2007-01-16 09:14
Dobrze zebys splacil dlug panstwu za wyksztalcenie!!!!
2007-01-16 09:18
co ma sie zmienic jak nasi pracodawcy cały czas z nas wysysają co tylko mogą 10 godzin dziennie 6 dni w tygodniu za 1000zł to jakis absurd,z moich znajomych a jestem jeszcze dosc młody mam 29 lat to 90% pojechała życ gdzie indziej a nie wegetowac u nas, nasi :szefowie: myslą że to tak dużo te 1000zł ale to jest kasa o wiele za niska a na dodatek jak już ci zostanie cos po zapłaceniu wszystkich opłat miesiecznych to niech ktos jeszcze zachoruje he he to nawet na lekarstwa mu nie styknie no chyba że na Cerutin za 5 zł .
2007-01-16 09:19
Z ceną piwa na Wyspach pozwolę się nie zgodzić!
w "Tesco" - ceny są od 0,80 /czeskie butelkowe/ do 1,15 /Tyskie/.
Ale masz rację - pracując nawet za 5,50 - można sobie spokojnie żyć, bez wariactw i obaw że "ostatniego" braknie.
A w IV RP - niestety Bracia nam tego nie zapewniają.
2007-01-16 09:21
chory to jest system w tym kraju.
2007-01-16 09:21
taka wasza mentalność??
2007-01-16 09:33
nie bardzo rozumiem. w sumie w Gdańsku brakuje bardzo duzo ludzi do pracy np . ekspedientek. tyle że osoby często gęsto zarejestrowane jako bezrobotne i bezpłatnie korzystajace z lecznictwa, po prostu nie chca iśc do pracy. wola siedzieć w domu, kombinowac. dorabiac na czarno.
ja to wszystko kumam, że pensje sa marne, i jak ktoś tam napisał za 700 -800 minus 150 na dojazdy to nie chce mu sie wstawac z łożka.tyle że z czego wówczas żyje? i jak to sie ma do tych którzy zasuwają do roboty i płaca te wszystkie świadczenia zdrowotne?
wychodza na frajerów.a może urząd pracy powinien troche docisnąć śrube tym którzy moga ale nie chca pracować?
bo praca jest, może nie za krocie, ale jak ktos chce pracowac to znajdzie. a jak nie chcesz pracować to płać sam swoją składkę, bo inaczej uwieszasz sie na pracujacych , jak pasożyt.
2007-01-16 09:41
A jak skalkulować rozłąkę? Też taniej wychodzi?
Praca w UK za 5.50 to byloby podobne dno, jak tutaj. Wypada więc dodać, że oprócz zmywaka, itnieją "normalne" i ciekawsze zajęcia za duuużo więcej i o dziwo Polacy też je wykonują. Faktyczne bezrobocie w naszym kraju to tylko namiastka problemu. Jego sedno to znacznie gorszy w skutkach drenaż dobrze wykształconych specjalistów z najróżniejszych dziedzin. Są głąby, które myślą, że Nowak po zarobieniu kasy w UK wróci, by ją wydawać w Polsce. A ja myślę, że po kilku latach Nowak będzie miał głęboko w d.. jakikolwiek powrót, bo i do czego tu wracać? Wróci natomiast Kowalski, któremu obrzydnie zmywak. W efekcie Polska pozbędzie się tych, którzy są trybami gospodarki, a pozostanie jej skorupa, czyli tłum handlowców, marketingowców i parę wagonów speców od zarządzania.
2007-01-16 09:53
a pracowałaś kiedyś jako ekspedientka? może spróbuj zamiast się wypowiadać w ten sposób. ja nie pracowałem, ale mam nadzieję, że właśnie ta sytuacja nauczy szacunku pracodawców, że nikt nie będzie proponować 12 godzin dymania w sklepie łącznie z niedzielami za 600 PLN. zatrudnij się w sklepie i pogadamy.
2007-01-16 09:56
Widać, że jest problem - bo miejsca pracy są, ale:
1. Ludzie nie chca pracowac, bo za tyle samo mogą lenić się na bezorbociu i na zasiłkach
2. Ludzie oczekują, że jako bufetowa albo niewykwalifikowany pracownik liniowy będa zarabiać krocie
3. Ludzie nie negocjują stawek z pracodawcą, który przeciez iwdząc, że nie może znaleźc pracowników za marne pieniądze będzie w końcu musiał podnieśc stawki. Albo zmniejszy ilość zatrudnianych.
4. Pracodawca mógłby podnieśc stawki, gdyby "solidarne" państwo mu nie kazało tyle bulić za każdego pracownika - a z tych pieniędzy nie ma nic ani pracodawca ani pracownik, za to rząd ma z czego rozdawac kiełbasę wyborczą.
2007-01-16 09:57
Prawisz całkiem słusznie. To wszystko prawda - rzekomy bezrobotny, dorabiający na czarno żeruje na prawym podatniku, tylko weź pod uwagę kto na czarno zatrudnia? Ten sam, który później psioczy, że musi oddawać kaczkom 40% swoich dochodów. A wytłumacz mi jak to się dzieje, że bezrobotnemu oferuje się 600zł za niewolniczą harówę, a prezesik bierze sobie np. 60 RAZY! więcej. Rozumiem dysproporcję 2...3x, ale 60?!! Za czasów komuny piętnowano to jako tzw. kominy płacowe (pamięta ktoś takie pismo "Czas"?) I słusznie. Myślę, ze powinno być ograniczenie w zarobkach działające na prostej zasadzie: szef może zarabiać np. do 2 x tyle, co najtańszy pracownik. Zauważcie, nie piszę ile ma zarabiać najtańszy pracownik :)))
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
