• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koreańczycy z Północy w trójmiejskich stoczniach

Robert Kiewlicz, Piotr Weltrowski
13 czerwca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Pracownicy z Korei Północnej pojawiają się w trójmiejskich stoczniach od lat. Pracownicy z Korei Północnej pojawiają się w trójmiejskich stoczniach od lat.

Polska jest jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, gdzie zatrudnia się pracowników z Korei Północnej. Na Pomorzu w ciągu ostatnich 5 lat wydano im około 300 pozwoleń na pracę. Czy pracownicy ze Wschodu mogą liczyć na uczciwe traktowanie na rynku?



Czy w Polsce powinni być zatrudniani pracownicy z Korei Północnej?

O sprawie robotników z Korei Północnej pracujących w Polsce zrobiło się znowu głośno po publikacji niemieckiej redakcji portalu Vice. Dziennikarze przeprowadzili śledztwo, z którego wynika, że zatrudniani w wielu polskich firmach Koreańczycy nie tylko pracują bez przerwy po 11-12 godzin na dobę przez sześć dni w tygodniu, ale też nie otrzymują za pracę wynagrodzenia, przynajmniej w całości, bo jego część trafiać ma do wysokich rangą działaczy północnokoreańskiej Partii Pracy.

Zobacz film niemieckich dziennikarzy

Na filmie opublikowanym przez redakcję Vice widać m.in., jak dziennikarze śledzą robotników z Korei Północnej; widać też, iż faktycznie pracują oni zdecydowanie dłużej niż ich polscy odpowiednicy. Dziennikarzom udało się także porozmawiać z kilkoma Koreańczykami, którzy przyznają, że nie otrzymują wynagrodzeń, "żeby ich nie zgubić".

Według ustaleń autorów dokumentu zasady pracy robotników są takie, że dopiero po dwóch latach przysługuje im jeden 40-dniowy urlop w ojczyźnie, po którym jednak pracownik musi na trzy kolejne lata wrócić do pracy. Zgodę na pracę otrzymywać mają tylko osoby, które zdecydują się zostawić w Korei rodzinę "jako zabezpieczenie", a pieniądze - nie wiadomo jak duże - otrzymać dopiero po powrocie.

W dokumencie mowa jest m.in. o Koreańczykach pracujących w Trójmieście, głównie w przemyśle stoczniowym. Postanowiliśmy więc zapytać - oficjalnie i mniej oficjalnie - przedstawicieli trójmiejskich firm, czy faktycznie dochodzi u nas do łamania praw pracowniczych robotników ze Wschodu.

Koreańczycy pracują u nas od lat

Pracownicy z Azji, w tym z Korei Północnej pracują w naszym przemyśle stoczniowym, offshore i związanym z konstrukcjami wielkogabarytowymi od wielu lat. Według danych Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w ciągu ostatnich 5 lat wydano łącznie 299 zezwoleń na pracę dla obywateli Korei Północnej.

- Prawie na każdym wodowaniu widać grupki Azjatów. Obecnie duża grupa z nich pracuje na terenie byłej Stoczni Gdynia. Widać ich często, jak karnie maszerują do pracy. Często na popołudniowe i nocne zmiany - mówi nam jeden z pracowników stoczniowej spółki z Trójmiasta.
Największa grupa stoczniowych spółek w Trójmieście, która realizuje projekty na terenie Gdańska i Gdyni, wchodzi obecnie w skład grupy MARS Shipyard&Offshore, która należy do państwowego funduszu MARS FIZ. Jest on właścicielem Stoczni Remontowej Nauta oraz Energomontażu-Północ Gdynia, jak również 35 proc. akcji stoczni Crist.

W Energomontażu-Północ Gdynia obecnie nie są zatrudnieni obcokrajowcy, natomiast firmy kooperujące i pracujące na terenie EPG zatrudniają łącznie około 45 osób narodowości ukraińskiej, spośród których część posiada Kartę Polaka. Na terenie EPG nie pracują obywatele państw azjatyckich.

Natomiast na terenie stoczni Nauta pracuje 18 osób narodowości koreańskiej, które są zatrudnione przez jedną z firm kooperujących. Firma ta świadczy na rzecz stoczni specjalistyczne prace spawalnicze.

"Dobrzy fachowcy", "otrzymują wynagrodzenie na konta bankowe"

Praktycznie wszyscy w branży zarzekają się, że o łamaniu praw pracowniczych w przypadku robotników z Korei nie ma mowy.

- Pracownicy pochodzący z Korei Północnej oceniani są jako bardzo dobrzy fachowcy. W trosce o etyczne traktowanie pracowników pochodzących z zagranicy wystąpiliśmy do ich pracodawcy z prośbą o informacje na temat sposobu rozliczania wynagrodzenia. Zgodnie z zapewnieniami firmy kooperującej pracownicy ci otrzymują wynagrodzenie na indywidualne konta bankowe - twierdzą przedstawiciele MARS S&O w przesłanym do redakcji Trojmiasto.pl oświadczeniu. - Obecnie spółki z grupy MARS zatrudniają ponad 2 tys. pracowników. Łącznie z pracownikami firm kooperujących przy projektach, realizowanych przez spółki z grupy, pracuje ponad 5 tys. osób. Obcokrajowcy stanowią niewielki odsetek (około 2 proc.) wszystkich osób pracujących i kooperujących ze spółkami grupy.
- Pracownicy z Azji pracują też przy projektach realizowanych przez stocznię Crist. Są to w większości spawacze - mówi pracownik jednej ze stoczni.
Na terenach stoczniowych w Gdańsku pracownicy z Azji i Ukrainy pracują sporadycznie. Można ich jednak spotkać w wielu prywatnych spółkach. Kiedyś korzystała z nich sama Stocznia Gdańsk.

- Od chwili restrukturyzacji spółki i zmniejszenia zatrudnienia zakład nie ma już takich potrzeb - mówi Jacek Łęski, rzecznik prasowy Stoczni Gdańsk.
Skąd pomysł na zatrudnianie Koreańczyków?

Dlaczego państwowe firmy decydują się na zatrudnianie obcokrajowców? Nawet z krajów takich, jak Korea Północna?

- Projektowy charakter działalności prowadzonej przez spółki z grupy MARS powoduje konieczność elastycznego podejścia do zatrudnienia specjalistów o umiejętnościach właściwych do realizacji zakontraktowanych projektów. Dlatego oprócz pracowników własnych, w zależności od natężenia prac, na terenie stoczni z grupy pracują również osoby zatrudniane przez firmy kooperujące. Outsourcing i korzystanie z usług podwykonawców jest naturalnym zjawiskiem w branży stoczniowej. Również migracja specjalistów jest powszechna zarówno w branży stoczniowej, jak i innych gałęziach przemysłu - twierdzą przedstawiciele państwowego funduszu MARS.
Jak dodają, spółki z grupy współpracują przede wszystkim z firmami lokalnymi, zatrudniającymi miejscowych pracowników, natomiast zdarzają się sytuacje, w których spiętrzenie prac wymaga zaangażowania większej liczby pracowników.

- Wybierając firmy kooperujące, spółki z grupy biorą pod uwagę przede wszystkim fachowość, profesjonalizm i umiejętności zatrudnianych pracowników. W umowach z podwykonawcami spółki z grupy zastrzegają sobie prawo dopuszczenia pracowników podwykonawcy do prac na terenie firmy po uprzednim sprawdzeniu uprawnień i umiejętności oraz wszelkich wymaganych zezwoleń. Nie ingerujemy w dobór pracowników przez podwykonawców pod kątem ich pochodzenia - dodają.
Po raz kolejny podkreślają też poszanowanie praw przybyszów ze Wschodu.

- Spółki z grupy dokładają wszelkich starań, aby firmy kooperujące i podwykonawcy przestrzegali zasad wynikających z prawa pracy oraz zapewnili swoim pracownikom odpowiednie szkolenia w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz odzież, obuwie, kaski ochronne i inne środki ochrony indywidualnej. Ponadto spółki z grupy zapewniają szkolenie BHP PPOŻ oraz ISO dla wszystkich osób podejmujących pracę na ich terenie - w tym również dla pracowników firm kooperujących. W przypadku obcokrajowców szkolenia odbywają się z udziałem tłumacza. Odbycie powyższych szkoleń potwierdza stosowny dokument. Oprócz tego spółki z grupy angażują się w działania mające na celu szkolenie pracowników w zawodach stoczniowych - twierdzą.

Opinie (144) 4 zablokowane

  • (1)

    Bardzo żal Tych ludzi, wielki szacunek dla nich bo są naprawdę pracowici. Czytając jednak artykuł uwagę zwraca to zdanie "Dziennikarze przeprowadzili śledztwo, z którego wynika, że zatrudniani w wielu polskich firmach Koreańczycy nie tylko pracują bez przerwy po 11-12 godzin na dobę przez sześć dni w tygodniu, ale też nie otrzymują za pracę wynagrodzenia, przynajmniej w całości, bo jego część trafiać ma do wysokich rangą działaczy północnokoreańskiej Partii Pracy."
    Większość Polaków pracuje w ten sposób w naszym pięknym kraju, ale jakoś Niemcy zwracają tylko uwagę na Koreańczyków. Też większość z nas pracuje 6 dni w tygodniu po 12 godzin, często pensja jest cięta, nie dostajemy tyle ile powinniśmy, a większość naszej wypłąty idzie na zusy i inne złodziejskie organizacje.
    Pozdrawiam

    • 12 0

    • Swieta prawda.....

      • 1 0

  • pytanie: jakim cudem oni sie wydostali ze swojego zamknietego kraju? przeciez tam nie ma opcji, zbey (2)

    wyjechac

    • 3 3

    • Ten niemiecki film Sebastiana Weissa wszystko wyjasnia.

      Zobacz film niemieckich dziennikarzy, nacisnij tamten link podany powyzej.

      • 1 0

    • przeczytaj ksiazke ,DZIEWCZYNA O SIEDMIU IMIONACH,super ksiazka i tam sie wszystkiego dowiesz naprawde polecam

      • 0 0

  • Tak jakby nam ukrainców było mało! (1)

    • 3 11

    • gorsze "Polak", że głupków mamy za dużo, co nie? ;)

      • 0 0

  • (1)

    Nie nalezy zapominac, ze ci ludzie maja szanse zobaczyc swiat inny niz to co maja we wlasnym kraju.
    Za komuny marynarze i osoby na kontraktach na zachodzie tez przywozili do Polski wiedze, ze cos innego niz komuna istnieje i nie jest tam tak zle jak pokazywal dziennik telewizyjny.

    • 7 0

    • taka prawda

      • 1 0

  • prawda

    Jest taka ze poi 12 godzin pracy to jest norma,jesli chodzi o pl fachowcow to ci co wyjechali za chclebem poza granice to juz nie wroca robic za 5000zl na dzialalnosci,a wiec ktos musi to robic tak jak my w norwegi szwecji itd i tam tez sie robi po 12 jak ktos chce zarobic,hm a z placami i ich wyplacalnosciami to juz powinnien sie temu przyjzec blize .to sa ludzie a nie zwierzeta i tez im sie nalezy szacunek a dodam ze to sa sympatyczni ludzie i bezkonfliktowi

    • 6 0

  • Jak jest proporcja ich zarobkow w

    stosunku do naszych w Polsce i dla porownania jak jest z polskimi pracownikami pracujacymi w Niemczech w stosunku do zarobkow pracownika niemieckiego? Czy nasi w Niemczech nie czuja sie jak Koreanczycy w Polsce?

    • 4 2

  • Zatrudnianie zaciągu zagranicznego to dobra droga. (1)

    W ogóle jest to znakomita alternatywa dla niedorzecznego 500+. Zamiast na siłę zwiększać liczbę rodaków, tym samym produkować kolejne hordy bezrobotnych i pustoszyć budżet, zdecydowanie lepiej jest pozwolić żebyśmy z 38 milionów rodaków zeszli np. do poziomu 30 milionów. Braki rąk do pracy z łatwością można uzupełnić importem pracowników ze wschodu. Trzeba tylko uszczelnić prawo imigracyjne żeby poza okresowym pozwoleniem na pracę ta grupa nie miała prawa do legalizacji stałego pobytu. W ten sposób mamy pokryte najmniej wdzięczne sektory gospodarki i do tego wpływy do budżetu (podatki, ale przede wszystkim ZUS), których nie trzeba zwracać. Raczej mało kto z napływowych doczeka w PL emerytury, więc składki zostają w budżecie.

    • 4 5

    • w tym Twoim "świetnym planie" zabrakło jedynie miejsca dla szacunku i godności dla ludzi...

      takiego planu w XIX wieku by się nie powstydzili fabrykanci-wyzyskiwacze .. tylko, że wtedy było prawdziwe niewolnictwo ekonomiczne, a w dzisiejszych czasach PODOBNO niewolnictwa nie ma...

      • 0 0

  • elastyczność? (1)

    Bardzo enigmatyczne to określenie "konieczność elastycznego podejścia do zatrudnienia specjalistów".
    Tak naprawde nie oznacza to nic.
    Ciekawe czy jest to chociaż równowartość minimalneg wynagrodzenia jakie obowiązuje w PL?

    • 1 0

    • korporacyjna nowo-mowa, która Pr-owo ma przykryć i zatuszować wyzysk i wszystkie świństwa przeciw pracownikom

      • 0 0

  • są też chinole i dostają 1euro/h (2)

    a o pakolach cisza, bo robią na nockach i nikt ich nie sprawdza. Dlaczego nie ma wzmianki o ruskich w stoczniach?

    • 3 2

    • nie obrażaj człowieka - o polakach też można wiele mówić (1)

      • 2 1

      • dziwne to bardzo

        dziwne jest że wyzyskiwani Polacy nie maja szacunku dla swych, również wyzyskiwanych i to jeszcze bardziej - zagranicznych towarzyszy niedoli.. i w swym bezmyślnym zaślepieniu nie rozumieją, że to nie obcokrajowcy są ich wrogami.. a panowie w białych kołnierzykach, którzy by dorobić się w 2,3,5 lat "tną koszty" bez najmniejszych hamulców...

        • 0 0

  • jak chcą pracować to w czym problem?

    • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane