• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dla ratownika każda akcja to czas próby

Izabela Małkowska
12 grudnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Z kamerą w gdyńskim centrum monitoringu wizyjnego
Ruszamy do każdego wezwania - mówią ratownicy z SAR. Ruszamy do każdego wezwania - mówią ratownicy z SAR.

Z jachtów i kutrów ewakuują ludzi z zawałem serca, ze złamanymi kończynami, poszkodowanych w nieszczęśliwych wypadkach. Reanimują, opatrują, udzielają pierwszej pomocy. Asystują przy ratowaniu dobytku z tonącej jednostki. To oni najczęściej jako pierwsi docierają na miejsce zdarzenia, ale to o nich mówi i słyszy się najrzadziej.

 

Maciej Kobyliński do SAR trafił w 2003 roku, zaraz po skończeniu Akademii Morskiej w Gdyni. Do morza ciągnęło go zawsze, ale nie chciał pływać jako marynarz kontraktowy. Marzyło mu się, żeby robić coś więcej, coś bardziej potrzebnego dla ludzi. Jego pierwsze akcje polegały na ściąganiu jachtów, które weszły na mieliznę. Czas na poważniejsze zadania nadszedł wraz z przejściem na jednostkę typu SAR-1500, wtedy zaczęło się ratowanie ludzkiego życia.

- Ruszamy do każdego wezwania i każdą jednostkę pływającą w rejonie zdarzenia mamy prawo ściągnąć do pomocy, a jej załoga nie może tej pomocy odmówić - tłumaczy Maciej Kobyliński starszy oficer na SAR-1500. - Tak było np. podczas akcji poszukiwawczej w Łebie. Ktoś w nocy zauważył na niebie wystrzeloną czerwoną rakietę. Zachodziło podejrzenie, że mógł zatonąć jakiś jacht. Było ciemno, ściągnęliśmy do pomocy wszystkie jednostki, które znajdowały się w pobliżu, żeby efektywniej i dokładniej przeszukiwać akwen. W akcji uczestniczyło kilka jachtów, kutrów rybackich, okręty Marynarki Wojennej. W takich momentach ustawiamy się w szyku jak ratownicy w tyralierze na lądzie. Poszukiwania trwały do rana. Nic nie znaleźliśmy, bo na szczęście nikt nie ucierpiał.

Dla ratowników z SAR nie ma złej pogody. Do potrzebujących pomocy na morzu ludzi płyną w każdych warunkach.

- Kiedyś dostaliśmy wezwanie do kutra rybackiego, jeden z członków załogi miał zawał. Na miejsce wysłano także śmigłowiec ratowniczy Marynarki Wojennej. Na początku mieliśmy być tylko w asyście, ratownik ze śmigłowca miał zejść na pokład kutra, udzielić pomocy i zabrać poszkodowanego. Niestety, kiedy dotarliśmy na miejsce zdarzenia, okazało się, że warunki atmosferyczne - bardzo silny wiatr oraz kilkumetrowa fala - nie pozwalają na taki manewr. Kapitan podjął decyzję, że to my mamy przejść na jednostkę i udzielić pomocy. Po kilku próbach udało się, ale nie było to łatwe zadanie. Kapitan "przykleił" SAR-a do burty kutra, obie jednostki "tańczyły" na fali kilka metrów w górę i w dół. Było naprawdę ciężko. Takich właśnie ewakuacji medycznych z przejściem ratownika na drugą jednostkę w trudnych warunkach pogodowych jest sporo. To jedne z bardziej ryzykownych akcji, w każdej chwili można wpaść do wody o temperaturze ok 2-3 stopni albo trafić między dwie jednostki i zostać przygniecionym ich burtami - opowiada Maciej Kobyliński.

Ratowanie życia na morzu jest bezpłatne.

- Niestety wielu ludzi obawia się, że za wezwanie morskich służb ratowniczych będą musieli zapłacić - mówi Maciej Kobyliński. - Spotykamy się z przypadkami, że jakiś obserwator zdarzenia wzywa SAR, a kiedy poszkodowany nas widzi jest przerażony i nie chce, żebyśmy mu pomagali. Boi się potencjalnych kosztów. Zupełnie niepotrzebnie. Jeśli ktoś przypuszcza, że dzieje się coś złego albo czuje się źle, lepiej żeby wezwał pomoc. Możemy uratować życie, ale nawet jeśli się okaże, że to nic poważnego, my będziemy mieli trening, a ten kto nas wezwał - spokojne sumienie.

Ratownicy SAR pracują na zmiany. 15 dni przez 24 godz. na dobę są w pełnej gotowości. Kiedy dostają telefon o akcji mają kwadrans, żeby odcumować jednostkę i znaleźć się w drodze do wypadku. Kiedy akcji nie ma, doszkalają się, ćwiczą, dopracowują szczegóły, symulują ewakuacje ze statków.

- To ważne, bo chodzi o nasze bezpieczeństwo - uważa Maciej Kobyliński. - Jeśli coś stanie się ratownikowi, to on już nikomu nie pomoże. Każda akcja jest kolejnym dniem próby, nie można się wahać, ponieważ decyzje podejmuje się w ułamku sekundy, a błąd może kosztować czyjeś życie. To uczy odpowiedzialności za siebie i za drugiego człowieka - podsumowuje.

Opinie (123) ponad 10 zablokowanych

  • kapelusznik i ninja - jesteście skończonymi idiotami. (3)

    nie macie zielonego pojęcia o czym piszecie... zapewne wam też jest to obojętne, byleby tylko była szansa na zgnojenie czy wyszydzenie kogokolwiek/czegokolwiek...

    • 5 3

    • Nomen omen.

      Mam doskonałe pojęcie o czym piszę, natomiast ty sprawiasz wrażenie takiej panienki wyrwanej z rzeczywistości, odrealnionej istotki która każdego, kto realnie patrzy na świat i widzi co jest grane uważa za idiotę. To ty nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz, a rzucasz wyzwiskami. Twój nick mówi wszystko...

      • 2 3

    • ignorantko (1)

      masz typowo polskie podejście roszczeniowe. Tylko byś psy na ludziach wieszała, może troche kultury, jak narazie twoje argumenty kończą się na obelgach. Zastanów się nad swoją postawą jako człowieka, chyba że jesteś ratownikiem medycznym - wtedy nic nie musisz robić, ba może nawet napiszą o tobie artykuł.

      P.S. raczej mało prawdopodobne jest to że jesteś ratownikiem, w końcu napisałaś opinie.

      • 2 2

      • ninja, kapelusznik...

        kultura w waszym świecie, to chyba obcojęzyczny zwrot, więc nie nauczajcie ludzi czegoś, czego znaczenia nawet nie znacie.

        gwoli wyjaśnienia - mój komentarz wynikał z faktu, że nawet ignoranta bije po oczach bezczelność i idiotyzm waszych komentarzy. jestem z natury złośliwa, więc może powinnam wam życzyć, żebyście kiedyś gdzieś, kilkanaście mil od brzegu musieli odszczekać te wszystkie kretynizmy, które tu nawypisywaliście...
        żal po prostu...

        • 4 1

  • a jakie stare sa te stateczki??a wt na nich tez spicie? w lecie to fajne panienki ze slaska mozna powozic po zatoce

    • 2 3

  • Ciekawe czy taki ratownik czuje jakąś przyjemność

    jak robi komuś sztuczne oddychanie.

    • 2 3

  • Wydaje mi się

    że oni to robią instynktownie, jak zwierzęta. Podobno częstymi powikłaniami po sztucznym oddychaniu (takim jakie serwuje np SAR) są wymioty kałowe. Dla ratownika to chwila przyjemności, a poszkodowany musi później cierpieć katusze.

    • 4 5

  • SAR

    tam to komuna zatrzymala sie w miejscu

    • 2 3

  • Czy to prawda, że (2)

    pomysłodawcą instytucji SAR-u był Józef Stalin, a jego dzieło kontunuował Breżniew? To ja się nie dziwie co to muszą być za ludzie...

    • 1 2

    • ... (1)

      tak, a Kopernik była kobietą...

      • 1 1

      • nie sąd Cie skarze

        pedofilu!

        • 0 1

  • Potrzebna i godna szacunku praca, (1)

    gratuluję. Oby jak najwięcej udanych akcji:)

    • 2 3

    • oby jak naj mniej tych nierobów!

      nieroby i tyle, zapytaj się kogo kolwiek!

      • 0 1

  • ..........

    szkoda mi tych wszystkich, co nie mają nawet pojęcia o czym piszą i dziękuję za słowa poparcia dla całej reszty, dzięki za uznanie, to dla Was warto pracować i obyśmy się nigdy na morzu nie spotkali

    • 1 1

  • SARowcu

    odszczekaj to, myślisz że jak masz helikopter i jachty to już Ci wszystko wolno? Ile to się słyszy, że zamiast ratować to balangujecie z panienkami na tych jachtach. Jeszcze śmiesz oczerniać innych ludzi! Jak Ci nie wstyd? Tfu!

    • 0 2

  • SAR
    "by Inni mogli żyć"

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane