• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Habemus papam... po 25 latach

17 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Z metropolitą gdańskim, arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim rozmawia Tadeusz Gruchalla

- Mija dokładnie 25 lat odkąd z Watynanu rozeszła się wieść "habemus papam" i dalej: "został nim Polak, Karol Wojtyła". Jaka dziś byłaby Polska, Europa i świat, gdyby nie właśnie ten papież?

- 16 października 1978 roku świat był zupełnie inny, także inna była Polska. W tamten wieczór reakcja Polski była dwojaka. Powściągliwa, a nawet trochę strachliwa, wychodząca z kręgów komunistycznego rządu, bo oto przychodzi ktoś, kto dobrze nas zna i będzie mógł niezależnie od decydentów ukierunkowywać naród na płaszczyźnie religijnej, ale też społecznej. Druga, spontaniczna, była reakcją narodu. W tym czasie mieszkałem w Krakowie, może dlatego było mi łatwiej włączyć się w ten ogromny nurt spontanicznej radości. Było to dla mnie wreszcie wydarzenie niezwykłe, gdyż kardynała Wojtyłę znałem od 1950 roku. Byłem wtedy studentem, a on kapłanem z czteroletnim stażem sprawującym w Krakowie duszpasterstwo akademickie. Sześć lat później poznaliśmy się bliżej w czasie studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. I wreszcie od 1973 r., kiedy wróciłem z Gdańska do Krakowa pozostawałem z kardynałem w codziennych kontaktach. Gdy w 1978 roku został papieżem, było to dla mnie ogromne przeżycie czegoś nieprawdopodobnego. Bo przecież nigdy w ciągu tysiąca lat Kościoła w Polsce nie zdarzyło się, żeby papieżem został nasz rodak.

- Radość wiernych, ale też niepokój przywódców państw bloku komunistycznego od tamtego czasu coraz mocniej wpisywały się w codzienną rzeczywistość. Ale czyż nie był to także czas nie tyle przebudzenia Kościoła, co lęku jego hierarchów, czy podołają nowym wyzwaniom i oczekiwaniom nowego papieża?

- Myślę, że sam Kościół nie lękał się tego papieża. Kardynał Wojtyła nie spadł z księżyca. Wzrastał w tym narodzie i tym Kościele od swego niemalże dzieciństwa. Od Wadowic przez Kraków, studia w Rzymie aż po biskupstwo w 1958 roku i posługę biskupa krakowskiego w 163 roku jako arcybiskup diecezjalny. Znany był jako człowiek, który obok kardynała Wyszyńskiego nadawał Kościołowi w Polsce właściwy kierunek. Był bardzo lubianym arcybiskupem... Ale lękali się go inni. Ci, którzy doskonale go znali, więc swego czasu próbowali przeciwstawić kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Szersze tło spowodowało, że środowisko ówczesnego systemu politycznego, zwłaszcza w swojej centrali znajdującej się w Moskwie, zaczynało się systematycznie przekształcać. Procesy, które następowały tam zwłaszcza w okresie sprawowania władzy przez pana Gorbaczowa zwiastowały zupełną zmianę mentalności. A ta w konsekwencji roztaczała się na inne kraje tego bloku, w tym także w Polsce. Stąd pierwszy lęk z czasem otwierał przywódcom państw oczu na inną możliwość relacji międzyludzkich oraz na transformację panującego systemu. Dzięki temu mógł się rodzić nowy ruch społeczny, tak jak tu, w Gdańsku, który przybrał kształt taki, jaki dziś mamy.

- Kardynalskie konklawe bywało zawsze nieprzewidywalne. Ksiądz arcybiskup, ponieważ znał dobrze kardynała Wojtyłę, przypuszczał wtedy, że rzeczywiście może zostać papieżem?

- Byłoby bezczelnością z mojej strony, gdybym powiedział, że przypuszczałem... Nikt z nas tak nie myślał. Ale zupełnie inaczej potoczyły się sprawy po pierwszym konklawe, kiedy wybrano Jana Pawła I, ale ten już po miesiącu przeszedł do historii. Tak się złożyło, że w dniu jego śmierci miałem się spotkać z kardynałem. Uderzyło mnie wtedy jego głębokie zamyślenie. Podzieliłem się wtedy moim spostrzeżeniem z ówczesnym kapelanem ks. Stanisławem Dziwiszem, że kardynał Wojtyła się jakoś dziwnie zachowuje. A on na to, że "zachowuje się w dzisiejszy poranek, jak się zachowywał, kiedy wyszedł z konklawe"... To był pierwszy dla mnie sygnał, że kardynał Wojtyła być może miał już odpowiednią liczbę głosów, które mogły zapowiadać wydarzenia następne. Już wtedy do Krakowa zjeżdżali dziennikarze z całego świata wypytując o kardynała. Ale może były to bardziej pragnienia serca niż reakcje uporządkowanego umysłu. Do 16 października, bo wtedy wszystko było już jasne.

- Jaki osobiście na księdza arcybiskupa ma wpływ ten pontyfikat?

- To człowiek mi bardzo bliski. Nie jest tajemnicą, że pięć lat po jego wyborze na papieża zamianował mnie na biskupa pomocniczego w Gdańsku, po śmierci biskupa Kaczmarka uczynił mnie tutaj biskupem diecezjalnym, wreszcie w 1992 r. utworzył tu metropolię i powołał mnie na stanowisko arcybiskupa. Zawsze pozostawaliśmy w bliskich relacjach, a jako Kościół gdański, co roku, przez cały ten pontyfikat, jeździmy na imieniny papieskie 4 listopada. A biskip ma też okazję szczególną, bo przynajmniej raz w roku, niekiedy dwa, ma okazję do osobistego spotkania się z papieżem przy stole. Jubileusz 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II jest dla mnie ogromnym przeżyciem rodzinnym.

- Ten 264 następca św. Piotra odbył 102 pielgrzymki apostolskie do 129 krajów świata i 142 podróże do wszystkich regionów Półwyspu Apenińskiego. Pielgrzymki nie ustają, choć Ojciec Święty ma coraz większe trudności z poruszaniem się. Czy ów priorytet pielgrzymkowania nie powinien mieć pewnej granicy?

- Dziennikarze mówią o tym teraz, kiedy obserwują stan zdrowia Ojca Świętego. To pytanie wynika z pewnego ludzkiego współczucia, które się budzi widząc cierpiącego papieża. Natomiast nie mieliśmy wątliwości, gdy był zdrowy. Zgadzam się, że reakcja na aktualny stan zdrowia jest słuszna. Ale dzisiaj trudno sobie wybrazić pontyfikat Jana Pawła II bez tych pielgrzymek. Myślę, że wszystkie one ukazują charakter tego pontyfikatu.

- To dlaczego kościelni dostojnicy obrażają się na dziennikarzy, gdy Ci informują o pogarszającym się stanie zdrowia osoby niezwykłej? Przecież wykazują tym troskę o papieża.

- Myślę, że się hierarchowie nie denerwują na dziennikarzy, bo z jakiej racji?

- Do wielu protestów wypowiedzianych ostatnio w tej kwestii przez kilku biskupów dołączył jeszcze prymas mówiąc o szukaniu sensacji...

- Niektórzy dziennikarze mówią: "po co papież jedzie do Słowacji, przecież jest chory, więc mógłby pozostać w Watykanie". Pozostawmy to jemu. Jeśli uważa, że powinien kontynuować swoją posługę również poprzez towarzyszące mu cierpienie, niech tak czyni. Osobiście nie mam żalu do dziennikarzy, natomiast chodzi w tym wszystkim o pewną kwestię smaku i zręczność informacyjną w danych przekazach.

- Czy wizyta Jana Pawła II w Moskwie, gdzie tak bardzo chce pojechać, zdaniem księdza arcybiskipa, będzie możliwa?

- Skoro władze rosyjskie zapraszają Ojca Świętego i równocześnie zaznaczają, że dobrze by było, aby zostało to uzgodnione z Patriarchatem moskiewskim, mam nadzieję że i w tej kwestii nastąpi ewoluacja. Oby tylko papieżowi zdrowia wystarczyło. Bo przecież ma jeszcze do odwiedzenia Moskwę i Chiny, bo dzieją się tam ważne rzeczy, a Ojciec Święty jest na nie wrażliwy.

- Źle się stało, że tegoroczna Nagroda Nobla nie przypadła papieżowi?

- To dziennikarze głównie stworzyli pewien jasno określony klimat...

- Chcieli wskazać, że właśnie temu papieżowi się ta nagroda należy...

- Też prawda. Życzenia wysłane tegorocznej noblistce z Iranu najlepiej świadczą o tym, jak Stolica Apostolska jest otwarta na tego rodzaju inicjatywy. Ojciec Święty nie musiał otrzymać Nobla. On przez 25 lat robi wszystko dla pokoju, począwszy od zażegnania konfliktu między państwami Ameryki Łacińskiej, poprzez starania o pokój na Bałkanach, aż po zgromadzenie przedstawicieli wielkich religii światowych w Asyżu. Nie dostał Nobla w sensie nagrody norweskiej, natomiast ma nagrodę w sercach ludzkości.

- W tym ćwierćwieczu pontyfikatu nie było rzeczy mniej ważnych, ale co spośród nich było dla księdza arcybiskupa najcenniejsze?

- Z punktu widzenia ściśle religijnego dla mnie najważniejszy był pierwszy głos skierowany do świata: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi, przestańcie się lękać". A więc pierwsza encyklika Redemptor Hominis, ogłoszona 4 marca 1979 roku. Z aspektu społecznego - jego nieustanne kierowanie do świata orędzie o przeciwstawienie się dramatyzmowi bezrobocia. Wreszcie wielka niesiona przez niego idea pokoju w wymiarach autentycznej troski o dobro wspólne ludzkości. Tym bardziej, że chodzi o globalizujący się świat. Ojciec Święty ma szerszą wizję, a wielkość tego pontyfikatu, to nie tylko przywództwo religijne, lecz symbol ogromnej troski o dobro i godność człowieka.

- Dziękuję za rozmowę.
Głos Wybrzeża

Opinie (95)

  • sprzeczność:)

    "Fenomenalizm, pogląd filozoficzny zgodnie z którym poznaniu są dostępne jedynie zjawiska, byt zaś odmienny od zjawisk ("rzecz sama w sobie", istota rzeczy), jest bądź niepoznawalny (agnostycyzm), bądź nie istnieje. Fenomenalizm głosili sceptycy: G. Berkeley, D. Hume, I. Kant, A. Schopenhauer, i empiriokrytycy. Fenomenalizm stał się inspiracją w twórczości artystycznej przełomu wieków - Młoda Polska."
    ja jestem tym kimś??
    jeżeli tak, to super:))
    już sie bałem, że to brzydki wyraz hihihih
    ale gallux fenomenalistą?? wypraszam, sobie facet:)
    prędzej FENOMEN:)))

    • 0 0

  • przeciw fałszowaniu faktów

    "twoim nieszczęściem jest czas edukacji. Powojennej- niestety. Brak głębokiej wiedzy humanistycznej."
    pomijam, że obraziłeś te osoby, które wtedy zdobywały wykształcenie
    moim zdaniem to TY masz pecha kształcąc sie teraz
    wtedy kolego ludzie mieli szczęście korzystać z wiedzy PRAWDZIWYCH NAUKOWCÓW, przedwojennych, którzy swych tytułów nie zdobywali w przedpokojach władzy albo zwyczajnie dokonując PLAGIATÓW
    NIE DO POMYŚLENIA, FACET, BYŁO PISANIE NA TAKA SKALĘ PRAC MAGISTERSKICH I INNYCH ZA KASE JAK OBECNIE
    TAK OFICJALNIE I BEZCZELNIE, ŻE RĘCE OPADAJĄ I STRACH IŚĆ DO LEKARZA HEHEHEHEHEHE
    Z TYCH DAWNYCH, PRAWDZIWYCH NAUKOWCÓW, wspomnę tylko braci prof.prof. Otto, tak dobrze znanych na Wybrzeżu
    kto uważa, że nauka dzisiaj stoi (odpowiednio do warunków) na wyższym poziomie ten jest zwyczajny zarozumiały głomb nie mający pojęcia o czym pisze...
    nie uwzględniasz w tym samokształcenia oraz predyspozycji osobistych ludzi zdobywających wiedzę
    że o galluxach, jak o kole od rowera, nie wspomne hehehe

    • 0 0

  • a tak Cię prosiłem....

    jeśli ktoś Cię życzliwie prosi, to posłuchaj... Zawsze. Wszędzie. Bo przegrasz...Wszystko.
    "Fenomenalistyczny" w tym znaczeniu, to inaczej zjawiskowy, widoczny prima facie, na pierwszy rzut oka. Rzeczywistośc w płaszczyźnie fenomenalistycznej jest kolorowa, barwna. Ale jest ponadto płaszczyzna esencjalistyczna, istotnościowa, głębsza. Optyka twierdzi, że nie ma kolorów, że światło... itd. To jest płaszczyzna esencjalistyczna. Ale nie moją rolą jest uczenie takich jak ty. To na ogół właśnie tacy jak Ty"uczą " takich jak ja. A przynajmniej tak im się wydaje.
    A poza tym, co Ty ORLE możesz wiedzieć o polskiej nauce przedwojennej, o której napisałem,że jej nie pobierałeś? Słyszałeś kiedyś o szkole Tarskiego, o polskich logikach... Gdyby Ci ktoś próbował o tym opowiadać przerwałbyś mu brutalnie zarzucając... czy ja wiem co... może akademickość..
    Nie zabieraj głosu na każdy temat. Są takie, w których lepiej jest bez Ciebie...
    Pooza tym lubie Cie nadal i mimo wszystko...

    • 0 0

  • skąd możesz wiedzieć co wiem o polskiej nauce??
    znasz mnie??
    uważasz, że wokół mnie nie ma osób z kręgów naukowych???
    że moge np. nic nie wiedzieć o polskiej szkole matematyki (lwowskiej)
    wystarczy, że mój ojciec ukończył historię we lwowie a dziadek był kierownikiem szkoły przed wojną
    mam w genach to czego tobie zdaje się zabrakło....
    daruj sobie to nazewnictwo bo to jest tylko BŁYSZCZENIE
    a wiesz jak błyszczysz??
    na tle galluxa udaje ci sie parę sztuczek:)
    fakt, że nie znam i nie mam ochoty wyszukiwać znaczenia wyrazów używanych przez ciebie bo widze jak je NIEUMIEJETNIE STOSUJESZ
    chciałbym cie zobaczyć SOKOLE na tle twojego śodowiska i jakim tam jesteś GENIUSZEM?? pochwal się bo takie teksty TO JA MOGE WYCIĄĆ I WKLEIĆ hehehehehehe to potrafi byle ŁEB
    a może pozostał ci już tylko ten portal na popisy???
    jest tu pare osób (critto ejdam..) które potrafią bez zadęcia, tak właściwego tobie, wyłożyć swój pogląd a potem SPOKOJNE go bronić
    ty atakujesz i obrażasz a potem odbijasz to w moja stronę
    to stara gra i nazywa sie ping pong:)
    prywatnie ci powiem, że już widzę, że w wykształceniu ogólnym BIJĘ CIĘ NA GŁOWĘ:)))))
    możesz to sprawdzić:))) jak chcesz:) masz szanse udowodnić mi moją powierzchowność i dyletanctwo:)))
    załóż się, cos sie będzie działo:))
    technik vs magister:))

    • 0 0

  • ps
    zamiast pisać PRIMA FACIE wystarczyło napisać NA PIERWSZY RZUT OKA (tak żeby inni zrozumieli):)))
    od razu, bez tego fenomenalizmu, bo jak pisałem miałem stresa, że mnie to słowo obraża:)
    ale nasz wyedukowany człowiek nie darowałby sobie gdyby nie udowodnił (też samemu sobie) jaki jest GIENIUŚ:)))

    • 0 0

  • gallux- sztuko dla sztuki

    ruszyć Ciebie, to jak wybrać kamień dolny ze stosu wielkiego. Czego tak grzmisz? Masz tutaj swoja pozycję. GALLAUX tutaj to jest ktoś.Ja Ci mówie: nie gadaj na temat religii, ontologii, Boga itd., bo na tym sie nie znasz. Nie chce, nie zamierzałem i nie zamierzam czymkolwiek Cię obrazić. Nie czepiam się Twojego wykształcenia. Nie wiem jakie masz i mnie to nie interesuje. Mówie: na tych problemach TY się nie znasz. I zostaw je.
    Bo gadasz jak malowany na czarno. A może ty jesteś jednym z nich? Sympatyk? Nie widzisz tego, że nasz wolny kraj jest juz wyznaniowym państwem? Mam rozwijać ten wątek?
    Rozmowa na tym forum jest dla mnie nauka, szansa poznania rekacji ludzi. Także takich jak Ty- dysponujących wolnym czasem 24 na dobe.Ja tu wpadam jak po ogień. poczytam i gonie do swoich zajęć. A zagladam tutaj, gdyz od pewnego czasu pisze tu wielu, coraz więcej -madrych ludzi.
    Mój dzidek był w Wilnie nauczycielem. Babka też. Ale co to ma do rzeczy?
    Gallux- spoko:)). Nie dawaj się podpuszczać...
    Lubię Cie... Sam mówiłeś mi, że Gallux to polski koń... Spoko

    • 0 0

  • Gallux, zPORTOWIEC,

    po co licytować się, kto zna się lepiej na filozofii, religii, światopoglądach wszelkiej maści. A może porównać swoje IQ w narodowym teście inteligencji? To jest w/g mnie bardziej wymierne, bo daje tzw. CAŁOKSZTAŁT, a więc możliwości umysłu w rożnych dziedzinach. Pewnie zPORTOWIEC zgłębiałeś nauki filozoficzne, ale wytłumacz mi takie cudaczne określenia jak:
    "płaszczyzna esencjalistyczna, istotnościowa...", bo jak dla mnie (po studiach ścisłych) to brzmi jak tzw. nowomowa, styl referatowo-gazetowy nie mający z czystością i poprawnością języka ojczystego nic wspólnego. Często używa się na portalu słonictwa potocznego, nawet żargonu, ale ma to raczej charakter żartobliwy, stanowi swego rodzaju "ozdobnik". Ale przyznam, że "istotnościowo" nie lubię "płaszczyzn istotnościowych". Ciekawa jestem, co by powiedział na to cudo Prof. Miodek?

    • 0 0

  • a tu nam beatyfikowano Matkę Teresę
    i dobrze :)

    • 0 0

  • baja

    po co ci to IQ
    trudno jest porównywać dwa umysły, szczegól.nie kiedy maja różne predyspozycje
    i z tym porównaniem do wieku biologicznego...

    • 0 0

  • baju ja mam IQ 128
    test robiony był w 1986 roku a ztego co wiem robi się go raz
    jak na technika, mi styka:)
    chętnie skonfrontuje przy piwku wiedze "socjalistyczną" z dzisiejszą
    proponuję historię powszechną, literaturę polską, trygonometrię i fizykę
    szkołę ukończyłem w 71 ale jakoś nie czuje respektu ani nie peniam:))
    jest okazja na coś ciekawego:)))

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane