• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Małe kłamstewka, którymi karmimy turystów

Ewa Palińska
8 czerwca 2024, godz. 18:00 
Opinie (258)
Mieszkanie nad morzem wiąże się z tym, że częściej niż osoby zamieszkujące mniej turystyczne regiony, gościmy u siebie rodzinę czy bliskich. Mieszkanie nad morzem wiąże się z tym, że częściej niż osoby zamieszkujące mniej turystyczne regiony, gościmy u siebie rodzinę czy bliskich.

Mieszkanie w tak atrakcyjnym turystycznie miejscu jak strefa nadmorska, wiąże się z tym, że prędzej czy później odwiedzi nas ktoś, komu będziemy chcieli pokazać okolicę. Turyści bywają ciekawscy, miewają konkretne oczekiwania, a to nie zawsze współgra z chęciami bądź możliwościami przewodników. Ci jednak bywają na tyle pomysłowi, że udaje im się i wilka nasycić, i owcę ocalić. W jaki sposób? Oto kilka przykładów.





  • Polsat Plus Arena Gdańsk
  • Ergo Arena
  • Polsat Plus Arena Gdynia

Trzy areny, w tym dwie "Polsat Plus". Grzech tego nie wykorzystać...



Czy zdarzyło ci się kiedyś celowo okłamać jakiegoś turystę?

Polsat Plus Arena Gdańsk, Polsat Plus Arena Gdynia, Ergo Arena - nawet mieszkańcy mają problem z tym, żeby się połapać, o którą chodzi w zapowiedziach imprez. Tę zbieżność można jednak sprytnie wykorzystać.

- Na długi weekend przyjechał do mnie z wizytą kolega z Niemiec - opowiada Sebastian. - Jechaliśmy samochodem z Sopotu do Oliwy, a ja starałem się mu opowiedzieć o tym, co widzimy za oknem. W pewnym momencie kolega powiedział, że jest wielkim fanem piłki nożnej i chciałby zobaczyć ten stadion, na którym odbywały się mecze na Euro 2012. Na myśl o podróży do Letnicy dostałem gęsiej skórki, dlatego zastosowałem mały fortel - zabrałem go pod Ergo Arenę i powiedziałem, że to tam. Trochę się zdziwił, że małe, że na zdjęciach wygląda inaczej, ale kiedy podeszła do nas grupka dziewczyn, żeby zapytać, czy wiem, gdzie jest wejście, bo przyjechały na koncert Podsiadły, to utwierdził się w przekonaniu, że jesteśmy we właściwym miejscu. Sumienie trochę mnie gryzło, bo gdybym dziewczynom powiedział, że pomyliły stadion, zamiast kierować je do wejścia, szybciej mogłyby ruszyć pod właściwy adres. Usprawiedliwiam się jednak tym, że działałem w dobrej wierze.

IMPREZY I WYDARZENIA Nadchodzące imprezy w Trójmieście - kalendarz imprez

Foo Fighters, Måneskin
lip 3
Foo Fighters, Måneskin
Kup bilet


"Prawie" nie zawsze robi wielką różnicę. Nasz czytelnik powiedział rodzinie, że cypel w Rewie jest Helem, a ci się ucieszyli, że odwiedzili upragnione miejsce. "Prawie" nie zawsze robi wielką różnicę. Nasz czytelnik powiedział rodzinie, że cypel w Rewie jest Helem, a ci się ucieszyli, że odwiedzili upragnione miejsce.

Cypel to cypel. Po co stać w korkach na Hel?



Kiedy czasu jest mało, korki ogromne, a turystom marzy się podróż na Hel, trzeba podejść do tematu nieco bardziej kreatywnie.

- Siostra z dziećmi wpadła na jeden dzień i zamarzyło im się jechać na Hel, bo oglądali niedawno jakiś serial, w którym akcja dzieje się właśnie tam - opowiada Marek. - Na moje oko, to większość czasu spędzilibyśmy w korkach, więc zabrałem ich na cypel do Rewy i powiedziałem, że to Hel. Jacy oni byli szczęśliwi! Chcieli też zobaczyć blok, w którym mieszkał jeden z bohaterów. Kiedy pokazali mi kadr z widokiem z okna tego mieszkania, natychmiast rozpoznałem o którą okolicę może chodzić, więc ich tam zabrałem. Niestety, poczuli się wyraźnie rozczarowani, bo z serialu wywnioskowali, że to penthouse w apartamentowcu, a w rzeczywistości zdjęcia kręcono w mieszkaniu jednego z wieżowców przy ul. LelewelaMapka lub FalistejMapka w Gdyni.
Nie zjeść ryby nad morzem, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Jeśli ktoś wybiera zagranicznego łososia czy tuńczyka, myśląc, że to ryba z połowu lokalnego, czasem lepiej nie mówić mu prawdy. Nie zjeść ryby nad morzem, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Jeśli ktoś wybiera zagranicznego łososia czy tuńczyka, myśląc, że to ryba z połowu lokalnego, czasem lepiej nie mówić mu prawdy.

Gdzie na rybkę? Zależy, kto pyta



Być nad morzem i nie zjeść rybki, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Jaką rybę zjeść i gdzie, to już znacznie poważniejsza sprawa. Marta, mieszkanka Brzeźna, nie wszystkich swoich gości prowadzi tam, gdzie karmią najlepiej. Dlaczego?

- Moja siostrzenica z rodziną - nowobogaccy pozerzy, przyjeżdżają po to, żeby się pokazać - opowiada Marta. - Ich nie zadowoli świeża rybka w małym barze w Brzeźnie, choćby była najlepsza na świecie. A że nie zamierzam kopać się z koniem i tłumaczyć, że najlepszą świeżą rybę to zjedzą pod domem, robię im rezerwację w jednej z najmodniejszych restauracji, podającej przepyszne tuńczyki.
Zdaniem Renaty, mieszkanki Nowego Portu, turyści czasem chcą czegoś, czego wcale nie lubią, ale jeszcze o tym nie wiedzą. I dla ich własnego dobra zdarza jej się czasem naginać rzeczywistość.

- Wynajmuję pokoje turystom od lat i potrafię wyczuć, czy ktoś szuka autentyczności, czy zadowolenia - opowiada Renata. - Jeśli przyjeżdża do mnie rodzina wychowana na fast foodach, to świeża ryba podawana w smażalni im nie zasmakuje. Oni mówiąc "świeża ryba" mają na myśli łososia albo paluszki rybne. Innych smaków nie znają. Dlatego takich gości wysyłam najczęściej do restauracji specjalizujących się w przygotowywaniu dań obiadowych dla turystów, zapewniając oczywiście, że zjedzą tam rybkę prosto od rybaka. A że szkockiego...


Kreatywne zwiedzanie - lepiej opowiedzieć cokolwiek, niż nie opowiedzieć nic?



Turyści nie zawsze oczekują prawdy. Czasem po prostu chcą posłuchać ciekawych historii, dlatego niektóre osoby, jeśli oprowadzają bliskich i nie znają odpowiedzi na pytanie, konfabulują. No ale żeby zrobić z Abrahama Piłsudskiego, jak to zrobił nasz czytelnik? Turyści nie zawsze oczekują prawdy. Czasem po prostu chcą posłuchać ciekawych historii, dlatego niektóre osoby, jeśli oprowadzają bliskich i nie znają odpowiedzi na pytanie, konfabulują. No ale żeby zrobić z Abrahama Piłsudskiego, jak to zrobił nasz czytelnik?
Jak zostało wspomniane, turyści najczęściej szukają wrażeń, a nie prawdy. Wygrywa ten, kto im tych wrażeń dostarczy.

- Gdy rodzina odwiedziła mnie za pierwszym razem, tydzień po przeprowadzce do Gdyni z Katowic, liczono na to, że im opowiem o swoim nowym mieście - opowiada Gerard. - Niestety, nie umiałem odpowiedzieć na żadne zadane pytanie, bo miasta jeszcze nie znałem. Zauważyłem, że moi bliscy poczuli się zawiedzeni. Następnym razem postanowiłem ściemniać na każde zadane pytanie, wymyślać historie do obiektów, które przykują ich uwagę. Szło mi świetnie, póki z Antoniego Abrahama nie zrobiłem Piłsudskiego, pokazując na pomnik stojący przy Placu KaszubskimMapka. Moja mama, jak się okazało, tak wnikliwie obejrzała "Miasto z morza i marzeń", że natychmiast się zorientowała, że przez cały czas serwowałem im łgarstwa.
Małe kłamstewka zdarzają się też zawodowym przewodnikom.

- Jeśli trafia się fajna grupa, to chce się im jakieś ciekawostki dorzucić w bonusie. A że najciekawsze są te zmyślone, to sami wiecie - śmieje się Sylwia, przewodnik turystyczny z wieloletnim stażem.
Jej słowa potwierdza jeden z gdańskich organistów, grywający przed laty koncerty pokazowe dla turystów.

- Czego ja się nie nasłuchałem - śmieje się. - Pamiętam, jak pewnego razu przewodnik opowiadał, że na naszych organach grywali najważniejsi muzycy, a nawet święci. Ktoś zapytał "Św. Cecylia też". Przewodnik bez chwili wahanie odpowiedział "ona na tych organach grała najgłośniej".


Mieszkańcom zdarzają się drobne złośliwości, np. udzielanie mylnych informacji podczas odpowiadania na pytanie o drogę. Mieszkańcom zdarzają się drobne złośliwości, np. udzielanie mylnych informacji podczas odpowiadania na pytanie o drogę.

Drobne złośliwości czy brak kultury?



Turystów oszukuje się nie tylko w dobre wierze (i nie chodzi tu wyłącznie o zawyżanie cen).

- Najlepsze beka jest z tych, co zatrzymują się autem i pytają o drogę do jakiegoś punktu, stojąc prawie pod nim - dzielił się swoją historią jeden z internautów w mediach społecznościowych. - Dzięki moim wskazówkom długo krążą po dzielnicach.
- Bawią mnie ci turyści, którzy pytają o drogę, chociaż sami wiedzą lepiej - dodaje Bartek, taksówkarz. - Pytają, jak gdzieś dojść, czy dojechać, odpowiadam, a oni mi na to "nieee, wydawało mi się, że to w przeciwnym kierunku". Kiedy ktoś taki się zapiera, to z reguły z nim nie walczę, tylko przyznaję mu rację, pozwalając stopniowo oddalać się od zamierzonego celu. Jak mawiają, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (258)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane