• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Grafitti na zeza

O.K.
8 listopada 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Bajecznie kolorowe malowidła pokryły ściany Oddziału i Przychodni Leczenia Zeza i Niedowidzenia Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku. Wszystko dzięki programowi "Motylkowe szpitale dla dzieci" fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" i uzdolnionym plastycznie podopiecznym Integracyjnego Klubu Artystycznego "Winda".

Piękny prezent swoim chorym, młodszym kolegom przygotowali Ola Fijałkowska, Małgosia Grzelec, Ania i Ewa Haśkiewicz, Kasia Grządziela, Kama Kania, Ania Leszkiewicz, Magda Małyjasiak, Adaś Nagórski, Karolinka Piątkiewicz, Julka Pielok, Ola Polańska, Karolinka Szambelan i Marysia Żurawik. Środki na farby i materiały malarskie - 5 tys. zł - dała fundacja Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". Do "wypełnienia" było aż ponad 930 m kw. powierzchni - na korytarzach i salach pooperacyjnych.

Malowidła są oryginalne, inspirowane życzeniami małych pacjentów - próżno tu szukać prostych kalek z disneyowskich bajek. Jest za to tęcza, grający na gitarze baranek, śpiąca na chmurce dziewczynka, zielona żabka, różowa krówka i wiele innych radosnych, kolorowych postaci.

- Prace nad malowidłami trwały dość długo, bo od początków grudnia zeszłego roku - powiedziała dr Anna Budzyńska-Sildatke, ordynator Oddziału Leczenia Zeza i Niedowidzenia. - Trwało to tak długo, bo prace wykonywała młodzież szkolna, która ma rozliczne inne obowiązki, a jednocześnie nasza placówka musiała normalnie pracować, leczyć pacjentów. Dlatego młodzi artyści pracowali w weekendy, zaplanowane malunki okazały się też bardzo pracochłonne. Dzieciom pomagało dwoje dorosłych wolontariuszy, którzy przygotowywali ściany pod malunki, pracami kierowała malarka Iwona Zając. Inspiratorami powstałych dzieł byli nasi mali pacjenci - dlatego mamy tu tak fantastyczne rzeczy jak dj"e, pegaz, latające krówki i prosięta, smoki, wróżki. Wszystkie prace są naprawdę oryginalne. Dzięki sponsorom udało nam się również odnowić mebelki dla dzieci, powstał też pamiątkowy folder "Malowany szpital" dokumentujący pracę młodzieżowych artystów.
Głos WybrzeżaO.K.

Opinie (24)

  • pieniadze

    Nazywam sie Iwona Zajac. To ja nadzorowalam i bralam udzial w malowaniu szpitala. 5 tysiecy zlotych nie widzialam na oczy poniewaz byly przelane na konto szpitala i tylko Pani Ordynator mogla sie nimi poslugiwac.
    Radze przejesc sie do sklepow dla plastykow i zobaczyc ile kosztuje sloik nietoksycznej farby akrylowej i przeliczyc to na powierzchnie 930m2. I tak udalo sie nam, ze dwie firmy, u ktorych byly kupowane materialy do wymalowania szpitala daly nam duzy upust.
    I bardzo prosze nie obrazac ludzi, ktorzy przez caly rok, ZA DARMO malowali szpital.
    Co do tego zeby dzieci same malowaly szpital to wystarczy im tylko wydzielic przestrzen. Osoba, ktora zglosila ta propozycje moze zwrocic sie do Pani Ordynator i sama nadzorowac malowanie sciany przez malych pacjentow. Ja bylam odpowiedzialna za prace mojej mlodziezy i swoja.
    Ale mysle, ze Pani Ordynator jest otwarta na rozne pomysly
    Iwona Zajac

    • 0 0

  • Czuje sie Pani bardzo dotknieta.
    Jakby przeczytała Pani spokojniej treść opinii, zauważyłaby Pani, ze prawie nikt nie ma zadnych pytań o pieniądze. Przeciwnie, zdecydowana wiekszość internautów uważa, ze kwota wcale nie była duża. Wszędzie, gdzie są pieniądze, zawsze ktoś się zastanawia, czy zostały właściwie (czyli oszczędnie) wydane.
    W przychodni mało kto z tu obecnych internautów był - chyba tylko jedna pani, która prace bardzo pochwaliła. Trudno pozostałym podziwiac prace, ktorych się na oczy nie widziało, w dniu w którym ukazał się artykuł.
    Jedna z internautek podała później link. Obejrzalam te prace (jakkolwiek obrazki w internecie nie są miarodajne) i szczególnie jedna mi sie podobała. Myślę, że dzieciom bardzo miło przebywać w przychodni czy szpitalu, w którym są graffiti na ścianach i to cenna praca. To wydaje mi się całkowicie oczywiste!
    Czuję pewien żal, że w pracy i w malym stopniu nie uczestniczyli pacjenci. Myślę, że takie przedsięwzięcie (z małymi pacjentami) byłoby skomplikowane i owszem, ciekawi mnie i zastanawia. To nie znaczy, ze krytykuję Pani i młodzieży prace. Mój pomysł - udany lub nie - byłby trochę inny, a pomysł wprowadzony w zycie byl inny, i sytuacji nie krytykuję. Pani sarkazm, ze mogę sama się malowaniem i nadzorowaniem zająć, jest zupełnie niepotrzebny. Poza tym to ja wybieram, czym sie zajmuję.
    Czy chodzi o projekt budynku, czy o sztukę teatralną, czy o pracę plastyczną - ile ludzi, tyle zdań. Mnie się to wydaje normalne. Przede wszystkim, jak pisałam na wstępie, wiekszość z nas o tych pracach dowiedziało sie wczoraj z artykułu i na oczy ich nie widziało. Czytam te komentarze i krytyki nie widzę. Odnoszę wrażenie, że czuje sie Pani zawiedziona brakiem jednomyślnego wyrażenia gorącego podziekowania.
    W przychodni/szpitalu bywają rodzice z dziećmi, te osoby osobiście są zaangazowane w odbiór prac, sprawa osobiście ich dotyczy, i niech zabieraja głos.

    Z poważaniem

    • 0 0

  • nika, jak mi się wydaje, iwona odpowiedziała na post niejakiego "ja" uściślając wyjaśnienia tych, którzy staneli w obronie budżetu. cytat wklejam poniżej

    "yyyyyy 5 tys zł ? ? ??? ? ?? ?? ?
    rozumiem gest fundacji, ale czy napewno te pieniadze poszly na farby ? ? ? moze ktos, piszac taki artykul postara sie o kosztorys takiego przedsiweziecia. 930 m2 ??? pomalowali cały szpuital ? cos tu smierdzi! pewnie dzieci dostaly niezle wynagrodzenie za taka powierzchnie malowania. hymmm ... szczytnym celom towarzyszy biznes! :(((
    Autor: ja"

    post jest wredny i nie dziwię się, że iwona zareagowała tak jak zareagowała. Tobie oberwało się nieco przy okazji - pamiętaj, że nie wszyscy są zaprawionymi w bojach portalowiczami, i coś co Ty możesz uważać za rzucenie pomysłu, ktoś może odebrać za krytykę, a na taką z pewnością ekipa miłej Pani zając i ona sama nie zasługuje.

    • 0 0

  • Kiedy zaczęłam się wczoraj zastanawiać nad pieniędzmi, kwota 5 tys. wydała mi sie dziwnie mała. Tłumaczy ją pewnie upust dany przez dwie firmy.
    Jeszcze nie słyszałam o wydawaniu publicznych pieniędzy, przy którym ktoś by kogoś o coś nie podejrzewał (samo słowo "fundacja" tez niestety nie kojarzy się w Polsce dobrze) - ale rozumiem, ze bardzo przykro odczuły to osoby, które z sercem były zaangazowane w malowanie szpitala.

    Malunki widziałam tylko w internecie, są bardzo sympatyczne (szczególnie spodobała mi się różowa krowa), pacjenci brali w pracach udział wymyślając i poddając swoje pomysły, nic nie zostało im narzucone. Młodzieży i Pani Iwonie Z., malującym w swoim wolnym czasie (i nieodpłatnie), należą się duże wyrazy uznania.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane