• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Konserwator przymusił właściciela do wzięcia dotacji na ratowanie dworu

Katarzyna Moritz
21 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Za pozyskaną dotację jeszcze w tym roku mają się rozpocząć prace ratunkowe przy północnej ścianie Dworu Studzienka. Za pozyskaną dotację jeszcze w tym roku mają się rozpocząć prace ratunkowe przy północnej ścianie Dworu Studzienka.

Jest szansa, że Dwór Studzienka, który jest w prywatnych rękach, zostanie zabezpieczony przed kompletną ruiną. To efekt dość niekonwencjonalnego działania konserwatora zabytków, który wymógł na właścicielce, by skorzystała z 350 tys. zł ministerialnej dotacji na ratowanie dworu.



Czy prywatni właściciele zabytków mają wystarczającą wiedzę, jak je ratować?

W lutym zeszłego roku na płocie przy zabytkowym XVIII-wiecznym Dworku Studzienka przy ul. Traugutta 94-96 zobacz na mapie Gdańska we Wrzeszczu zawisł wieniec i klepsydra z wymownym napisem: "Z głębokim żalem żegnamy dni minionej świetności".

Była to oddolna, anonimowa inicjatywa, która później trafiła na fora internetowe, z następującym apelem:

"Nie wiem już jak zwrócić uwagę władz miasta na ten przygnębiający akt obumierania czystej i pięknej materii(..) Zróbmy coś, by sami sobie udowodnić, że można. Klepanie w klawiaturę i wzdychanie do starych pocztówek to fajna rzecz. Ale czy nie warto, by zrobić choć trochę więcej?" - czytamy na Forum Dawny Gdańsk.

Czytaj też: "Akcja klepsydra" na pożegnanie Dworu Studzienka.

Nie wiadomo, czy z powodu tej akcji, ale Dariusz Chmielewski, obecny pomorski konserwator zabytków też miał dość, że zabytek, który od 15 lat jest w prywatnych rękach Aleksandry Kociałkowskiej, prezes Europejskiej Fundacji Ochrony Zabytków, popada w coraz większą ruinę. Co zrobił?

- Po niełatwych rozmowach z właścicielką zasugerował, by wzięła dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na ratowanie zabytku. Wsparł też procedurę pozyskania tej dotacji i udzielił rekomendacji. Nic nie stało na przeszkodzie, by właścicielka się o nią ubiegała, tym bardziej, że jest to chyba jeden z najlepiej przebadanych i udokumentowanych dworów - wyjaśnia Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków.

Wysokość ministerialnej dotacji to 350 tys. zł. Dzięki temu prace ratownicze przy zabytku mają rozpocząć się jeszcze w tym roku. Kwota ta wystarczy na zabezpieczenie najbardziej zniszczonej północnej ściany dworu oraz dachu. Inspektorzy pomorskiego konserwatora zabytków podczas przeprowadzonej w lipcu zeszłego roku kontroli stwierdzili katastrofalny stan tych elementów obiektu, którym w każdej chwili grozi zawalenie.

Co ciekawe, mają też zostać zabezpieczone odkryte zupełnie niedawno na suficie w jednym z pomieszczeń dworu polichromie, prawdopodobnie z XVIII wieku. W przyszłości, po renowacji, znów będą mogły stać się częścią wystroju obiektu. Jednak do tego jeszcze daleka droga.

- Na to, by miejsce to odzyskało dawny blask potrzebne są znacznie większe środki. Właścicielka dworku deklaruje chęć pozyskania grantu 1 mln euro z tzw. funduszy norweskich. Konserwator będzie się jej działaniom w tym kierunku przyglądał - zapowiada Tymiński.

Dwór Studzienka wraz z wozownią oraz terenem o powierzchni blisko 7 tys. m kw. kupiła od miasta w 1998 roku spółka Aleksandra, należąca do Kociałkowskiej. Zapłaciła za wszystko 180 tys. zł, ponieważ uzyskała 50-procentową bonifikatę. Dodatkowo została zwolniona z podatku od nieruchomości.

Właścicielka, chcąc odbudować obiekt, założyła Europejską Fundację Ochrony Zabytków. Jednak mimo wykonanego programu konserwatorskiego, badań archeologicznych i sporządzenia pełnej dokumentacji i projektu remontu, przez lata nie udawało jej się znaleźć funduszy na remont. W odtworzonym zespole Studzienka miałby powstać hotelik, określony mianem domu pracy twórczej dla artystów. W zrekultywowanym parku właścicielka chciałaby zrekonstruować "cudowne" źródełko.

Dwór Studzienka został zbudowany w XVIII wieku u podnóża wzniesienia zwanego Sobótką. Wypływa spod niego Studzienecki Potok, którego źródła służyły do produkcji wody stołowej, popularnej nie tylko w Gdańsku, eksportowanej do północnych Niemiec. O jej leczniczym działaniu, zwłaszcza w przypadku chorób oczu, krążyły legendy. Teren, gdzie go wzniesiono, nazywano niegdyś osadą "Studzienka" (niem. Heiligenbrunn). W XV-XVII w. tutejszy majątek należał do kolejnych właścicieli Wrzeszcza, a w latach 1754-1828 do Uphagenów. Pamiątką po nich jest zabytkowy dworek z resztkami niewielkiego, ale świetnego niegdyś parku. Jeszcze przed ostatnią wojną naliczono w nim 32 gatunki drzew, w tym wiele egzotycznych.

Opinie (106)

  • Megalomania?

    Właścicielka, chcąc odbudować obiekt, założyła Europejską Fundację Ochrony Zabytków

    ale można myśleć też globalnie, vide "Światowa Fundacja Pomocy i Opieki Medycznej" ;)

    • 8 0

  • Działanie konserwatora!

    Coś się komuś miesza w głowie w tej swoistej polskiej demokracji i nieograniczonej swobodzie. To nie jest niekonwencjonalne działanie konserwatora. Konserwator jest zobowiązany przymusić właściciela zabytku do jego ochrony i nie pogarszania stanu, aż do nieodległego momentu odbudowy! Jeżeli właściciel nie jest w stanie odbudować zabytku musi go przekazać na rzecz państwa!

    • 12 0

  • Ciekawa inwestycja

    Ziemia we Wrzeszczu 7 tys m2 za 180 tys

    • 6 0

  • UBOGA WŁAŚCICIELKA DWORKU DOSTAŁA 350 000 ZŁ

    z naszych pieniędzy. Zdecydowanie pomoc osobom posiadającym dworki jest potrzebą społeczną pierwszego rzędu.

    • 16 0

  • Moze to jest i metoda?

    Byc moze taki sposob jest jakims prekursorskim sposobem ratowania zabytkow..czyli jesli wlasciciel ,ktory kupil dworek,zabytek ociaga sie z remontem wiecej niz dwa lata a w chwili sprzedania stan budynku byl udukumentowany zdjeciami i filmami oraz odpowiednim opisem inwertaryzacjii...to w przypadku braku wyraznych dzialan na rzecz odbudowy zabytku wlasciciel po pierwsze moglby zostac pozbawiony wlasnosci (miasto oddawalo by mu jego wplate pomniejszona o naliczone przez bieglego karne odsetki za ewentualne zniszczenia,przez brak dozoru czy zle zabezpieczenie zabytku oraz brak dzialan na rzez jego odnowy.Ponadto na wniosek konserwatora i bieglych pobierana byla by pozyczka w imieniu skarbu panstwa obciazajaca konto potencjalnego nabywcy na rzez ratowania zabytku.Moze wtedy potencjalni cwaniacy chcacy jedynie zarobic na przyslowiowej dzialce dwa razy by sie zastanowili nad celowoscia takiego zakupu .

    • 8 0

  • A kto zmusi miasto (1)

    do uratowania zabytkowego Dworu Fishera w Nowym Porcie???

    • 7 0

    • Kibole z Chorzowa moze zmusza?

      • 1 1

  • Ludzie !!!!

    Ta kobieta ma w posiadaniu ten dworek od 15 lat i dopiero teraz będzie się starała o pieniądze ????? Po co wogóle taka instytucja jak Europejska Fundacja Ochrony Zabytków jeśli prezesuje jej taka kreatura ???? Dlaczego nikt się tym do tej pory nie zainteresował ???

    • 8 0

  • 7 tys m kw.

    ciekawe ile teraz jest warta ta nieruchomosc

    nie oceniajcie zbyt pochopnie - moze faktycznie w planach byl remont ale nie udalo sie zgromadzic odpowiednich funduszy.... gdyby plan byl inny to pewnie dworek splonalby w niejasnych okolicznosciach

    a z 2 strony to interes zycia - kupic kawal ziemi za pol darmo i zrobic remont za nie swoje pieniadze.... to jak los na loterii

    • 10 0

  • co tam ratowac zburzyc ta ruine - szkoda kasy na stara smierdzaca bude

    • 1 7

  • co za głupia wsiowa gęś

    Jeśli nie stać jej na utrzymanie nieruchomości niech ją sprzeda - po jaką cholerę pchać do g..by więcej niż się jest w stanie przełknąć - typowe dla kogoś kto wychował się w nędzy. Przypomina mi to tych co kupują sobie stare limuzyny, a potem nie mają na paliwo do nich. Słoma w butach trochę zakryta, ale co z tego jak tępy umysł pozostał.

    • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane