• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego nie daję nic żebrzącym

Piotr Weltrowski
6 lipca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Plac Przyjaciół Sopotu - dzień jak co dzień. Tego typu zdjęć można znaleźć dziesiątki na stronie Sopockie Żury, którą kilku mieszkańców miasta uruchomiło na Facebooku. Plac Przyjaciół Sopotu - dzień jak co dzień. Tego typu zdjęć można znaleźć dziesiątki na stronie Sopockie Żury, którą kilku mieszkańców miasta uruchomiło na Facebooku.

Okupują skwery, trawniki, miejskie parki, czasem nawet piaskownice. Piją, klną, zaczepiają ludzi i domagają się pieniędzy. W każde wakacje ich populacja w Trójmieście zwiększa się kilkukrotnie. Tu jest ich eldorado.



W jaki sposób można ograniczyć letnią migrację bezdomnych do Trójmiasta?

"Żury są, były i będą, co jednak zrobić, aby ich obecność nie była tak uciążliwa?" - pyta kolega, kiedy rozmawiamy w redakcji o temacie. No właśnie, szczególnie teraz, latem, ciężko przejść przez sopocki Monciak, gdyński Skwer Kościuszki czy gdańską Długą, aby nie zostać zaczepionym. Okupują każde wolne miejsce, podchodzą do stolików w kawiarnianych ogródkach i straszą turystów.

I nie chodzi wcale o bezdomnych, przynajmniej nie o wszystkich. Bezdomni są różni. Wielu z nich na ulicy wylądowało nie ze swojej winy, wielu z nich podejmuje walkę, trafia do schronisk, stara się wyjść na prostą. Takim ludziom trzeba zwyczajnie współczuć i pomagać. Chodzi o tych, którzy innego życia wcale nie pragną. Wybrali ulicę, bo tak im łatwiej, bo mogą pić na umór, bo zawsze znajdzie się jakiś "łoś", którego można oskubać - na przykład ty.

To właśnie oni co roku, gdy tylko zaczyna się sezon wakacyjny, ściągają do Trójmiasta. Tu są turyści, tłumy turystów. Tu są też pieniądze, dużo pieniędzy. Schronisko? Jakie schronisko, oni do schronisk nie chcą. Tam nie można pić.

Dla wielu z tych ludzi żebranie to nie tyle konieczność, co po prostu sposób na życie. Sam byłem nie raz świadkiem, jak turyści dawali im nie 5 i nie 10 zł, a na przykład 100 zł. Zresztą szacuje się, że żebrzący w Trójmieście dziennie "zarobić" w ten sposób mogą nawet kilkaset złotych.

Nie dziwi więc, że stają się nie tylko nachalni, ale i wybredni. Podszedł do mnie kiedyś taki właśnie młodzian - długie dready, brudne spodnie, podarta koszulka, a na ramieniu gitara - i poprosił o papierosa. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem paczkę (tak, wiem, nie powinienem palić) z charakterystyczną nazwą pewnej amerykańskiej marki. Chłopak odmówił. "Nie, tych nie palę, oni wspierają Ku Klux Klan".

Innego spotykałem przez pewien czas dzień w dzień. Przez dłuższy czas myślałem, że ma porażenie mózgowe. Powłóczył nogami, podchodził w ten sposób do ludzi i dość nachalnie domagał się pieniędzy. Pewnego dnia, w tym samym miejscu co zwykle, ale o innej porze, wieczorem, zobaczyłem go... w garniturze. Szedł szybkim krokiem, po "chorobie" nie było śladu. Popytałem tu i ówdzie. Okazało się, że to człowiek doskonale znany pracownikom pomocy społecznej. Wcale nie bezdomny, bo ma własne mieszkanie. Za to nałogowy hazardzista. W dzień żebrał, w nocy grał w kasynie.

Jeszcze innemu zaproponowałem kiedyś - w przypływie nagłej empatii - że kupię mu coś do jedzenia, choćby bułkę w sklepie obok. "Szefie, co szef będzie się trudzić, sam mogę sobie kupić, szef mi da po prostu kilka złotych" - usłyszałem. Chciałem wstać - bo siedziałem akurat w kawiarni, gdy zbliżył się do stolika - i podejść z nim te kilkadziesiąt metrów do najbliższego spożywczego. Uciekł.

Podobnych przypadków mógłbym wymienić więcej. W zasadzie jestem pewien, że większość z nas, mieszkańców Trójmiasta, nie raz spotkało się z takim zachowaniem tych ludzi. Dlatego też od pewnego czasu jestem po prostu nieczuły na prośby, a czasem - gdy odmówię - groźby żebrzących. Nie daję i już.

I to chyba jedyny sposób, aby tych ludzi zniechęcić do okupowania popularnych deptaków, skwerów, fontann i ławek w centrum miasta. Nie dawać im pieniędzy, nie dawać im papierosów. Po prostu sprawić, że przestanie im się opłacać taki styl życia.

Bo co innego zrobić? Pozostawić sprawę w rękach policjantów i strażników miejskich? Przecież dla nich ganianie za pijącymi w centrum miasta bezdomnymi to walka z wiatrakami. Podchodzą do nich rzadko (chociaż sami twierdzą, że często, ale jak jest, wszyscy wiemy), a jak nawet, to co oni mogą?

Mandat? Wniosek do sądu grodzkiego? Pouczenie? "Wiesz, często zabezpieczamy pieniądze, które taki osobnik uzbiera i one faktycznie idą na mandat. Jak taki delikwent jest tak nękany raz, drugi raz, to w końcu wyjeżdża z miasta, jedzie gdzieś, gdzie go nikt nie nęka. Tyle tylko, że na jego miejsce przyjeżdża zaraz dwóch kolejnych" - mówi mi pracownik trójmiejskiej policji, gdy dzielę się z nim swoimi wątpliwościami.

I ma rację. To JEST walka z wiatrakami. Leczenie skutków, a nie zwalczanie przyczyn. A przyczyn tych nie zwalczy też 5 zł, które dasz w przypływie współczucia. Masz kaca, bo piłeś dzień wcześniej. Tabletka rano - chociaż na chwilę pomoże - nie zmieni tego. Nie chcesz mieć kaca - nie pij.

Nie chcesz, aby ktoś cię zaczepiał i nachalnie domagał się "wsparcia"? Nie chcesz tłumaczyć dziecku "dlaczego ten pan śpi na ławce i wymiotuje"? Nie dawaj temu panu pieniędzy.

Opinie (422) ponad 20 zablokowanych

  • Tesco, Chełm, ul. Cienista...

    na parkingu podziemnym... kiedy są - zawsze podejdą i żebrzą... nigdy nie daję...

    • 3 0

  • "Dlaczego nie daję nic żebrzącym"...

    przez chwilkę pomyślałem, że to chodzi o katabasów łażących z tzw. tacą.

    • 6 3

  • dyby

    Ludzie się zastanawiają, jak ukarać żura, typowego nałogowca co wylądował na bruku z własnej woli. Więzienie jest kosztowne i traktowane prez żuli jako sanatorium, pieniędzy nie mają, więc grzywna nic nie da. Może zatem średniowiecznym zwyczajem zakuwać w dyby i przetrzymywać okresowo w jakimś "Ciapkowie"? Bycie żurem musi stać się bardzo nieatrakcyjną perspektywą, żeby nie kusiło.

    Na razie dyby stosuje się tylko dla źle zaparkowanych pojazdów.

    • 5 2

  • Co zrobić?

    2 razy miałam sytuację, że człowiek na parkingu przed sklepem prosił o złotówkę na chleb.
    Raz szłam do sklepu i powiedziałam, że mu kupię, powiedział że zaczeka - już go nie było...
    Drugi raz wyszłam ze sklepu i miałam chleb dla siebie - wziął.
    Trzeci przypadek na peronie skm, pan zapytany na co chce przyznał, że na piwo - nie dostał - i tyle.

    • 3 0

  • może trzeba zakazać sprzedaży alkoholu ?

    Skoro marihuana jest nie legalna bo "szkodzi" to alkohol tym bardziej ponieważ , uzależnia, wzmaga agresje i czyni człowieka nieprzydatnym społecznie. Może zalegalizujmy marihuanę a zakażmy alkoholu.

    • 6 3

  • pionę w twarz od kazdego spytanego

    i problem z glowy. Kto by chcial byc bity wciaz? A i wyladowac sie mozna na kims komu wszystko jedno. Win-win situejszyn

    • 1 5

  • Nie daje kasy (1)

    Bo nie noszę drobnych i używam karty.

    Ma pan terminal? Pytam gościa, który prosi o pomoc. Jak pan nie ma, to nie pomogę. Mogę jedynie coś panu do jedzenia kupić.

    Zawsze słyszałem odmowę w takiej sytuacji, od zwykłego, to ja dziękuję, do "spier....j pan".

    Ostatnio jednak gość na parkingu przed dużym supermarketem popłakał się, gdy mu powiedziałem, że mogę mu coś kupić. Oczywiście, że wyglądał na alkoholika. Ale co z tego? Kupiłem mu pieczywo, pasztet i dwa pomidory. Jego wdzięczność była autentyczna.

    Dlaczego to zrobiłem? Bo dobro zawsze wraca. Po za tym nigdy nie wiemy, dlaczego ten ktoś wylądował na ulicy. Zawsze mówię sobie NIE POMAGAM TAKIM. Ale czemu nie zrobić czasem od tej reguły wyjątku? Nie można być 100 % obojętnym. Los lubi płatać figle.

    Nikt mi nie wmówi, że pomaganie to główny czynnik zwiększający problem żebrzących.

    • 8 1

    • I właśnie dzięki takim wyjątkom oni żyją na ulicy.

      Gdybyś nie kupił tego pasztetu i pomidorów osobnik ten był by zmuszony szukać pomocy a tak ma wszystko gdzieś.
      Nikomu nic nie dałem na ulicy i nie dam. Ale zawsze pytam czy mam wezwać pomoc. Jak myślisz co słyszę ?

      • 1 3

  • Bezdomni (3)

    znam ludzi biednych umiejących się zachować , ludzie są jacyś P********eni zamiast zajmować się swoimi sprawami wpitalają się w czyjeś i plotują .

    Polacy jako naród biedny postkomunistyczny powinniśmy zrozumieć ludzi biednych i nie wszyscy tak się zachowują jak przedstawiają to inni , ale niektórzy ludzie którym ci ludzie przeszkadzają są społeczni. Za komuny ludzie byli jednością a teraz się popieprzyło w tym narodzie i kraju .

    • 3 7

    • boszzz, ale bełkot (1)

      Jak taki patriota jesteś i żal ci tych meneli, to po prostu weź ich do domu.

      • 5 1

      • jak zal tobie pieskow i kotkow to wez je do domu

        jak zal tobie dzieci bitych w domu to je adoptuj

        argumentacja nizszy pozim niz gimbaza

        • 0 0

    • polemizowałbym

      Nie zgadzam sie z Tobą w kwestii równości. Szczególnie za komuny byli tzw. równi i równiejsi. Systemy lewicowe mają tendencję do uciskania ludzi zaradnych i przedsiębiorczych i wspierania nieudaczników i krętaczy. Szczególny wysyp bezdomnych nastąpił w latach 90-ych. Wtedy następowały ostre zmiany w naszej gospodarce i masowo zamykano zaklady państwowe. Faktycznie było sporo osób niedostosowanych do nowych czasów, które znalazły sie z dnia na dzień na kuroniówce i nie dały rady znaleźć sobie nowej pracy. Teraz stosunkowo niewiele osób jest bezdomnych z powodu przyczyn losowych. Większość z żebrzących, których teraz spotykam ma jakieś lokum, a jeśli nie, to tylko dlatego, ze piją, ćpają i są na tyle nieznośni, że nikt nie chce ich przygarnąć.

      • 2 0

  • Od maja do połowy września monciak znika ze szlaków Sopocian.

    Mieszkam na kamionce i raczej na molo mnie nie ciągnie, ale w weekend czasem zapuszczam się z żoną i córką w te okolice. Nie czuję wtedy że odpoczywam. Zawsze chodzimy równoległymi uliczkami do monciaka bo nie lubimy wchodzić w to "morze" ludzi ;) Zahaczamy o kawę w KFC i znów znikam wychodząc ponownie za Empik'em. Kupujemy lody w Grycanie i ewakuujemy się z centrum ;) Żuli na naszej trasie nie ma ;)

    • 8 0

  • Menele mają funkcję dydaktyczną.

    Dzięki nim wszyscy dostają ostrzeżenie, że warto dbać o swoje interesy.

    • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane