tej maszynie i coś wyklikać.

    • 12 0

  • Gdzie?

    Strefy płatnego parkowania powinny występować w centrach miast, miejscach gdzie są budynki biurowe i administracyjne, a nie na osiedlach mieszkaniowych. Ciekawy jestem, czy strefy płatnego parkowania powstały na osiedlach, gdzie mieszkają radni miasta?

    • 18 0

  • Ja juz od jakiegoś czasu w ogóle nie jezdze do centrum Gdyni, nie bede wspieral złodziejstwa to raz.

    Dwa, tam się nic nie dzieje, żywej duszy na Świętojanskiej, podobnie na zapyziałym skwerku Kościuszki. Jeśli mam placić to wolę Sopot i Gdansk

    • 21 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane