2005-08-26 09:23
oberwanie
2005-08-26 09:24
Jeśli chcesz spokoju przeprowadź się na wieś. Chociaż wtedy będą Ci przeszkadzać zapewne dzwony w pobliskim kościele oraz coroczna procesja. Proponuję więc: udaj się na Księżyc i nie wracaj!!!
2005-08-26 09:27
CIEKAWE JAK BECON NA KURKOWEJ BEDZIE MIAL SOUND...DUZO CHYBA NIE ZOBACZY?
2005-08-26 09:29
Niech się dzisiaj każdy stara
kochać siostrę, kochać brata
w dniu koncertu Michel Jarre'a
bawić, cieszyć się po latach.
Gdyż za mało śmiechu mamy
wspominając smutne lata .
Cieszmy się u drugiej bramy
przed tą trzecią ,gdzie nasz Papa.
2005-08-26 09:30
a jak jest z tobą? :)
gallux
no prosze cię tylko nie wspominaj o dżegerze, bo jakoś mi niesmacznie jak patrzę na jego gumową twarz i te usta glonojada... ;-p
btw pobiegałbys trochę, poruszał się a nie tylko przed kompem myszką jeździsz ;)
2005-08-26 09:33
Do miłośników wygibasów i transowych dance macabre – żeby wzbudzić w ludziach żywiołowość trzeba coś z siebie dać. Tłum ocenił, że tego nie dostał. Dowody? Zmasowany exodus i wędrówka ludów już po 15 minutach od rozpoczęcia. Po początkowej eskalacji z instalacją dźwigową – równia pochyła (niestety, ale w dół).
Z drugiej strony, nie każdy percepuje muzykę „gibając się” w atawistycznych rytualnych pląsach. Wręcz przeciwnie, muzyka często wymaga refleksji i skupienia – zwłaszcza (ta) muzyka, która była (tam) grana (z tej a nie innej) okazji. Szczerze mówiąc, tylko miłośnik Mandaryny (w sumie robicie z niej jakąś ikonę popkultury, a ona chyba na to nie zasługuje) i durnego techno słuchanego na nielegalu może twierdzić, że brak podskoków i entuzjazmu manualnego musi być dowodem czyjejś indolencji muzycznej.
A co poza tym? Powtarzanie do obrzydzenia powitań i tekstów marketingowych pt. „ile to się nie robi dla wybrańców losu i wyselekcjonowanych gości” w kontekście opóźnień i przetrzymywania ludzi przez eufemistycznie mówiąc dziwnie rozumiany „kwadrans akademicki” na piaszczystym klepisku, na którym nawet nie było możliwości usiąść aby po podniesieniu się nie wyglądać jak nieboskie stworzenie - bez konkretnych informacji, supportu muzycznego etc. – był po prostu chamstwem. Mistrz mistrzem, ale bez przesady. Ale OK. – to była próba, więc zostaje wybaczone ;)
Pojawili się tu również zwolennicy taniochy i darmochy i do nich pytanie – czy jak darmowe to już z zasady należy się cieszyć? A niby to czemu? Pokrętna logika, bo empiria mówi, że jak za darmo, to zazwyczaj do dupy. Może nie w tym przypadku (trudno by ideał sięgnął bruku), ale zazwyczaj niestety tak.
Reasumując, większość kawałków była odgrzana i lekko przypalona – jeśli ktoś zna dyskografię JMJ to wie w czym rzecz; możliwości stoczni nie zostały wykorzystane tak jak by mogły; organizacja była kiepska (właściwie jej nie było wcale); obrazy na telebimach były w większości (poza kilkoma chwalebnymi wyjątkami!) banalne. Wzruszeń raczej nie było, choć w dużym stopniu mogło mieć to związek z ustawiczną pielgrzymką tłumów, które najpierw na siłę chciały jak najgłębiej wejść, a potem z taką samą mocą ruszyły z powrotem i właściwie robiły to przez cały koncert. Pomimo tych zakłócających elementów – w porównaniu z koncertem w Zakazanym Mieście był to IMHO taki sobie mały i nie rzucający się w oczy koncercik . 20-25% tamtego klimatu etc. Powtarzane na okrągło przez media i samego Mistrza, obiecanki-cacanki o zadziwieniu i oczarowaniu, które ma spaść na ludzi niczym grom z jasnego nieba niestety nie znalazły uzasadnienia. Koncert był poprawny, ale nie tworzył spójnego i przemyślanego widowiska. Brakowało klamry kompozycyjnej, czegoś co by mogło spiąć całość. Owszem, dla kogoś dla kogo poziom przeciętny reprezentują letnie koncerty na Placu Zebrań Ludowych mogło to być arcydzieło, ale dla mnie to co się dzieje przy Bramie Oliwskiej w ogóle nie zasługuje na miano koncertu, a po tym Panu spodziewałam się o wiele (wręcz o całe oceany czasoprzestrzeni dźwięku) więcej.
Było też kilka niezłych motywów happeningowych niezaplanowanych, które dla bacznych obserwatorów mogły być zabawne np. lecą „Mury” a na tle telebimów przed nosem tam i z powrotem dryfują jak psy bernardyńskie przedstawiciele jednej z najbardziej globalistycznych korporacji „wolnego i niewolnego świata” z wiadomym logiem i sztandarami na plecakach. I o „takom Polske” ….. ale to już inny temat.
PLUSY – była piękna pogoda i w miarę sporo miejsca (choć też bez przesady) – przy 100.000 ludzików może być odrobinę gorzej (zwłaszcza przy takiej organizacji – a może to właśnie jej perfekcja – niby jest a jakby jej nie było ;)
Ps. Pozdrowienia dla wszystkich "klakierów". Zazdroszczę Wam wrażeń i doznań. Tak ciężko być wymagającym ;P
2005-08-26 09:34
nie wspomniałam o arachitycznym żylastym ciałku dżegera :)
2005-08-26 09:35
Ja słyszę takie pierdoły to mi się rzygać chce...
Potem się dziwić że w tym kraju rządzi korupcja i skur.....stwo,
poprzyzwyczajali się za komuny do nieróbstwa i uważają do dziś że im się coś k...wa należy za frajer.
Takie grzyby powinien zmyć deszcz....
Do pracy by się wzięli a nie czekają na mannę z nieba
Chodzą i zazdroszczą ludziom którzy coś osiągneli, bo sami albo nie potrafią albo im się nie chce
2005-08-26 09:38
JAK BEDZIESZ W ZOPPOT TO WPADNIJ-POSLUCHAMY JARRA ZEZ ANNA-LOGA.M.
2005-08-26 09:41
i szczekaczy, ale to są ci szczekacze których nie stać na bileciki i w ten sposób wyładowuja swoja frustrację. zal mi was bo jesteście tylko banda biednych patafianów...
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
