• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy kierowca nie chce pieniędzy za bilet

JL (imię i nazwisko znane redakcji)
12 grudnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 16:28 (12 grudnia 2007)
Nasz czytelnik jechał autobusem bez biletu, ponieważ kierowca odmówił przyjęcia od niego zapłaty w drobnych. Nie dostał mandatu, ale cała sytuacja wzbudziła w nim niesmak.

Kilka dni temu, późnym wieczorem jechałem autobusem linii 116. Wsiadłem do niego bez biletu, ponieważ o tej porze nie ma otwartych kiosków. Podszedłem więc do kierowcy z prośbą o karnet. Ten, powołując sie na regulamin, odmówił mi, ponieważ nie miałem odliczonej kwoty. Dawałem mu 10 zł i 10 gr, z nadzieją, ze wyda mi 8 zł. Stwierdził jednak, że nie ma drobnych, by wydać mi resztę. Nie dyskutowałem z nim, ponieważ wiem, że skorzystał z przysługującego mu prawa.

Chwilę później bilet kupowała inna pasażerka. Odbierając karnet zwróciła kierowcy uwagę, że teraz pewnie może już mi wydać. On jednak obstawał przy swoim...

Usiadłem obok i wraz z koleżanką udało nam się zabrać odliczoną kwotę w drobnych monetach. Wróciłem do kierowcy i ponownie poprosiłem o bilet. Kierowca spojrzał na monety i odpowiedział, że drobnych nie przyjmuje. Nie pomogły moje zapewnienia, że pieniądze są dobrze odliczone. Nie pomogło powołanie się na polskie prawo, które stwierdza, że nawet drobne monety wciąż są oficjalnym środkiem płatniczym w Polsce.

Byłem zmuszony prowadzić konwersację z coraz mniej miłym kierowcą, który w pewnym momencie zaczął mnie lekceważyć. Całą podróż odbyłem bez biletu.

I tu chciałbym zadać pytanie: czy kierowca może odmówić sprzedaży biletu, gdy klient płaci odliczoną kwotę? Co robić w takiej sytuacji? Jak rozmawiać z kontrolerami, gdyby nagle weszli do pojazdu?

Całe to zajście uświadomiło mi, że nigdy nie słyszałem o takim problemie, ale trudno mi uwierzyć, że byłem pierwszy, który znalazł się w podobnej sytuacji.

Izabela Kozicka-Prus, rzecznik prasowy ZKM Gdańsk:

Pasażer ma posiadać odliczoną kwotę i o tym informuje odpowiedni napis. Znam ten przypadek, ponieważ pasażer  przysłał do nas pismo. Szkoda tylko, że nie podał więcej szczegółów. Z relacji kierowcy wynika, że było trochę inaczej: pasażer po wejściu do autobusu podszedł, aby kupić karnet, nie miał odliczonej kwoty i kierowca odmówił mu sprzedaży. Autobus przejechał jeden przystanek i pasażer podszedł ponowie z drobnymi pieniędzmi, ale podczas jazdy  karnety nie są sprzedawane. Mimo to położył pieniądze na półkę i ... wysiadł na najbliższym przystanku, nie odbierając karnetu. Domaga się zwrotu pieniędzy i one na niego czekają już od trzech tygodni.

Oskar Białowąs, rzecznik ZTM Gdańsk

Kierowca według wewnętrznych przepisów ZKM miał prawo odmówić sprzedaży karnetu za nie odliczoną kwotę, ale drobne monety powinien przyjąć. Ponieważ jest on pracownikiem ZKM-u, to właśnie do tej firmy powinien zwrócić się pasażer. My jako organizator transportu także możemy zareagować, ponieważ ZKM dostaje wynagrodzenie między innymi za to, że jego kierowcy sprzedają bilety w pojazdach. Gdyby skarga w tej sprawie wpłynęła do nas przyjęlibyśmy ją i wyjaśnialibyśmy z ZKM. Zwrócenie się bezpośrednio do ZKM-u przyspieszy załatwienie tej sprawy ponieważ kierowca podlega bezpośredni tej spółce.
JL (imię i nazwisko znane redakcji)

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (118) 4 zablokowane

  • do jacek - w Gdańsku jest super

    a co ma do tego Gdynia, ja trafiłem tam na niemiłego kierowcy i nie sprzedał mi biletu bo nie miał...więc? a w Gdańsku mi się do tej pory to nie zdarzyło, ale przecież kierowca też człowiek i każdy może miec swój dzień po 8 godiznach pracy z natrętnymi pasażerami, a ten autor artykułu to jakis przewrazliwiony palant!

    • 0 0

  • kierwocy idioci!!

    dzisiaj jeden z trojmiejskich motorniczych nie sprzedal mi karnetu za 2,10 bo mialem za drobna kwote !! myslalem ze szlak mnie trafi!ten pajac odpowiedzial mi ze nie bedzie tracic 3 zielonych swiatel na przeliczenie tej kwoty a moja kwota byla po 10 gr 20 gr i raz 50 gr.Jesli wiecej teakich tepakow zkm bedzie przyjmowac to niedlugo bedzie armagedon!! Do szkoly tzreba poslac prostakow bez szkoly bo nie kumam ja kmozna tak dlugo liczyc drobna kwote !!

    • 0 0

  • Troche zrozumienia.....

    Po pierwsze. Jezeli w wynagrodzeniu kierowcy jest kwota odpowiadajaca za sprzedaz biletow to powinni to oni robic bez zadnej laski. Jak w hipermarkecie jest kolejka na 10 osob do kasy i przyjdzie ktos kto np za kwote 350 zl zaplaci w bilonie to kasjerka musi przeliczyc- za to jej placa czy nastepnym w kolejce sie to podoba czy nie. I nie mowimy tu chyba o 210 monetach 1 gr. Jak nawet byloby o 3 grosze za malo to co? Dlaczego nam kupujacym w sklepie ktos moze powiedziec "bede winna grosz bo nie mam" a my musimy placic co do grosza?. Oczywiscie nie mowie ze ta kwote powinni z wlasnej kieszeni oddawac sprzedawcy,a jedynie tak jak to jest w przypadku wiekszości sklepow, powinna istniec jakas niewielka granica niedoboru w stanie kasy (jesli kierowca bedzie mial ze sprzedazy 200 karnetow za 2,10 - czyli utarg 420 zl- o 10 gr mniej to i tak wielkiej roznicy dla ZKM nie bedzie).
    Z drugiej strony kierowca ma prowadzic autobus i nie zawsze ma mozliwosc wydania reszty - bo przeciez nie wyjdzie do sklepu obok rozmienic ;)
    W takiej sytuacji, a także wtedy gdy biletow brak Remoma nie powinna miec absolutnie prawa do nalozenia oplaty dodatkowej. W koncu pasazer ma chec i srodki na zaplate za przejazd,lecz nie ma takiej mozliwosci - przeciez sobie nie wydrukuje biletu sam.
    Sa sytuacje gdy nagle musisz jechac na drugi koniec miasta np w sobotni wieczor - albo co gorsza dostac sie do domu i wszystko jest zamkniete. Masz jakies pieniadze ale niekoniecznie odliczona kwote albo kierowca nie posiada juz karnetow i co wtedy? Co pasazer, ktory badz co badz generuje zyski przedsiebiorstwa, którego misja jest de facto cytuje:
    "Realizowanie miejskiego transportu publicznego w !!!sposób zgodny z oczekiwaniami pasażerów!!! i Miasta jako organizatora komunikacji poprzez !!!oferowanie usług najwyższej jakości!!!"
    ma zrobic??
    Czy powinnien wysiaść i czekac na nastepny autobus? A jesli nastepny jest za godzine albo nastepnego w ogole nie ma? A nawet jesli jest to skad pewnosc, ze w nim kierowca bedzie mial jeszcze karnety albo mozliwosc wydania reszty?
    A moze powinnien jechac dalej bez biletu?
    A co z Renoma?
    U innych przewoznikow zawsze mozna kupic bilet, czasem za dodatkowa oplata- jesli jest otwarta kasa. W PKS, Planetobusach,SKM czy taksowkach podrozny moze dostac inny niz bilet dowod zaplaty za przejazd (paragon lub blankiet).
    Ja osobiscie w takiej sytuacji jechalabym dalej- w koncu nie mam mozliwosci kupienia biletu mimo ze chce i probowalam. Przeciez to jest do sprawdzenia (zakladajac ze kierowca nie bedzie chamem i nie sklamie) czy kierowca posiada karnety w sprzedazy - " ZKM dostaje wynagrodzenie między innymi za to, że jego kierowcy sprzedają bilety w pojazdach".
    Jesli chodzi o wydawanie to ZKM robi pasazerom pod gorke mowiac ze ma byc odliczona kwota. To chyba wynik tych smiesznych koncowek 10 i 20 groszowych. Ale zawsze sa sytuacje gdy drobnych brak...
    Do osob ktroe narzekaja na wydluzenie jazdy przez kupno biletow- rozwiazania sa dwa:
    - albo wprowadzic wiecej punktow sprzedazy biletow, ewentualnie automaty i wyeliminowac sprzedaz autobusowa,
    -albo wydluzyc czasu przejazdow w rozkladach....

    Poza tym dlaczego macie pretensje ze ktos kupuje bilety w autobusie- gorzej jak kazda z tych osob jezdzila by samochodem zwiekszajac korki i zanieczyszczenie srodowiska.

    • 0 0

  • ja miałam bardzo podobną sytuację- chciałam kupić dwa karnety po 4,20- razem 8,40, ale dysponowałam jedynie banknotem 10 złotowym- pan motorniczy w tramwaju oznajmił, że nie wyda mi 1,60 reszty (mial drobne), gdyż nie ma pewnosci, ze banknot nie jest falszywy (!). Na nic zdały się moje prośby i przekonywania, musiałam przesiąść się do innego tramwaju, gdzie udało mi sie kupić bilet. Chciałam uczciwie zapłacić za przejazd, a spotkałam się z zarzutem o podrabianie pieniędzy- ABSURD do n-tej potęgi. Przesiadam się na auto.

    • 0 0

  • W gdyńskiej komunikacji nie ma takiego problemu, ale to jest gdynia.

    • 0 0

  • Żenada i głupota, gdy czyta się wiele opini, BO...

    ... Wymagacie od kierowcy jak najdokładniejszego dojazdu do przystanku według rozkładu (i ja także tego oczekuję), a teraz proszę sobie wyobrazić, gdy ktoś wyskoczy karnetem np. w Gdyni za 4 zł, i będzie płacił w pięciogroszówkach. Kierowca ma obowiązek to przyjąć - owszem, ale żeby to przeliczyć musi poświęcić dwie minuty, i już ma dwie minuty w opóźnieniu trasy.
    Osoby, które mając tego świadomość utrudniają ciężką pracę kierowcy użerającego się z codziennym buractwem czyli tego typu ludźmi musi potem nadrabiać czas, a gdy za mocno nadgoni, to także pretensje.
    Zastrzegam, że nie pracowałem nigdy w tej branży, ale obiektywnie patrząc po prostu WSPÓłCZUJĘ tym osobom wiecznych idealistów, którzy stoją przy zasadzie "jedziesz 51 km/h więc powinieneś mieć mandat". Przez takie, sorry za wyrażenie ale PEDANTYCZNE CIOTY stwarzane są problemy których tak naprawdę być nie musi.
    I nikt nie wmówi mi że tak samo Policja da mandat za 51 km/h, a jeżeli tak to stawiam na to SWÓJ DOM, że to bzdura. Przez pedantycznych idealistów wszystko musi być skomplikowane, bo wystarczy dobrze pogadać by każdą - nawet trudną i niewygodną sytuację załatwić.

    A teraz proszę wyobrazić sobie frustracje tego jakże pedantycznego CIOTĘ, który pisze do największego portalu regionalnego o tym, że kierowca nie chciał mu wydać z drobnych i zastanówmy się jakie jeszcze on ma problemy.

    Patrząc na przyszłość to w ciągu tygodnia będzie artykuł, zupka chińska miała gotować się do 5 minut, a on wyłączając dokładnie w 300 sekundzie spróbował, i mu nie smakowała.

    PEDALSTWO!

    • 0 0

  • ja mam nieprzyjemne wspomnienia z kierowcami autobusów z Gdańska, chodzi mi o linię 122, są (przynajmniej ci z którymi się styknęłam, a dwa razy miałam podobne zajście) aroganccy, a widząc, że ludzie chcą kupić bilet ruszają nie zwracając na nich uwagi. Natomiast w Gdyni jak jechałam linią S i 192 nie było żadnego problemu, że nie miałam kwoty odliczonej, a na pytanie za ile mam bilet skasować by nie było za mało, normalnie mi odpowiedzieli, bez żadnych dąsów, nie to co w Gdańsku.

    • 0 0

  • bilety

    Ja jestem z Rzeszowa i pani która sprzedaje w kiosku nie chciała mi sprzedać biletu ponieważ płaciłem drobnymi pieniędzmi a innych nie miałe i powiedziała żebym poszedł z nimi na złom. Przecież każy pieniądz jest pieniadzem i zgodnie z funkcją pieniądza środkiem wymiany. Nie rozumię jej.... ;/

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane