• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy "prowincja" brzmi dumnie, a "stolica" śmiesznie

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
7 listopada 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Gdynia żeglarską stolicą Polski? Tak samo piszą o sobie m.in. Giżycko, Mikołajki czy Szczecin. Gdynia żeglarską stolicą Polski? Tak samo piszą o sobie m.in. Giżycko, Mikołajki czy Szczecin.

Czy Gdynia jest miastem prowincjonalnym? Bezsprzecznie - tak. Zatem - po co poświęcać temu felieton? Ano dlatego, że problemem Gdyni nie jest jej prowincjonalność. To żaden powód do wstydu. Kłopotem jest regularne zaprzeczanie temu faktowi i skutki tej działalności.



Bo jak można jednocześnie mieszkać na prowincji i w stolicy? W dodatku stolicy niemal wszystkiego. Przez lata Gdynia jest, była lub bywała, jak skrupulatnie odnotowuje Internet: stolicą polskiego kina, Żeglarską Stolicą Polski, stolicą polskiej koszykówki, morską stolicą Polski, stolicą polskiego modernizmu, triathlonową stolicą kraju, wakacyjną stolicą designu, stolicą kultury z czterech stron świata, stolicą polskiej blogosfery, stolicą polskiego kolarstwa, stolicą polskiego musicalu, polską stolicą snookera.

  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
  • Długo by wyliczać czego stolicą byłaby Gdynia, gdyby kierować się sugestiami miejskiego portalu Gdynia.pl.
Skąd to się wszystko wzięło i czemu służy? W czymś nam pomaga, a czemuś szkodzi? Czy zwykły gdynianin lepiej czuje się w mieście, które napina muskulaturę i obwieszcza całemu światu i własnym mieszkańcom, że jest NAJ i super? Czy ten, kto jest najlepszy, ma potrzebę o tym krzyczeć przez megafon, pisać o tym na transparentach i upajać się tym niemal całodobowo?

Moim zdaniem - nie.

Przy okazji Ironmana, Gdynia obwołała się też triathlonową stolicą Polski. Przy okazji Ironmana, Gdynia obwołała się też triathlonową stolicą Polski.
Ten festiwal napinactwa przypomina słynny dowcip o tym, jak obok siebie stało kilka zakładów krawieckich i każdy próbował skutecznie się zareklamować. Pierwszy wywiesił szyld "Tu szyje najlepszy krawiec w mieście". Kolejny, chcąc go przelicytować napisał: "Tu szyje najlepszy krawiec w Polsce". Trzeci dołożył: "Tu szyje najlepszy krawiec w Europie". Czwarty postanowił tę licytację wygrać i napisał "Tu szyje najlepszy krawiec na tej ulicy".

Czy chciał(a)byś mieszkać w stolicy?

Więc się napinamy. Tylko nie wiem czy sami z siebie, czy wskutek podbijania bębenka. Czy zwykły gdynianin, który kocha swoje miasto i wie, jakim prezentem od losu jest, że przywiódł go akurat tu, potrzebuje tego szyldu? Czy od tego lepiej się czuje? Czy jednak ma wrażenie, że wszystkich nas wciska się w szufladkę, w której nie chcemy być? W świat ciągłej napinki, rywalizacji, prężenia muskułów i słuchania: WIĘCEJ! MOCNIEJ! BARDZIEJ! NA WYPASIE! A potem, gdy w tej mieszaninie frazesów już wszystko nam się pomiesza i prawie uwierzymy w te megalomańskie okrzyki, zderzamy się z rzeczywistością. Bo gdy spadamy z tych wysokich konstrukcji, które sami wnieśliśmy, to tyłek po upadku boli dużo bardziej. Gdy okazuje się, że prosty wyjazd do Bydgoszczy pokazuje jak bardzo jesteśmy prowincjonalni, nie w porównaniu z kulturalnym Krakowem czy Warszawą, ale właśnie - poczciwą Bydzią. Wie to każdy, kto interesuje się np. operą. Opera Nova w Bydgoszczy nie tylko gra w lidze, w której nie gra Trójmiasto jako całość, ale to nawet nie jest sąsiadująca liga.

Jesteśmy prowincjonalni - wie to każdy, przeglądając oferty pracy, szczególnie w niektórych branżach. Na głównej ulicy wieczorem prędko gasną światła knajp, a lokalni szefowie kuchni gwiazdki Michelina zobaczą, gdy wybiorą się w podróż.

Nie ma u nas wielkiej kasy, światowych kongresów, ani budzących podziw świata wydarzeń. Owszem - one bywają. Ale bywa też wystawa Salwadora Dali w Luzinie, czy dzieł Beksińskiego w Pruszczu - i bardzo dobrze. Nie wszystko powinno być w stolicy, nie wszystko dziać się musi w jednym miejscu, a nawet - nie powinno, jeśli chce się trafiać pod strzechy, popularyzować, realizować misję.

Nie musimy jednak być stolicą niczego, by znać swoją wartość. Nie musimy dostawać orgazmu od kolejnych wyróżnień i plansz, by mieć swoje powody do zadowolenia i dumy. Władze miasta z dumą piszą o kolejnej plakietce, ale w moim przekonaniu traktują ją jako totem. To maczuga, którą można walić po głowie krytyków. To broń na tych, którzy w ogóle chcą podjąć dyskusję na temat jakości tego, co się dzieje w mieście. Jesteśmy stolicą, mamy na to plakietkę, a ty jesteś maruda i kontestator - proste!

Póki co jednak stroszymy piórka, oczadziali i otępiali, krzycząc: jesteśmy stolicą wszystkiego, jesteśmy pępkiem, centrum, sercem i wszystkim i upojeni tym afrodyzjakiem robimy dużo, by ignorować to, co nie pasuje nam do tego obrazu.

A gdy jednak coś się przebije i zmąci ten sielankowy obraz - czujemy się okradzeni, oszukani, rozczarowani i wściekli. To ten zły świat, ci oni, ten wredny Gdańsk itd. Nie doceniają, zazdroszczą, kłody pod nogi rzucają. (A propos Gdańska, też udało mu się ośmieszyć w grze w stolice, gdy autorytatywnie ogłosił się stolicą Kaszub. Oj, wielu wtedy zajady ze śmiechu popękały...)

Gdańsk też lubi być stolicą. Przed laty obwołał się stolicą Kaszub, z czego wielu do dziś się śmieje. Gdańsk też lubi być stolicą. Przed laty obwołał się stolicą Kaszub, z czego wielu do dziś się śmieje.
Tak - to był dobry mit założycielski prawie sto lat temu i dobry po odrodzeniu polskiego samorządu. Sto lat temu wszystko było nowe, zaplanowane, z dumą, rozmachem, wizją i przy chórze państwowej propagandy. To morskie okno na świat, dumna córka II RP, wielki sukces inwestycyjny - to wszystko ważna i państwowotwórcza opowieść snuta ku pokrzepieniu serc.

Ta narracja działała też w latach 90., gdy trzeba było podnosić się z komunistycznej szarości i pisać historię od nowa. Jakże cudownie brzmiała fraza: "Wolne Miasto Gdańsk - Szybkie Miasto Gdynia"! W Gdyni - dynamiczna Franciszka, w Gdańsku - ponury Franciszek z poważnymi zarzutami prokuratorskimi zresztą, a później mało barwny Tomasz Posadzki. Zresztą, młody uśmiechnięty Wojciech Szczurek też dawał większą nadzieję na sukces i dobre tempo zmian niż nijaki na starcie Paweł Adamowicz.

Nie ma nic złego w konkurowaniu, w mobilizowaniu się, w nieodpuszczaniu - gdyby było inaczej, żadna sensacja w sporcie nie byłaby możliwa. Ale właśnie dlatego to są niespodzianki i sensacje, bo są wyjątkiem od reguły, bo zaskakują i przeczą przewidywaniom. I gdy stolica regionu czegoś nie umie robić, to nie należy się przyglądać biernie, tylko działać i ogarnąć temat - tak było z Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych. Jest u nas ta impreza i świetnie - trzeba szukać swoich wyróżników, odrębności swoich opowieści. Festiwal filmowy jest też w Kazimierzu nad Wisłą, ale z tego powodu to urokliwe miasteczko nie udaje, że jest stolicą. Swoją drogą, festiwal filmowy, który uwielbiam, też przecież podkreśla naszą prowincjonalność - to odwracanie się za mijanymi aktorami, prośby o autografy, dyskretne spojrzenia, szepty i komentarze... Tak, wielki świat nas czasem dotyka i przyjemnie jest się o niego otrzeć. Żaden powód do wstydu.

Nasze miasto jest bardzo fajne. Ma swój urok i wiele powodów, by je kochać. Za lokalizację i ukształtowanie powinniśmy matce naturze dziękować do końca swoich dni, bo inni muszą jechać setki kilometrów, by pooddychać tym powietrzem i zobaczyć te widoki. Gdybyśmy połowę tej energii, którą zużywamy na krzyczenie światu, że jesteśmy najlepsi, wykorzystali na to, by być lepsi niż dziś - byłoby cudnie. Gdybyśmy zamiast każdego użycia słowa "stolica" realizowali jedną inwestycję dla mieszkańców, zmiany odczulibyśmy już dawno wszyscy.

Nie biegnijmy w głupim wyścigu. Bądźmy dumni z tego, co na dumę zasługuje, ale nie naciągajmy rzeczywistości. Tak, jesteśmy grajdołkiem kulturalnym, ale Teatr Muzyczny mamy rewelacyjny. Ludzie przyjadą tu nie dlatego, że krzyczymy żeśmy stolicą musicali, tylko dlatego, że skusi ich konkretna oferta i wokalny warsztat Mai Gadzińskiej (jeśli są świadomymi odbiorcami).

I na koniec jedna ważna sprawa. Chcecie powiewu luksusu i światowości? Marzy wam się kontakt z wielkim światem? Chcecie kontaktu ze stolicą? To proste - zapraszam na Chylonię. To tu mieliśmy dworzec kolejowy, gdy gdynianie mogli pociągi oglądać na zdjęciach. To o nas śpiewają w balladzie o Janku Wiśniewskim. To, że nas przymusowo wcielono do Gdyni w 1930 roku, niewiele zmienia. To Chylonia jest stolicą wszystkiego i jest również pępkiem świata. A jak spojrzycie na mapę, to zobaczycie, że Gdynia jest... nieco poniżej tego pępka (tak, krępująca lokalizacja, zdajemy sobie sprawę). Więcej chyba nie muszę mówić.

Zatem: Gdynia stolicą Polski, ale Chylonia stolicą Gdyni. I to by było na tyle.

Opinie wyrażone w felietonie są osobistymi poglądami autora.

O autorze

autor

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl

Opinie (170) ponad 20 zablokowanych

  • W punkt! (3)

    Gdyńska megalomania (szczurkowa) wytworzyła duże podziały społeczne wśród mieszkańców Trójmiasta. To głównie polityka UM Gdynia doprowadziła do sztucznych animozji na linii Gdańsk-Gdynia. Brawo dla autora za ukazanie małostkowości ludzi, którzy rządzą miastem od dekad.

    • 88 14

    • Lol, bo przed Szczurkiem to mieszkańcy Trójmiasta tak się zawsze kochali, a już w ogóle teraz to wszystko przez tego Szczurka, a mieszkańcy Gdańska to by tylko miłości chcieli.

      • 5 8

    • prawda

      dobry artykuł celny wreszcie tutaj

      • 8 2

    • Bo Gdansk to Gdynie kocha miloscia daremna...

      Wystarczy poprzegladac opinie tutaj, by owa "milosc" Gdanska do Gdyni sobie uzmyslowic (wlacznie z rutynowym pogardliwym pisaniem "gdynia" - z malej litery).

      Bezinteresownego hejtu na Gdynie ze strony Gdanska jest bardzo duzo i to od dawien dawna - ze szczegolna luboscia do bezsensownych porownan z cyklu, jaki to Gdansk od Gdyni lepszy. Niestety spore zaslugi w tym wzgledzie maja i gdanskie wladze.

      Ogolnie to przykre, bo dla mnie cale Trojmiasto jest najlepszym miejscem do zycia w Polsce a jego poszczegolne skladowe znakomicie sie uzupelniaja. Nie ma co sie glupio porownywac - Gdynia, Sopot i Gdansk sa inne, ale kazde z nich ma swoje zalety.

      • 3 1

  • Od 20 lat z dumy Gdynia stała sie prowincją

    A wszystko dzieki samoklice szczurkowej, dojechali miasto aż płakać się chce

    • 48 4

  • Gdynia-Bangladesz północy

    • 28 7

  • (1)

    Gdynia jest stolicą zapyzialstwa a dowodem jest stan niby reprezentacyjnej części miasta, czyli Skwer Kościuszki, Molo Południowe.

    • 33 4

    • Ale ten teren lada moment zawłaszy "prestiżowa" inwestycja deweloperska/hotelarska, czyniąc ze skweru swój prywatny folwark. Szczęśliwy?

      • 6 1

  • Panie Trzebiatowski (1)

    Pan to jest zupełnie odklejony, ale co się dziwić skoro jest Pan zwykłym pisowcem, nie pozdrawiam Ps. Nigdy pan nie będzie prezydentem

    • 10 51

    • Wyzwiska zamiast merytorycznej dyskusji. Typowe dla zasiedziałej kasty gdyńskich włodarzy.

      • 0 0

  • Brawo dla autora, słuszne uwagi!

    • 31 10

  • Trojanowski

    Ile lat Pan był we władzach gdyńskich? Sam o sobie Pan pisze?

    • 15 20

  • Weeszcie kros opuscil kotare

    Czas najwyższy. Dziekuje

    • 22 10

  • sobota (1)

    idąc w sobotę w Gdyni na drinka czy piwo to wszędzie pustki i nudno

    • 32 6

    • Brawurowa składania.

      • 5 1

  • Opinia wyróżniona

    (20)

    Prowincjonalność i napuszenie nie dotyczy tylko Gdyni, ale całego Trójmiasta. Wystarczy jak na ludzi z takiego np. Podkarpacia, Mazur czy Kujaw patrzą mieszkańcy Gdańska. Przeświadczenie o swojej wybitności, wyjątkowości miasta. Miasta, które tak jak całe Trójmiasto, stało się zaledwie kurortem i podnóżkiem dla bogatej warszawki i pod nią jest układane. A ty mieszkańcu ciesz się, że możesz żyć w miejscu gdzie rynek pracy jest na poziomie właśnie Bydgoszczy np. a ceny mieszkań do poziomów warszawskich dobiły także w okolicach wysypiska.

    • 93 38

    • (5)

      A jak sytuacja w twoich rodzinnych Bartoszycach?

      • 18 32

      • (4)

        Gdy za każdym razem czytam o Bartoszycach, to zastanawiam się co takiego one zrobiły Gdańskowi, że tak się tu pojawiają non stop. Dulkiewicz wam wybrali, że taki kompleks?

        • 40 8

        • takie komentarze o Bartoszycach/Kętrzynie/Ostródzie/Braniewie (1)

          zazwyczaj piszą ci którzy z tamtych stron pochodzą. Ale teraz to on jest przecież z Trójmiasta..i to pewnie z Gdańska bo z Gdyni to jednak troche wstyd

          • 28 8

          • Ja jestem z Gdyni. Od zawsze.

            I nigdy się tego nie wstydziłem i wstydził nie będę. Wręcz jestem z tego dumny. Nawet gdy jakaś chwilowa władza tego miasta powodem do radości i dumy nie jest.

            • 3 0

        • Wydaje mi się

          Że to już u nas funkcjonuje jako fraza, zabawne powiedzonko

          • 4 1

        • Bartoszyce?

          Za dzieciaka zawsze zastanawialem się skąd sa tablice rejestracyjne NBA, które kojarzyły mi się z koszykówka :) szacun dla Bartoszyc :D myślę, że to jak patrzysz na innych zależy od Ciebie. Jestem z Gdańska, tu sie urodzilem, ale nie patrze na ludzi z Bartoszyc, Kętrzyna, Ostródy czy innych z góry.

          • 11 1

    • (1)

      Słoje ich patrzenie na duże maisto: unga unga galerie łał, wincyj klocków, modne kluby łaał, któl życia.

      • 9 15

      • No i? Nawet jeśli tak patrzą, to co z tego, skoro to nie "słoje" wybierały św. Pawła i jego Spadkobierczynie/Wykonawczynię Testamentu. To serdeczne gdańszczanki i gdańszczanie wybierali ich i realizowaną przez nich politykę "unga unga galerie łał, wincyj klocków".

        • 11 7

    • (2)

      Prywatnie nie lubię weków, przyjeżdża ich za dużo, nadpodaż chętnych rozwala rynek pracy. No i te ich kompleksy lansowania sie na "wielkomiejskość" czasem przechodzą ludzkie pojęcie. Temat na długa dyskusję, w innych okolicznościach, natomiast co do reszty, to zgodzę się.

      • 11 8

      • Co do rozwalania rynku pracy, to w przypadku Trójmiasta nie ma czego rozwalać. Zwłaszcza w porównaniu do Warszawy, Wrocka czy Poznania.

        • 9 2

      • Ciekawe skąd przyjechali twoi rodzice lub dziadkowie?

        Też ich wyzywałeś od weków?

        • 0 0

    • Tekst zakompleksionego i zawistnego "słoika"!

      • 1 4

    • (1)

      Najzabawniejsi są ci, którzy są gdańszczanami od 47 gdy rodzice/dziadkowie kibitką przyjechali, a najwięcej na przyjezdnych szczują. Ale on jest rodowity, z dziada pradziada.

      • 5 3

      • no jest rodowity

        skoro się urodził on i jego rodzice, chyba logiczne. Jeśli ktoś przyjechał jest z zewnątrz i nic tego nie zmieni

        • 6 4

    • smutne ale prawdziwe

      widać to po nowych osiedlach w Gdańsku, połowa to albo wakacyjne albo pod wynajem

      • 3 1

    • (2)

      Kurort i podnóżek Warszawki.Haha.Warszawa to teraz duuża wiocha.Kto może to wyprowadza się stamtąd np do Wrocławia.Mój ojciec tak zrobił, najpierw Wrocław potem Gdańsk.Nikt z licznej rodziny od strony taty już tam nie mieszka.Gdańsk był, jest i będzie wyjątkowy.Skoro ci się tutaj nie podoba, ponieważ przyjechałaś x wiochy do jedź do największej wiochy w Polsce -W-wy

      • 9 2

      • Ty jestes idealnym przykładem POkemona Gdansk jest wyjatkowy tylko dzieki POlitykom,wyjatkowo drogi wyjatkowo ,żle zarządzany (1)

        wyjatkowo niszczony przez POkowców .

        • 0 8

        • Twój tekst świadczy, że jesteś idealnym pisuarem.

          • 4 0

    • eeeeeeeeeeeeee...poniosło cie trochę

      Mnie też wkurza wystawianie butów przed drzwi przez wynajmujących mieszkania. Taki zwyczaj prowincjonalny.

      • 3 0

    • Coś Wam powiem, ceny mieszkań są Warszawskie

      Ale pensje w wielu zawodach macie wyższe niż w Warszawie. Powaga

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane