- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (410 opinii)
- 2 Piłeś? Nie włamuj się do auta (50 opinii)
- 3 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (250 opinii)
- 4 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (155 opinii)
- 5 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (20 opinii)
- 6 Śmietniki będą tam, gdzie chcieli mieszkańcy (57 opinii)
Małe kłamstewka, którymi karmimy turystów
Mieszkanie w tak atrakcyjnym turystycznie miejscu jak strefa nadmorska, wiąże się z tym, że prędzej czy później odwiedzi nas ktoś, komu będziemy chcieli pokazać okolicę. Turyści bywają ciekawscy, miewają konkretne oczekiwania, a to nie zawsze współgra z chęciami bądź możliwościami przewodników. Ci jednak bywają na tyle pomysłowi, że udaje im się i wilka nasycić, i owcę ocalić. W jaki sposób? Oto kilka przykładów.
- Trzy areny, w tym dwie "Polsat Plus". Grzech tego nie wykorzystać...
- Cypel to cypel. Po co stać w korkach na Hel?
- Gdzie na rybkę? Zależy, kto pyta
- Kreatywne zwiedzanie - lepiej opowiedzieć cokolwiek, niż nie opowiedzieć nic?
- Drobne złośliwości czy brak kultury?
Trzy areny, w tym dwie "Polsat Plus". Grzech tego nie wykorzystać...
- Na długi weekend przyjechał do mnie z wizytą kolega z Niemiec - opowiada Sebastian. - Jechaliśmy samochodem z Sopotu do Oliwy, a ja starałem się mu opowiedzieć o tym, co widzimy za oknem. W pewnym momencie kolega powiedział, że jest wielkim fanem piłki nożnej i chciałby zobaczyć ten stadion, na którym odbywały się mecze na Euro 2012. Na myśl o podróży do Letnicy dostałem gęsiej skórki, dlatego zastosowałem mały fortel - zabrałem go pod Ergo Arenę i powiedziałem, że to tam. Trochę się zdziwił, że małe, że na zdjęciach wygląda inaczej, ale kiedy podeszła do nas grupka dziewczyn, żeby zapytać, czy wiem, gdzie jest wejście, bo przyjechały na koncert Podsiadły, to utwierdził się w przekonaniu, że jesteśmy we właściwym miejscu. Sumienie trochę mnie gryzło, bo gdybym dziewczynom powiedział, że pomyliły stadion, zamiast kierować je do wejścia, szybciej mogłyby ruszyć pod właściwy adres. Usprawiedliwiam się jednak tym, że działałem w dobrej wierze.
Cypel to cypel. Po co stać w korkach na Hel?
Kiedy czasu jest mało, korki ogromne, a turystom marzy się podróż na Hel, trzeba podejść do tematu nieco bardziej kreatywnie.
- Siostra z dziećmi wpadła na jeden dzień i zamarzyło im się jechać na Hel, bo oglądali niedawno jakiś serial, w którym akcja dzieje się właśnie tam - opowiada Marek. - Na moje oko, to większość czasu spędzilibyśmy w korkach, więc zabrałem ich na cypel do Rewy i powiedziałem, że to Hel. Jacy oni byli szczęśliwi! Chcieli też zobaczyć blok, w którym mieszkał jeden z bohaterów. Kiedy pokazali mi kadr z widokiem z okna tego mieszkania, natychmiast rozpoznałem o którą okolicę może chodzić, więc ich tam zabrałem. Niestety, poczuli się wyraźnie rozczarowani, bo z serialu wywnioskowali, że to penthouse w apartamentowcu, a w rzeczywistości zdjęcia kręcono w mieszkaniu jednego z wieżowców przy ul. Lelewela
Gdzie na rybkę? Zależy, kto pyta
Być nad morzem i nie zjeść rybki, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Jaką rybę zjeść i gdzie, to już znacznie poważniejsza sprawa. Marta, mieszkanka Brzeźna, nie wszystkich swoich gości prowadzi tam, gdzie karmią najlepiej. Dlaczego?
- Moja siostrzenica z rodziną - nowobogaccy pozerzy, przyjeżdżają po to, żeby się pokazać - opowiada Marta. - Ich nie zadowoli świeża rybka w małym barze w Brzeźnie, choćby była najlepsza na świecie. A że nie zamierzam kopać się z koniem i tłumaczyć, że najlepszą świeżą rybę to zjedzą pod domem, robię im rezerwację w jednej z najmodniejszych restauracji, podającej przepyszne tuńczyki.
Zdaniem Renaty, mieszkanki Nowego Portu, turyści czasem chcą czegoś, czego wcale nie lubią, ale jeszcze o tym nie wiedzą. I dla ich własnego dobra zdarza jej się czasem naginać rzeczywistość.
- Wynajmuję pokoje turystom od lat i potrafię wyczuć, czy ktoś szuka autentyczności, czy zadowolenia - opowiada Renata. - Jeśli przyjeżdża do mnie rodzina wychowana na fast foodach, to świeża ryba podawana w smażalni im nie zasmakuje. Oni mówiąc "świeża ryba" mają na myśli łososia albo paluszki rybne. Innych smaków nie znają. Dlatego takich gości wysyłam najczęściej do restauracji specjalizujących się w przygotowywaniu dań obiadowych dla turystów, zapewniając oczywiście, że zjedzą tam rybkę prosto od rybaka. A że szkockiego...
Kreatywne zwiedzanie - lepiej opowiedzieć cokolwiek, niż nie opowiedzieć nic?
Jak zostało wspomniane, turyści najczęściej szukają wrażeń, a nie prawdy. Wygrywa ten, kto im tych wrażeń dostarczy.
- Gdy rodzina odwiedziła mnie za pierwszym razem, tydzień po przeprowadzce do Gdyni z Katowic, liczono na to, że im opowiem o swoim nowym mieście - opowiada Gerard. - Niestety, nie umiałem odpowiedzieć na żadne zadane pytanie, bo miasta jeszcze nie znałem. Zauważyłem, że moi bliscy poczuli się zawiedzeni. Następnym razem postanowiłem ściemniać na każde zadane pytanie, wymyślać historie do obiektów, które przykują ich uwagę. Szło mi świetnie, póki z Antoniego Abrahama nie zrobiłem Piłsudskiego, pokazując na pomnik stojący przy Placu Kaszubskim
Małe kłamstewka zdarzają się też zawodowym przewodnikom.
- Jeśli trafia się fajna grupa, to chce się im jakieś ciekawostki dorzucić w bonusie. A że najciekawsze są te zmyślone, to sami wiecie - śmieje się Sylwia, przewodnik turystyczny z wieloletnim stażem.
Jej słowa potwierdza jeden z gdańskich organistów, grywający przed laty koncerty pokazowe dla turystów.
- Czego ja się nie nasłuchałem - śmieje się. - Pamiętam, jak pewnego razu przewodnik opowiadał, że na naszych organach grywali najważniejsi muzycy, a nawet święci. Ktoś zapytał "Św. Cecylia też". Przewodnik bez chwili wahanie odpowiedział "ona na tych organach grała najgłośniej".
Drobne złośliwości czy brak kultury?
Turystów oszukuje się nie tylko w dobre wierze (i nie chodzi tu wyłącznie o zawyżanie cen).
- Najlepsze beka jest z tych, co zatrzymują się autem i pytają o drogę do jakiegoś punktu, stojąc prawie pod nim - dzielił się swoją historią jeden z internautów w mediach społecznościowych. - Dzięki moim wskazówkom długo krążą po dzielnicach.
- Bawią mnie ci turyści, którzy pytają o drogę, chociaż sami wiedzą lepiej - dodaje Bartek, taksówkarz. - Pytają, jak gdzieś dojść, czy dojechać, odpowiadam, a oni mi na to "nieee, wydawało mi się, że to w przeciwnym kierunku". Kiedy ktoś taki się zapiera, to z reguły z nim nie walczę, tylko przyznaję mu rację, pozwalając stopniowo oddalać się od zamierzonego celu. Jak mawiają, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach.
Miejsca
Opinie (258) ponad 20 zablokowanych
-
2024-06-09 14:08
Nie może
spać, bo trzyma kredens...
- 2 0
-
2024-06-09 14:31
Pani, a ten bursztyn to jest prawdzowy?
Najprawdziwszy zlociutka, najprawdziwszy, nasz z blekitnego Baltyku czerpany, 40 milionow lat wyczekiwany. A nie czasem z aptecznych buteleczek stopiony? A kto by tam, przy tych cenach pradem topil.
- 0 1
-
2024-06-09 15:34
Żadnych klamstw (5)
Opisane w artykule sytuację uważam za skandaliczne a autor powinien się naprawdę wstydzić. Jak ufać komuś kto kłamie w tak prostych sprawach ? Bardzo często miewam gości a robienie dla nich za przewodnika naprawdę sprawia mi przyjemność i staram się zawsze pokazać jak najwięcej i jak najciekawiej i nigdy nie zdażyło mi się kogokolwiek oszukiwać.
- 179 3
-
2024-06-09 17:27
Zgadzam się, (1)
Artykuł bezsensowny. Gość chce zobaczyć stadion, gospodarz mu pokazuje ergo arenę i się cieszy że zrobił go w wała. No boki zrywać. To po co go zapraszałeś? Faktycznie z Sopotu do letnicy to wyprawa na drugi koniec Polski...
- 42 0
-
2024-06-10 08:11
Uwierz : w godzinach szczytu na Grunwaldzkiej
To jest prawie koniec świata.
Natomiast te dziewczyny to jednak powinieneś naprostować.- 1 2
-
2024-06-09 20:48
...
Takie żarciki na poziomie taksiarza w starym mercedesie z koralikami na siedzeniu.
Takie "sukcesy" życiowe opisane w tekście można co najwyżej na postojach opowiadać.- 11 0
-
2024-06-10 09:45
Przecież to wymyślony artykuł do nabijania wejść na stronę (1)
Autorka zainspirowała się jakimś zasłyszanym żartem, przez 2 dni wymyślała pana Marka i Gerarda i zrobiła z tego zagadnienie na 250 opinii. To jest żenujące, jak Trójmiasto równa w dół do onetów i innych g.wno serwisów. Ale niewątpliwie jest to skuteczne i przynosi portalowi kasę.
- 5 1
-
2024-06-12 09:07
Poprawka. ChatGPT zrobił. Autorka najwyzej wysiliła się z promptem.
- 0 0
-
2024-06-09 15:51
Rodzina
Tylko straszny głuptak może.nabrsc się na opisane kłamstwa.
Poza tym, to żenada tak kogoś oszukać.- 4 0
-
2024-06-09 15:53
W czy na (1)
Można sobie za to pożartować z dylematów językowych odnośnie gdańskich dzielnic.
Taka sytuacja ponoć miała miejsce:
- czy ten tramwaj jedzie na Oliwę?
- nie, na prąd- 5 0
-
2024-06-09 17:45
Za PRL, niemłody obywatel z rejonów wiejskich ubrany w stary garnitur, teczkę skórzaną jakąś wyświechtaną trzymający
"Panie, ten tramwaj idzie na Wolę? - Nie, na prund." Ta Wola (dzielnica) to nie w Trójmieście, oczywiście.
- 0 0
-
2024-06-09 17:34
Niemieckim turystom trzeba pokazywać!
Prawdę historyczną!
O ich przodkach, o krzywdach wyrządzonych Polakom.
Westerplatte, pocztę polską, a dalej w Polskę, obozy zagłady, miejsca kaźni i okrucieństw trzeciej Rzeszy.
Edukować tych wszystkich, którzy nas odwiedzają oraz domagać się reparacji wojenny puki pamięć o ofiarach wojny nie zginęła.
Tych wszystkich, którzy zamieszkują te ziemię a pochodzenie ich jest z kresów wschodnich, którzy historię traktują wybiórczo przez pryzmat czasów przypadających na okres okupacji niemieckiej, czytanej przez większość potomków repatryjantów jako okres prosperity i właściwej przynależności historycznej - narodowościowej miasta.
Repatryjanci przybli do Polski z kresów wschodnich, których nie trudno rozpoznać po typowych dla tamtych stron końcówkach nazwisk "-wicz" czyli między innymi Adamo-wicz, Dulkie-wicz, mają słabe powiązanie z historią Polski, przywiązanie do wartości i przynależności narodowej, a także żyjąc pod wpływem ludności namiestniczej pozostałej na ziemiach polskich z czasów zaborów rosyjskich, ludziach o rosyjsko brzmiących nazwiskach zaończonych końcówkami "-ow", "-in", którzy sterowali polską do końca lat 80-tych, a później z tylnego siedzenia robili to nadal, a także ci którzy w czasie zaborów ziem zachodnich przez ludność niemiecką z wyraźnie słyszalnymi naleciałościami języka niemieckiego w języku gwary kaszubskiej, widać presję przypisywania szczególnego znaczenia obecności ludności niemieckiej w Gdańsku, podkreślając niejako przynależność miasta do niemiec. Sprzyja temu narracja polityki władz miasta, oraz tutejszej ludności której obojętne jest dążenie do poznania prawdy historycznej. Należy przy tym podkreślić iż lobby niemieckie w Gdańsku posiada bardzo silne wpływy wywierając wpływ na antyrządowe protesty i naciski na rządy w Polsce w latach 2015-2023, których polityka stała w opozycji do interesu niemiec.
Wnioskuję zatem o głoszenie prawdy o historii ziem polskich a nade wszystko o historii Gdańska, historii związanej z okupacją niemiecką.- 6 0
-
2024-06-09 18:13
Nagminnie robi to Wizzair. Teraz do każdego biletu dolicza 46 zł.
To tzw opłata systemowa za automatyczne wyszukiwanie. Wytłumaczenie jest wyssane z palce a reklamacje w 99% odrzucane. Jesli ktoś często lata dopłaca 10 euro lub 46 zł. Zniżka Wizz Discount Club praktycznie nie działa, najpierw odejmują 10 euro a potem doliczają 10 euro opłaty systemowej.
- 1 0
-
2024-06-09 19:29
Jakie dno
Moralne, umysłowe i tak po prostu ludzkie
- 1 0
-
2024-06-09 20:20
Taaa turyści
Mówicie o turystach jakbyście na Santorini mieszkali
- 0 0
-
2024-06-09 20:46
...
"najlepsza beka"...to najlepiej pokazuje poziom tych co się wypowiadali.
"żarty" na poziomie inceli z wykopu- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.