• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Klubowi naganiacze: problem czy normalność?

Grzegorz
16 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Żywa reklama może być skuteczna, jeśli nie jest zbyt nachalna. Żywa reklama może być skuteczna, jeśli nie jest zbyt nachalna.

Stężenie na metr kwadratowy, nachalność i chamstwo młodych ludzi naganiających do sopockich klubów i kafejek przechodzi w tym sezonie ludzkie pojęcie. Już nie wystarczy zwykłe "nie, dziękuję", niedługo może dojść do rękoczynów - pisze nasz czytelnik, pan Grzegorz.



Ten sposób reklamy stosowano w Sopocie już w latach 50. ubiegłego wieku. Ten sposób reklamy stosowano w Sopocie już w latach 50. ubiegłego wieku.
Wszelkie granice zostały przekroczone, gdy dwa tygodnie temu młody chłopak zaczął zapraszać do jednego z klubów moją żonę, idącą w moim towarzystwie. Żona podziękowała, ale potok słów trwał nadal, chłopak nie starał się za mocno nakreślić zalet samego lokalu, rzucił więc w formie żartu (tak sądzę), że są tam przystojni kelnerzy. Żona ponownie podziękowała dodając, że już ma przystojnego męża. "Ale nie przystojnego kelnera" - padło w odpowiedzi.

Uznałem więc, że czas zasugerować młodzieńcowi, że popełnia nietakt, który być może nie każdy przełknie. Myślę, że znajdzie się wśród czytających niejeden chętny, by trochę potrząsnąć takim chłopakiem, co może nie jest godne "oficjalnej" pochwały, ale większość zrozumie to jako dość ludzki odruch mężczyzny reagującego na to, że ktoś naprzykrza się jego kobiecie.

Żona poprosiła mnie bardzo bym nic nie robił i sama poprosiła naganiacza (podobno określa się ich mianem promotorów - celowo tego nie zrobię, bo sugeruje to dobre rzeczy) do środka lokalu, by zasugerować komuś wyżej postawionemu, że być może nie tędy droga. Kierownik zmiany uwagi przyjął i przeprosił, podczas rozmowy musiał kilkukrotnie uciszać wciąż pyskującego żonie naganiacza. Naganiacz wrócił na stanowisko, my wróciliśmy do spaceru.

Po dwóch tygodniach - w ostatni poniedziałek - nastąpiła odsłona druga. Ten sam naganiający chłopak zastąpił drogę żonie. Ja akurat znajdowałem się parę metrów niżej ze znajomymi. Zaczął znów swoje, a żona nie mogąc uwierzyć, że znów się jej "trafiło", zapytała po prostu chłopaka, czy ją pamięta. Młodzieniec odszczeknął że "co on musi wszystkich pamiętać, czy jak" i "o co w ogóle ci chodzi".

Denerwują cię naganiacze do sopockich klubów?

Chłopak był nastawiony bardzo bojowo i konfrontacyjnie i to względem kobiety. Mając tego serdecznie dość podszedłem więc, sugerując mu grzecznie, by przestał. W odpowiedzi rzucił kartą w ogródek klubu i zapytał "co mi k... zrobisz". Mogłem naturalnie zrobić to, na co miałem wtedy zdecydowanie największą ochotę, ale wybrałem ponowną rozmowę z pracownikami tego klubu.

Pracownica, która nas wysłuchała, przejęła się sprawą, podobnie jak kelner, który potwierdził nasze słowa jako świadek zajścia. Zapewniła, że naganiaczy dostarcza firma zewnętrzna, że jest jej w związku z tą sytuacją bardzo przykro, że przeprasza i że w tym momencie wysyła chłopaka z powrotem do domu. W międzyczasie chłopak kilka razy podchodził popyskować do mnie i do żony. Zasugerowaliśmy pracownikom tego klubu, by mocno przemyśleli dobór "promotorów", bo efekt, jakiego od nich oczekują, może być odwrotny. Mimo to powiedzieliśmy, że nie jest naszą intencją pozbawiać chłopaka pracy, tylko by ktoś z góry wpłynął na niego by wykonywał ją inaczej, gdyż w Sopocie bywamy często i takich wrażeń już nam wystarczy.

Chłopak jednak poszedł do domu a i my udaliśmy się w naszą stronę. Po pewnym czasie wracając w górę Monciaka zauważyliśmy... tego samego chłopaka, który wciąż "namawiał" do odwiedzenia klubu. Nie rozumiem więc komedii pod tytułem "wyrzucam chłopaka" odegranej na pokaz, tym bardziej, że nie prosiliśmy o to. Widać więc wyraźnie że wnioski wyciągnięte nie zostały.

Ciekawi mnie granica, do której techniki naganiania dojdą? Jaka może być największa ilość naganiających na w sumie nie tak długi Monciak? Bo dziś mam wrażenie, że jest ich równie dużo, co turystów. Akceptuję fakt, że Sopot to miejsce oblegane przez ludzi i że dzięki temu miasto zarabia. Rozumiem, że być może z marketingowego punktu widzenia "promotorzy" przynoszą zatrudniającym ich knajpkom to, czego potrzebują - klientów. Istnieją więc i będą istnieć, bo może się opłacają. Rozumiem, ze jest to forma pracy i że żadna praca nie hańbi, hańbić może za to sposób, w jaki się ją wykonuje. I jeśli po moim podziękowaniu w formie słowa lub gestu naganiająca osoba daje sobie ze mną spokój - jest w porządku. Gorzej, gdy idzie za mną i na moje odmowy lub milczenie reaguje wyłącznie nasileniem swoich starań.

Czy oczekuje, że pęknę i drąc się z wściekłości "dobra, wypiję jedno piwo, tylko już się zamknij" faktycznie zasiądę przy stoliku? Wytrzymam odmówienie naganiaczom kilkanaście razy w ciągu 10 min spaceru i przerywanie rozmowy. Co jednak ma na celu zatrudnianie osoby bez moralnych hamulców, krzty taktu i dobrego wychowania? Czy sprawi ona, że pomyślę ciepło o knajpie, do której mnie "zaprasza"? Może pomyślę ciepło o Sopocie?
Grzegorz

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (327) ponad 20 zablokowanych

  • Sama jestem promotorem (3)

    Witam starałam się wszystko przeczytać uważnie i ze zrozumieniem. Powiem tak, ta praca naprawdę nie jest łatwa ciągle czujemy presję na sobie ciągle ktoś nas sprawdza ile jest ludzi w lokalu itp. i fakt pracujemy w pocie czoła nawet po 15 godzin ja sama tyle pracuje bo finanse są potrzebne. Nie zamierzam się wypowiadać odnoście całej sytuacji bo tego nie widziałam nie wiem kto był prowokatorem itp. Ale pragnę ludziom uświadomić że przekonanie 2 człowieka do czegoś wcale niej jest łatwe jeśli już ktoś obierze sobie inny lokal za cel. Jeśli chodzi o mnie staram się to robić z poczuciem humoru i uprzejmie. Ponieważ uważam ze każdemu należy się szacunek itp. Moim zadaniem jest ludzi zainspirować nie zmusić. Naprawdę niezmiernie mi miło jak klienci którzy wychodzą z restauracji których zaprosiłam, dziękują mi za to. Co do przechodniów wiele razy sama spotykam się z chamstwem ale coż...

    • 7 6

    • ..coż ;)

      Oczywiście, wszystko ma dwie strony, przechodnie na pewno potrafia być chamscy. Autor na takiego nie wygląda, za ładnie pisze jak na chama. Osobiście nie mam problemu z tym, że robisz co robisz, jeśli pracujesz tak, jak to opisałaś. Jesteś pierwszym promotorem w tym wątku, który wypowiedział się naprawdę na poziomie.

      • 5 1

    • debil (1)

      Chyba przechodzień (spacerowicz) nie jest prowokatorem?? Tez jesteś pier...

      • 0 8

      • Chyba...

        Spróbuj w nocy promować klub a zobaczysz jacy przechodnie, spacerowicze potrafią być...

        • 2 0

  • To już niestety świadczy o tym, że za dużo jest knajp w jednym miejscu

    skoro muszą sobie podkradać klientów z ulicy żeby wyjść na swoje na frytkach. Kiedyś na Monte Cassino można było normalnie zrobić zakupy przez cały rok.

    • 8 1

  • bezmózg (1)

    Człowieku, trzeba było pier.... w głupi łeb jego i własciciela.

    • 1 3

    • PIER...

      ... Ciebie i by Twa czaszka pękła i mózg wylał się na ulicę, i by psy g*wno zjadły z Twych niedokrwionych komórek. Sam jesteś głupcem, bo głupio piszesz. Polska, zajefajny kraj... Polacy... inna bajka.

      • 0 4

  • Są też mili pracownicy :-) (1)

    Większość promotorów jest miłych i zaraża pozytywną energią. Zainteresowani klienci mogą zapoznać się z menu i pozadawać pytania co często się przydaje w wyborze klubu lub restauracji. Teraz reklama jest wszędzie więc zamiast unosić się złością i honorem wystarczy podziękować lub powiedzieć stanowczo nie. A żarty żartami.

    • 8 2

    • A artykuł jest o tych miłych?

      Nie. Więc po co zabierasz głos.

      • 3 2

  • (4)

    Filip jest bardzo dobrym promotorem, na pewno nikomu się nie narzuca, jest kulturalny, zawsze porozmawia i dobrze doradzi klientom.Tekst Z ,,przystojnym kelnerem" był tylko żartem, który nie miał na celu urażenia tej kobiety. Sprawa mocno przesadzona... Jeżeli komuś nie pasuje praca naganiaczy, po co przychodzi na Monciak, skoro jest to w pewnym sensie forma marketingu i codzienność w Sopocie. Dziwi mnie to, że tak młodzi ludzie (jak p. G i jego żona) zrobili niepotrzebną aferę... no cóż Polska...

    • 1 15

    • Keep on keepin' on.

      "Filip jest bardzo dobrym promotorem" - co on i jego 3 internetowe wcielenia napisały już 300 razy..."na pewno nikomu się nie narzuca" - i dlatego zastępuje ludziom drogę."jest kulturalny" - na pewno! Myślę że mówiąc "k...wa" mówił po włosku...."zawsze porozmawia" - dodatkowo porzuca kartą, pomacha rękami..."Tekst Z ,,przystojnym kelnerem" był tylko żartem" - wyjątkowo zresztą głupim."który nie miał na celu urażenia tej kobiety" - cel to jedno, efekt to drugie.Każdy ma prawo odebrać żart tak, ja to widzi. Nie każdy żart musi się podobać."Sprawa mocno przesadzona" - zdecydowanie bluzgi, wyskakiwanie na solo i rzucanie kartą to jest przesada. Ale przecież Filip tylko się bronił przed atakiem ludzi, co nawet głosu nie podnieśli..."Jeżeli komuś nie pasuje praca naganiaczy, po co przychodzi na Monciak" - Jeżeli naganiacz nie zna podstaw i zasad swojej pracy tylko wykonuje ją na żenująco niskim poziomie to po co się dziwi, że ktoś zareaguje na jego hasła nie tak jakby sobie życzył?"skoro jest to w pewnym sensie forma marketingu i codzienność w Sopocie" - Warto popracować więc nad poziomem tej codzienności. Bo rozumiem, że to szef się teraz wypowiada? Masz Pan nad czym pracować. Zacznij od siebie, może podwładni się zarażą."Dziwi mnie to, że tak młodzi ludzie (jak p. G i jego żona)" A skąd wiesz, że młodzi? Może tylko dobrze się trzymają albo przynajmniej mają zdziadziałe dusze? ;)"... no cóż Polska..." - dokładnie, tylko tutaj przechodzi zatrudnianie ludzi na czarno. Ciekawe ile jeszcze będzie się udawało?Naprawdę chcesz to ciągnąć? Nie dasz rady, bo dmuchasz nie w tą trąbę, co trzeba. Zachowanie promotora było jakie było. I on i ty weźcie to w końcu na klatę - nie wypaliło, nie popłaciło. Autor pokazał klasę dawno wycofując się z dyskusji i prosząc tylko o jedno. Ciekawe, czy go wysłuchacie. Jeśli nie, może następny artykuł będzie o hospitalizacji pewnego bardzo dobrego, kulturalnego i nawijającego w 4 językach promotora, który znowu zdecydował się powiedzieć "zakręt" po włosku?

      • 10 1

    • "Jeżeli komuś nie pasuje praca naganiaczy, po co przychodzi na Monciak"

      Masz tupet. Nie będę rezygnowała ze swoich ulubionych miejsc tylko dlatego, że paru chłystków nie umie się zachować. To oni niech się dostosują.

      • 7 0

    • Najwyraźniej jest to "codzienność" na tyle nowa, że wciąż jeszcze dla wielu ludzi zaskakująca. A na Monciak przychodzą też ci, dla których jest to po prostu trasa z punktu A do punktu B. I chcą ją pokonać w miarę możliwości szybko.

      • 5 0

    • "Jeżeli komuś nie pasuje praca naganiaczy, po co przychodzi na Monciak, skoro jest to w pewnym sensie forma marketingu i codzienność w Sopocie"jak rozumiem jesteś w jakiś sposób związana z lokalem o którym mowa mam w takim razie pytanie czy ten lokal jest właścicielem przestrzeni publicznej na której pracuje Filip naganiacz? czy deptak to własność lokalu i dyktowanie przez ciebie zasad jest zasadne? na deptak przychodzi się i ma się uwagi, co to za logika jeżeli nie pasuje to niech nie przychodzi? jeśli ja dam w mordę filipowi i mu to nie pasuje to niech nie zaczepia na Monciaku? to tak to ma wyglądać? w tekście powyżej jest jasno napisane co tym Państwu nie pasuje i nie jest to praca naganiaczy jako taka tylko sposób w jaki ten Filip się wobec nich zachował należy czytać ze zrozumieniem jeśli ma się potem do tego odnosić, praca naganiacza jak każda praca i wszelkie relacje między ludzkie powinny być prowadzone z zachowaniem ogólnie przyjętych zasad kultury i nie podlega dyskusji że z pouchwalanie się Filipa z obcymi ludźmi po przez dowcip traktujący o obyczajności tej pani powiedziany w obecności jej męża jest wysoce nie na miejscu i jest zwyczajnym chamstwem jeśli ja podejdę do Filipa podczas jego spaceru z jego dziewczyna i zasugeruje że mimo iż ma już przystojnego Filipa to żeby rozważyła spędzenie tego wieczoru również w mojej obecności dajmy na to przystojnego faceta to każdy postronny obserwator jak i sam Filip uznali by to zachowanie za nie do przyjęcia chamska zaczepkę tak więc o czym jest ta dyskusja sprawa jest oczywista dodatkowo można by się zastanowić jak w tło klimatu Monciaka gdzie do tej pory była muzyka z kafejek lub gra na instrumentach młodych zdolnych artystów ulicznych jak w to wszystko wtapia się np facet koło krzywego domku który wykrzykuje kto to nie był w jakimś tam lokalu jakie to tancerki tam można zobaczyć jaka super impreza i tak w kółko co na to właściciele miłych klimatycznych kawiarni że ich klienci siedzący w ogródku przy stoliku zamiast słuchać muzyki lokalu lub występu ulicznych artystów słuchają natarczywej i głośnej reklamy sąsiedniego klubu deklamowanej w kółko przez nadętego pawiana w smokingu z karabinem

      • 1 0

  • "Filip jest bardzo dobrym promotorem" - co on i jego 3 internetowe wcielenia napisały już 300 razy..."na pewno nikomu się nie narzuca" - i dlatego zastępuje ludziom drogę."jest kulturalny" - na pewno! Myślę że mówiąc "k...wa" mówił po włosku...."zawsze porozmawia" - dodatkowo porzuca kartą, pomacha rękami..."Tekst Z ,,przystojnym kelnerem" był tylko żartem" - wyjątkowo zresztą głupim."który nie miał na celu urażenia tej kobiety" - cel to jedno, efekt to drugie.Każdy ma prawo odebrać żart tak, ja to widzi. Nie każdy żart musi się podobać."Sprawa mocno przesadzona" - zdecydowanie bluzgi, wyskakiwanie na solo i rzucanie kartą to jest przesada. Ale przecież Filip tylko się bronił przed atakiem ludzi, co nawet głosu nie podnieśli..."Jeżeli komuś nie pasuje praca naganiaczy, po co przychodzi na Monciak" - Jeżeli naganiacz nie zna podstaw i zasad swojej pracy tylko wykonuje ją na żenująco niskim poziomie to po co się dziwi, że ktoś zareaguje na jego hasła nie tak jakby sobie życzył?"skoro jest to w pewnym sensie forma marketingu i codzienność w Sopocie" - Warto popracować więc nad poziomem tej codzienności. Bo rozumiem, że to szef się teraz wypowiada? Masz Pan nad czym pracować. Zacznij od siebie, może podwładni się zarażą."Dziwi mnie to, że tak młodzi ludzie (jak p. G i jego żona)" A skąd wiesz, że młodzi? Może tylko dobrze się trzymają albo przynajmniej mają zdziadziałe dusze? ;)"... no cóż Polska..." - dokładnie, tylko tutaj przechodzi zatrudnianie ludzi na czarno. Ciekawe ile jeszcze będzie się udawało?Naprawdę chcesz to ciągnąć? Nie dasz rady, bo dmuchasz nie w tą trąbę, co trzeba. Zachowanie promotora było jakie było. I on i ty weźcie to w końcu na klatę - nie wypaliło, nie popłaciło. Autor pokazał klasę dawno wycofując się z dyskusji i prosząc tylko o jedno. Ciekawe, czy go wysłuchacie. Jeśli nie, może następny artykuł będzie o hospitalizacji pewnego bardzo dobrego, kulturalnego i nawijającego w 4 językach promotora, który znowu zdecydował się powiedzieć "zakręt" po włosku?

    • 11 0

  • Ogólnie odradzam SOPOT.

    Ludziom z trojmiasta. Zostawcie go durnym warszawiakom i innym turystom. W tym Sopocie oprócz plaży, drogich knajp i masowych patologicznych imprez nic nie ma. krzywy dom(mouhahah żalosne) molo- kawal pomostu i tyle, jesli ktos tam byl to po co wiecej.... lepiej sobie Gdansk zwiedzic, albo Sobieszewo. Ale jak kto woli.

    • 5 0

  • na 100%

    A co do promotorow- zrobcie tansze piwo to bedziecie mieli tyle klijentow ze nie pomiescicie. (oczywiscie patologow) ale klient to klient.

    • 2 0

  • DAJ MI LEPSZĄ PRACE

    nko@op.pl

    • 0 3

  • Molestowanie !

    Według mojej opinii jest to zwykłe molestowanie, powoli tracę cierpliwość do tego "taniego" marketingu, nie chcę żadnych ulotek i szczerze mam w pupie to że ktoś ma obowiązek je rozdać, nikt nie płacze nad moim losem, to niby dlaczego ja mam się litować ? Uważam że ludzie powinni stać sobie z ulotkami, a ty o ile jesteś aktualnie zainteresowany, podchodzisz i bierzesz - tyle !A już masakrą jest rozdawanie czegokolwiek komukolwiek, nie będę się rozpisywał nad swoją osobą, ale w dużym skrócie nie wyglądam na "chama", to też nie rozumiem jak ktoś podkłada mi pod nos ulotkę szkół policealnych, szkoły średniej wieczorowej, lub pożyczek na lichwiarskich warunkach - litości !A promotorzy ? to już zupełnie inny temat, ludzie robią z ciekawej uliczki, cyrk ! Człowiek chcę odpocząć po pracy, a nawet będąc tylko na urlopie, przechadza się "monciakiem" w rozmowie, którą ktoś nagle ucina durnym "nagabywaniem" to jest jak już wspomniałem molestowanie... Dla tego problemu - zero tolerancji !

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane