• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy szedł wykradać zwłoki, zabierał ze sobą noktowizor

Piotr Weltrowski
11 lutego 2024, godz. 12:00 
Opinie (104)

Miejsce, gdzie sprawca zakopywał skradzione zwłoki (film archiwalny)

Prowadził specjalne zeszyty, w których cmentarz zapisywał jako "burdel", grób jako "melinę", a kradzież zwłok nazywał "polowaniem". Dariusz R., były milicjant, wyrzucony ze służby jeszcze w latach 80., zbezcześcił i okradł przynajmniej kilkanaście grobów na terenie całego Pomorza. Pięć lat temu ostatecznie umorzono śledztwo w jednej z najdziwniejszych spraw kryminalnych w naszym regionie.





Zaczęło się od dwóch grobów w Gdyni



Pierwsze informacje o tym, że ktoś okrada w Trójmieście groby i dosłownie rabuje z nich ciała albo ich części, pojawiły się na początku 2015 roku.

Wtedy to okazało się, że w ciągu dosłownie kilku tygodni na cmentarzu parafialnym w Gdyni Leszczynkach ktoś obrabował w ten sposób dwie mogiły - pierwszą w listopadzie 2014 roku, a drugą w styczniu 2015 roku.

Zdarzenia te były na tyle nietypowe i budzące grozę, że policja powołała nawet specjalną grupę, która miała znaleźć złodzieja lub złodziei zwłok.

Złodzieje, sataniści, a może handlarze?



W kolejnych miesiącach do podobnych zdarzeń dochodziło poza granicami Trójmiasta - choćby w Wejherowie czy w Lęborku. Oficjalnie spraw tych wówczas nie łączono, ale już nieoficjalnie policjanci przyznawali w prywatnych rozmowach, że być może na Pomorzu działa osoba bądź też grupa osób z jakiegoś powodu okradających groby.

Mnożyły się też teorie dotyczące motywów, którym kierować miałby się sprawca lub sprawcy tych nieludzkich przestępstw. Ktoś wspominał pobudki religijne, ktoś inny mówił o satanistach, pojawiał się nawet wątek kradzieży zwłok do celów naukowych. Jak się okazało, wszystkie te teorie nie miały zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.



Już później, po zatrzymaniu faktycznego sprawcy - 54-letniego wówczas Dariusza R. z Gdańska - policjanci przyznali zresztą wprost, że jego motywacja - absolutnie niezrozumiała dla zdrowych ludzi - była jednym z powodów, dla których tak długo trwały jego poszukiwania.

- Ta osoba miała swój osobisty motyw postępowania, który jednak dla nas nie jest zrozumiały, dlatego szukanie logicznych powiązań miedzy tymi przestępstwami, połączenie tych spraw sprawiło nam tyle trudności - mówiła już po zatrzymaniu Dariusza R. mł. insp. Ewa Pachura, wówczas zastępczyni komendanta wojewódzkiego Policji w Gdańsku.

Opisywał wszystko w zeszytach



Zanim - w listopadzie 2017 roku - policji udało się ująć Dariusza R., okradł on łącznie kilkanaście grobów na terenie Gdyni, Gdańska (tu głośna była jego kradzież zwłok na Cmentarzu Łostowickim na początku 2016 roku), Wejherowa, Lęborka, Rumi, a nawet Olsztyna.

Zatrzymanie Dariusza R. (film archiwalny)

Mężczyznę zatrzymano niemal na gorącym uczynku - nie gdy rabował grób, ale gdy chował w lesie na Srebrzysku skradzione z grobów przedmioty. W jego mieszkaniu - znajdującym się nieopodal - znaleziono inne przedmioty pochodzące z tych budzących grozę kradzieży, a także zeszyty, w których szczegółowo opisywał swoje "polowania".

Tak bowiem 54-latek określał okradanie grobów i wynoszenie z nich ciał bądź też ich części. Rysował w nich też szczegółowe mapy - cmentarze nazywał "burdelami", a same mogiły "melinami".

Dzień po zatrzymaniu Dariusza R. policja ogłosiła też, że w lesie nieopodal jego miejsca zamieszkania odkopała dziewięć worków, w których znajdowały się ludzkie szczątki - do każdego z worków była przyczepiona zrabowana z grobu tabliczka, co mogło sugerować, że każdy zawiera szczątki od jednej, konkretnej osoby.

Były milicjant, wszędzie chodził piechotą i omijał kamery



Z czasem zaczęło się pojawiać coraz więcej informacji o zatrzymanym. Okazało się, że w latach 80. pracował on w drogówce. Ze służby go jednak wyrzucono, rzekomo za pijaństwo. Później jednak miał on zmienić swój tryb życia, zacząć biegać i dojść do całkiem niezłej formy fizycznej.

To był zresztą kolejny powód, dla którego policji tak trudno było go namierzyć. R. poruszał się wszędzie piechotą, omijał kamery, a gdy szedł na "polowanie" - zawsze nocą - to zabierał ze sobą noktowizor.

Konferencja policji po zatrzymaniu Dariusza R. (film archiwalny).


Nie był przy tym notowany, miał stałą pracę, która dodatkowo umożliwiała mu przemieszczanie się i nie wymuszała stałych godzin aktywności. Do tego był samotny - nie miał ani żony, ani dzieci, żył w mieszkaniu formalnie należącym do swojego ojca.

Przez lata - a pierwszej próby okradzenia grobu miał dokonać już w 2005 roku - ukrywał skutecznie przed światem swoje alter ego.

Biegli uznali, że był niepoczytalny



Mimo to biegli, którzy go przebadali, uznali, że w momencie popełniania wszystkich czynów był on kompletnie niepoczytalny.

Ostatecznie pięć lat temu, 7 lutego 2019 roku, sąd umorzył postępowanie względem Dariusza R. i nakazał jego przymusowe leczenie w zakładzie zamkniętym.

- Powołani w sprawie biegli orzekli, że podejrzany jest chory psychicznie. Dokonując zarzuconych mu czynów, miał zniesioną zdolność rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Biegli stwierdzili również, że z uwagi na stan zdrowia psychicznego podejrzanego, celem zapobieżenia ponownemu popełnieniu czynów o znacznej szkodliwości społecznej, wymaga on pobytu w szpitalu psychiatrycznym - powiedziała nam wówczas Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Opinie (104) ponad 10 zablokowanych

  • W tej formacji

    Calkiem sporo czubków i nazioli plandemia pokazała prawde,ocieplanie wizerunku daremne panie tusk do dzieła rozliczamy

    • 6 2

  • Teraz tacy sami milicjsnci pilnuja tych z 13go Grudjnia.

    Maja rekomendacje Kolodziejczaka , Sierociaka , Donatana narciarza , tych znajomych od sierpnia ivmlora też,

    • 7 4

  • Zaklucz ZUPE (1)

    Do exhumacji w wyniku apostazji nie są potrzebne zezwolenia rodziny. Osoby poszkodowane przez wymiar niesprawiedliwości III Rzeszy Pospolitej Polski Lodowej zamrożonej od 1939 do 1989 w wznowionym postępowaniu wszczętego z urzedu ścigania zbrodniarzy wojennych oraz zajęcia windykacyjne osiągniętych korzyści z tego tytułu w postępowaniu prywatnym o harakterze administracyjno skarbowym więc valten klappe.

    • 0 6

    • Oo

      Widzę jego kolega chyba:)

      • 1 0

  • no i nie podali motywu

    . . . tylko tyle, że motyw nie zrozumiały dla zwykłego człowieka . . . (czyli ??)

    • 7 1

  • A gdzie on mieszkał? Na Słowackiego gdzieś? Na Srebrzysku?

    • 4 0

  • Zmarłego

    Tez

    • 2 0

  • Wolności to on już nie powinien ujrzeć w swoim życiu ! (2)

    Jeśli nie w kryminale to zamkniętym szpitalu psychiatrycznym powinien pozostać do końca swoich dni ! To wygląda na jakąś dewiację ! Po co on to robił ? To się pewnie zdrowym ludziom nie mieści ich światopoglądach zupełnie nie zrozumiałe postępowanie oczywiste tylko dla tak chorej umysłowo osoby !

    • 46 5

    • przesadzasz

      • 4 2

    • "Po co on to robił ?"

      czytałeś artykuł ? ?, to "czub" , brak logicznego wytłumaczenia , równie dobrze mógł siedzieć na ziemi i walić młotkiem w kamień i też mógłbyś zadać pytanie po co to robi , w jakim celu ??

      • 3 1

  • Piter, jak Ty coś napiszesz...

    • 1 0

  • Po prostu Horror.

    Widocznie ten człowiek jest chory psychicznie.

    • 0 0

  • Szwagier zna sprawę. Podobno zabierał biżuterię i sprzedawał w lokalnym lombardzie.

    Nawet sąsiedzi mówili że był dziwny, nawet dzień dobry nie mówił.

    Zbyszek

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane