2005-06-01 14:40
A w gdyni tylko wiecznie uśmiechnięty Szczurek.
Szczurowaci porwali się na budowę hali
Realizowana według koncepcji m. in. projektanta z Paryża Antoine Berniera, budowa gdyńskiej hali widowiskowo-sportowej przy ul. Sportowej, stanęła.
Nie wiadomo, kiedy zostanie wznowiona, ani w jakim terminie imponujący obiekt o fasadzie w kształcie żółwia, uda się ukończyć. Koszt dodatkowych robót to co najmniej pół miliona złotych. Niezbędne są przetargi na dodatkowe prace.
- Wymaga to zgody prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. - mówi Teresa Horiszna, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta Gdyni. - Złożyliśmy wniosek, w ubiegłym tygodniu uzupełniliśmy dokumentację. Nie ma jednak terminu, w którym prezes zobligowany byłby do wydania zgody na przetargi. Problem powstał, gdy wykonawca inwestycji spostrzegł, iż program komputerowy, wykorzystany przez projektanta hali, błędnie dokonał pomiarów stateczności obiektu. To wymusiło dodatkowe prace.
Władze Gdyni twierdzą, że gdyby hala była budowana według dotychczasowego projektu, mogłaby się zawalić, a w najlepszym wypadku popękałyby jej ściany. Spółka ATI Architektura Technika Inwestycje z Warszawy, która projektowała halę, do błędu się nie przyznaje.
- Nasz projekt zaakceptowany został zarówno przez inwestora, jak i wykonawcę. Był pozytywnie weryfikowany przez wielu fachowców z tytułami profesorskimi - mówi Tomasz Lechowski, reprezentant ATI. - Tymczasem, zamiast dostosować go do istniejących potrzeb, zdecydowano się na bezsensowną zmianę schematu stateczności obiektu. Władze Gdyni nie wiedzą jak się z tego wyplątać, polują na kozła ofiarnego.
Głównym wykonawcą inwestycji jest firma Mostostal Siedlce SA. - Potwierdzam, że doszło do konfliktu, a budowa jest przerwana, jednak innych informacji udzielać nie mogę - usłyszeliśmy od Piotra Tabiszewskiego, pracownika firmy, nadzorującego prace. - Odsyłam do dyrektora Leszka Ładziaka.
Z Ładziakiem kontakt był niemożliwy. - Wyjechał w delegację, proszę dzwonić jutro - poinformowała sekretarka w Mostostalu.
Przerwaną budowę z coraz większym zdumieniem oglądają mieszkańcy. - Pusto tu, robotników nie ma. Gdy ostatnio oglądałem plac, wyglądało to wszystko przygnębiająco - mówi Leszek Traczyński, mieszkaniec ul. Sportowej.
- Ta inwestycja od początku była pechowa. Roboty szły niemrawo, widać było, że wykonawca ma poważne problemy - dodaje Aleksander K., pracownik firmy usytuowanej w pobliżu hali. - Nie rozumiem, po co miasto w ogóle buduje ten obiekt. Bywam często na meczach koszykarskich w aktualnej, dużo mniejszej hali i jest tam zazwyczaj tylko garstka kibiców
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
