- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (265 opinii)
- 2 Były senator PiS trafił do więzienia (325 opinii)
- 3 Dostał 5 mandatów naraz (71 opinii)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (206 opinii)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (50 opinii)
- 6 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (243 opinie)
Fisherman - restauracja uwielbiana przez turystów i "lokalsów"
Restauracja Fisherman - finest food & wine, mieszcząca się przy ul. Grunwaldzkiej 89 w Sopocie, to miejsce, które tłumnie odwiedzają turyści, zachęceni pozytywnymi opiniami i wysokimi ocenami, systematycznie pojawiającymi się w Internecie. To również miejsce, które uwielbiają mieszkańcy Trójmiasta, szczególnie za domową atmosferę, profesjonalną obsługę, nastawioną na zaspokojenie potrzeb najbardziej wymagających gości, ale przede wszystkim niebanalną kuchnię, stworzoną na bazie lokalnych i świeżych produktów najwyższej jakości, a także sprowadzanych rarytasów. Nad całością czuwa Rafał Koziorzemski - zwycięzca wielu prestiżowych konkursów kulinarnych, w tym The Best Chef Rising Star Awards 2017, International Chef Culinary Cup 2018 i 2019.
Choć nazwa Fisherman (z jęz. ang. rybak), a także bliskie sąsiedztwo plaży mogłyby sugerować, że pozycją obowiązkową w karcie będzie słynna ryba z frytkami, nic bardziej mylnego. W prowadzonej przez cenionego i utytułowanego szefa Rafała Koziorzemskiego króluje kuchnia, którą można nazwać odważną wariacją tradycyjnych smaków.
- Każde danie przygotowujemy od absolutnych podstaw, wyłącznie ze świeżych produktów - podkreśla Rafał Koziorzemski, szef Fisherman - finest food & wine. Czerpiemy z lokalnych zasobów. Nie ma miejsca na kompromisy. Fisherman nie uznaje mrożonych produktów. Jeśli Bałtyk nie jest w stanie zaopatrzyć nas w świeże ryby, ściągnę świeżego łososia ze Szkocji, ale zawsze będzie to ryba najwyższej jakości. No bo jak tu być nad morzem i nie zjeść świeżej ryby?
Tu poczujesz się jak wśród starych znajomych
Ci, którzy odwiedzają Fishermana, żeby spróbować wykwintnych dań w niezobowiązującej, luźnej, rodzinnej wręcz atmosferze, mogą rozsiąść się wygodnie w głównej sali, na patio bądź w ogródku. Niebawem zostanie też udostępniona osobna sala, w której będą mogły przebywać i bawić się dzieci.
Zespół restauracji z otwartymi ramionami wita każdego gościa.
- Moim marzeniem było stworzenie miejsca, w którym na talerzach będzie luksus, ale atmosfera będzie bardzo rodzinna - mówi Rafał Koziorzemski.- Udało nam się tego dokonać w dużej mierze dzięki zespołowi, który potrafi nawiązać z gośćmi długofalowe relacje. Kiedy ktoś do nas wraca, jest traktowany, jako stary znajomy. Gość czuje się u nas swobodniej, widząc wśród obsługujących go osób ciągle te same twarze. Tu mamy przewagę nad restauracjami, które zatrudniają pracowników sezonowych, na chwilę. My, mając na celu jak najwyższą jakość obsługi, zatrudniamy osoby o ogromnej wiedzy i doświadczeniu, i zatrzymujemy je u siebie również po sezonie.
Wykwalifikowany i doświadczony zespół Fishermana potrafi dyskretnie wyczuć oczekiwania gości.
- A te bywają różne - opowiada Przemek Prusik, menadżer restauracji. - Kiedy przychodzą do nas goście na spotkanie biznesowe, robimy, co w naszej mocy, aby w żaden sposób im takiego spotkania nie zakłócić. Pozostajemy maksymalnie dyskretni i jednocześnie wyczuleni na zaspokajanie wszelkich potrzeb. Gdy odwiedzają nas osoby kontaktowe, nastawione na dobrą zabawę, chętnie wchodzimy w głębszą interakcję - rozmawiamy, śmiejemy się razem z nimi. Pomagamy też podkręcić romantyczny nastrój podczas spotkań zakochanych. Każde życzenie naszych gości jest dla nas wyzwaniem, a ich realizacja działa na nas motywująco.
Nazwy potraw bez udziwnień. "Nie oszukujemy naszych gości"
Zdarzyło wam się kiedyś patrzeć w restauracyjne menu i nie być w stanie wyobrazić sobie tego, co kryje się pod nazwą którejś z potraw? A może poczuliście się rozczarowani, bo coś pięknie i górnolotnie się nazywało, a okazało się banałem? W sopockim Fishermanie wam to nie grozi.
- Stawiamy zawsze i tylko i wyłącznie na to, aby zadowolić naszych gości. Nie oszukujemy ich w żaden sposób - podkreśla szef Fishermana. - Naszym daniom nadajemy proste nazwy, żeby goście w chwili składania zamówienia wiedzieli, na co się decydują. Jak doskonale wiemy, wielu lokalom zdarza się wprowadzać do karty udziwnione nazwy, żeby podbić atrakcyjność potrawy. My tego robić nie musimy.
- Mamy teraz w karcie "cielaka", podawanego z ziemniakami i młodą kapustą - mówi Przemek Prusik, menadżer restauracji Fisherman. - "Cielak" może brzmi zbyt banalnie, bo zainteresowanie tą pozycją nie jest takie, jakiego byśmy sobie życzyli. Gdybyśmy nazwali to danie stekiem, zainteresowanie zapewne ogromnie by wzrosło, bo na steki zawsze jest szał. Byłoby to jednak kłamstwo, a my nie oszukujemy naszych gości, dlatego cielak w naszej karcie pozostanie cielakiem.
Miejsce, które pokochali mieszkańcy Trójmiasta
Turyści trafiają do Fishermana głównie za sprawą pozytywnych opinii i wysokich ocen, jakie sukcesywnie pojawiają się w Internecie.
- Wielu naszych gości przyznaje, że po zapoznaniu się z takimi opiniami mieli inne wyobrażenie o naszej restauracji - mówi menadżer Fishermana. - Czytając o tak wyrafinowanej kuchni wyobrażali sobie, że trafią do miejsca, w którym gości obsługuje się "w białych rękawiczkach", gdzie ekskluzywność bije po oczach. Trafili natomiast do restauracji, w której - jak lubi mówić nasz szef - "goście mają luksus na talerzu", ale poza tym panuje bardzo domowa atmosfera. Każdy czuje się jak u siebie. Może przyjść porozmawiać i pomilczeć, pośmiać się i nawiązać znajomość z innymi gośćmi, może przyjść na spotkanie rodzinne i biznesowe. Zadaniem naszego zespołu jest diagnoza potrzeb gości i takie ich rozsadzenie, a później obsłużenie, żeby każdy poczuł się usatysfakcjonowany. Nawet jeśli czyjeś potrzeby i oczekiwania są skrajnie różne i jeśli te osoby przebywają u nas w tym samym czasie.
Mieszkańcy Trójmiasta nawiązują długofalową relację z Fishermanem z nieco innych powodów.
- Nasi sąsiedzi, sopocianie, często sobie żartują, że przychodzą do nas, aby zjeść to, czego sami nie są w stanie zrobić w domu - śmieje się Rafał Koziorzemski. - Nasza karta jest krótka, ale często ją urozmaicamy. Bazę stanowią smaki, które dobrze znamy np. z dzieciństwa. Towarzystwo zdarza się nam jednak dobierać im bardzo wyrafinowane. Mamy w karcie np. świeżego łososia prosto ze Szkocji. Kiedy uda mi się trafić dobrą rybę z Bałtyku, chętnie ją serwuję. Takich okazji jest jednak mało. Krótka karta to dla naszych gości znak, że wszystkie produkty są nie tylko najwyższej jakości, ale też świeże. Bo całe zaopatrzenie schodzi na bieżąco podczas realizacji kolejnych zamówień. Częste zmiany i nowości w karcie to dla mieszkańców Trójmiasta gwarancja, że mogą nas odwiedzić po raz kolejny, w bardzo krótkim odstępie czasu, a my i tak będziemy w stanie zaskoczyć ich nowymi smakami.
Bogato wyposażona piwniczka i mistrzowskie dobieranie napojów do potraw
Kiedyś głównym zadaniem napojów, które piliśmy do posiłków, było zaspokajanie pragnienia. Od kiedy zapanowała moda na wine pairing, nawet napoje bezalkoholowe dopasowuje się do konkretnych potraw w taki sposób, aby nuty smakowe i aromaty idealnie komponowały się z jedzeniem. Goście Fishermana mogą liczyć na profesjonalną pomoc w tym zakresie - przepastna piwniczka, w której chłodzą się butelki, jest znakomicie zaopatrzona, a zespół posiada ogromną wiedzę na temat tego, które z etykiet do jakich potraw zaproponować gościom.
A co, jeśli goście złożą życzenie specjalne?
- Czasem się zdarza, że ktoś ma szczególne oczekiwania odnośnie rezerwacji stolika czy prosi o danie spoza karty. Jeśli jest to tylko możliwe, to chętnie takie życzenie realizujemy. Zresztą nasz szef, Rafał Koziorzemski, często wychodzi do gości, wita się z nimi, rozmawia, wypytuje o ich oczekiwania i potrzeby. A później takie informacje przetwarza i na ich podstawie tworzy nowe pomysły - opowiada menadżer Fishermana. - Nasi stali goście życzenia specjalne mają rzadko. Wiedzą, że nie muszą ich zgłaszać, bo i tak ich czymś zaskoczymy. My już tak po prostu mamy - śmieje się Przemek Prusik.
Restauracja Fisherman ma też swój autorski sposób na poprawienie humoru nawet najbardziej posępnym gościom.
- Kiedyś odwiedziła nas pani, która na dzień dobry była na "nie". Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo wkraść się w jej łaski - wspomina Przemek Prusik, menadżer Fishermana. - Gdy już wiedzieliśmy, że starania zespołu na nic się zdadzą, do akcji wkroczył nasz szef. Podszedł do pani i poczęstowała ją kieliszkiem zrobionego przez siebie, bezalkoholowego, wina musującego z bzu. Zły nastrój prysł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Od tego czasu pani odwiedza nas regularnie, co rusz przyprowadzając ze sobą kogoś nowego.
* możliwość dodania komentarzy lub jej brak zależy od decyzji firmy zlecającej artykuł
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-07-07 09:54
no niestety nie (4)
jest to najlepsza restauracja. Dania takie sobie za obiad 2 osoby - dwie zupy rybne, kurczak, sum, dwa desery plus napoje zapłaciłem 360 zł.
- 23 3
-
2022-07-08 06:24
Masakra cenowa
To jakiś horror cenowy
- 0 0
-
2022-07-07 16:38
I taniej już nie będzie:)
- 3 0
-
2022-07-07 15:30
No co Ty?
Trzebabyło iść samemu :X
- 1 4
-
2022-07-07 14:42
Mało
- 1 4
-
2022-07-13 06:58
Rellama sponsorowana. Nikt z tzw.lokalesow nie ,,uwielbia,, tego lokalu.
Drogi i nabzyczony pod klientele z warszawki i Skandynawii. Ciekawe co zrobią po sezonie bo na obiadek dla 2 osób za 360 zlotych lokalesi nie pójdą . Jestem sam lokale i mam równie dobre knajpy w Gdańsku gdzie za podobny obiad zapłacę 150 do 200 złotych. Wszystkie te Sopocie lokale są dla snobów. Mies,kancy tam nie chodzą. Sopot to wynaturzenie.
- 1 0
-
2022-07-07 10:16
(2)
Mówiłam że o Rafale będzie głośno .Super kucharz i szef .
- 8 16
-
2022-07-08 09:04
Wykupil artykul sponsorowany to glosno.
- 0 0
-
2022-07-07 14:45
Jo niech zmieni fryzurę na łyso 1000zł
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.