- 1 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (60 opinii)
- 2 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (382 opinie)
- 3 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (337 opinii)
- 4 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (35 opinii)
- 5 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (184 opinie)
- 6 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (133 opinie)
- Strach zaczyna zaglądać nam w oczy - mówi Sławomir Łubiński, dyrektor produkcji w stoczni. - Gonią nas terminy, a rąk do pracy brakuje. Jeśli nie dotrzymamy zobowiązań, spadną na nas kary finansowe.
Exodus pracowników rozpoczął się po wejściu do Unii Europejskiej. Stoczniowcy mogą przebierać w ofertach: poszukują ich inne zakłady polskie, a także niemieckie, francuskie czy skandynawskie. Największe wzięcie mają spawacze i monterzy. Wiele osób rzuciło pracę i wyjechało na Zachód, gdzie stawki są kilkakrotnie wyższe (od 5 do 8 euro za godzinę, w stoczni - 12 złotych).
Szefowie firmy twierdzą, że nie mają wyboru i sami też muszą szukać kadry za granicą - tyle że wschodnią. Dziś prezes zakładu Stanisław Woyciechowski spotka się z konsulem generalnym Ukrainy w Gdańsku, by prosić go o pomoc w nawiązaniu kontaktów z tamtejszymi przedsiębiorstwami. Stocznia oferuje Ukraińcom podobne zarobki, jak w przypadku Polaków - od tysiąca do trzech tysięcy zł miesięcznie. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia mieszkań dla "ukraińskiego desantu".
Oficjalna migracja zarobkowa to nie jedyny problem: plagą wśród polskich stoczniowców są - w części wątpliwe - zwolnienia. - Czternaście procent ludzi z trzytysięcznej załogi jest na chorobowym - denerwuje się Mieczysław Szatkowski, kierownik wydziału wyposażeniowego PW 3. - A dochodzą do mnie informacje, że zamiast siedzieć w domu pracują przy remontach i na budowach na terenie miasta. Systematycznie proszę Zakład Ubezpieczeń Społecznych o weryfikację zwolnień. Nigdy niczego się nie doszukał, a zdarzają się przypadki nieobecności przez 229 dni w roku!
Tą sprawą zajmuje się za to policja. W październiku gdańska prokuratura postawiła już zarzuty stoczniowcowi i chirurgowi, który miał wystawiać mu lewe zwolnienia. Śledztwo trwa.
Wystarczą zdrowie i chęci
Gazeta: Czy naprawdę tak trudno znaleźć chętnych do pracy w Polsce?
Bogdan Oleszek, dyrektor administracyjny SG: - Niestety. Zamieszczamy oferty w prasie, proponując szkolenia i kursy, a potem zatrudnienie. Na niewiele się to zdaje. Młody pracownik szybko dowiaduje się od kolegów, gdzie może zarobić więcej i zaraz po kursie idzie na zwolnienie. Potem wraca i rozwiązuje umowę, nie zrażając się tym, że za kurs musi oddać stoczni 4 tysiące złotych, bo nie przepracował - zgodnie z umową - 36 miesięcy w zakładzie.
A gdyby ktoś jednak chciał się zatrudnić w stoczni, jakie powinien spełniać warunki?
- Trzeba być zdrowym i chętnym do pracy. Resztę bierzemy na siebie.
A może jedynym wyjściem są podwyżki?
- Cały czas staramy się szukać rozwiązań, by ludzie zarabiali więcej, m.in. nagradzając ich za dobrą pracę i obecność. Rozumiemy jednak, że musi w końcu dojść do poprawy zarobków, dlatego w najbliższych tygodniach siądziemy do negocjacji ze związkami zawodowymi.
|
|
Opinie (273) 7 zablokowanych
-
2006-01-10 09:29
a skąd po wyczerpującym dniu poszerzonym o obowiązkowe nadgodziny weźmie siły??
- 0 0
-
2006-01-10 09:30
heheh marynara galluxa przepocona
i ma łaty pod pachami ,urocze prawda?
- 0 0
-
2006-01-10 09:37
coś nie tak cdn.
wypowiedzi dyrektorów i prezesów są żenujące, to prawdziwe biadolenie. Powinni iść na zieloną trawkę - nie mylić z inną:)) - natychmiast. Albo wysłać ich na kurs zarządzania i spawania gdzieś do Japonii, USA lub Korei. Po przepracowaniu 5 lat za 2000 brutto (spłata kursu) może zaczeliby sprzedawać statki po cenie wyższej niż surowiec?
- 0 0
-
2006-01-10 10:51
I bardzo dobrze! Wystarczyłoby małe co nieco przyzwoitych pracodawców, a cały ten wirtualny rynek pracy i wirtualnych wynagrodzeń rozsypał się jak domek z kart. Wystarczy poczytać oferty pracy na tym portalu, polecam bardzo pouczająca lektura tyle że smutna i dołująca.
- 0 0
-
2006-01-10 10:59
Następne w kolejności po spawaczach i monterach
będą biura projektowe. Niech no tylko stocznie w Norwegii i Anglii zorientują się, że Polacy to tacy sami, a często i lepsi projektanci jak ich, to wróżę że w biurach projektów w trójmiejskich stoczniach wiatr będzie hulał po pustych pokojach.
I dobrze. Czas się nauczyć, że dobrym pracownikom trzeba płacić pieniędzmi, a nie orzeszkami.- 0 0
-
2006-01-10 11:02
No i stało się!
He he...2 tygodnie szukałam pracownika fizycznego! I co? Sprzątaczka nie będzie sprzątała po kimś, budowlaniec nie będzie budował dla kogoś, a handlowiec nie będzie sprzedawał towaru obcym ludziom. Wiecie co? Wymiotować mi się chce! Niedługo pójdę na zasiłek, bo jako szefowa zaczynam zarabiać mniej niż pracownicy. I tylko mi nie pierdzielcie, że źle zarządzam- dzisiaj nie liczy się dla klientów opinia, ale najniższa stawka za usługę-zwykle to 100% kryteriów na przetargach.Jak życ?!
- 0 0
-
2006-01-10 11:05
Moja rada
Won z zasiłkami, zapomogami i pomocami!Jak mi baba gada, że nie może pracować, bo ma dwójkę dzieci i dostaje zasiłek to mnie jasna cholera trafia. Do pracy!!!!!!!!!!!!!!
- 0 0
-
2006-01-10 11:17
do Józefy
sama zacznij sprzątać to będziesz miała więc. I to wszystko. kropka.
- 0 0
-
2006-01-10 11:24
Józefa a możę zastanów się ile chcesz dać temu pracownikowi, może to ci pomoże rozwiązać problem... z tego co dziś widać to wielu pracodawców poczyna sobie z luidźmi jak z niewolnikami
- 0 0
-
2006-01-10 11:25
Spoko ixi
A Ty zajmiesz się moją biurokracją charytatywnie. Z góry dziękuję. Puknij się w czółko albo otwórz działalność- wówczas wolno Ci będzie zabrać głos.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.