• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Komornicy kontra gdański szpital MSWiA

Alicja Katarzyńska
29 sierpnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
- Przez miesiąc było dobrze - mówi Ryszard Zawadzki, dyrektor szpitala MSWiA w Gdańsku. - Nie było telefonów z groźbami, że wierzyciele odłączą nam telefony albo nie dadzą leków. Szybko okazało się jednak, że komornicy nadal siedzą na naszych kontach. Tylko tym razem może to dla szpitala skończyć się upadłością.

Szpital MSW w Gdańsku jako jeden z pierwszych z Polsce złożył wniosek o udział w programie restrukturyzacyjnym. Umożliwia go przełomowa w założeniach ustawa o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Weszła w życie w kwietniu br. i miała przerwać spiralę zadłużania się placówek.

Na mocy ustawy szpitale, które zakwalifikują się do programu, dostają pożyczkę z budżetu państwa. Mogą dzięki niej spłacić należności wobec pracowników. To, co zostanie, mogą oddać swoim wierzycielom - za leki, gaz, prąd itp. Wielką ulgą i kolejną możliwością, którą daje ustawa, jest odsunięcie na jakiś czas komorników od szpitalnych pieniędzy. Ustawa gwarantuje bowiem, że z chwilą gdy szpital wchodzi w program restrukturyzacyjny, komornicy zawieszają wobec niego postępowania egzekucyjne. To znaczy, że lecznica bez morderczego pośrednictwa komornika załatwia swoje zadłużenie. Sama dogaduje się z wierzycielami, ustala sposoby, czas spłaty długów, prosi o umorzenie odsetek. Ale przede wszystkim - ze szpitala przestają bezpowrotnie wyciekać pieniądze na pensje dla komornika.

- W zeszłym roku komornik zabrał dla siebie z naszego szpitala 730 tys. zł - mówi dyrektor Zawadzki. - Gdybym miał te pieniądze, mógłbym wypłacić każdemu pracownikowi 3300 zł za ubiegły rok.

Ideą ustawy była ochrona szpitali przed egzekucjami komorniczymi, co w dalszej perspektywie miało doprowadzić do uporządkowania zadłużenia i ich normalnej działalności. Tymczasem gdański szpital MSWiA jako jeden z pierwszych na własnej skórze doświadcza, że w praktyce ustawa nie chroni lecznic przed komornikami. Ci ostatni też ją dokładnie przeczytali i znaleźli sposoby, aby nadal pieniądze ściągać - tym razem głównie dla siebie.

Z komorniczej interpretacji prawnej, do której dotarła "Gazeta", wynika, że ustawa, owszem, zawiesza postępowanie egzekucyjne wobec szpitala, ale skutkiem zawieszenia będzie fakt, że pieniądze szpitala nie dotrą do wierzyciela, tylko "zostaną" u komornika. Ten złoży je do depozytu sądowego do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia postępowania restrukturyzacyjnego.

- To znaczy, że nasze pieniądze mogą wiele miesięcy leżeć na zero procent na sądowym depozycie - martwi się Janusz Chybicki, zastępca dyrektora szpitala MSWiA. - Nie dostaną ich nasi wierzyciele, nie przeznaczymy ich na leki i usługi dla chorych.

Nie tylko to dobija szpital. - Zdaniem naszych prawników z centrali funduszu, o zawieszeniu postępowania egzekucyjnego decyduje sam komornik - mówi Mariusz Szymański z NFZ w Gdańsku. - To on musi nas zawiadomić, że takie postępowanie zakończył. Dopóki tego nie zrobi, nie możemy przelewać szpitalom wszystkich należnych im pieniędzy, tylko trzy czwarte dla szpitala a jedną czwartą komornikowi.

A komornik nie ma żadnego interesu, aby zawiadamiać fundusz, bo jego dochody to 15 proc. z każdego przelewu. Może wiec zwlekać, aż szpital poda go do sądu, a to kolejne miesiące zwłoki.

- Najgorsze jest to, że jeśli program restrukturyzacyjny się nie powiedzie, szpital musi ogłosić upadłość - martwi się dyrektor Zawadzki. - I nie skorzysta z wszelkich dobrodziejstw ustawy.
Gazeta WyborczaAlicja Katarzyńska

Opinie (11)

  • Nie leczyc komornikow!

    A wyzdychaja sami :)))))

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane