• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia jednego zdjęcia: Kaponiera środkowa na wyjątkowej fotografii

Jan Daniluk
5 listopada 2023, godz. 09:00 
Opinie (73)
  • Kaponiera Środkowa w okresie międzywojennym, jako siedziba korporacji niemieckich studentów, najpewniej 1925-1930.
  • Współczesne zdjęcie Kaponiery Środkowej.

Przed kilkoma dniami ukazał się artykuł opisujący plany Hevelianum odnośnie tchnięcia nowego życia w Kaponierę Środkową - zachowany na Górze Gradowej obiekt forteczny z XIX w. To dobry pretekst, by zaprezentować unikalną fotografię z okresu międzywojennego, kiedy kaponiera po raz pierwszy zyskała nową funkcję: siedziby organizacji studenckiej.



Na początek słowo wyjaśnienia, czym była kaponiera. To w terminologii fortecznej: "obiekt o stałej konstrukcji, którego celem jest czynna obrona dna fosy (najczęściej suchej), tj. prowadzenie ognia (skrzydłowego, skośnego) w przeciwległych kierunkach".

Brzmi może i skomplikowanie, ale wystarczy spojrzeć na zachowaną kaponierę, by zrozumieć, że jest to masywny, ceglany, przykryty czapą ziemną dwukondygnacyjny obiekt z otworami strzelniczymi, który umożliwiał - w razie potrzeby - prowadzenie skutecznego ostrzału wzdłuż linii fosy, i to w różnych kierunkach.

Kiedy zbudowano Kaponierę Środkową?



Na forcie Góry Gradowej, w ramach generalnej modernizacji umocnień tego wzniesienia, którą zrealizowano w latach 1867-1874, zbudowano łącznie trzy kaponiery od strony zachodniej: południową, środkową i (najmniejszą z nich) północną. Ta ostatnia znajdowała się przy skrzyżowaniu obecnej ul. Gradowej i ul. Reduta Miejska, która de facto poprowadzona jest w dawnej fosie suchej fortu.

Ostatnia, podobnie jak część innych fortyfikacji Góry Gradowej, została rozebrana na początku lat 20. XX w., w związku z demilitaryzacją (i defortyfikacją) Gdańska. Do dziś zachowały się Kaponiera Południowa i Środkowa. Ta ostatnia, która została sportretowana na opisywanym zdjęciu, została zbudowana w 1868 r.

Widok na zespół Kaponiery Środkowej. Widok na zespół Kaponiery Środkowej.

Podziemne tunele



Nieco dłużej trwały prace nad całym kompleksem towarzyszących jej obiektów. Po drugiej stronie fosy suchej zbudowano w latach 1868-1869 galerię przeciwskarpową wraz z blokhauzem (widocznym doskonale na zdjęciu, po częściowej już rozbiórce). Galeria była wyposażona w chodniki przeciwminerskie, a więc specjalne, zakończone "na ślepo" tunele wychodzące na przedpole, w kierunku zachodnim - tym, z którego (w razie ataku) spodziewano się podejścia wrogich jednostek (w tym i nieprzyjacielskich minerów, którzy mogliby kopać tunele w celu wysadzenia fortyfikacji i tym samym zrobienia wyłomu w systemie obrony twierdzy.

Ciekawostką jest, że galerię przeciwskarpową połączono z kaponierą podziemnym tunelem, w celu umożliwienia komunikacji między obiema częściami zespołu w wypadku walki. Dziś jest on zasypany.

Mur Carnota i poterna do drogi straży



Aby w pełni zdać sobie sprawę, jak funkcjonowała kaponiera, należy dopowiedzieć, że cały fort był pierwotnie otoczony murem Carnota. Był to wolnostojący, ceglany, wysoki na kilka metrów mur ze strzelnicami, który biegł u podnóża wałów wzdłuż suchej fosy. Z kaponier ostrzeliwano dno fosy po zewnętrznej (zachodniej) stronie muru. Po wewnętrznej stronie biegła tzw. droga straży, którą użytkowali wartownicy. Przy opisywanej kaponierze zbudowano też niewielką poternę (tunel) dla nich, widoczny także na zdjęciu (i zachowany do dziś).

  • Brama Północna - jedna z dwóch prowadzących na teren fortu (zachowana do dziś) z herbami szeregu niemieckich organizacji studenckich, 1927 r. Ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej.
  • Fragment planu Gdańska z 1936 r. Jeden z obiektów na Górze Gradowej oznaczony jako "Studentenburg", czyli "studenckie siedlisko", "studencki zamek". Ze zbiorów Wojciecha Gruszczyńskiego.


Bastion niemieckich studentów



Po I wojnie światowej część obiektów pofortecznych na Górze Gradowej przeznaczono dla niemieckich studentów politechniki w Gdańsku. I tak w największym kubaturowo budynku, czyli dawnej Wozowni Artyleryjskiej otwarto - po przeprowadzeniu niezbędnych prac remontowych - akademik, a w fosie Redity Napoleońskiej - strzelnicę małokalibrową.

Przeczytaj: Redita Napoleońska: klejnot nad Gdańskiem. Ale czemu "redita" i czemu "napoleońska"?

W wartowni bramy północnej, w koszarach schronowych, tzw. nowych koszarach oraz obu zachowanych kaponierach utworzono siedziby (kwatery) dla niemieckich korporacji akademickich. Znajdowały się tam nie tylko większe sale do komerszy (uroczystych, corocznych spotkań), ale także różnego rodzaju innych wydarzeń, nierzadko sale do szermierki (której uprawianie wiązało się z charakterem korporacji) oraz pokoje mieszkalne.


  • Fragment omawianego zdjęcia - herb korporacji akademickiej na Kaponierze Środkowej.
  • Karta pocztowa z pełnym herbem C! (Corps) Cheruscia. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.


Ślad po dawnym herbie



Do dziś zresztą zachował się ślad po herbie akademików na omawianej kaponierze. Widać wyraźnie betonowy, pionowy pas, a także zarys dawnego kartusza herbowego.

Na zdjęciu dostrzec można ponadto jeden z symboli dawnej korporacji, naniesiony na herb - tzw. cyrkiel korporacyjny. Był to monogram składający się z pisanych bez oderwania dłoni liter "V", "C", "F" (od łac. "Vivat", "Crescat" i "Floreat", czyli zawołania "niech żyje, wzrasta i rozkwita") i pierwszych liter lub litery od nazwy danej korporacji, oraz dodatkowo wykrzyknika.

Fragment omawianego zdjęcia - spacerowicze na terenie pofortecznym Góry Gradowej. Fragment omawianego zdjęcia - spacerowicze na terenie pofortecznym Góry Gradowej.

Corps Cheruscia



Kto był więc gospodarzem Kaponiery Środkowej w drugiej połowie lat 20. XX w., kiedy wykonano omawiane zdjęcie? Jednoznaczne określenie tego nastręcza pewne problemy. Bazując na (niepełnych) danych, najbardziej prawdopodobnym jest, że byli to studenci zrzeszeni w założonej w lipcu 1925 r. organizacji Corps Cheruscia.

Podobnie jak inne kwatery korporacji niemieckich studentów na Górze Gradowej, mniej więcej od początku lat 30. XX w. Kaponiera Środkowa zaczęła być użytkowana jednocześnie jako siedziba organizacji hitlerowskich, głównie SA. Po ostatecznym zawieszeniu działalności korporacji (w październiku 1935 r.), co było związane z nazyfikacją życia akademickiego, omawiany budynek stał się siedzibą jednego z pododdziałów NSKK, czyli paramilitarnej organizacji nazistowskiej zajmującej się motoryzacją.

  • Tereny rekreacyjne na terenie Góry Gradowej. Granica dawnego fortu oraz Bastionu Neubauera, najpewniej druga połowa lat 30. XX w. Ze zbiorów Jana Daniluka.
  • Fragment omawianego zdjęcia - wzgórze wzdłuż dzisiejszej ul. Powstańców Warszawskich.


Tereny rekreacyjne



Jeśli przyjrzeć się uważnie, można na zdjęciu znaleźć więcej ciekawych detali. Po lewej stronie widać zarys trzech postaci, które idą ścieżką spacerową wytyczoną na dawnej esplanadzie (stoku schodzącym ku przedpolu dawnego fortu, czy ku stronie zachodniej). Przypomnieć należy, że w okresie międzywojennym Góra Gradowa i jej najbliższa okolica zostały zamienione w tereny rekreacyjne, gdzie chętnie spędzano czas na świeżym powietrzu. Wytyczono nowe ścieżki, poustawiano ławki i śmietniki, nasadzono szereg nowych kwiatów, krzewów i drzew.

Przeczytaj: Historia jednego zdjęcia: Słoneczny dzień na Górze Gradowej.

W tle widać ponadto wzgórze - dziś to zabudowane wzniesienie Suchanina (Cygańskiej Górki), wzdłuż ul. Powstańców Warszawskich.

  • Fragment omawianego zdjęcia - wejście do poterny Lunety Senarmonta.
  • Zdjęcie lotnicze z 1929 r. Góry Gradowej i okolic. Ze zbiorów Instytutu Herdera w Marburgu, sygn. 58196.


Wejście do zawalonej poterny



W środkowej części fotografii majaczy niewyraźnie w tle niewielki obiekt - to jeszcze widoczne wejście do poterny (tunelu) prowadzącego na dawną Lunetę Senarmonta (w czasach pruskich: Borstella), najbardziej w kierunku zachodnim wysunięto dzieło obronne całego kompleksu Góry Gradowej. Luneta jest doskonale widoczna na zdjęciu lotniczym z 1929 r. W okresie międzywojennym luneta - wszystko na to wskazuje - nie była w ogóle wykorzystywana. Z czasem zarosła samosiejkami, dziś trudno nawet dostrzec jej jakikolwiek zarys.

Zagadka pochodzenia fotografii



Prezentowane zdjęcie - jako odbitkę - znalazłem osobiście w 2009 r. w zbiorach podręcznych Działu Historii ówczesnego Muzeum Historycznego Miasta Gdańska (dziś: Muzeum Gdańska), kiedy pracował tam jeszcze śp. dr Mirosław Gliński. Była opisana jako "nieznany obiekt fortyfikacyjny w Gdańsku". Nie było wiadomo, kto i dlaczego wykonał prezentowaną fotografię, gdzie znajduje się (czy znajdował) oryginał (negatyw), wreszcie - dzięki komu, kiedy i przede wszystkim skąd odbitka trafiła do Gdańska. Zagadki tej zapewne już nigdy nie rozwiążemy. Możemy jednak cieszyć oko unikatową fotografią prezentującą jeden z cennych obiektów fortu Góry Gradowej.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Miejsca

Opinie (73) ponad 10 zablokowanych

  • do autora artykułu (3)

    Szanowny Panie doktorze: cytat:"naniesiony na herb - tzw. cyrkiel korporacyjny. " Czy można założyć że tam spotykali się członkowie loży masońskiej? Choć siedziba Loży w Gdańsku była w innym miejscu obecnie to Własna Strzecha 18A czyli Politechnika Gdańska.Wydział Elektrotechniki i Automatyki.Katedra Mechatroniki i Inżynierii Wysokich Napięć

    • 16 0

    • Po co doszukiwać się na siłę masońskiej symboliki tam, gdzie jej nie ma? Przecież w artykule jest wyraźne napisane, że chodzi tu o "monogram składający się z pisanych bez oderwania dłoni liter "V", "C", "F".

      • 2 6

    • (1)

      Nie.
      Choć korporacje akademickie częściowo czerpały z obrządku masonerii, to jednak zdecydowanie nimi nie były.

      Co do budynku przy ul. Własna Strzecha - tak, należał do jednej z lóż, ale nie jestem pewien (nie pamiętam, kiedyś o nim pisałem) czy faktycznie tam się spotykali, czy tylko była to nieruchomość nabyta jako kapitał. Do sprawdzenia.
      Ciekawostka: budynek przy Własnej Strzesze został wpierw wynajęty, a następnie zakupiony przez THD (ówczesną politechnikę) na potrzeby wpierw wydzielonego, nowego Instytutu, a następnie rozbudowanego do struktur Wydziału Techniki Lotniczej (1944 r.). Chodziło rzecz jasna o kształcenie kadr dla Luftwaffe i przemysłu zbrojeniowego.

      • 13 0

      • Dziękuje za odpowiedź. I - w oczekiwaniu - na następny artykuł. 8-). BTW: jak studiowałem (w zeszłym wieku) na PG to do dzisiaj żałuje że nie uwieczniłem zdjęciami wnętrza budynku Wydziału Elektrycznego i w szczególności jego Laboratorium ze słynnymi ścianami z marmuru i "peronowymi" amperomierzami i woltomierzami oprawionymi w mosiężne obudowy - tu cytat: "I komu to Panie przeszkadzało..?"

        • 10 0

  • wszystkie postanowienia z Jałty i Poczdamu powinny zostać wykonane co jednego punktu (8)

    a na tych terenach każdy najmniejszy kamyczek świadczący o tym, że żyli tu niemcy czy prusacy powinien zostać zniszczony

    • 20 40

    • Nie należy

      szczać pod wiatr, zwłaszcza gdy jest to wiatr historii

      • 12 0

    • a polska powinna oddac swoje zachodnie ziemie niemcom a od rosji zazadac swoich ziem wschodnich?? (3)

      z fejsbucka na ajfonie te "mondrosci" ?

      • 9 2

      • no wlaśnie o tym napisałem (1)

        jakby wypełnili postanowienia z Jałty i Poczdamu to by nie było żadnych Niemiec tylko tereny rolnicze bez żadnej państwowości po wsze czasy i byś nie pisał takich rzeczy, że coś komuś trzeba oddać bo ten ktoś by nie istniał

        • 0 7

        • Myślenie życzeniowe, dlatego potrzeba nam mniej historyków, a więcej inżynierów.

          • 5 2

      • Jeśli już, to nie od Rosji, tylko od Białorusi oraz Ukrainy

        • 1 0

    • Dlaczego?

      Tak bardzo się boisz napisów, śladów, zdjęć?

      • 4 2

    • Chodziło się tam na dyskoteki

      • 4 1

    • Ciemnota w czystej postaci.

      • 2 0

  • Przypomnę, że elegancko zachowany mur Carnota jest tuż nad Wisłą, w Cytadeli Warszawskiej. Jest tego niemało, oryginalny

    W jednym miejscu poprowadzony po stoku małego wzgórza, więc nietypowo, bo skośnie w dół, a nie, że długi (albo mniej długi) prosty odcinek.

    • 0 0

  • Widziałem już to zdjęcie z ciekawym odpisem na fejsiku.

    na stronie Danzigonline

    • 0 1

  • Trzeba dodać jedno: zaledwie 25 lat po wybudowaniu tych umocnień zaczynały być przestarzałe

    Po francuskich wynalazkach, jak proch bezdymny oraz karabiny kilkustrzałowe (jeszcze z niewydarzonymi magazynkami) R0sja wzięła się do dzieła i już - w 1893 - produkowała (kolejny rok) dobre karabiny Mosin, 5-strzałowe. W związku z tym nieźli strzelcy z takimi karabinami mogli podejmować pojedynek ogniowy z tymi zza muru Carnota z odległości 250-300 metrów. Co prawda do tłumów żołnierzy z dobrymi karabinami trzeba jeszcze sprawnie dowodzących dowódców, a z tym u Rosjan było kiepsko; choćby "wyczyny" przeciw Prusom Wschodnim generałów Samsonowa oraz Paula von Rennenkampfa - mimo nazwiska rdzennie niemieckiego był to generał rosyjski. Zresztą Niemcy mieli już dobre Mausery.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane