• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mały szwindel podstarzałego muzyka

Paweł Pizuński
10 maja 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Dworzec w Tczewie na początku XX wieku. Dworzec w Tczewie na początku XX wieku.

Po Powstaniu Styczniowym poczta w Królestwie Polskim nie działała i dlatego prośba, jaką stolarz z Gdańska miał do mężczyzny, poznanego na dworcu w Tczewie, nie była niczym niezwykłym.



Główna poczekalnia na dworcu kolejowym w Tczewie. To tu mogli się spotkać Murocki ze Steinhorstem. Główna poczekalnia na dworcu kolejowym w Tczewie. To tu mogli się spotkać Murocki ze Steinhorstem.
Po Powstaniu Styczniowym poczta w Królestwie Polskim  nie działała, więc przysługi, o jaką Murocki poprosił Steinhorsta, były na porządku dziennym. Po Powstaniu Styczniowym poczta w Królestwie Polskim  nie działała, więc przysługi, o jaką Murocki poprosił Steinhorsta, były na porządku dziennym.
Poznali się na dworcu kolejowym w Tczewie zimą 1864 r. Z początku mówili o pogodzie, później o cenach, a w końcu okazało się, że obaj zamierzają pojechać do Warszawy. To ich zbliżyło. Murocki, mistrz stolarski z Gdańska, poprosił, by Steinhorst, zamożny zarządca majątku ziemskiego, odwiedził go w domu.

Steinhorst zjawił się któregoś dnia, a później złożył jeszcze kilka wizyt, w trakcie których zaskarbił sobie zaufanie nie tylko młodego pana Murockiego, ale też jego starszych już wiekiem rodziców. Wszyscy oni pomyśleli, że stateczny zarządca majątku ziemskiego jest osobą na tyle godną zaufania, by powierzyć mu pewną drobną misję. Któregoś dnia Murocki junior poprosił, by Steinhorst przekazał jego bratu Antoniemu, który mieszkał w Warszawie, list z pozdrowieniami, stary, należący do niego paszport rosyjski i 15 talarów przydatnych w wypadku, gdyby zdecydował się na powrót do Gdańska.

Steinhorst zgodził się bez wahania i już po tygodniu wyruszył w drogę. Wrócił kilka tygodni później, uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Przywiozłem list od syna - oznajmił starszej pani Murockiej od progu.
- Zdrowy on jest? - zapytała.
- Jak najbardziej. Pani się nie martwi.
- Przyjedzie?
- Przyjedzie. Tylko pieniędzy więcej mu trzeba.
- Jak to? To te 15 talarów nie wystarczy?
- Mało to trochę. 50 talarów trzeba mu jeszcze - powiedział to z takim przekonaniem, że Murocka nabrała podejrzeń.
- Pokaż no pan ten list - nieomal wyrwała mu go z ręki.

* * *

Stary Murocki skłonny był wysłać synowi 50 talarów, ale gdy przeczytał dostarczony im przez Steinhorsta list, nabrał wątpliwości. Syn nawet słowem nie wspomniał, by Steinhorst przekazał mu 15 talarów, które zostały mu przecież już wysłane.

- Mówiłam! - powiedziała Murocka - Ten twój Steinhorst od razu wydawał mi się podejrzany...
- Nie gadaj. Sama też byłaś mu rada.
- Głupiś! Mnie od razu dziwny się zdawał... - odparła ze złością Murocka.

Od tej pory nikt z Murockich nie miał zamiaru powierzać czegokolwiek Steinhorstowi, a gdy z Warszawy przyszła informacja, że syn żadnych pieniędzy nie otrzymał, Muroccy bardzo się zdenerwowali. Oskarżyli zarządcę majątku ziemskiego, że przywłaszczył sobie 15 talarów, a ten tylko z początku zaprzeczał. Później zaczął coś kręcić, a w końcu oświadczył, że został okradziony.

- Wyobraźcie sobie państwo - rzekł ze skruchą w głosie - W Warszawie zaszedłem do pewnego lokalu rozrywkowego...
- No tak! Tego należało się spodziewać - rzekł stary Murocki z goryczą. - Przepiłeś pan nasze pieniądze.
- Nic z tych rzeczy, drogi panie - Steinhorst był dotknięty do żywego. - Posilić się tylko chciałem, a tam zabawa na całego - wypił nieco herbaty. - W lokalu byli powstańcy i Rosjanie i wszyscy wesoło się bawili.
- I pan też się bawiłeś - rzekł kwaśno starszy z Murockich. - Za cudze pieniądze...
- Ja tylko tańczyłem - twarz Steinhorsta przybrała nagle wyraz tragiczny. - Z takim jednym Rosjaninem. Ściskał mnie w tańcu tak mocno, żem niemal ducha wyzionął - westchnął ciężko. - Gdy wróciłem do siebie, byłem tak wykończony, że od razu udałem się na spoczynek - starł pot z czoła. - A kiedy następnego dnia rano się obudziłem, stwierdziłem, że zostałem okradziony...
- I my mamy w to wierzyć?! - oburzył się Murocki. - Kpisz pan sobie?!
- Niech mnie wszyscy święci bronią. Wszystko, co powiedziałem jest prawdą.
- Co jest prawdą? To, co pan mówisz teraz, czy to, co mówiłeś wcześniej? - zdenerwowała się starsza pani Murocka.
- To, co powiedziałem jest prawdą... - odrzekł Steinhorst i opuścił posiwiałą głowę.

* * *

Muroccy już nazajutrz oddali sprawę do sądu i w połowie 1865 r. odbyła się pierwsza rozprawa. Steinhorst, który okazał się nie "zamożnym zarządcą majątku ziemskiego", a 51-letnim muzykiem, "potrafiącym grać na wszystkich instrumentach", nie przeczył, że otrzymał od Murockich 15 talarów z misją dostarczenia ich młodemu Murockiemu w Warszawie, zaprzeczał jednak, by pieniądze te sobie przywłaszczył. Uparcie powtarzał, że cała suma została mu skradziona w restauracji w Warszawie, podczas trwającej tam zabawy, ale sędzia nie bardzo w to wierzył. W celu rozpoznania sprawy zarządził przerwę w rozprawie, po czym wyznaczył termin następnego posiedzenia.

Sąd zebrał się ponownie na początku września 1865 r. i tym razem w rozprawie uczestniczył też Antoni Murocki, którego ściągnięto specjalnie w tym celu z Warszawy. Zeznał on, że owszem, Steinhorst odwiedził go pewnego dnia i wręczył mu list od brata oraz od rodziców. Nic wtedy nie mówił o 15 talarach, wysłanych mu z Gdańska, słowem nie wspomniał też o nich i później, podczas swych kilku kolejnych wizyt. Dopiero tuż przed swym wyjazdem z Warszawy poskarżył się, że skradziono mu wszystkie pieniądze i poprosił o pożyczkę w wysokości 7 talarów. Zapewniał, że dług ten bardzo szybko ureguluje, bo w Bydgoszczy czeka na niego 4000 talarów w gotówce.

- I co? Pożyczyłeś pan? - zapytał sędzia.
- Ma się rozumieć. Rodzice ręczyli za niego...
- Oskarżony zwrócił pieniądze?
- Jak dotąd nie...
- W takim przypadku sprawa jest dla mnie jasna - odrzekł sędzia, zwracając się do Steinhorsta. - Wszystko, o czym oskarżony mówi, jest jednym wielkim szwindlem. Nic więcej - dodał, po czym ogłosił wyrok.

Muzyk, "potrafiący grać na wszystkich instrumentach", skazany został na 2 miesiące więzienia i na 50 talarów grzywny, która miała być zamieniona na dodatkowy miesiąc więzienia w przypadku, gdyby Steinhorst nie zapłacił grzywny.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (35) ponad 10 zablokowanych

  • Zamiast go OD RAZU zutylizować,to namnożyło się teraz takich'steinhorstów',oj

    namnożyło!Na nasze nieszczęście!

    • 4 0

  • (2)

    chciałem tylko powiedzieć, że słowo "szwindel" jest niemieckiego pochodzenia, a my Polacy mamy na to swoje okrślenia: oszustwo, machlojka (i macherzy), przekręt...

    • 5 1

    • a ty jak zwykle o rządzie

      • 1 0

    • "machlojka" to słowo przejęte, zdaje się, z jidysz.

      • 2 0

  • i się obudziłeś...

    • 0 1

  • brednie

    co za nudy - poziom matury

    • 1 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane