• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ludzie Trójmiasta: pomaga kobietom wyjść z przemocy

Anna Moczydłowska
5 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Gdańskie Centrum Praw Kobiet, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy: psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej. Występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. Gdańskie Centrum Praw Kobiet, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy: psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej. Występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

- Raz zadzwoniła do nas dziewczyna, by się poradzić. Zastanawiała się, czy fakt, że jej partner usiłuje ją kontrolować, jest już przemocą czy jeszcze nie. Chciał wiedzieć, z kim wychodzi i dokąd, znać konkretne godziny powrotu. Zależnie od jego woli otrzymywała pozwolenie lub nie. Nie ulega wątpliwości, że to działanie przemocowe. Preludium do kolejnych problemów w przyszłości - przekonuje Aleksandra Mosiołek, dyrektorka Centrum Praw Kobiet w Gdańsku i bohaterka kolejnego tekstu z cyklu "Ludzie Trójmiasta". Ostatnio pisaliśmy o Krzysztofie Sarzale, koordynatorze Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku i oddziału Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.



Cykl doznawania przemocy jest powtarzalny. Najpierw narasta napięcie, a wraz nim pretensje, krzyki i kłótnie. Partner staje się drażliwy, każdy drobiazg wyprowadza go z równowagi, jest ciągle spięty i poirytowany. To, co następuje po kilku tygodniach, dniach albo godzinach specjaliści nazywają "fazą ostrej przemocy". To wtedy padają ciosy, to wtedy łamane są kości, to wtedy oprawca tłucze głową ofiary o ścianę.

Dlaczego kobiety nie odchodzą, nie szukają pomocy? Bo chwilę później przychodzi miesiąc miodowy: przeprosiny, wspólne wakacje, prezenty, czułe słowa. Im dłużej trwa przemocowa relacja, tym cykl jest krótszy.

- Oprócz tego bardzo istotne są psychologiczne skutki doświadczania przemocy, poczucie niskiej wartości, winy i wstydu, lęk, utrata wiary we własne siły i możliwości, uzależnienie finansowe od sprawcy, niewiedza, gdzie i jak szukać pomocy, nierzadko także strach, że partner spełni swoje groźby - mówi Aleksandra Mosiołek.

Wołanie o pomoc



Gdańskie Centrum Praw Kobiet zobacz na mapie Gdańska, na którego czele stoi Aleksandra Mosiołek, zajmuje się wsparciem kobiet, które doświadczają przemocy psychicznej, fizycznej, ekonomicznej, seksualnej, występującej zarówno w domu, jak i w pracy czy przypadkowym miejscu. Psycholożki udzielają tu wsparcia wszelkimi kanałami: osobiście, pisemnie, przez telefon, a nawet przez komunikatory internetowe.

- Odpowiednie wsparcie dodaje kobiecie mocy, siły, sprawczości i poczucia kontroli. Największy odsetek naszych klientek to osoby doświadczające przemocy domowej, jednak coraz więcej pojawia się u nas kobiet, które doznały molestowania, mobbingu lub dyskryminacji w miejscu pracy. Przykłady? Choćby seksistowskie uwagi czy gorsze traktowanie po zajściu przez kobietę w ciążę - wymienia Aleksandra.
Częstym "objawem", który powinien wzmóc czujność, jest ograniczanie kontaktów kobiety z rodziną i przyjaciółmi. Stopniowe izolowanie jej od świata, tak że niepostrzeżenie nie ma ona już nikogo, a jej jedyną bliską osobą jest oprawca.


Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - pomaga cudzoziemcom rozpocząć nowe życie

Zazwyczaj w drzwiach centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. W momencie zgłoszenia zwykle sytuacja w domu wciąż jest toksyczna, a wizyta lub telefon jest wołaniem o pomoc. Zazwyczaj chodzi o bicie, ubliżanie albo groźby - czy to skrzywdzenia danej kobiety lub jej dzieci, czy choćby samobójstwa oprawcy. Wszystko bazuje na umniejszaniu poczucia wartości ofiary, manipulowaniu, obwinianiu, szantażu emocjonalnym i kontrolowaniu wszelkich sfer życia.

Aleksandra: - Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów.
Chcesz się podzielić z nami swoją historią? A może znasz kogoś, o kim powinniśmy napisać? Czekamy na maile: ludzietrojmiasta@trojmiasto.pl

Zazwyczaj w drzwiach Centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. Zazwyczaj w drzwiach Centrum stają kobiety, które doświadczały przemocy latami. Ich zgłoszenie się niemal zawsze podyktowane jest przekroczeniem pewnej granicy - gdy czara goryczy się przelała i postanawiały zawalczyć o siebie lub gdy ich życie i zdrowie jest już tak poważnie zagrożone, że nie mogą czekać. Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

Wstyd



Przyczyną często są pieniądze. Osoby doświadczające przemocy ekonomicznej, o której mówi się mało, albo nie zarabiają w ogóle, albo zarabiają zbyt mało, by utrzymać siebie i dzieci. Ten aspekt odgrywa bardzo dużą rolę w wychodzeniu kobiet z przemocy.

Jak mówi dyrektorka placówki, wiele kobiet, które wyjechały za granicę w czasie wielkiej fali emigracyjnej, uczyniło to właśnie, by uciec od przemocy. W Anglii czy Irlandii, wykonując podstawową pracę, można wynająć mieszkanie i wyżywić dzieci, a jeszcze starczy, by wyjechać na wakacje. Gdyby tak samo było u nas, odsetek kobiet zmagających się z przemocą mógłby być mniejszy.

- Ostatnio otrzymaliśmy darowiznę od kobiety, która w latach 90. uciekła do Szwecji przed ojcem-przemocowcem - opowiada Aleksandra. - Opowiadała nam, że w tamtych latach nie było takich organizacji jak nasza, a przemoc była powszechnym i akceptowanym społecznie zjawiskiem. Ta pani wspominała, jak nocami krążyła z mamą i siostrą po mieście, byle tylko nie wracać do domu. Jej ucieczką okazała się dopiero emigracja.
Aleksandra podejrzewa, że do Centrum Praw Kobiet trafia niewielki procent kobiet doznających przemocy. Ten bardziej świadomy i odważny. Podczas gdy liczba założonych Niebieskich Kart nijak ma się do ponurej, małomiasteczkowej rzeczywistości, wiele kobiet wciąż żyje w strachu i czuje się w potrzasku.
Dużą rolę odgrywa wstyd. Często kobiety wstydzą się nie tylko policji czy nas, ale w ogóle nie mówią nikomu. Nie raz słyszałam od klientki, że długo zwlekała, bo dla niej przyznanie się byłoby równoznaczne z przyklejeniem łatki osoby słabej


W 2017 roku założono w Polsce ponad 98 tys. Niebieskich Kart. Oznacza to blisko sto tysięcy procedur inicjowanych w ostatnim roku ze względu na podejrzenie stosowania domowej przemocy. Prawo do jej wszczynania mają przedstawiciele pięciu instytucji: policji, pomocy społecznej, oświaty, służby zdrowia oraz gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Jest lepiej - to o około 20 tysięcy więcej założonych kart niż jeszcze w 2012 roku. Mimo to w Polsce każdego tygodnia trzy kobiety giną w ciszy z powodu przemocy w domowej.

- Dużą rolę odgrywa wstyd. Często kobiety wstydzą się nie tylko policji czy nas, ale w ogóle nie mówią nikomu. Nie raz słyszałam od klientki, że długo zwlekała, bo dla niej przyznanie się byłoby równoznaczne z przyklejeniem łatki osoby słabej - opowiada dyrektorka gdańskiego oddziału Centrum Praw Kobiet.
Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - dziewczyna, której nie powstrzyma nic, nawet choroba

Prysznic ze stoperem, pokój bez kaloryferów



Aleksandra opowiada: - Przemoc u jednej z naszych klientek trwała kilkanaście lat. Sytuacja była o tyle dramatyczna, że ze strachu przed mężem musiała zamykać się w jednym z pokojów. Ten jednak w środku zimy wykręcił kaloryfery. Potrzeby fizjologiczne musiała zaś załatwić do garnków. Doznała poniżania, gróźb, szantażu, przemocy emocjonalnej i seksualnej. Nasza klientka przez gehennę, którą zgotował jej mąż, ma dziś lekki stopień niepełnosprawności. Wprawdzie sąd wydał nakaz eksmisji mężczyzny z ich wspólnego mieszkania, jednak musiało minąć ponad pół roku, zanim otrzymał lokal zastępczy i wyprowadził się.

Jakiś czas temu przyszła do nas kobieta, która jest właśnie w trakcie wyjścia z przemocy domowej. Sytuacja o tyle smutna, że osobą, która dzwoniła na policję w czasie licznych domowych awantur, był 7-letni syn ofiary. Nawet jeśli dziecko samo nie doznaje przemocy, to widok krzywdzonej matki na psychikę wpływa identycznie, jak gdyby samo było ofiarą.

Inna sytuacja: Ojciec mierzył stoperem, jak długo dzieci biorą prysznic. Po szkole z kolei zawsze musiały najpierw do niego dzwonić. Zależnie od humoru pozwalał lub zabraniał im wrócić do domu. Kiedy akurat miał gorszy nastrój, niezależnie od pory dnia i pogody, maluchy musiały krążyć po osiedlu, aż zmieni zdanie. Matka nie miała nic do powiedzenia.

W takich sytuacjach często trudno pohamować emocje. Niczego jednak nie robimy bez wiedzy i zgody naszych klientek. Jesteśmy krokiem "pomiędzy". Pomiędzy biernością a pójściem na policję. Pomiędzy strachem a odwagą. Kiedy zwraca się do nas kobieta, która zbierała się do tego latami, nie będziemy wydawać jej poleceń, co i jak ma robić. Ona doświadczała tego na co dzień, często całymi latami. Polecenia słyszy w domu, w pracy, w przemocowym związku. My chcemy wzmacniać nasze klientki tak, by same mogły podjąć kluczowe decyzje i działania.

Zobacz także: Ludzie Trójmiasta - z Gdyni na najwyższe szczyty

"Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów." Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek. "Często klientki przychodzą do nas zdeterminowane, gotowe działać, a potem słuch po nich przepada, bo nie chcą niszczyć rodziny, bo nie mają siły, bo udobruchał je oprawca, bo właśnie trwa najlepszy w ich życiu miesiąc miodowy. Kobiety wycofują się z walki o siebie z wielu powodów." Na zdjęciu: Aleksandra Mosiołek.

Mania kontroli



Kobiety, przyzwyczajane latami do pewnych zachowań mężczyzny, często nie zdają sobie sprawy, że te są przemocą. Że są ofiarami przemocy, która nie zawsze musi mieć oblicze bicia czy gwałtów. Częstym "objawem", który powinien wzmóc czujność, jest ograniczanie kontaktów kobiety z rodziną i przyjaciółmi. Stopniowe izolowanie jej od świata, tak że niepostrzeżenie nie ma ona już nikogo, a jej jedyną bliską osobą jest oprawca.

Częste jest też wmawianie ofierze choroby psychicznej. Wzmacnianie poczucia, że to z nią jest coś nie tak, a nie z sytuacją albo - w żadnym wypadku - ze sprawcą. Najczęściej agresor twierdzi, że stosuje dany rodzaj przemocy - i nie musi wcale objawiać się ona fizycznie - dla dobra ofiary. On przecież chce jej pomóc.

Na dowód, że przemoc to nie tylko ciosy i ból fizyczny, Aleksandra opowiada kolejną autentyczną, przyprawiającą o gęsią skórkę, historię klientki centrum - kobiety z wyższej klasy społecznej, pracującej w dużej międzynarodowej korporacji na wysokim stanowisku. Mąż wywoził ją nocą do lasu i zostawiał tam bez słowa, zupełnie samą. W piżamie, po ciemku, nieraz na mrozie. Musiała samotnie, bez pieniędzy ani telefonu trafić do domu przed świtem i jak gdyby nigdy nic przygotować się do pracy.

- Bicie to najczęstsza forma przemocy, ale w żadnym wypadku nie jedyna - mówi Aleksandra Mosiołek. - Szantaż emocjonalny, popychanie, ale też zostawianie w niebezpiecznym miejscu - to inne, mniej oczywiste formy znęcania się. Przemoc ostra od tej bardziej "subtelnej" nie różni się jednym - każda forma wiąże się z chęcią podporządkowania sobie drugiej osoby i sprawowania nad nią kontroli: fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, seksualnej. Tylko jednej z nich albo wszystkich naraz.
Zobacz także: Stworzyli komiks, w którym uczą, jak walczyć z przemocą

Wspólny plan działania



W gdańskim Centrum Praw Kobiet pomocy mogą szukać mieszkanki nie tylko Gdańska, ale i całego Pomorza. Coraz częściej dzwonią kobiety z mniejszych, sąsiednich miejscowości: Malborka, Sztumu, Kwidzyna czy Tczewa. Wszystkie formy pomocy są bezpłatne.

W siedzibie dyżuruje na przemian około dziesięciu psycholożek i tyle samo prawniczek gotowych nieść pomoc ofiarom przemocy. Poza tym silnie działa grupa wolontariuszy. Tymi ostatnimi są również byłe podopieczne placówki - kobiety, które wyszły z przemocy.

Pierwsza konsultacja w CPK trwa zazwyczaj godzinę. W jej czasie psycholożka robi rozeznanie na temat tego, co dokładnie się dzieje. Pracownice centrum dowiadują się wówczas, jak poważa jest sytuacja, czy wymaga interwencji tu i teraz, czy nie następuje zagrożenie zdrowia lub życia. Informują wówczas klientkę o różnych drogach działania i ich konsekwencjach. Układają wspólnie plan działania.

W dniu mojego spotkania z Aleksandrą w centrum odbywa się akurat ostanie spotkanie zamkniętej grupy wsparcia dla kobiet, które doświadczyły przemocy. Panie przez blisko pół roku wspólnie z psycholożką pracowały nad swoimi przeżyciami. Puścił wstyd i poczucie winy. Pozostała czysta głowa i wola walki o siebie. Nabór do kolejnej grupy rusza już w styczniu.

Opinie (344) ponad 100 zablokowanych

  • Komu wierzyć? (1)

    Bywa i odwrotnie że kobieta bije faceta, rzuca w niego czym popadnie albo terroryzuje go psychicznie i wymyśla potem różne fałszywe historie, gdy nie wytrzyma i jej odda wtedy co się dzieje, komu wierzą? Także może być ofiarą zarówno kobieta jak i mężczyzna. Ale komu uwierzyć? Ludzie często potrafią manipulować faktami lub celowo powodować sytuacje konfliktowe, druga strona nie znosi upokorzeń i odpowiada tym samym, wtedy następuje walka na argumenty albo wyścig z czasem... kto poskarży się pierwszy.

    • 14 3

    • baba naklamie sie rozplacze i wygra kazda sprawe w sadzie bo o wiele latwiej jest policzyc siniaki pod oczami niz straty psychiczne u mezczyzn

      • 4 2

  • po opiniach facetów ...

    wiem że nie jestem sam i że to mnie maltretuje żona i jej mamusia ..

    • 12 2

  • ból nie do zniesienia (2)

    Mnie moja zona biła i gwałciła, po czym sama zgłosiła się do sopockiego MOPSu po tym, jak się jej postawiłem przyłapawszy ją na zdradzie. Założono mi niebieską kartę. Ją zapisano do tzw grupy wsparcia i uczono, jak sobie radzić z przemocą oraz zbierać dowody na męża oprawcę, który nigdy nie podniósł na nią ani głosu ani tym bardziej ręki. Największą moją zbrodnią było, że kiedyś złapałem jej pięść tuż przed moją twarzą Gdy mnie przesłuchiwano, wyszło na jaw, że żona oprócz tego, że stosuje przemoc fizyczną i psychiczną, to jeszcze pociąga. Opowiedziałem o jej gwałtach na mnie w MOPRze. Panie psycholożki powiedziały, że sprawcą to jestem ja, a jeśli byłem gwałcony, to mam sobie poszukać terapeuty. Poszedłem ponownie, tym razem do centrum kryzysowego. Tam podobnie wytłumaczono mi, że jestem mężczyzną, więc potencjalnym sorawcą. Nikt nie podjął żadnych działań przewidzianych w prawie. Moja żona powiedziałaś mi, że zgłosiła mnie pierwsza i mogę ją pocałować w..., i dlatego wygrała. Ciekawe, czy istnieje jakaś droga, by zgłosić instytucje, które zaniechały interwencji w sprawie przemocy, którą do dziś doświadczam nie mając znikąd pomocy?

    • 10 3

    • Nie ma

      Musisz zglasAc na bierząco i pierwszy mnie TakE nikt nie pomógł

      • 0 0

    • Potwierdzam, aparat państwowy działa w ten sposób, że kto pierwszy zgłosił ten jest pokrzywdzony

      Kto zgłosił jako drugi to już nikogo nie obchodzi.

      • 0 0

  • ale faceta to ta pani chyba niema

    • 8 4

  • Niezbednik policjanta (3)

    Dla mnie przelomowym momentem bylo przeczytanie ksiazki "Przemoc wobec kobiet w rodzinie" udostepnionej na stronie internetowej CPK.Polecam.Duzo zrozumialam.Caly mechanizm dzialania sprawcy przemocy.Zwykle czlowiek zyje w krzywym zwierciadle.Patrzy na swiat w taki sposob w jaki sprawca zmusza nas do patrzenia.Usprawiedliwia siebie, obwinia za wszystko ofiare.Pranie mozgu.Mozna sie pogubic mocno i nie slyszec co otoczenie mowi i radzi.

    • 1 8

    • (2)

      Dla mnie przełomem było przeczytanie artykułu, że przemoc fizyczna nie bierze się z samej siebie, ale powstaje jako reakcja obronna na przemoc psychiczną. Niby w sumie takie logiczne.

      • 4 2

      • (1)

        niby w sumie takie logiczne, więc skoro zdenerwowałeś mnie swoim postem (jawna prowokacja), to mogę ci ot tak przyłożyć? chyba nie będziesz pretensji o "reakcję obronną"? dalej takie logiczne, czy jednak tak sobie?

        • 1 4

        • Czego nie zrozumiałaś? Każda przemoc jest zła. Ale trzeba ścigać nie tego, kto pierwszy zgłosił, nie tego, który się poskarżył, ale tego, kto faktycznie jest problemem w rodzinie. I tu niestety statystyki są nieubłagane - to kobiety specjalizują się w przemocy psychicznej.

          Ale tej przemocy nie widać. Pozostaje ukryta, aż do momentu gdy ktoś (może mężczyzna) nie wytrzymuje psychicznie i dochodzi do tragedii.

          • 4 1

  • Wyglada jakby samia miala problemy ze sobą

    • 8 3

  • Centrum/Osrodek Praw Meszczyzn gdzie jest ???

    bo na pewno nie w lewackim zakamarku na ul Gdyńskich Kosynierów .Widoczna jest dysproporcja w ilości publikacji , ilosci organizacji zajmujacych sie prawami kobiet i meszczn

    • 7 1

  • Wielu mężczyzn jest maltretowanych przez Panie...

    • 8 2

  • A co z mężczyznami którzy doświadczają przemocy? (3)

    Najpierw psychicznej. Są nękani ciagłym marudzenie, że nie są tak dobrzy jak powinni, tak dobrzy jak wyidealizowani partnerzy koleżanek. Że za mało zarabiają, że za dużo pracują.

    Potem seksualnie. Chcesz seksu to wynieś śmieci, zmyj naczynia, potem idź wyprowadź psa...

    Potem ekonomicznie. Ich partnerki albo nie zarabiają w ogóle, albo podejmują się prac za marne pieniądze bo w takich jest mniej pracy. A jak już coś panny zarobią, to wydają na kosmetyki i ubrania. Do jedzenia nic nie kupią, rachunków nie opłacą, za to ty masz płacić jeśli je kochasz.

    Potem przemoc związana z pracą. W domu taka nic nie zrobi, ale będzie od ciebie wymagać wszystkiego.

    Potem przemoc fizyczna. Przecież mężczyzna nie ma prawa protestować jak dostanie po głowie od żony, albo w dżądra. Przecież to takie śmieszne nie?

    Potem przemoc psychologiczna i "państwowa". Zgłaszają się do psychologa i opowiadają że ją nękasz. To co ona tobie zrobiła, to napisze że ty jej. Z automatu wyrabiają ci niebieską kartę i musisz się zgłosić na policję.

    Potem przemoc sądowa. W sądzie musisz wykazać, że nie jesteś wielbłądem, i masz prawo do własnego dziecka i do tego, żeby nie płacić zołzie alimentów skoro i tak wydajesz na dziecko więcej niż ona. Ale nie będzie łatwo.

    Tylko mężczyźnie nikt nie pomoże. Będzie w tym wszystkim sam. A jak pokazują statystyki bardziej skore do stosowania przemocy są kobiety. Tylko tej przemocy, często niefizycznej, nie widać.

    • 21 3

    • nic dodac nic ujac

      • 9 2

    • (1)

      baba zalozy szpile pomacha rzesami wypsika sie dezodorantem z biedronki i juz jest baba . nikt sie nie zastanawia ile zarabia co ma w glowie. Facet to musi to tamto owamto wszystko. Ma byc jak rycerz zawsze do uslug

      • 10 3

      • a nawet jak sie zastanawia co ma w glowie to nie mozna tego powiedziec bo to takie wrazliwe istoty

        • 5 1

  • czy kobiety maja jakies inne prawa skoro istnieje cos takiego jak centrum praw kobiet?

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane