• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Krauze nie dostanie odszkodowania za grunty w Gdyni

Michał Sielski
13 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Dług Ryszarda Krauze do kupienia w internecie
Spółka biznesmena z Gdyni chciała odzyskać m.in. Dom Marynarza, gdzie obecnie mieści się hotel. Spółka biznesmena z Gdyni chciała odzyskać m.in. Dom Marynarza, gdzie obecnie mieści się hotel.

Spółka kontrolowana przez Ryszarda Krauze przegrała w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, który oddalił kasację wyroku. Reaktywowane przez prawników biznesmena Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich walczyło o wiele atrakcyjnych gruntów w Gdyni, które przed wojną pozyskała firma, postawiona w stan likwidacji w 1948 roku i nie prowadząca przez 60 lat żadnej działalności. Nie dostanie ich.



Ryszard Krauze nie ma ostatnio dobrej passy w interesach. Ryszard Krauze nie ma ostatnio dobrej passy w interesach.
Przedstawiciele Ryszarda Krauze kupili kilka lat temu udziały w spółce Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich. Nabyli je od spadkobierców pierwotnych właścicieli spółki. Całkowicie legalnie. I zaczęli prawniczą batalię o zwrot należących niegdyś do spółki gruntów.

PPTKM walczyło o nieruchomości zajęte pod drogi publiczne w Gdyni, położone przy ul. Legionów zobacz na mapie Gdyni, Paderewskiego zobacz na mapie Gdyni, Korzeniowskiego zobacz na mapie Gdyni, Partyzantów zobacz na mapie Gdyni oraz Wincentego Pola zobacz na mapie Gdyni. Chciało też odzyskać dwie działki przy Bulwarze Nadmorskim, 1500 m kw. przy al. Piłsudskiego zobacz na mapie Gdyni oraz skrzyżowanie ul. Władysława IV z Traugutta zobacz na mapie Gdyni

Po tym jak sprawa trafiła do mediów, z części zrezygnowali:

- W imieniu pana Ryszarda Krauze, głównego akcjonariusza Prokom Investments SA, informuję, iż elementy majątku stanowiące miejską przestrzeń publiczną, np. skwery czy parki, będą przekazane miastu Gdynia. Jednocześnie odzyskane komercyjne części majątku - np. nieruchomości (sfinansowane i stworzone w całości przez PPTKM, a nie przez miasto Gdynia), pozwolą w stosunkowo krótkim czasie na zbudowanie wysokiej jakości przestrzeni miejskiej, która będzie podnosiła atrakcyjność całego miasta - poinformowała w oświadczeniu wiceprezes Prokom Investments SA Anna Stopka.

Jak oceniasz postępowanie spółki PPTKM?

Prezydent Gdyni, wykonujący zadania starosty, oraz wojewoda pomorski uznali wcześniej, że wniosek o odszkodowanie został złożony za późno, bo termin minął 31 grudnia 2005 roku. Spółka broniła się, że wniosek złożono już w 2000 roku, ale okazało się, że dotyczył on przyznania nieruchomości zamiennych. Dopiero w 2006 roku złożono wniosek o odszkodowanie.

PPTKM złożyło więc skargi, osobno na każdą decyzję dotyczącą 13 nieruchomości. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku oddalił je. Teraz stanowisko WSA w pierwszej ze spraw zostało ostatecynie podtrzymane przez Naczelny Sąd Administracyjny. NSA oddalił skargę kasacyjną spółki, która jak dotąd nie wywalczyła żadnej nieruchomości.

Radca prawny Krzysztof Szumiło, reprezentujący PPTKM, stwierdził, że WSA błędnie zawęził możliwość przyznania odszkodowania tylko do formy finansowej.

- Ale taki wniosek musiałby być złożony w ustawowym przedziale czasowym. Pierwszy wniosek był więc nieskuteczny, a drugi został złożony, gdy już roszczenie wygasło - mówi cytowany przez Rzeczpospolitą sędzia Dariusz Chaciński, uzasadniając powody oddalenia skargi kasacyjnej.

Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich

Powstało w 1920 roku, do majątku firmy należało m.in. 17 ha gruntów, dwa hotele i wiele innych nieruchomości w Gdyni. W 1948 roku postawione zostało jednak w stan likwidacji. Do 2005 roku towarzystwo figurowało jedynie w sądowych rejestrach. Pięć lat wcześniej większość jego akcji kupił jednak Prokom Investments. Dzięki temu w 2005 roku spółkę wpisano do Krajowego Rejestru Sądowego. Jej jedyną działalnością były jak dotąd próby odzyskania nieruchomości.

Opinie (185) 1 zablokowana

  • HAHAHHAHA Anna Stopka!!!

    czy ta Pani zanim nie zrobiła "kariery" jako Pani Prezes nie pracowała przypadkiem w Urzędzie Miejskim w Gdyni ???

    • 14 0

  • biedny Rysio

    nie chciałbym być w skórze jego prawników, ktoś te wnioski o kaskę przygotowywał i dał ciała, ale bardzo dobrze oni by tylko brali!!!

    • 5 0

  • Państwo sie nachapało kosztem zwykłych ludzi !

    Przeciez to była własnosc prywatna - Państwo zabrało i oddac nie chce.
    Normalnie kryminał. Bandytka w biały dzień.
    Czy ja tez moge komuś cos zabrac i pozniej nie oddać ? i bedzie wszystko OK ?
    Dlaczego jedni mogą zabierac własnoc prywatna i jej nie oddawac a inni nie mogą już tak ?

    • 4 3

  • W samo południe

    ...ale żrą się o kawałek ziemi

    • 4 1

  • W samo południe (1)

    Panie Rychu, niech Pan da sobie spokój z tą Gdynią i wyremontuje starą hale w Sopocie. Do końca, czyli końcówki

    • 1 0

    • a czemyu ty Gdańszczanko nie wyremontujesz ?

      Zrób cos pozytecznego dla ludzi Gdańszczanko, zakasaj rękawy i wyrementuj sama. Wszyscy sie ucieszą z twojej pozytecznej pracy.

      • 2 0

  • Naiwna opowiastka, bez wyjasnienia (2)

    Naiwna opowiastka, bez wyjasnienia. Wystarczy zajrzeć na strronę Forbes,art z 2011:
    "Zorganizowane grupy ośmieszają państwo polskie, reaktywując przedwojenne spółki na podstawie akcji kolekcjonerskich. Nie pomagają ani nowe przepisy prawne, ani zakrojone na szeroką skalę śledztwa. Bezmiar indolencji urzędów w tej sprawie jest porażający...Jest 21 lipca 2011 roku, godz. 12. Siedziba Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przy ul. Rako­wieckiej 2A. W ciasnej salce silna reprezentacja polskiego wywiadu: płk Paweł Białek, zastępca szefa ABW, ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecz­nik prasowy, oraz dwóch oficerów operacyjnych wyspecjalizowanych w ściganiu przestępczości związanej z reaktywacją przedwojennych spółek na podstawie akcji kolekcjonerskich.

    Pierwszy zabiera głos płk Białek: Sprawa jest bardzo poważna i niezwykle złożona. Informacje o zagrożeniu dla interesu Skarbu Państwa na bieżąco przekazujemy odpowiednim instytucjom rządowym. Nikt tutaj nie bagatelizuje problemu reaktywacji przedwojennych spółek. Zanim zaczniemy, musicie zrozumieć jedną rzecz: mamy do czynienia z alternatywnym dla GPW rynkiem papierów wartościowych, pozostającym poza kontrolą państwa dodaje oficer operacyjny.

    W obiegu znajdują się akcje przedwojennych spółek, których nazwy figurują w archiwach Ministerstwa Finansów i prawdopodobnie Narodowego Banku Polskiego. Ile tego jest na rynku? Nawet ABW nie jest w stanie określić. Według szacunków Tomasza Górniaka z Galerii Akcji, na rynku kolekcjonerskim krążą akcje około 527 przedwojennych spółek. Około, bo liczba ta jest płynna, a nawet jak podkreśla Górniak można powiedzieć, że stale rośnie.
    Jak to możliwe, skoro podmioty z naturalnych względów nie emitują papierów wartościowych? Źródła wycieku mogą być dwa. W Ministerstwie Finansów znajduje się katalog ponad 13 tys. papierów wartościowych. Wśród nich akcje spółek, które można kupić od kolekcjonerów na targach staroci, w antykwariatach czy na portalu aukcyjnym Allegro. Brakuje dowodów, żeby jakiekolwiek akcje zostały zabrane nielegalnie z Mi­nisterstwa Finansów. Istnieją jednak uzasadnione przypuszczenia, że niektóre akcje, które znajdowały się w Ministerstwie Finansów, zostały przed 1989 rokiem przekazane innym osobom w sposób nieprawidłowy informuje Małgorzata Brzoza, rzecznik prasowy ministra finansów.
    Ale zarówno ona, jak i Maciej Grabowski, podsekretarz stanu w MF monitorujący sprawę reaktywacji przedwojennych spółek, nie wiedzą, czy papiery dostępne na rynku antykwarycznym to własność MF. Dlaczego? Po prostu nikt tego nie sprawdził. Jeszcze gorzej ma się sprawa z depozytem archiwalnych papierów wartościowych w NBP. Według Małgorzaty Urbańskiej z biura prasowego ministerstwa skarbu katalogu nie ma. Trwają prace nad jego stworzeniem przekonuje Urbańska.

    Tymczasem Monika Studzińska, dyrektor Biura Oceny Legalności Decyzji Nacjonalizacyjnych w Ministerstwie Gos­podarki, zapewnia, że na polecenie pre­zesa Marka Belki skatalogowano wszystkie przedwojenne akcje. Potwierdza to Przemysław Kuk z departamentu komunikacji i promocji NBP. W czym problem? Być może ministerstwo skarbu chce ukryć przed światem wstydliwy proceder, do którego nakłania swoich pracowników Aleksander Grad? Na polecenie ministra urzędnicy podejmują z NBP całe pakiety akcji przedwojennych spółek i na walnych zgromadzeniach blokują proces reaktywacji. Tak było na przykład rok temu w krakowskiej Fabryce Czekolady.
    Nieoficjalnie wiadomo też, że część papierów zdeponowanych w NBP uległa zniszczeniu. Zostały zalane. Możliwe, że podzieliły los tych, które wyparowały z MF, czyli trafiły na alternatywny rynek papierów wartościowych.

    Wartość kolekcjonerska jednego egzemplarza waha się (w zależności od stanu zachowania) między 30 zł a 24 tys. złotych. Ale przecież nie o kolekcjonowanie tu chodzi, tylko o reaktywację. Mechanizm jest prosty: wystarczy zdobyć pakiet archiwalnych akcji (zwykle powyżej 10 proc. kapitału spółki, cena od 50 do 300 tys. zł), pójść do sądu rejestrowego i poprosić o zwołanie walnego zgromadzenia. Sąd się zwykle przychyla. Na walnym dochodzi do podniesienia kapitału, wybrania zarządu i określenia nowego statutu spółki. Wtedy należy udać się ponownie do KRS z prośbą o rejestrację nowego zarządu i statutu spółki. Po takim wpisie można wystąpić o zwrot majątku do polskiego rządu.

    Do Ministerstwa Gospodarki trafiło 195 takich wniosków. Na jaką kwotę? Ile odrzucono? Monika Studzińska nie wie, ale jej zdaniem nie ma to znaczenia, bo odrzucenie nie oznacza końca reaktywacji. Od decyzji ministerstwa można odwołać się do sądu. Według wyliczeń Najwyższej Izby Kontroli łączny okres zmagań administracyjnych i sądowych związanych z reaktywacją może trwać średnio 2025 lat. Ile takich postępowań toczy się w polskich sądach? Ministerstwo Sprawie­dliwości nie prowadzi statystyk. Ale przytoczone fakty dobitnie pokazują, z jak groźnym dla polskiej gospodarki zjawiskiem możemy mieć do czynienia.

    Śledczym z ABW dojście do takiej konkluzji zajęło dwa lata. Postanowili wgryźć się w tę sprawę dopiero w 2009 roku. Wtedy cały Śląsk zadrżał w posadach, kie­dy okazało się, że największa polska przed­wojenna spółka Giesche domaga się od Skarbu Państwa 340 mln złotych odszkodowania i niemal połowy Katowic. Wcześniej polskie służby nie reagowały. Chociaż w oparciu o ten sam mechanizm, czyli na podstawie tzw. akcji kolekcjonerskich, Ryszard Krauze reaktywował spółkę C. Ulrich założoną w 1805 r. w Warszawie. Dwa lata temu Zbigniew Szachniewicz, członek zarządu Prokom Investments, mówił Forbesowi, że jeden z najbogatszych Polaków kupił przedwojenne papiery w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Spółka odzyskała około 20 ha na warszawskiej Woli. Tam, gdzie teraz stoi centrum handlowe Wola Park twierdził Szachniewicz."
    Czyli - z MIFin wyparowwały papiery akcji, nie ma w prawie blokady ne reaktywację spekulacyjną. Rozkradanie Polski trwa.

    • 20 2

    • mir pewno jestes jakims starym komuchem (1)

      Jak Państwo komus zabrało własność prywatna to powinno ją oddac !

      • 2 7

      • zbędny komentarz

        Problem nie dotyczy zabranych gruntów tylko sposobu ich odzyskania przez cwaniaków-czytaj ze zrozumieniem

        • 3 0

  • a co z kortami arki? (1)

    • 3 0

    • gó**o

      • 2 0

  • och jak nam przykro...........

    • 3 1

  • Komuś zabrali i oddac juz nie chcą

    niezła sprawiedliwość,

    • 2 4

  • Anna Stopka

    a czy p. Anna Stopka nie była swego czasu wysokim urzędnikiem U.M. Gdyni ?

    • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane