• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Daj państwu napiwek

Marzena Klimowicz
25 lipca 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
W czasie wakacji wiele restauracji zatrudnia kelnerów na jeden sezon. Niewielu z nich chce dzielić się z fiskusem przychodem z napiwków. W czasie wakacji wiele restauracji zatrudnia kelnerów na jeden sezon. Niewielu z nich chce dzielić się z fiskusem przychodem z napiwków.

Sezon restauracyjno - kawiarniany już w pełni. Mimo pogody kelnerzy mają pełne ręce roboty. Z końcem roku podatkowego przyjdzie im się jednak rozliczyć z przyjętych napiwków.
Niewielu jednak o tym wie, a ci co wiedzą zbytnio się tym nie przejmują.



Jak często dajesz napiwki?

W dobrym miesiącu kelner może z samych tylko napiwków zarobić średnio nawet 2 tys. zł. Z punktu widzenia prawa każda złotówka, którą klient daje kelnerowi podlega opodatkowaniu. - Napiwek, choć nie ma swojej definicji prawnej, jest traktowany jako dochód. Co za tym idzie pobierany jest od niego podatek dochodowy od osób fizycznych, który wynosi 18 proc. - mówi Andrzej Bartyska, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.

Dla wielu młodych kelnerów praca w barze czy restauracji to jedynie sezonowy epizod. Większość z nich to studenci, którzy oszczędzają każdą złotówkę i nie myślą dzielić się z fiskusem swoimi napiwkami. - Pierwszy raz w życiu pracuję jako kelnerka. Póki co z napiwków dziennie mam ok 13 zł. To bardzo mało. Równie dobrze takie pieniądze mogłabym dostać od babci i wcale nie musiała bym ich zgłaszać urzędowi skarbowemu. Dlatego nie zamierzam wpisywać w zeznaniu podatkowym tego co zarobię z napiwków w tym sezonie - mówi kelnerka w jednej z restauracji na Głównym Mieście w Gdańsku.

Napiwek może trafić do kelnera różną drogą. Niektóre restauracje czy puby trzymają przy barze "świnkę skarbonkę", którą pod koniec dnia szef "rozbija" obdzielając po równo gotówką kelnerów.

Niekiedy jedyną możliwością odwdzięczenia się kelnerowi za miłą i szybką obsługę jest dopisanie do rachunku kwoty napiwku. W tym wypadku pieniądze trafiają najpierw na konto szefa, który potem sam decyduje jak je podzielić.- Nie mamy skarbonki przy barze. Jeśli klient płacąc kartą prosi o dopisanie jakiejś kwoty jako napiwek, mamy to w systemie i rozliczamy się z tego. Co więcej nawet z pieniędzy na toaletę, musimy się rozliczać. Jednak jeśli klient dla kelnerce napiwek do ręki, to już jest jej zarobek. Jednak zwykle są to groszowe sprawy, więc wątpię żeby któraś jeszcze z tego płaciła podatek - mówi menedżer jednej z popularniejszych restauracji na ul. Piwnej, prosząc o anonimowość.

Najpopularniejszą formą jest jednak napiwek dawany bezpośrednio do reki. Z punktu widzenia prawa - najbardziej opłacalny dla kelnera.- Zaletą dostawania napiwków do ręki jest to, że pracodawca nie odciąga z nich do Urzędu Skarbowego zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych - mówi Andrzej Bartyska. - Taką gratyfikację musi jednak wpisać w formularzu PIT w rubrykę "inne dochody" - dodaje.

Jednak w Polsce, gdzie dawanie napiwków wciąż kojarzone jest z burżujskim wyrzucaniem pieniędzy w błoto, kelnerzy i tak lekko nie mają. Dlatego dzielić się z fiskusem nie chcą. - Najgorsi są Niemcy, który kłócą się o każdą złotówkę, dokładnie czytają paragony, a niektórzy nawet próbują oszukiwać. Prędzej napiwek da Polak niż właśnie Niemiec. Najbardziej hojni są Anglicy - mówi jedna z kelnerek lokalu przy ul. Lektykarskiej w Gdańsku.

Ci co nie płacą, jeśli zostaną przyłapani przez Urząd Skarbowy na zaniżaniu dochodu, mogą mieć nieprzyjemności. - Niewpisywanie do zeznania podatkowego dochodu z napiwków jest traktowane w zależności od wysokości kwoty niezapłaconego podatku, jako wykroczenie skarbowe albo przestępstwo skarbowe, za co grozi niemała grzywna - ostrzega Andrzej Bartyska.

Obejście przepisów też proste nie jest.-Do przekazania darowizny konieczna jest umowa, nie opłaca się tego robić w przypadku symbolicznych napiwków - mówi rzecznik.

Czy w w takim razie dla państwa przypływy z napiwków są tak istotnym źródłem dochodu? - Ciężko jest określić jaka kwota z podatku od napiwków trafia rocznie do budżetu państwa, gdyż nawet jeśli są wpisane w rubryce "inne dochody", nie jest wskazane skąd te dochody pochodzą - wyjaśnia Andrzej Bartyska.

Małe szanse na udowodnienie wysokości otrzymanego napiwku i zbyt łagodny system kar, sprawia, że pewnie i tak jeszcze długo niewielu kelnerów będzie chciało przyznać się ile z napiwków udało im się "dorobić".

Opinie (242) ponad 10 zablokowanych

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • proponuję zająć się również dochodami nauczycieli z korepetycji (5)

    • 16 8

    • a ja proponuję aby prześwietlili ciebie. Na pewno coś się znajdzie mądralo... (4)

      • 4 4

      • (3)

        hehe to akurat źle trafiłeś

        • 0 4

        • he he każdy sie broni - wiadomo - jesteś czysta jak łza........ do czasu.... (2)

          • 2 0

          • (1)

            w myśl : dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie, to mozna każdego ścignąć, nawet za dawanie dzieciom kieszonkowego. ja mówię o powaznych dochodach, sumach wielkości drugiej pensji.

            • 4 1

            • Niestey to marzenie ściętej głowy. Który rodzic zgłosi fakt, że płacił za korki bez odprowadzenia podatku ? Zastanów się. To nierealne. Poza tym zanim zastanawiać się nad mało zarabiającymi skoncentruj swoją uwagę na 'grubych rybach' i ich przekrętach..... Zamiast na poziomie zwykłego człowieka podkablowywać jeden drugiego i zgłaszać takie bzdurne pomysły warto zastanowić się jak dobrać się do prawdziwych przekręciarzy. Nauczycieli i kelnerów zostawmy w spokoju....

              • 5 0

  • Od kiedy państwu daje się napiwki ?

    Szczyt bezczelności aby zabierać choćby małą część napiwku. Pieniądze te daje się TYLKO i wyłącznie obsłudze. Ja państwu napiwku dawać nie będę, bo nie mam za co. To co się dzieje w tym kraju, te awantury polityków i ośmieszanie Polski za granicą woła o pomstę do nieba. Gdyby wzięli się do rzetelnej pracy to by te pieniądze znaleźli/zarobili gdzie indziej. Ale ja też pracowałem w gastronomii i jestem pewien, że z łatwością sobie poradzą kelnerzy z takim bzdetem prawnym.
    Napiwek dla państwa - śmiechu warte....

    • 24 1

  • "Najbardziej hojni są Anglicy"
    No nie powiedziałabym... Anglicy i Szkoci jak coś zostawią to zazwyczaj są to grosze. Najbardziej hojni są skandynawowie.

    • 4 1

  • Zaraz, zaraz (1)

    Czy Państwo też nie powinno płacić podatku od dochodu...

    • 14 0

    • komu ? sobie ?

      • 1 0

  • najpierw

    trzeba dawac napiwki, zeby bylo co do US odprowadzac, ale w Polsce zawsze wszystko od drugiej strony zaczynaja...

    • 7 0

  • ksiądz probosz z Pruszcza Gdańskiego z parafii za torami jeździ najnowszym modelem VW Passat CC za ok 150000 zł. Czy ON się (4)

    wystarczająco rozlicza z tzw TACY?

    • 28 3

    • (1)

      to mu go spalicie w imię boga!

      • 9 1

      • ubezpieczony ma, żadna frajda mu palić

        • 4 0

    • jutro niedziela, taki passat z silnikiem 2,0 tdi pali około 8 litrów, parafianie, dajcie na mszę, ropa droga:) (1)

      • 5 0

      • NIM DASZ NA TACE PUKNIJ SIE W GLACE

        • 4 0

  • jako student pracowałem jako kelner 3 lata, również w USA (7)

    i pamiętajcie - miłym gestem jest zostawić te 10%, te parę złotych Cię nie zbawi, a dla studenta to naprawdę sporo, szczególnie gdy napiwek da więcej osób. w USA standardem jest 20%, ale tam jest inna mentalność

    • 5 14

    • i jeszcze synu zapomniales dopisac (2)

      "i inne zarobki".

      • 8 0

      • ale teraz palnąłeś!! (1)

        przeczytaj jeszcze raz co napisałeś, przemyśl to i napisz co mają zarobki do % napiwku

        • 0 6

        • a mają

          A mają przyjacielu wiele. Im większe zarobki, tym większa zdolność do zostawiania napiwków. Jeżeli Ciebie na to stać, to nie ma problemu. Zostawiaj ile zechcesz. Ale nie krytykuj za roztropność tych, którzy zarabiają mniej i liczą każdą złotówkę. Sam możesz zostać zmierzony miarą, taką jaką mierzysz innych.
          Poza tym nie ma jakiegoś przymusu zostawiania napiwków a także mniej zarabiający ludzie nie są organizacją charytatywną.

          • 4 1

    • jasne - napiwki zostawiają tylko ludzie z klasą. (3)

      Jeżeli nie stać mnie na napiwek to zamówię trochę mniej, ale tak, żeby móc coś zostawić dla obsługi. Bez tego byłby obciach...... Ale ilu w Polsce jest ludzi na poziomie ? Odpowiedź jest jasna - niewielu.....

      • 1 5

      • Mi w mojej firmie nikt nie zostawia "dla obsługi"

        a nie sądzę, żeby obsługa była nieciekawa.
        W dodatku klient nie musi się domyślać, czy mu naplułem na talerz czy nie. Mimo to nie zostawia. Dlaczego?

        • 5 0

      • Brawo!

        Dokładnie tak to powinno wyglądać - idąc do restauracji zawsze mam te parę zł więcej na napiwek, jak kogoś nie stać na napiwek to niech idzie do McDonalda. Co do kradnących kelnerów to niestety też się z tym w pracy spotkałem, po prostu trzeba uważać, poza tym cwaniaka łatwo poznać.

        • 2 4

      • Wszystko zależy od obyczajów.
        W I połowie XX wieku w Bydgoszczy czy Poznaniu branie/dawanie napiwków uchodziło właśnie za obciach, ponieważ uważano powszechnie, że człowiek powinien utrzymać się z normalnego zarobku - a nie z dziadowania..

        • 1 0

  • łapy precz!!!

    haracz

    • 5 0

  • A czy Adamowicz rozlicza się z fiskusem z łapówek? (1)

    • 15 1

    • żebyś ty nie musiał się "rozliczać" przed policją

      za pomówienia.

      • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane