• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kolejna wersja śmierci "Nikosia"

Tomasz Gawiński
10 czerwca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Zlecenie na zabójstwo Nikodema S. ps. "Nikoś", uznawanego za lidera trójmiejskiej mafii, miał wydać Zbigniew W. ps. "Carrington", szef tzw. grupy zgorzeleckiej, główny boss przemytników południowo-zachodniej Polski. Informuje o tym w ostatnim numerze tygodnik "NIE" powołując się na anonimowego informatora. Wcześniej Kazimierz Olejnik, prokurator apelacyjny w Łodzi, twierdził, że wyrok na "Nikosia" wydali przywódcy łódzkiej "ośmiornicy". Pomorscy policjanci uważają, że oba twierdzenia mogą być prawdziwe i wzajemnie się nie wykluczają.

Nikodem S. zginął od kul zamachowca 24 kwietnia 1998 roku. Domniemany przywódca trójmiejskiego świata przestępczego został zastrzelony w klubie towarzyskim "Las Vegas" w Gdyni. Egzekucji dokonał zawodowiec. Zdaniem szefa Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi wyrok na "Nikosia" mieli wydać szefowie łódzkiej "ośmiornicy". Według ustaleń prokuratury na początku 1998 roku łódzka mafia uprowadziła dla okupu biznesmena z Opoczna i wymusiła od niego 1,5 miliona zł. Po uwolnieniu przedsiębiorca poprosił o pomoc w odzyskaniu pieniędzy Nikodema S. "Nikoś" miał uprowadzić dwóch sprawców porwania, a łódzka grupa w obawie przed utratą zyskanych z okupu pieniędzy postanowiła go zlikwidować.

Wyrok na "Nikosia" mieli wydać Tadeusz M. ps. "Tato", Mariusz K. oraz Krzysztof J. ps. "Jędrzej", który w maju uciekł z gmachu łódzkiego sądu. Śledztwo wykazało jednak, że osoby, które przyjęły zlecenie, nie wykonały go. Ale prokuratura nie wyklucza, że Nikodem S. zginął na zlecenie łódzkiej "ośmiornicy". - Z naszych informacji wynikało - mówili "Głosowi" pomorscy policjanci uczestniczący w śledztwie po zabójstwie "Nikosia" - że przedsiębiorca z Opoczna miał w Gdyni dobrego przyjaciela, właściciela hurtowni, a ten znał ojca Nikodema S. W ten sposób dotarł do niego, a ten mu pomógł. To jest bardzo prawdopodobne, że wyrok wydali łódzcy szefowie mafii. Skoro tak twierdzi prokurator, to musi opierać się na materiałach procesowych, a my bazowaliśmy jedynie na wiedzy operacyjnej. Być może zlecenie wydano kilku osobom, a któraś wykonała wyrok. Tego mogą nawet nie wiedzieć sami szefowie "ośmiornicy", bowiem takie zlecenia przechodzą przez kilku ludzi i rzadko kiedy ten, który zleca, zna wykonawcę.

W sprawie zabójstwa "Nikosia" pojawiało się wiele hipotez. Mówiło się o konflikcie Nikodema S. z gangiem pruszkowskim, o chęci przejęcia władzy przez młodych przestępców z Trójmiasta, którymi dowodził Daniel Z. ps. "Zachar", bliski współpracownik "Nikosia", a także o Siergieju S., płatnym zabójcy, który nawet przyznał się do tego zabójstwa, lecz jak wykazało śledztwo, była to kompletna bzdura.

- To, czym zajmuje się łódzka prokuratura, dotyczy nakłaniania, a nie tego, co wydarzyło się w Gdyni - tłumaczył Konrad Kornatowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Mówi się o tym samym podmiocie, ale o innych działaniach. Ktoś bowiem może i zlecił zabójstwo Nikodema S., ale do wykonania nie doszło.

Teraz pojawiła się kolejna wersja. "NIE" cytuje wypowiedź człowieka "dobrze znającego realia gangsterskiego podziemia, który twierdzi, że zlecenie na "Nikosia" wyszło od "Carringtona".

Zbigniew W. ps. "Carrington" był szefem tzw. grupy zgorzeleckiej, która opanowała zachodnie pogranicze Polski. Jego ludzie zajmowali się kradzieżami aut, narkotykami, wymuszeniami haraczy. Jednak główną specjalnością "Carringtona" był przemyt spirytusu. I właśnie podczas jednej z takich akcji został zatrzymany przez policję i trafił na 19 miesięcy do aresztu.

Zdaniem informatora "NIE", bliskim współpracownikiem "Carringtona" był Jacek B. ps. "Lelek", który w pewnym momencie zaczął działać na własny rachunek. Związał się z Nikodemem, zostali wręcz przyjaciółmi. "Nikoś" zaczął przyjeżdżać na Dolny Śląsk i wspólnie z "Lelkiem" zaczęli zagrażać interesom Zbigniewa W. I wtedy miał zapaść na nich wyrok. Wykonaniem mieli zając się ludzie "Carringtona" wzmocnieni dwoma "killerami" z Łodzi - Markiem W. i Rosjaninem o pseudonimie "Pasza". "Lelek" trzykrotnie uniknął cudem śmierci. W efekcie uciekł za granicę. Zginął natomiast Roman J., kolega Nikodema. Następny miał być sam Nikoś".

"NIE" pisze również, że w ub, roku w czerwcu, podczas przesłuchania jednego z bandytów w Poznaniu, miał on stwierdzić: "Nasza grupa miała na sumieniu wiele zabójstw, między innymi "Nikosia"..." Nikt jednak z tej informacji nie skorzystał.

- To prawda, że "Nikoś" związał się z "Lelkiem" - mówią pomorscy policjanci. - Nawet "Zachar" wysyłał na południe swoich ludzi, aby pomagali "Lelkowi". Zresztą "Lelek" był widywany także w Gdańsku w towarzystwie Daniela Z. Ten wątek jest wielce prawdopodobny, ale podobnych było kilka. Co ciekawe, policjanci z Pomorza w ogóle nie znają człowieka o pseudonimie "Pasza", który jakoby miał być wynajęty do grupy "Carringtona".

Ich zdaniem, "Carrington" pracował dla mafii pruszkowskiej. Niewykluczone zatem, że do bossów z Pruszkowa trafiały różne głosy od ludzi z kraju na temat Nikodema S. Zarówno od łódzkich bandytów, jak również od "Carringtona". I kiedy zebrało się już sporo negatywnych opinii o liderze z Trójmiasta, zdecydowano, że "Nikoś" powinien zginąć. Zresztą mogło być kilka zleceń, wydanych przez różnych ludzi. Gdyby było jednak wiadomo, kto zabił, wówczas łatwiej można byłoby dotrzeć do zleceniodawców. - Ten wątek w ogóle nie był rozpatrywany podczas czynności procesowych - tłumaczy prokurator Kornatowski. - Gdyby pojawiły się jakieś konkrety, z pewnością byłyby badane. Do tego zabójstwa pasowano różnych ludzi, ale w istocie zabójca Nikodema S. do dziś jest nieznany.
Głos WybrzeżaTomasz Gawiński

Opinie (16)

  • Las Vegas - klub towarzyski?

    A ja myślałem, że zwyczajny burdel. Może po zamachu na nikogosia właściciele postanowili się przebranżowić? Ale heca!

    • 0 0

  • ja

    to najswietsza prawda !!! znam lelka i to prawda on rzadzil w calee wielkopolsce

    • 0 0

  • wszystko sie zgadza>... szacunek dla Lelka gdy on byl na wolnosci byl porzadek na dolnym slasku a terazie buraki... SZACUNEK NA ZAWSE

    • 0 0

  • my

    lelek wcale nie zadził na dolnym slasku tu panował w tamtych czasach sajmon lelek mial swoje do wziecia i tyle pozdro :) szacunek

    • 0 0

  • Pasza

    Pasza to koleś na 100% z Trójmiasta, handlował dragami, lewizną i bronią. Bujał się z "Robocopem" po Sopocie, nie ma takiej możliwości aby był od "Lelka" albo "Caringtona".

    • 2 0

  • he to nie tak bylo

    za duzo krecil heeeeeee

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane