• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Końskie wizje

Alina Wiśniewska
28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Gdyńskie Kolibki i sopocki hipodrom mogłyby być atrakcją. Droga do tego jednak daleka.

Pierwszy nie najlepiej wykorzystany "koński" obiekt to sopocki hipodrom, teren w centrum Trójmiasta, o 40 ha powierzchni. Przed wojną to miejsce tętniło życiem, a jeździecki tor był znany w całej Europie. Gonitwy i międzynarodowe zawody były jedną z głównych atrakcji nadmorskiego kurortu.

Do tej świetności hipodrom nigdy nie wrócił. Wystarczy jedna wizyta, żeby się o tym przekonać.

Krety przeszkadzają

- To miejsce nie jest przez koniarzy poważnie traktowane - mówi osoba ze środowiska jeździeckiego. - Nikt, kto ma dobre konie wyścigowe, do Sopotu ich nie wyśle. Tor jest w złym stanie, są kłopoty z murawą m.in. z powodu kretów.

W Sopocie odbywa się około 30 zawodów jeździeckich, ale jedynie o randze regionalnej lub ogólnopolskiej. Zawody międzynarodowe są raz w roku. W stajniach stoi ponad 200 koni, należą do osób prywatnych; niektóre z nich prowadzą tam szkółki jeździeckie.

Prezydent Jacek Karnowski nie zgadza się z opinią, że hipodrom jest źle wykorzystany.

- To fakt, że w Sopocie nie ma wyścigów, ale cały system wyścigów w Polsce upadł - mówi Karnowski. - Nieprawda też, że nie dbamy o to miejsce. Robimy remonty, dwa lata temu została odnowiona trybuna. Zastanawialiśmy się, czy na terenie zielonym nie zrobić pól golfowych, ale doszliśmy do wniosku, że to ma być dla koni.

Kolejne ciekawe tereny to Kolibki, z których właśnie wycofuje się fundacja Ryszarda Krauzego. Fundacja dbała o konie, stajnie i cały teren przez 10 lat. Zajmowała się hipoterapią dla 350 niepełnosprawnych dzieci z Trójmiasta i okolic.

- Wydaliśmy na ten projekt 7 mln zł, na razie uważamy go za zamknięty - mówi Anna Stopka, szefowa fundacji i inicjatorka odbudowy stajni na Kolibkach.

Zdaniem Anny Stopki miasto nie popierało idei rozszerzenia działalności fundacji w tym miejscu. Jak bumerang wraca sprawa kolibkowskiego dworu, w którym mieszkania komunalne ma 17 rodzin. Mimo że o konieczności przywrócenia dworowi jego funkcji mówiło się 10 lat temu, nic w tej sprawie nawet nie drgnęło.

- Nie planujemy utworzenia tam centrum sportów konnych - mówi prezydent Wojciech Szczurek. - Przyznaję, że dworek, przeznaczony na mieszkania komunalne, to nie najlepszy sposób na wykorzystanie tego miejsca.

Według wstępnych założeń w Kolibkach ma powstać restauracja, a w
porządkowanym obecnie parku, ogród botaniczny. Gdy pojawią się pieniądze, dwór ma się zamienić w ekskluzywny hotel.

Szkoda historii

Znawcy tematu dziwią się, że miasto nie wykorzystuje szansy, jaką stwarza ten piękny teren.


- Zespół kolibkowski to jedna z najcenniejszych pomorskich siedzib dworskich, związana z rodami Radziwiłłów czy Sobieskich
- mówi dr hab. Maria Jolanta Sołtysik, historyk gdyńskiej architektury.

- Gdańsk zabytków tej klasy ma mnóstwo, w Gdyni są tylko Kolibki. Trzeba zrobić wszystko, żeby temu miejscu przywrócić chociaż część dawnej świetności i zrobić z tego zespół kulturowy i rekreacyjny z prawdziwego zdarzenia.
Echo MiastaAlina Wiśniewska

Opinie (44) 1 zablokowana

  • POmorscy indolenci

    Kiedy wreszcie sopocki hipodrom stanie się atrakcją miasta?? Może po wyborach, gdy Prezydent Karnowski odejdzie a z nim jego "koleżanka" zarządzająca(lub raczej olewająca) tor wyścigów... zainteresowanym polecam zapoznanie się z życiorysem tej osoby... Kto chce ten znajdzie...

    • 0 0

  • Za komuny to miejsce zylo, ludzie tam wygrywali i zostawiali duze pieniadze.

    Krety sa wlascicielem toru.Moze warto wytepic te ryjace w ziemi gady i odrestaurowac trybuny,odswiezyc tor i zoragnizowac wyscigi koni.Objac zakladami ogolnopolskiego totalizatora kazda gonitwe z osobna i razem,otworzyc restauracje i bary.W inne dni zawody hipiczne,jeszcze inne pokazy tresury psa,czy wystawe psow rasowych.Ja mysle ze kazda taka impreza przyciagnie ludzi,a z ludzmi przyjda i zyski.Nie wolno tylko zrobic jednej rzeczy z tego obiektu-pola golfowego,predzej juz strefe ciszy i swiezego powietrza dla ludzi ktorzy nie maja mozliwosci wyjechania w lato z miasta.

    • 0 0

  • Krety to ssaki a nie gady!!!

    • 0 0

  • na terenie wyścigów konnych mielismy JPII i tine turner
    za komuny w sopocie wcale nie było az tyle gonitw
    pamietam, że mój ojciec, który chyba nie opuscił żadnej gonitwy grał na warszawe
    zakłady przyjmowano w kasach zamykanych na chwile przed gonitwą, a najwiekszą atrakcja torów był bar:)
    przed wejściem na tory moi znajomi uprawiali gre hazardową zwaną "góra-dół" i niejeden wiesniak popłynał tam na niezła kase
    stąd sie wzieło sopockie powiedzenie o stukaniu jelenia w rogi:)

    • 0 0

  • najwyższą wygraną jaką pamietam było w latach 60-tych 117 tysiecy
    dla porównania pensja wynosiła 1700-2000, chleb kosztował 4, a domek około 100 patoli...

    • 0 1

  • Jacek Karnowski nie zgadza się z opinią.......

    Ciekawe kiedy pan Jacek był po raz ostatni w tym miejscu?
    Po mojemu hipodrom przypomina dialog Z "Rejsu" - "Nuda, nic się nie dzieje...".
    Główną atrakcją niedługo będą krety, może by tak urządzić jakieś gonitwy tych zwierzaków, Lepszy nie przymierzjąc "RYDZ" niż nic.

    • 0 0

  • Tragedia

    Sopot wszystko olewa, tam się nic nie dzieje, gdyby nie prywatna inicjatywa ludzi, to była by to wieś pomiędzy miastami.

    • 0 0

  • buhahaha pole do golfa.... przecież tam juz teraz jest jedno wielkie snobistyczne środowisko. dziwie sie, ze ludzie którzy maja kase na trzymanie tam konia (800zl/mies) nic nie zrobia z tym miejscem. po prostu olewaja sprawe, i tyle.

    • 0 0

  • "Według wstępnych założeń w Kolibkach ma powstać restauracja"...

    W sopockim lesie też powstała restauracja, jakiś Godding, czy coś takiego. Władze Sopotu miały się wytłumaczyć dlaczego pozwoliły na tę budowe i... cisza. Jak widać, mamy epidemię restauracji - niczym grypa (oby nie ptasia H5N1).

    • 0 0

  • Jazda konna w Trójmieście traktowana po macoszemu

    Jakoś tak w tych wszystkich rozważaniach umknęła idea, że jazda konna to rekreacja i sposób na życie a nie tylko snobizm. W końcu jazdą konną interesują się też młodzi ludzie, dla których to jest wielka przygoda i spełnienie, romantycznych poniekąd, marzeń. Nie jest to sport tani, ale nie jest też wbrew mitom bardzo drogi o ile nie utrzymuje się własnego konia. W Polsce mamy piekne tradycje ułańskie, wielu ludzi garnie się do jeździectwa, ale w Trójmieście ta dziedzina jest traktowana po macoszemu. A przecież wyścigi konne, skoki czy pokazy rycerskie są bardzo ciekawe i mogą przyciągnąć tlumy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane