• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańsk także bez barier

dor
22 sierpnia 2006 (artykuł sprzed 17 lat) 
Pierwszy gdański konkurs na miejsce przyjazne osobom niepełnosprawnym: rywalizować w nim może mała kafejka z centrum handlowym lub urzędem.

Gdynia od lat szczyci się prestiżowym, znanym w całej Polsce, konkursem "Gdynia bez barier". W jej ślady idzie w tym roku Gdańsk. Konkurs organizowany przez prezydenta miasta ma promować obiekty, które są najlepiej przystosowane dla potrzeb niepełnosprawnych. - Nie chodzi nam o rozwiązania, które wymagają wielkich nakładów finansowych - tłumaczy Sylwia Ressel, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który przyjmuje zgłoszenia. - Będzie się liczyć ciekawy pomysł, a nie to, ile pieniędzy w podjazdy czy inne udogodnienia włożyła jakaś instytucja.

W konkursie rywalizować mogą urzędy, szpitale, domy opieki, placówki kulturalne (biblioteki, muzea) oraz sportowe. Ale organizatorzy liczą także na udział prywatnych restauracji, kafejek, firm czy administratorów domów. W kapitule zasiądą gdańscy urzędnicy oraz architekci. Nagrodą będzie prestiżowy tytuł oraz tablica z godłem konkursu odlana z brązu.

W Gdańsku nie brakuje miejsc przyjaznych niepełnosprawnym. Użytkownicy nowej pływalni na Chełmie mogą dojechać na wózku bezpośrednio do basenu i skorzystać z windy, która pomoże dostać im się do wody. Toalety, prysznice, szatnie urządzone są tak, że poradzą sobie tam osoby z ograniczoną sprawnością ruchową. Takie udogodnienia mają również podopieczni Domu Pomocy Społecznej "Ostoja". - Większość naszych mieszkańców ma trudności z poruszaniem się - mówi Ewa Zawadzka, dyrektor "Ostoi". - Ale dom jest urządzony pod ich potrzeby: wózkami można wjechać do ogrodu albo na tarasiki, które wychodzą z poszczególnych pokojów. Podjazdy, uchwyty w łazienkach to standard.

Zgłoszenia do konkursu przyjmuje do 8 września gdański MOPS (ul. Dyrekcyjna 5). Szczegółowe informacje pod numerami telefonów (58) 300 51 20 lub (58) 300 51 30, formularz konkursowy dostępny jest na stronie www.mops.gda.pl
Gazeta Wyborczador

Opinie (43) 5 zablokowanych

  • Prawo

    Witam!

    Z tego co sie orientuję to obecnie KAŻDAA budowla czy to dom, centrum czy przystanek MUSI byc dostępne dla osób niepełnosprawnych.Dlatego np. będzie się budowac windy przy przystankach nowej linii tramwajowej na Chełm, a tam gdzie to możliwe buduje sie takie długie podjazdy o małym kącie nachylenia.

    Taka akcja może wzmóc tylko to, co powinno byc na codzien stosowane. Nie zrobi rewolucji ale może nada szybszego biegu tej sprawie?

    Dużo tez zrobiłoby nie zajmowanie miejsc dla niepełnosprawnych na parkingach i trochę więcej wzajemnej życzliwości.

    Pozdrawiam!

    • 0 0

  • Siedlce

    "Polecam" szczegolnie ulice Kartuska!
    Wprost wysmienita dla inwalidow i matek z wozkami. Same kocie lby, krzywe chodniki, wystajace krawezniki :>

    • 0 0

  • stop wariatom rowerowym!

    galuxie, popieram twoją akcje:

    stop wariatom rowerowym!

    • 0 0

  • niepełnosprawni?? czy sprawni inaczej??

    hmm, aa czy takowe wjazdy nie są przypadkiem nadużywane, np przez synka, czy córeczkę owego inwalidy. Sam osobiście widzę codziennie kilka tego typu sytuacji, gdzie młody szczaw, sąsiada syn, jeździ taty autem z naklejką inwalid. i wjeżdża pod zakazy niedotyczące inwalidów. A innym razem młoda doopa, w 15cm szpilkach, wylazła pod Geantem z autka oczywiście zaparkowanego na miejscu "tylko dla inwalid." zaraz przy samym wejściu i biegiem pognała na paluszkach do sklepu, bo zaczął kropić deszczyk.

    • 0 0

  • a mój syn

    22latek ma jedną nogę krótszą od drugiej o 1,1 cm i po pewnych staraniach uzyskał status niepełnosprawnego :-)
    aż buhnąłem śmiechem, z radości oczywiście, bo jakie to przywileje z tego będą dla całej rodziny :-) Właśnie się dowiedziałem od niego, że w zeszłym tygodniu wysłał monit o dotacje do prywatnego samochodu :-) Woow!

    • 0 0

  • RENA kobito o zimnym jak loda sercu

    Dziękuję za Pański list i zaufanie, którego jest on dowodem. Zanim moja najnowsza książka "Obierając cebulę" stała się przedmiotem publicznej debaty, informacja na temat znamiennego wprawdzie, nie dominującego jednakże treści książki epizodu z moich młodzieńczych lat, wywołała kontrowersję, która mogła zdezorientować między innymi mieszkańców Gdańska, dla mnie jednak przybrała wręcz groźny egzystencjalnie rozmiar.

    W książce, która opowiada o mojej drodze życiowej poczynając od 12 roku życia, czyli roku 1939, relacjonuję, jak w młodzieńczym zaślepieniu 15-latka zgłosiłem się do służby na okrętach podwodnych, do której nie zostałem jednak przyjęty. Zamiast tego we wrześniu 1944, w wieku bez mała 17 lat zostałem, bez swego udziału, wcielony do Waffen SS. Podobny los przypadł w udziale wielu z mojego pokolenia. Te dwa tygodnie mojego wojennego zaangażowania, od początku do końca kwietnia 1945, przetrwałem chyba tylko przypadkiem.

    W powojennych latach i dekadach, po ujawnieniu straszliwego wymiaru zbrodni wojennych Waffen SS, ten krótki, ale jakże ciążący na mnie epizod z młodzieńczych lat, zachowałem dla siebie, nie wymazałem go jednak z pamięci. Dopiero teraz, z wiekiem, znalazłem odpowiednią formułę opowiedzenia o tym w szerszej perspektywie. To milczenie może być oceniane jako błąd - jak to się właśnie dzieje - może być też potępiane. Muszę również pogodzić się z tym, że Obywatelstwo Honorowe jest przez wielu mieszkańców Gdańska kwestionowane. Nie mam też prawa przywoływać w tej sytuacji wszystkiego tego, co na przestrzeni pięciu dziesięcioleci było istotą mojego dorobku jako pisarza i zaangażowanego obywatela Republiki Federalnej Niemiec. Chciałbym jednak zachować sobie prawo do stwierdzenia, że zrozumiałem tę bolesną lekcję, jaką życie dało mi w młodości: świadectwem tego są moje książki i moja polityczna działalność.

    Ubolewam, że Pana i mieszkańców Gdańska, miasta, z którym jako gdańszczanin z urodzenia jestem bardzo blisko związany, obarczyłem decyzją, której podjęcie byłoby zapewne łatwiejsze i chyba bardziej sprawiedliwe, gdyby moja książka była już przetłumaczona na język polski.

    Na koniec mojego listu chciałbym podziękować tym mieszkańcom Pańskiego i mojego miasta, którzy w dalszym ciągu darzą mnie zaufaniem. Kiedy bardzo wcześnie, bo już na początku lat 50-tych musiałem zrozumieć, że utrata mojego miasta rodzinnego, będąca następstwem niemieckich win, jest nieodwracalna, publicznie dawałem wyraz temu - przyznaję - bolesnemu faktowi, między innymi wtedy, kiedy w grudniu 1970 towarzyszyłem w Warszawie ówczesnemu kanclerzowi Willemu Brandtowi.

    Od tamtego też czasu, ze względu na powojenną historię Gdańska, strata ta stała się dla mnie o wiele mniej dotkliwa, ponieważ to właśnie z Pańskiego i mego miasta wyszły znaczące impulsy polityczne w postaci wciąż wybuchającego ruchu robotników walczących o wolność, ruchu, który następnie pod nazwą "Solidarność" wszedł do historii, podobnie jak jego przywódca - Lech Wałęsa.

    W moich książkach proces ten znalazł swoje literackie odbicie; zaś w moich tekstach politycznych wskazywałem na to, że właśnie w Gdańsku po raz pierwszy potrafiono zapobiec rozlewowi krwi dzięki metodzie "Okrągłego Stołu". Miałem wiele powodów do dumy z mojego miasta rodzinnego, którego duchowa postawa promieniowała na całą Europę, gdy szło o to, by w bezkrwawy sposób zakończyć dyktaturę, jak też walnie przyczynić się do obalenia Muru Berlińskiego i otwarcia drogi dla prawdziwej demokracji. Wszystko to dodawało mi otuchy, aby kontynuować raz po raz utykające w martwym punkcie rozmowy między Polakami i Niemcami, między Niemcami i Polakami, tak abyśmy byli wszyscy w stanie wyciągnąć z historii, jakkolwiek byłaby ona bolesna, taką naukę, która pozwala na wzajemne zrozumienie.

    Serdecznie pozdrawiam,

    Guenter Grass

    • 0 0

  • RENA kobito o zimnym jak lody sercu

    Grass napisał, że w swojej najnowszej książce "Obierając cebulę" relacjonuje "jak w młodzieńczym zaślepieniu 15-latka" zgłosił się do służby na okrętach podwodnych, do której nie został jednak przyjęty.

    REKLAMA Czytaj dalej

    "Zamiast tego we wrześniu 1944, w wieku bez mała 17 lat zostałem, bez swego udziału, wcielony do Waffen SS. Podobny los przypadł w udziale wielu z mojego pokolenia. Te dwa tygodnie mojego wojennego zaangażowania, od początku do końca kwietnia 1945, przetrwałem chyba tylko przypadkiem" - napisał Grass.

    Pisarz dodał, że "ten krótki, ale jakże ciążący na mnie epizod z młodzieńczych lat", zachował dla siebie, ale nie wymazał go z pamięci. Dopiero z wiekiem znalazł "odpowiednią formułę opowiedzenia o tym w szerszej perspektywie".

    "To milczenie może być oceniane jako błąd - jak to się właśnie dzieje - może być też potępiane. Muszę również pogodzić się z tym, że Obywatelstwo Honorowe jest przez wielu mieszkańców Gdańska kwestionowane. (...) Chciałbym jednak zachować sobie prawo do stwierdzenia, że zrozumiałem tę bolesną lekcję, jaką życie dało mi w młodości: świadectwem tego są moje książki i moja polityczna działalność" - podkreślił Grass w liście.

    Gdańscy radni mają wysłuchać informacji Adamowicza na temat listu 31 sierpnia, podczas sesji Rady Miasta. Decyzję taką podjęto na posiedzeniu prezydium Rady Miasta i szefów klubów radnych. Wcześniej zapowiadana była dyskusja nad sprawą honorowego obywatelstwa dla Grassa.

    Według Aleksandra Szczygły, szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, decyzja o tym, czy Grass ma pozostać honorowym obywatelem Gdańska należy do samego pisarza. Jak powiedział Szczygło, pisarz powinien się nad tym głęboko zastanowić. Zdaniem Szczygły, Grass powinien zrezygnować z honorowego obywatelstwa.

    W opinii szefa Kancelarii Prezydenta, pisarz przestał być autorytetem moralnym z chwilą gdy okazało się, że przez 60 lat ukrywał swoją przeszłość, ale - jak dodał - wciąż jest bardzo dobrym pisarzem.

    W wywiadzie opublikowanym 12 sierpnia przez niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Grass przyznał po raz pierwszy, że jako 17-letni chłopak, pod koniec wojny służył w dywizji należącej do Waffen SS, formacji uznanej po wojnie przez trybunał norymberski za zbrodniczą. Wyznanie pisarza zbulwersowało opinię publiczną w Niemczech i Polsce. Wywołało spór, czy nobliście powinno się odebrać honorowe obywatelstwo Gdańska, czy też pisarz powinien sam się go zrzec.

    Grass zapowiedział, że zaakceptuje każdą decyzję prezydenta Gdańska dotyczącą jego honorowego obywatelstwa, ale sam nie widzi powodu, by zrzec się tej godności. Pochodzący z Gdańska pisarz otrzymał honorowe obywatelstwo w 1993 r. w dowód uznania za zasługi dla stosunków polsko-niemieckich. (bart, łc)

    • 0 0

  • Gdynia przyjazna dla inwalidow? Polecam Rdestowa

    - krawezniki 25-30 cm na kazdym przejsciu dla pieszych. Panowie prezydenci Gdyni prosze wsiasc do trajtka albo limuzyny i sie przekonac naocznie.

    • 0 0

  • Letniewo

    A kiedy wreszcie będzie otwarty wiadukt na Uczniowskiej?

    • 0 0

  • Ciekawe kiedy zrobią miejsca przy Szpitalu Wojewódzkim

    Kiedy miejsce przy Szpitalu wojewódzkim dla niepełnosprawnych ?
    Brak jest takich niestety i trzeba iść pewien odcinek.
    Miejsce dla niepełnosprawnych będące obok szpitala nie jest najlepsze z powodu notorycznych włamań do samochodów inwalidzkich !

    Strażnicy miejscy wlepiaja mandaty jeśli chce się stanąć na podjeździe, bliżej drzwi... "brawo" SM ! :(

    Ps. Piszę z autopsji.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane