CBA wciąż szuka dowodów obciążających prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Biuro poprosiło geodetów w całym kraju o informacje o działkach należących do prezydenta lub jego żony i o transakcjach przez nich zawieranych. - Może znajdą jakiegoś przodka, który coś mi zapisał? - zastanawia się Karnowski.
Od kilku dni kilkuset urzędników w całej Polsce na polecenie CBA szuka ewentualnego majątku prezydenta Sopotu lub jego żony - poinformowało jako pierwsze radio RMF FM. W akcję zaangażowani są inspektorzy nadzoru geodezyjnego i kartograficznego z całego kraju.
Agenci CBA domagają się ustalenia, czy w ostatnich 10 latach małżeństwo Karnowskich kupiło lub sprzedało jakikolwiek budynek lub skrawek ziemi. Urzędnicy mają czas do 15 czerwca, by to ustalić i przesłać informację do gdańskiej delegatury CBA.
- Nie rozumiem czemu do tej akcji angażowane są aż takie środki, które uderzają w podatników, w tym także we mnie - komentuje
Jacek Karnowski.
Prezydent zapewnia, że nie ma nic do ukrycia, ale liczy, że śledztwa CBA może mieć pozytywne skutki.
- Może znajdą jakiegoś mojego przodka, który coś mi zapisał. To byłoby fajne - żartuje.
Zdaniem prezydenta Sopotu, CBA podchodzi do całej sprawy emocjonalnie, ponieważ on sam pozwolił sobie publicznie krytykować działania biura.
Agenci CBA cały czas prowadzą także śledztwo w Urzędzie Miejskim w Sopocie. W poniedziałek przesłuchano dwie osoby, we wtorek jedną, na środę zapowiedziano kolejne przesłuchanie. Zdaniem Karnowskiego takie działania sprawiają, że inwestorzy odwracają się od miasta.
- Tracimy wiarygodność, bo biuro nęka także naszych kontrahentów - przekonuje prezydent.
W styczniu br. Jacek Karnowski usłyszał osiem zarzutów prokuratorskich, w tym siedem dotyczących korupcji.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
