- 1 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (196 opinii)
- 2 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (58 opinii)
- 3 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (66 opinii)
- 4 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (126 opinii)
- 5 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (408 opinii)
- 6 Trójmiejskie mola, których już nie ma (109 opinii)
Dlaczego nie daję nic żebrzącym
Okupują skwery, trawniki, miejskie parki, czasem nawet piaskownice. Piją, klną, zaczepiają ludzi i domagają się pieniędzy. W każde wakacje ich populacja w Trójmieście zwiększa się kilkukrotnie. Tu jest ich eldorado.
I nie chodzi wcale o bezdomnych, przynajmniej nie o wszystkich. Bezdomni są różni. Wielu z nich na ulicy wylądowało nie ze swojej winy, wielu z nich podejmuje walkę, trafia do schronisk, stara się wyjść na prostą. Takim ludziom trzeba zwyczajnie współczuć i pomagać. Chodzi o tych, którzy innego życia wcale nie pragną. Wybrali ulicę, bo tak im łatwiej, bo mogą pić na umór, bo zawsze znajdzie się jakiś "łoś", którego można oskubać - na przykład ty.
To właśnie oni co roku, gdy tylko zaczyna się sezon wakacyjny, ściągają do Trójmiasta. Tu są turyści, tłumy turystów. Tu są też pieniądze, dużo pieniędzy. Schronisko? Jakie schronisko, oni do schronisk nie chcą. Tam nie można pić.
Dla wielu z tych ludzi żebranie to nie tyle konieczność, co po prostu sposób na życie. Sam byłem nie raz świadkiem, jak turyści dawali im nie 5 i nie 10 zł, a na przykład 100 zł. Zresztą szacuje się, że żebrzący w Trójmieście dziennie "zarobić" w ten sposób mogą nawet kilkaset złotych.
Nie dziwi więc, że stają się nie tylko nachalni, ale i wybredni. Podszedł do mnie kiedyś taki właśnie młodzian - długie dready, brudne spodnie, podarta koszulka, a na ramieniu gitara - i poprosił o papierosa. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem paczkę (tak, wiem, nie powinienem palić) z charakterystyczną nazwą pewnej amerykańskiej marki. Chłopak odmówił. "Nie, tych nie palę, oni wspierają Ku Klux Klan".
Innego spotykałem przez pewien czas dzień w dzień. Przez dłuższy czas myślałem, że ma porażenie mózgowe. Powłóczył nogami, podchodził w ten sposób do ludzi i dość nachalnie domagał się pieniędzy. Pewnego dnia, w tym samym miejscu co zwykle, ale o innej porze, wieczorem, zobaczyłem go... w garniturze. Szedł szybkim krokiem, po "chorobie" nie było śladu. Popytałem tu i ówdzie. Okazało się, że to człowiek doskonale znany pracownikom pomocy społecznej. Wcale nie bezdomny, bo ma własne mieszkanie. Za to nałogowy hazardzista. W dzień żebrał, w nocy grał w kasynie.
Jeszcze innemu zaproponowałem kiedyś - w przypływie nagłej empatii - że kupię mu coś do jedzenia, choćby bułkę w sklepie obok. "Szefie, co szef będzie się trudzić, sam mogę sobie kupić, szef mi da po prostu kilka złotych" - usłyszałem. Chciałem wstać - bo siedziałem akurat w kawiarni, gdy zbliżył się do stolika - i podejść z nim te kilkadziesiąt metrów do najbliższego spożywczego. Uciekł.
Podobnych przypadków mógłbym wymienić więcej. W zasadzie jestem pewien, że większość z nas, mieszkańców Trójmiasta, nie raz spotkało się z takim zachowaniem tych ludzi. Dlatego też od pewnego czasu jestem po prostu nieczuły na prośby, a czasem - gdy odmówię - groźby żebrzących. Nie daję i już.
I to chyba jedyny sposób, aby tych ludzi zniechęcić do okupowania popularnych deptaków, skwerów, fontann i ławek w centrum miasta. Nie dawać im pieniędzy, nie dawać im papierosów. Po prostu sprawić, że przestanie im się opłacać taki styl życia.
Bo co innego zrobić? Pozostawić sprawę w rękach policjantów i strażników miejskich? Przecież dla nich ganianie za pijącymi w centrum miasta bezdomnymi to walka z wiatrakami. Podchodzą do nich rzadko (chociaż sami twierdzą, że często, ale jak jest, wszyscy wiemy), a jak nawet, to co oni mogą?
Mandat? Wniosek do sądu grodzkiego? Pouczenie? "Wiesz, często zabezpieczamy pieniądze, które taki osobnik uzbiera i one faktycznie idą na mandat. Jak taki delikwent jest tak nękany raz, drugi raz, to w końcu wyjeżdża z miasta, jedzie gdzieś, gdzie go nikt nie nęka. Tyle tylko, że na jego miejsce przyjeżdża zaraz dwóch kolejnych" - mówi mi pracownik trójmiejskiej policji, gdy dzielę się z nim swoimi wątpliwościami.
I ma rację. To JEST walka z wiatrakami. Leczenie skutków, a nie zwalczanie przyczyn. A przyczyn tych nie zwalczy też 5 zł, które dasz w przypływie współczucia. Masz kaca, bo piłeś dzień wcześniej. Tabletka rano - chociaż na chwilę pomoże - nie zmieni tego. Nie chcesz mieć kaca - nie pij.
Nie chcesz, aby ktoś cię zaczepiał i nachalnie domagał się "wsparcia"? Nie chcesz tłumaczyć dziecku "dlaczego ten pan śpi na ławce i wymiotuje"? Nie dawaj temu panu pieniędzy.
Opinie (422) ponad 20 zablokowanych
-
2014-07-06 16:24
Porównując to do sprawy zasiłków dla dzieci niepełnosprawnych : na renty dla alkoholików jest kasa.
i jesteśmy w Polsce :)
- 16 2
-
2014-07-06 17:01
nic nie dajesz bo nic i niczego nie masz
a biedaków należy wspomagać
- 4 7
-
2014-07-06 17:23
najlepszy jest ten kleczacy grubas na ul. Długiej w Gdańsku.
"plis help mi, ajm engry" :D jedyne co bym dał temu cycowi to kop w d....e
- 10 2
-
2014-07-06 17:40
Wczoraj pojechałam do naszej stolicy, w Centralnej byłam około 7 rano. Przechodząc koło Pałacu Kultury okazało się, że nie mam gdzie usiąść i zjeść kanapki. Na każdej ławce (a było ich tam sporo) leżał żul. U nas widzę jednak tylko sporadycznie takie przypadki.
- 18 0
-
2014-07-06 17:43
Nie daję...
Nigdy nie dawałem złotówki, nie daję i nie będę dawał. Większość z nich , to albo naciągacze, albo pijacy. Brrr
- 15 1
-
2014-07-06 17:44
Gdy podchodzi do mnie menel
i chce "złotóweczkę", grzecznie pytam: dlaczego pan uważa, że powinnam pana utrzymywać?
- 18 1
-
2014-07-06 17:54
ja mam sposob na meneli (1)
jak z daleka jakis idzie i widze zeidzie do mnie pozebrac to zawsze go wyprzedzam i mowie: chlopie pozycz 2 zlote
wtedy chlop z reguly odpuszcza bo wie ze nic nie wyciagnie- 18 0
-
2014-07-06 18:21
spróbuj też...
...O! dobrze że jesteś, robimy zrzutę na whisky brakuję pięć dych Dorzucisz? :D
- 8 0
-
2014-07-06 18:30
Ławeczki przy przystanku tramwajowym Wejhera.
Wychodzę do pracy o 5 rano i już o tej godzinie menelstwo zaczyna imprezę...
- 7 0
-
2014-07-06 18:33
Nie pójdą
Oni nie pójdą do schroniska, ani żadnego przytułku bo tam nie będą mogli się napić .
Są namolni, aroganccy i nie rozumieją słowa NIE.
Potrafią być tak bezczelni że podejdą do stolika na ogródku restauracji i bezczelnie zabiorą jedzenie z talerza. Sama byłam świadkiem takiego czegoś.
Według mnie, policja przymusowo powinna zabierać takie osoby do odpowiednich miejsc żeby zrobić z nimi porządek. Zamiast pić i "niszczyć wizerunek" Trójmiasta powinni pracować np w ZOM'ie, ale w innych publicznych miejscach.- 14 1
-
2014-07-06 18:35
... (1)
Państwo pewnie by chciało żebraków do roboty pogonić by do zusu wiecej kabzy wpływało, stad takie artykuły na nich, a ja bym chciał by osoby które nie chcą z jakis tam przyczyn pracować dostawały od SWOJEGO państwa w którym sa obywatelami miesiecznie 1.000zł socjalu na przezycie, natomiast osobom pracujacym od 10.000zł miesiecznie wzwyż, było by o wiele sprawiedliwiej i każdy byłby zadowolony.
- 2 9
-
2014-07-06 21:29
?
to, że państwo każdemu jest zdolne dawać 1000 zł, to jeszcze uwierzę. Ale kto niby miałby dawać te 10 000? Państwo? Pracodawcy? A kto da pracodawcom?
A może marzy Ci się powrót do pełnego upaństwowienia?
Przerażające...- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.