• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kalendarium Sierpnia '80

16 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
14 sierpnia na terenie stoczni rozwieszono 7 plakatów informujących o zwolnieniu Anny Walentynowicz z pracy oraz zawierających żądanie tysiączłotowej podwyżki. Ludzie z Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża liczyli, że dyrektor stoczni Klemens Gniech cofnie wymówienie i wszystko wróci do normy.

Jednak tego samego dnia doszło do pierwszego wystąpienia stoczniowców, które odbyło się przy drugiej bramie zakładu (tam gdzie dziś, co roku w dniu pierwszego maja, młodzi ludzie z Ligi Republikańskiej obrzucają jajkami składających pod pomnikiem ofiar grudnia 1970 działaczy SLD, SdPL czy PPS). Na wiecu robotnicy domagali się od dyrektora stoczni wysłania samochodu po Annę Walentynowicz, podwyżki o tysiąc zł i dodatku drożyźnianego, a także dostępu do radiowęzła. Po wiecu, już pod wodzą Lecha Wałęsy, który w międzyczasie pojawił się w Stoczni (nie pracował w niej już od czterech lat) robotnicy przeszli do budynku, który dziś jest już symbolem walki z dyktaturą, kamieniem milowym na "Drodze do Wolności" i obiektem muzealnym, lecz wtedy był jeszcze zwykłą salą BHP ogromnego zakładu przemysłowego.

Zobacz serwis obchodów 30. Rocznicy Powstania Solidarności - lista imprez, informacje, zdjęcia

Tam właśnie pojawiły się kolejne, lecz pierwsze oficjalne postulaty: żądanie wybudowania pomnika ofiar grudnia 70, gwarancji braku represji za udział w strajku, podwyżki, ale już o 2000 zł, zrównania zasiłków rodzinnych z zasiłkami MO i SB, przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, Lecha Wałęsy i Andrzeja Kołodzieja.

Dyrekcja zgodziła się na pomnik, brak represji i przywrócenie zwolnionych do pracy. Nie porozumiano się co do podwyżek. W związku z tym faktyczną władzę na terenie stoczni objął Komitet Strajkowy i Straż Robotnicza. Rozpoczął się strajk okupacyjny, który zmienił historię świata. Władze w Warszawie najwyraźniej nie były tego świadome, ponieważ wieczorny Dziennik Telewizyjny informował o "przerwach w pracy" w Stoczni Gdańskiej.

15 sierpnia do strajku dołączyły się inne duże zakłady trójmiejskiego przemysłu stoczniowego: m.in. gdyńska Stocznia im. Komuny Paryskiej, Gdańska Stocznia Remontowa, mniejsze przedsiębiorstwa oraz komunikacja miejska. Choć lokalne dzienniki informowały o zakłóceniach w rytmie pracy to władze państwowe zaczęły się już poważnie niepokoić: z urlopu na Krymie wrócił zatroskany pierwszy sekretarz partii Edward Gierek. Najwyższy był już po temu czas: pod wieczór strajkowało ok. 50 tys. robotników.

16 sierpnia, czyli trzeci dzień strajku mógł być jednocześnie ostatnim. Władze poważnie już zaniepokojone rozwojem wydarzeń postanowiły pójść na rękę robotnikom. Dyrekcja stoczni zgodziła się na podwyżki o 1500 zł i dodatek drożyźniany, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej Tadeusz Fiszbach dał gwarancje bezpieczeństwa członkom Komitetu Strajkowego. Lech Wałęsa ok. godz. 14 ogłosił zakończenie strajku i zadowoleni robotnicy zaczęli wychodzić do domów pod koniec zmiany, ok. 18. Część związkowców, na czele z Aliną Pieńkowską i Anną Walentynowicz zaczęła nawoływać do kontynuowania strajku, na znak solidarności z innymi, wciąż jeszcze protestującymi zakładami pracy. Kiedy robotnicy zamknęli ponownie bramy stoczni, okazało się, że na terenie zakładu pozostało ich niewielu. Niektóre źródła mówią o tysiącu, inne zaś o dwóch tysiącach stoczniowców i przedstawicielach 21 innych strajkujących zakładów pracy. Jak na przedsiębiorstwo, w którym pracowało wówczas 16 tys. osób to niewiele... Tego dnia jednak oficjalnie powołano do życia Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Strajk przetrwał.

21 postulatów wymalowano na sklejce (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP) 21 postulatów wymalowano na sklejce (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP)
17 sierpnia w niedzielę, przed bramą główną stoczni, odprawiono pierwszą mszę świętą dla strajkujących. W nabożeństwie prowadzonym przez ks. Henryka Jankowskiego uczestniczyło ok. 7 tys. stoczniowców po obu stronach bramy. Po mszy, w miejscu gdzie przed dziesięcioma laty zginęli robotnicy zastrzeleni przez wojsko i milicję, wkopano krzyż, który stał się pierwszym pomnikiem tamtych ofiar. Tego samego dnia odprawiono jeszcze msze dla strajkujących także w Gdyni, do MKS dołączyły się kolejne zakłady, rząd powołał specjalną komisję "do rozpatrzenia postulatów załóg i problemów Wybrzeża" pod kierownictwem wicepremiera Tadeusza Pyki, a w Stoczni Gdańskiej opracowano ostateczną listę 21 postulatów, które przeszły do historii jako "postulaty Sierpniowe".

Następnego dnia, czyli 18 sierpnia w poniedziałek, zaczęły strajkować zakłady Szczecina i powstaje tam lokalny Międzyzakładowy Komitet Strajkowy pod wodzą Mariana Jurczyka. Do Gdańskiego MKS-u dołączają się kolejne zakłady pracy: o godz. 9 jest ich 40, o 14 ponad 100, pod koniec dnia liczba strajkujących przedsiębiorstw, a także ośrodków kulturalnych i naukowych sięgnie 156. partia reaguje na to przemówieniem telewizyjnym pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka i nocnym zebraniem KW PZPR w Gdańsku.
Ks. Henryk Jankowski udziela stoczniowcom komunii (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP) Ks. Henryk Jankowski udziela stoczniowcom komunii (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP)

We wtorek 19 sierpnia MKS postanowił poinformować komisję rządową o swoich postulatach i zaprosić jej przedstawicieli na rozmowy. Jednak szef rządowej delegacji przyjął strategię prowadzenia rozmów z przedstawicielami dużych zakładów pracy, bez pośrednictwa MKS. Takie rozmowy były fikcją, ponieważ reprezentację zakładów stanowiły najczęściej trójki złożone z dyrektora, szefa podstawowej organizacji partyjnej i jednego przedstawiciela załogi. Nonsens takich negocjacji doprowadził następnego dnia do odwołania Pyki ze stanowiska szefa rządowej komisji i zastąpienia go przez wicepremiera Mieczysława Jagielskiego. Tym niemniej zdążył on jeszcze tego samego dnia obiecać przedstawicielom 17 trójmiejskich zakładów pracy spełnienie większości ich żądań, poza utworzeniem wolnych związków zawodowych.

W środę 20 sierpnia MKS-owcy zdecydowali się na oficjalne wystąpienie z państwowych związków zawodowych. Do starjku dołączają m.in. plitechnika Gdańska, Instytut Maszyn Przepływowych PAN, Opera i Filharmonia Bałtycka. Z Warszawy dociera "Apel 64" podpisany przez taką właśnie liczbę intelektualistów, popierających działania MKS-u, nawołujący władze do uznania go oraz do zachowania rozsądku po obu stronach świeżo powstałej barykady. W odpowiedzi na aresztowanie 20 działaczy KSS KOR, Lech Wałęsa oświadcza, że KOR nie kieruje strajkiem robotników. "Sami sobą kierujemy".

22 sierpnia przedstawiciele MKS-u nawiązali kontakt z przedstawicielami nowomianowanego przewodniczącego delegacji rządowej Jagielskiego. Do spotkania doszło ok. godz. 21: wicepremier pisemnie poświadczył odbiór pozostawionych mu dokumentów z postulatami MKS-u. Chwilę po północy do Gdańska dojechali Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek. Przywieźli ze sobą wspomniany już "Apel 64" i weszli do MKS-u jako eksperci, mający doradzać w rozmowach z przedstawicielami rządu.

Następnego dnia, w sobotę 23 sierpnia, działo się niemało. Ustalono, że wieczorem do Stoczni przybędzie Mieczysław Jagielski na pierwszą turę rozmów. Bogdan Pietruszka przedstawił w sali BHP pierwszą projekt pomnika Poległych Stoczniowców. Kiedy ok. 8 wieczorem Jagielski pojawił się na tej samej sali, strajkujący wiedzieli już, że do ich MKS-u należą 382 zakłady z całej Polski a "Apel 64" od dawna jest nim już tylko z nazwy ponieważ podpisało go kolejnych 200 intelektualistów. Wicepremier wchodził więc w paszczę lwa. Tego, że wyszedł z niej zmęczony dowodzi fakt, iż następne spotkanie, czyli druga tura rozmów zaczęła się dopiero po trzech dniach, we wtorek, 26 sierpnia.

Negocjacje ruszyły jeszcze przed południem i dotyczyły powołania niezależnych od władz związków zawodowych. Po ich zakończeniu, ok. godz. 17 celebrowano mszę świętą. Nie był to jedyny akcent religijny tego dnia: wieczorem telewizja nadała "ocenzurowaną i zniekształconą homilię prymasa Polski, wygłoszoną na Jasnej Górze." Stoczniowcy przyjęli ją z niedowierzaniem, które następnego dnia ustąpiło wściekłości i oburzeniu: do gdańskiego MKS-u dotarła informacja manipulowaniu tekstem wystąpienia prymasa. Wicepremier Jagielski w przemówieniu radiowym przyznał, że największe problemy w negocjacjach dotyczą postulaty pierwszego, dotyczącego ustanowienia wolnych związków zawodowych.

28 sierpnia obserwujący strajk mogli po raz kolejny się przekonać, że ma on charakter "ponadklasowy". Po wcześniejszym apelu intelektualistów, poparcia robotnikom udzielili także artyści gdańskiego Teatru Wybrzeże, którzy zorganizowali występ dla czekających na przybycie rządowej komisji robotników z MKS-u.

Następnego dnia, 29 sierpnia w piątek, komisja rządowa dwukrotnie odkłada termin wznowienia rozmów, argumentując to brakiem odpowiedniego przygotowania. Do stoczni docierają informacje o strajkujących zakładach pracy zagłębia miedziowego. Oprócz informacji dociera też Andrzej Wajda.

W sobotę nad ranem eksperci obu stron ustalili brzmienie porozumień dotyczących dwu pierwszych postulatów, czwarta tura rozmów ruszyła ok. 10.30 i już po 40 minutach dwa pierwsze postulaty zostały podpisane. Robotnicy w triumfalnym geście zanieśli Wałęsę pod Drugą Bramę stoczni. Wicepremier Jagielski wrócił do Warszawy obiecując, że wieczorem będzie ponownie w Gdańsku i podpisze pozostałe punkty. Nic z tego nie wyszło: w Gdańsku rosło napięcie, w Warszawie trwało plenum KC PZPR i skończyło się na ustaleniu kolejnego terminu spotkania na 31 sierpnia.

Lech Wałęsa triumfuje po podpisaniu porozumienia z rządem (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP) Lech Wałęsa triumfuje po podpisaniu porozumienia z rządem (Fot. Stanisław Skladanowski/KFP)
Ten dzień zaczął się mszą świętą o 9 rano. Dwie godziny później do stoczni przybył Mieczysław Jagielski. Przez kilkadziesiąt minut podpisywano porozumienia dotyczące pozostałych postulatów strajkujących. Po godzinie 16 wicepremier potwierdził, że wszyscy aresztowani zostaną zwolnieni do następnego dnia w południe, oraz, że biorący udział w strajku nie będą prześladowani. Uroczyste podpisanie porozumień, którego jednym z głównych bohaterów był kilkudziesięciocentymetrowy długopis Lecha Wałęsy nastąpiło ok. 16.45, kilkanaście minut później delegacja rządowa opuściła stocznię. Pierwsza cegiełka z muru dzielącego świat na pół została wyszarpnięta.

Opinie (1) 2 zablokowane

  • Po lewej stronie stoi Lech Sobieszek

    Po lewej stronie stoi Lech Sobieszek z Siarkopolu Gdansk czlonek Prezydium Komitetu Strajkowego

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane