- 1 Tunel czy pasy: co wybierają piesi? (88 opinii)
- 2 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (308 opinii)
- 3 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (63 opinie)
- 4 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (70 opinii)
- 5 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (129 opinii)
- 6 Trójmiejskie mola, których już nie ma (110 opinii)
Lodołamacze na Motławie. Zajrzyj z nami na ich pokład
Zajrzyj do wnętrza lodołamaczy Tygrys i Rekin
Lodołamacz czołowy Tygrys i lodołamacz liniowy Rekin zacumowały przy nabrzeżu Wyspy Ołowianka. Celem ich wizyty nie była walką z zalegającą krą. Właściciel jednostek - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku - zaprosił wszystkich chętnych do ich zwiedzenia pod okiem załogi.
- Jak sama nazwa wskazuje, lodołamacz czołowy płynie zawsze przodem, a jego załoga wybija rynnę w tafli lodu. Wbrew pozorom, lód nie jest łamany poprzez uderzenie dziobem. Jednostka "najeżdża" na lód, który następnie kruszy się pod jej ciężarem. Natomiast lodołamacze liniowe mają za zadanie poszerzyć wytworzoną w ten sposób rynnę - wyjaśnia Bogusław Pinkiewicz z RZGW.
Służba między Włocławkiem a Zatoką Gdańską
Wszystkie lodołamacze zostały zwodowane w latach 80. ubiegłego stulecia i stacjonują na co dzień w Przegalinie, tuż obok zlokalizowanej tam śluzy pomiędzy Martwą Wisła a Przekopem Wisły. Ich załogi pełnią służbę na Wiśle, dokładnie na odcinku pomiędzy Włocławkiem a ujściem do Zatoki Gdańskiej.
Truizmem byłoby stwierdzenie, że zadaniem załóg lodołamaczy jest kruszenie zalegającej na rzece kry. Bardziej adekwatnym określeniem jest zapobieganie powodziom. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że spływająca kra może zbierać się już od samego dna rzeki.
- Lodołamacze są w pełnej gotowości już od początku grudnia, ale do akcji ruszają zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy zaczynają się roztopy. Pamiętajmy, że na południu kraju szybciej robi się cieplej niż na północy. Gdy kra z górnego biegu rzeki spływa i trafia na odcinek skuty lodem, tworzy się zator. Może się wówczas zdarzyć, że koryto rzeki ulegnie zaczopowaniu, gdyż lód może się piętrzyć już od samego dna. Woda musi znaleźć ujście i występuje z brzegów. Tymczasem takiej ilości wody nie powstrzymałby żaden wał przeciwpowodziowy - kontynuuje nasz rozmówca.
Każdy chętny mógł wejść na i pod pokład
We wtorek przy nabrzeżu Wyspy Ołowianka zacumowały dwa statki tej niezwykłej floty: lodołamacz czołowy Tygrys i lodołamacz liniowy Rekin. Ich obecność wywołała ogromne zainteresowanie wśród spacerowiczów. I nic dziwnego, gdyż pomimo kalendarzowej jesieni, termometry wciąż wskazują kilkanaście kresek na plusie.
Powodem wizyty Tygrysa i Rekina nie było oczywiście zagrożenie powodziowe. Po raz pierwszy w historii Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku postanowił udostępnić lodołamacze do zwiedzania.
- Wielkimi krokami zbliża się zimowa akcja przeciwpowodziowa, której głównym elementem jest przygotowanie do służby lodołamaczy. Dwa z nich postanowiliśmy zaprezentować społeczeństwu. Zaprosiliśmy na pokład wszystkich chętnych. Członkowie załóg oprowadzali grupy gości po wnętrzach jednostki - od mostku kapitańskiego poprzez mesę na maszynowni kończąc - i opowiadali o specyfice swojej pracy, czyli jak wygląda taktyka akcji kruszenia zatorów lodowych - mówi Pinkiewicz.
Rozbudowa gdańskiej floty lodomaczy
Podczas wtorkowego zwiedzania, z którego skorzystały setki mieszkańców Gdańska, można było również dowiedzieć się o planie rozbudowy cumującej w Przegalinie floty. Jej liczba wzrośnie z pięciu do dziewięciu jednostek. Wszystkie nowe lodołamacze powstaną w stoczni Gryfia w Szczecinie, która wygrała niedawno przetarg na to zamówienie.
- Flota powiększy się o kolejny lodołamacz czołowy oraz trzy lodołamacze liniowe. Za dwa lata mamy otrzymać dwa pierwsze egzemplarze. Przetestujemy je w warunkach zimowych i na podstawie tych doświadczeń zostaną opracowane plany budowy kolejnych dwóch lodołamaczy. Zamówienie nowych jednostek nie oznacza wcale, że obecne są już przestarzałe. Choć wszystkie pochodzą z lat 80., to dzięki naszym mechanikom nadal są w znakomitym stanie - kończy Pinkiewicz.
Z powodu dużego zainteresowania wtorkową akcją Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku zamierza powtarzać ją cyklicznie każdego roku.
Opinie (63) 8 zablokowanych
-
2018-10-17 10:23
FUJ ta tapicerka na fotelu na mostku ale tam musi smierdziec
co jak co ale tapicerke po 40 latach na mostku to mozna zmienic
- 0 0
-
2018-10-17 12:13
po 30 latach statki to złom
- 0 1
-
2018-10-17 12:44
może przełamią lody między ludźmi a politykami
- 0 1
-
2018-10-17 12:47
ankieta
ankieta powala na kolana '' czy widziałeś kiedyś statek zacumowany w porcie''
powinna być jeszcze odpowiedź' Nie Tylko W Internecie'- 0 0
-
2018-10-17 13:34
e tam nie ma co oglądąć (2)
ja zwiedziłem w Murmańsku lodołamacz z napędem atomowym. No ale jak zarabia się powyżej 20k na łapkę to można realizować takie zachcianki.
- 0 0
-
2018-10-17 22:56
answer
biedak jestes pewno marynarz bo ja tez
pamietaj twoja kasa polega nie na twoich umiejetnosciach a na tym ze kiblujesz w pierdlu- 0 0
-
2018-10-19 09:30
20k przez rok, to cienko...juz wole moje 8 tys $ co miesiąc...
- 0 0
-
2018-10-17 14:37
Akcja fajna, ale.. (1)
Powinny to być holowniko-lodołamacze, bo same lodołamacze głównie stoją "na sznurku" przez prawie cały rok. Pracują najwyżej 2-3 tygodnie w roku. O ile w ogóle.... jak sobie przypominam, to od paru dobrych lat nie było żadnych zatorów lodowych na Wiśle, a nie zanosi się też na to (zmiany klimatyczne) by miało być ich więcej. Po czorta więc budować następne? Nie ma na co wydawać pieniędzy w gospodarce wodnej? Ze wzrostem poziomu wody w Wiśle można też sobie radzić poprzez kontrolowane otwieranie śluzy w Przegalinie. Po to chyba zresztą powstała...
- 0 0
-
2018-10-17 19:50
Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego
Wszystkie 4 należące obecnie do RZGW lodołamacze mogą też teoretycznie spełniać funkcje holowników. Aczkolwiek z zupełnie innego względu. Chodzi o to, by były autonomiczne. W trakcie lodołamania może się zdarzyć, że któraś z jednostek się zaklinuje w lodzie i inna musi ją wyciągnąć. Do komercyjnych usług holowania ciężko je wykorzystać, gdyż ze względu na swoją konstrukcję są relatywnie ciężkie = zużywają więcej paliwa, niż tradycyjne holowniki = są za drogie. A nowe lodołamacze budować trzeba, bo obecne, mimo że dobrze utrzymane za jakieś 10-15 lat będą się nadawały na złom. To się nazywa myślenie perspektywiczne.
- 0 0
-
2018-10-17 22:51
zwierzak
nie wiem czy wiesz ze kupilem psa o imieniu Szarik
ale czolgu nie mam- 1 0
-
2018-10-17 22:54
VAG
czy przetrwaly tyle lat na paliwie MDO zamiast gas oil dzieki silnikom TDI?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.