• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lwi Dwór odzyska blask

Katarzyna Korczak
14 stycznia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Lwi Dwór - najstarszy żuławski dom podcieniowy w Gdańsku-Lipcach - kupił wraz z otaczającym terenem od miasta gdańszczanin, Eugeniusz Lorek. Niszczejący w okresie powojennym zabytek ma szansę w przyszłym roku odzyskać dawny blask. Nowy właściciel zamierza urządzić we wnętrzu na górnej kondygnacji mieszkanie. Parter przeznaczony zostanie na cele gastronomiczne. Projekt rewaloryzacji i adaptacji wykonuje arch. Stanisław Michel. Ekipy budowlane rozpoczną prace wiosną. Zanim dojdzie do realizacji przedsięwzięcia trzeba będzie pokonać wiele trudności i przeszkód. W ubiegłym roku Lwi Dwór obchodził 400-lecie istnienia.

Państwowe, więc niczyje

Odważny kupiec pojawił się w momencie dla obiektu krytycznym. W okresie powojenny właścicielem domu było miasto. Podzielono go na małe klitki i przeznaczono na mieszkania. Nie remontowany, dewastowany jako mienie państwowe, więc, w opinii użytkowników "niczyje", popadał w coraz większą ruinę. Miasto prowadziło jedynie roboty interwencyjne. Między innymi w latach 60. wymieniono dach.

Historyczna działka podzielona została w latach powojennych. Przy zabytku pozostał niewielki teren, co ograniczało potencjalne możliwości zagospodarowania obiektu. Nie było miejsca na parking, urzadzenie gospodarczego zaplecza. Nie zmienił niczego fakt wpisania obiektu w 1959 roku do rejestru zabytków.

Poważnym zagrożeniem stanowił i stanowi dla domu nadal intensywny ruch uliczny. Jezdnia Traktu św. Wojciecha podchodzi prawie pod sam zabytkowy mur. Samochody małe i duże, wielotonowe tiry, ocierają się niemal o obiekt, powodując niebezpieczne drgania konstrukcji. Stan domu był tak zły, że lokatorzy zostali z niego wysiedleni. Na fasadzie pojawiła się tabliczka:

"Uwaga! "Obiekt grozi zawaleniem"

Mimo wszystko Lwi Dwór jest jednym z najlepiej zachowanych żuławskich domów podcieniowych na Żuławach. Pozostało ich kilkadziesiąt. Właścicielami są osoby prywatne, gminy, Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, niektóre zostały opuszczone. Wiele żuławskich domów podcieniowych zniknęło z powierzchni ziemi na zawsze.

- Jest to wielka szansa dla domu podcieniowego w Lipcach - mówi dr inż. arch. Marcin Gawlicki. - W właściciel jest zobowiązany dostosować się do wytycznych konserwatorskich.

Prace projektowe są zaawansowane. Po uzyskaniu wszystkich niezbędnych uzgodnień wiosną tego roku będzie mogła rozpocząć prace budowlane ekipa firmy "Marbut", która znakomicie zdała egzamin realizując poprzednie inwestycje Eugeniusz Lorka.

Konstrukcja ryglowa

Dwukondygnacyjny dom wyposażony jest w dziewięciosłupowy podcień. Dach ma dwuspadowy, kryty dachówką holenderką. Układ pierwotny został w latach powojennych zmieniony. Z sieni prowadzi wejście do małej, sklepionej kolebkowo, piwniczki, która w czasie powodzi w 2001 roku została częściowo zasypana. Zachowały się bogate formy ciesielskie, szczególnie profile gzymsów podcienia. Dom ma konstrukcję ryglową, która pierwotnie była wypełniona gliną z gałęźmi i faszyną. Po remoncie w 1960 roku materiały te w większości zastąpione zostały otynkowaną cegłą ceramiczną. Zachowały się stropy drewniane i więżba dachowa o konstrukcji krokwiowo - jętkowej.

W domu tym - na górnej kondygnacji - mieszkał bogaty żuławski rolnik. Na dole funkcjonowała karczma.

Uratować to, co jest

Dom stoi. Trzeba uratować to, co jest. Władze konserwatorskie zażądały od nowego właściciela zlecenie wykonania historycznego studium konstrukcji drewnianej. Dopiero wtedy rozpatrzony będzie projekt rewaloryzacji i adaptacji.

- To są dodatkowe koszty - mówi Eugeniusz Lorek. - Mnie wyniki tych badań nie są potrzebne. - Władze konserwatorskie nie są w stanie sfinansować tego typu prac.

- Droga prowadząca przez Starą Orunię do Łodzi, Krakowa została poszerzona aż do samego domu - mówi Stanisław Michel. - Jako pełnomocnik Eugeniusza Lorka zwróciłem się do Wydziału Infrastruktury Miasta z wnioskiem o zwężenie jezdni na odcinku około trzydziestu metrów przy zabytku. Dołączyłem pisemne poparcie pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w tej sprawie.

Taką decyzję podjęto wcześniej odnoście odcinka jezdni przy pobliskim Domu Ferberów.

- Mamy nadzieję, iż może za parę lat miasto wybuduje wlot z Gdańska w kierunku południowym omijający Orunię - dodaje Michel.

Dom kupił nowy właściciel od miasta za osiemdziesiąt tysięcy złotych. W jego odnowę oraz studium badawcze, nie licząc urządzenia wnętrz, będzie musiał włożyć ponad milion dwieście tysięcy złotych. Łączna powierzchnia użytkowa wynosi około sześciuset metrów kwadratowych. Na górze powstanie pięciopokojowe mieszkanie dla właściciela. W części parterowej urządzona zostanie karczma o surowym wystroju z autentycznymi belkami. Piwniczka wykorzystana zostanie jako kotłownia.

- Chodzi o to, aby w jak największym stopniu zachować autentyczne wnętrza - mówi Stanisław Michel. - Pierwotny podział pomieszczeń zostanie przywrócony. Pozostaną nawet krzywizny drewnianej konstrukcji, które stanowić będą jedną z atrakcji.

Desperacki czyn

- Eugeniusza Lorka uważam za współczesnego patrycjusza gdańskiego - mówi Stanisław Michel. - Ma własną ziemię. Zbudował w mieście Domek Młynarza, odbudował dwie kamieniczki przy ulicy Sierocej, postawił w Oruni dom, który teraz użytkuje Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Teraz zdecydował się wskrzesić oruński Lwi Dwór.

Projekty wszystkich obiektów wykonał Stanisław Michel, który nie ukrywa, iż namówił Lorka do desperackiego czynu, jakim jest kupno podcieniowego domu.

- Ponad dwadzieścia lat mieszkałem i pracowałem za granicą, najdłużej w Hiszpanii - mówi Eugeniusz Lorek. - Napatrzyłem się na piękne obiekty zabytkowe, które służą współczesnym. - Cieszy mnie, kiedy turyści przychodzą do Domku Młynarza, fotografują, filmują obiekt z zewnątrz i od środka. To mnie utwierdza w przekonaniu, że wysiłek i wydatki nie poszły na marne i zachęca do dalszych inwestycji.

- Dodatkowy atut domu to jego historyczne położenie - mówi Eugeniusz Lorek. - Drogą, przy której obiekt stoi szedł do Gdańska święty Wojciech, chrzcząc ludzi po drodze. Udokumentowane jest, że król Jan III Sobieski też tamtędy przejeżdżał.

Właściciel jest zdania, iż z urządzonego przez niego obiektu urządzane będą wesela, uroczystości, zjazdy rodzinne. Przyciągną surowe wnętrza nawiązujące do klimatu dawnej karczmy.

- Mam nadzieję, że pod koniec tego roku zaproszę do Lwiego Dworu pierwszych gości - mówi Lorek.
Głos WybrzeżaKatarzyna Korczak

Opinie (95)

  • ales

    lepsze chyba takie zmodyfikowanie na miarę możliwości niż wyburzanie albo straszenie tabliczką "grozi zawaleniem"?
    nie mówimy tu przecież o 1000-letniej pięknej kamieniczce czy przedpotopowym igloo, tylko o 400-letniej - niestety - ruderze...

    • 0 0

  • alex

    pokaz mi 1000 letnia kamieniczke..hehehe
    400 lat to bardzo sedziwy wiek
    jak na budynek
    i dlatego powinien
    byc bardzo pieczolowicie
    odrestaurowany

    • 0 0

  • kamieniczki piastowskie :)

    • 0 0

  • ales

    pokaż mi pieniądze na odrestaurowanie

    chodzi mi o to, że nie jest to coś pięknego, zwiedzanego, podziwianego, tylko poprostu stary budynek
    jak ktoś chce go odnowić to super i nie nalezy marudzić że nie chce władować dodatkowych tysięcy w zabytkowe belki

    • 0 0

  • ales czepiales:P

    • 0 0

  • alex-badziewiaro

    z takim podejsciem to mozna odbudowac altanke na dzialce,
    a z wartosciwych budynkow zrobic plastikowy disneyland
    diabel siedzi w szczegole
    powysl nad sensem pieczolowitego odresaurowywania budynkow, obrazow, rzezb...jak sie nie ma pieniedzy na budowe
    to sie nie zaczyna inwestycji.
    takie przedmioty
    zabezpiecza sie przed dalszym zniszceniem i czeka na
    lepsza koniunkture
    w innym przypadku smierdzi teria spiskowa galluxa
    i chodzi tylko o grunt.

    • 0 0

  • ales - koneserko

    skoro tak za tak bardzo wartościowe uważasz spróchniałe belki to na pewno się nie dogadamy

    • 0 0

  • kobiety :) uczcie sie różnić pięknie :) jak ja z galluxem:)

    • 0 0

  • alex
    ja miałem okazję być w takim domu podcieniowym
    na spróchniałej belce snycerz wyrył (moge nie pamietać) bodajże 1700 któryś....
    od 1975 roku jeżdżąc po żuławach miełem okazję obejrzeć i inne takie domy
    ten jest w stanie ruiny
    ales ma rację
    jak się nie ma kasy nie wyrywa się hop siup tylko zabezpiecza
    prace konserwatorskie to nie budowa sławojki czy mc donaldsa tylko bardzo drogi i skomplikowany proces
    ja pozostanę przy swoim
    dom zawadza i jak zniknie wszyscy zainteresowani będą szczęśliwi

    • 0 0

  • alex

    idz do muzeum (jesli nie bylas)
    pogadaj z kustoszem
    zapytaj o zdanie
    jakiegos konserwatora
    lub archeologa
    moze ci wytlumaczy sens
    dbalosci o zachowanie
    oryginalnych detali
    tzw historycznych ruder

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane