• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Krauze chce ropy

Tomasz Falba
16 maja 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Czy Ryszard Krauze z króla informatyki zamieni się w naftowego szejka? Według nieoficjalnych informacji gdyński biznesmen Ryszard Krauze zamierza zainwestować w paliwa. Chce to zrobić przez jedną ze związanych z nim spółek - gdyński Petrolinvest.

Firma istnieje od 1991 roku. Była jedną z pierwszych w Polsce importujących na krajowy rynek paliwa. Obecnie posiada własne terminale przeładunkowe gazu płynnego, w tym jeden morski w porcie w Gdyni.

Petrolinvest miałby kupić udziały w spółkach wydobywających ropę naftową, być może w jednym z krajów należących do byłego Związku Radzieckiego. Podobno trwają już negocjacje w tej sprawie. Jeśli się powiodą, Petrolinvest może nawet trafić na giełdę.

Żyła złota

Ani władze Prokomu, ani sam Ryszard Krauze nie potwierdzają tych planów. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że jeśli okażą się prawdą, to może to być kolejne udane przedsięwzięcie gdyńskiego biznesmena. Jak do tej pory bowiem czegokolwiek się dotknął zamieniał to w złoto.

Bogacz z Gdyni

Krauze ma 48 lat. Nazywany jest królem polskiej informatyki, a jego majątek szacowany jest na 1,8 mld zł. Jego nazwisko kojarzone jest głównie z Prokomem, który ma swoją centralę w Gdyni. Firma ta zasłynęła głównie z informatyzacji polskiego sektora publicznego.

Ale jego nazwisko związane jest także z wieloma innymi przedsiębiorstwami m.in. z Biotonem, producentem polskiej insuliny - to przedsiębiorstwo okazało się giełdowym hitem ubiegłego roku.

Jednym z nowszych pomysłów Krauzego jest zaangażowanie się w projekt stworzenia nowej, rewolucyjnej wyszukiwarki internetowej o nazwie Hakia. Dzięki nowatorskiemu sposobowi pracy ma ona zagrozić najbardziej popularnej obecnie wyszukiwarce stron www Google.

Z Trójmiastem, a zwłaszcza z Gdynią, Krauze związany jest szczególnie. Tutaj się nie tylko urodził, ale i ma swój dom. Jako wielki miłośnik tenisa, co roku w Sopocie urządza turniej Prokom Open, który w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej prestiżowy.

Dom papieża

Ostatnio o Krauzem zrobiło się głośno kiedy należąca do niego fundacja kupiła i podarowała archidiecezji krakowskiej dom rodzinny Karola Wojtyły. Wspólnym wysiłkiem tej organizacji i archidiecezji dom rodzinny Jana Pawła II zostanie zaadaptowany dla potrzeb muzeum, służącego utrwalaniu pamięci i myśli papieża Polaka.
Echo MiastaTomasz Falba

Opinie (71) 3 zablokowane

  • No czytajcie mądrale jak sie kasiore robi....

    Państwo sieje PROKOM zbiera

    Trup, znikające dokumenty sądowe i miliardy dolarów.

    Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w roku 1959 otrzymała od PRL darowiznę w postaci ziemi. Warunkiem użytkowania było przeznaczenie jej na cele szkolnictwa.

    Po ziemi

    Część tych terenów położona była w Wilanowie, w okolicach zabytkowego zespołu pałacowego, i była przed wojną własnością osób prywatnych i prawnych. Socjalistyczne państwo nie zawracało sobie tym głowy, przejmując część na własność w ramach reformy rolnej, część biorąc w tymczasowe administrowanie, a część przywłaszczając sobie prawem kaduka.

    PRL zdechła. W 1990 r. uczelnia uwłaszczyła się na darowanych terenach. Po kilku latach postanowiła zostać spekulantem ziemskim. Ziemia w Wilanowie jest najdroższa w Polsce.

    W latach 1996–1999 SGGW sprzedała 169 hektarów różnym osobom prywatnym i spółkom inkasując za to, według ostrożnych szacunków, ok. 400 mln zł.

    W 1996 r. SGGW przewłaszczyła na rzecz Jacka Waldemara Moszyka działkę wartą 63 235 000 zł. W latach 1998 i 1999 sprzedała niemal 170 hektarów spółce KPNS związanej kapitałowo z Prokomem Ryszarda Krauzego.

    Jak poinformowano nas w Ministerstwie Skarbu Państwa – o transakcji zbycia terenów uczelnia powinna zawiadomić Ministerstwo Skarbu Państwa. Gdyby w ciągu miesiąca nie otrzymała odpowiedzi odmownej, oznaczałoby to milczące przyzwolenie na dokonanie transakcji. Poza tym, według ówcześnie obowiązującej ustawy o zamówieniach publicznych, SGGW powinna ogłosić przetarg, jeżeli wartość zbywanej nieruchomości przekraczała 50 tys. euro.

    Rzecznik prasowy uczelni zapewnił nas, że w tej sprawie SGGW postępowała zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.

    Mamy wątpliwości. Bo Ministerstwo Skarbu Państwa na nasze pytanie odpowiada: Z posiadanych przez MSP rejestrów nie wynika, żeby w sprawie sprzedaży nieruchomości położonych w Wilanowie w latach 1998–1999 na rzecz spółki KPNS Ltd. Prokom Investment lub osób fizycznych SGGW uzyskała zezwolenie MSP.

    Wpływ takiego wniosku nie został również odnotowany w MSP.

    Jeżeli zatem uczelnia nie postąpiła zgodnie z przepisami, to czy można podważyć skuteczność transakcji? Można. Chyba że władze uczelni dopełniły wszystkich wymaganych formalności, czyli wysłały zawiadomienie do ministerstwa, tylko jakimś cudem ono zaginęło, rozpłynęło się w powietrzu. To nie jedyne ważne dokumenty, które zdematerializowały się w sposób niewytłumaczalny.

    Po papierach

    W czerwcu 2005 r. Wydział Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotów oficjalnie przyznał, że w księgach hipotecznych „Dobra Ziemskie Wilanów” dokonało się prawdziwe spustoszenie. Ogólnie wydarto z nich około 260 stron (sic!). Wyparowało też około 300 dokumentów źródłowych. Tak przynajmniej wynika z dokumentów Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście. Z kolei Archiwum Akt Nowych w grudniu 2005 r. informuje, że w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, gdzie również powinny znajdować się istotne dokumenty tych terenów, z 8 jednostek archiwalnych aż 7 zaginęło i na pewno nie zostały zniszczone oficjalnie, zezwolenia na takie zniszczenie bowiem nie było. Komu zale-żało na przetrzebieniu dokumentacji? I przede wszystkim po co ktoś to robił?

    Może po to, by zaplątać kwestie dotyczące własności tych terenów? Już w lutym 1965 r. SGGW dysponowała poufną ekspertyzą sporządzoną przez dziekana Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego prof. Witolda Czachórskiego, który zwracał uwagę na nieuregulowany status własnościowy części terenów uczelni oraz na to, że zarządza ona mieniem, które znalazło się w gestii skarbu państwa na zasadzie tymczasowego zarządu. Poza ekspertyzą były jeszcze inne dokumenty przekazywane SGGW, z których wynikało, że ziemie, na których gospodaruje, niekoniecznie muszą być własnością uczelni.

    Część terenu, na którym powstaje dzisiaj Miasteczko Wilanów (luksusowe osiedle mieszkaniowe, największa w Polsce inwestycja mieszkaniowa – warta ok. 1 mld euro, czyli ok. 4 mld zł), Świątynia Opatrzności Bożej i centrum handlowe, jest przedmiotem roszczeń spadkobierców byłych właścicieli, którzy mają duże szanse na pozytywne dla siebie rozstrzygnięcie. Co wtedy? Dramat. Uczelnia będzie musiała zapłacić całą wartość działki plus odsetki, plus ewentualnie utracone korzyści. Skromnie licząc może to być ponad 80 mln dolarów.

    Po człowieku

    W roku 2005 sprawą interesował się redaktor Jarosław Aleksandrowicz, współpracownik m.in. tygodnika „NIE”. Wiemy, że spotkał się z człowiekiem dysponującym sporą wiedzą na temat transakcji SGGW. Z naszych informacji wynika, że pytał o bardzo szczegółowe sprawy, jak gdyby już tylko kończył układać misterną układankę.
    Jakiś czas po tym spotkaniu został napadnięty i pobity. Dwa tygodnie potem zmarł z powodu „zatrzymania krążenia” – jak mówią wyniki sekcji. Czy trafił na ślad wielkiej afery? Czy mógł zepsuć komuś interes miliardowej wartości? Napisaliśmy o tej dziwnej śmierci. Szczebel wyższy niż minister Ziobro zapewnił nas, że prokurator generalny zobowiązany został do zainteresowania się tym śledztwem. Na razie nie mamy żadnych sygnałów o skutkach nadzoru ministra Ziobry.

    Po sprawie

    Nasze szczegółowe pytania podobne do tych, które zadał zmarły red. Aleksandrowicz, rzecznik prasowy SGGW dostał 30 marca. Milczał. Gdy złapaliśmy go telefonicznie, tłumaczył się co najmniej niemądrze, że pytania widział, ale są w innym pokoju, na razie więc nie wie, o co chodzi. Potem dostał od nas kolejną porcję pytań. Razem uzbierało się ich 25. Po niemal miesiącu otrzymaliśmy obły tekst, w którym nie odniesiono się do ani jednego naszego pytania poprzestając na ogólnej wykładni prawnej. Rzecznik nie odpowiedział nam, czy uczelnia zapłaciła podatek od dokonanych transakcji, czy znane są jej roszczenia spadkobierców właścicieli mienia, które było przedmiotem transakcji, nie przedstawiono nam dowodów, że był ogłoszony przetarg (w księgach wieczystych nie ma żadnych dokumentów przetargowych), nie pokazano pisma zawiadamiającego Ministerstwo Skarbu Państwa o zamiarze zbycia terenów SGGW. Jak wspomnieliśmy, poprzestano na nic niemówiącej odpowiedzi. Rzecznik prasowy Prokomu w ogóle nie zaszczycił nas reakcją.

    Sprawa ta, wbrew przekonaniu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, wydaje się ważna. Mamy bowiem do czynienia z kilkusetmilionową transakcją obarczoną zasadniczymi błędami, których skutki obciążyć mogą finanse państwa.

    Dzielimy się zebranymi informacjami mając świadomość, że to ledwie fragment większej całości. Łechce nas jednak przeczucie, że bardzo sensacyjne fakty mogą jeszcze ujrzeć światło dzienne, bo na Wilanowie kosztem państwa wzbogacał się cały łańcuch osób i firm.

    * * *

    Gdybym 30 lat temu dostał od PRL dom z zaznaczeniem, że służyć on może tylko jako szpital, a w zeszłym roku sprzedałbym go za miliony złotych jakiemuś koncernowi, to podniósłby się ryk oburzenia, że oto uwłaszczyłem się, komunistyczna świnia, na państwowym mieniu! Jeżeli natomiast taki sam chwyt zastosowała państwowa szkoła wyższa, to nie dość, że nikt nie pisnął słowa, to na dodatek wypisuje się peany o tym, jak to sobie świetnie radzi w kapitalizmie.

    Autor : Maciej Wiśniowski

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane