Miasto nie wyciągnie konsekwencji wobec firm, które spóźniły się z przekazaniem mieszkań dla powodzian, mimo że straci przez to prawie 1 mln zł.
-
Taka suma wystarczy?aby na kolejne dwa, trzy lokale - mówią gdańscy radni.
Postawa władz miasta jest dla nich zadziwiającym brakiem konsekwencji. Zdaniem
Macieja Lisickiego, członka komisji, która zajmowała się zakupem mieszkań dla powodzian, komisja miała od początku wątpliwości, czy lokale będą gotowe w terminie do 30 listopada. Warunkiem było posiadanie decyzji o samodzielności lokalu.
-
Byliśmy nawet zaskoczeni, że niektóre firmy zgodziły się na podpisanie umów zakładających wysokie kary - twierdzi radny
-
To jest kontrakt, który obowiązuje obie strony. Mogli nie zgadzać się na takie warunki.
Umowna kara to 10 tys. zł od mieszkania. Zdaniem Lisickiego ucierpiały na tym inne firmy, które uczciewie oświadczyły, że nie zdążą przygotować mieszkań w określonym czasie. Zrezygnowały ze współpracy, bo nie było ich stać na finansowe konsekwencje.
Dla Wiesława Kamińskiego (SKL) na całym świecie niewywiązanie się z umowy skutkuje karą finansową. Z drugiej strony, ciekawe, czy gdyby miasto nie dotrzymało obietnicy, też by mu się tak upiekło?
Władze najwyraźniej przyjęły inną taktykę. Zarząd tłumaczy, że nie chce psuć sobie kontaktów z kontrahentami. W piątek odbył się warunkowy odbiór techniczny 85 mieszkań przy ulicy Srebrnej oferowanych przez firme Dominium. Prezydent Paweł Adamowicz zapewniał, że wszystko zostało załatwione, tylko notariusz nie mógł się stawić, żeby dopełnić formalności. W kuluarach radni komentują, że tej firmie korona z głowy nie spadnie, bo jej właściciel jest partyjnym kolegą wiceprezydent Ewy Sienkiewicz.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
