• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mieszkańcy Trójmiasta w krzywym zwierciadle

Piotr Krupa
29 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Wiadomo, jakie stereotypy krążą na temat poznaniaków, warszawiaków czy krakusów. A jak w Polsce postrzegani są mieszkańcy Trójmiasta? Internet raczej milczy na ten temat, ale parę naszych cech wspólnych można chyba wskazać.



Każdy wie, że poznaniacy zawsze mają przy sobie miedziaki, żeby rozliczyć się z każdym co do ostatniego grosza, a kieszenie mają powypychane pyrami. Ślązacy są cali umorusani od węgla, górale narzekają, że cały czas mają za mało "dutków" i kombinują, na co można jeszcze naciągnąć "ceprów", a mieszkańcy Krakowa to sami artyści żyjący sztuką, którzy chodzą w maskach przeciwgazowych i z maczetami schowanymi pod kurtkami.

Powszechnie wiadomo, że wszyscy poznaniacy są skąpi, krakowiacy piszą wiersze, a Ślązacy pracują w kopalniach. Powszechnie wiadomo, że wszyscy poznaniacy są skąpi, krakowiacy piszą wiersze, a Ślązacy pracują w kopalniach.

No i oczywiście warszawiacy... W tym przypadku nie trzeba nawet nic pisać, bo każdy i tak wie, że "nie ma cwaniaka na warszawiaka", którego zresztą poznać po sposobie parkowania lub tempie chodzenia. Dla nich nawet weekend lub urlop upływa pod hasłem "czas to pieniądz", więc wszędzie trzeba się spieszyć.

A jak jest w przypadku mieszkańców Trójmiasta? Czy istnieją jakieś prześmiewcze stereotypy na nasz temat? Choć w Internecie nic sztampowego nie można znaleźć, to postanowiłem wyszukać kilka subiektywnych przywar i zwyczajów charakterystycznych dla mieszkańców Trójmiasta.

Turyści jak pszczoły: potrzebni i uciążliwi

Są obecni w Trójmieście niemal przez cały rok, ale punkt kulminacyjny ich odwiedzin następuje - z wiadomych przyczyn - właśnie w okresie wiosenno-letnim. Są dla mieszkańców Trójmiasta trochę jak pszczoły. Niby są potrzebne i pełnią ważną funkcję w ekosystemie, ale jak tylko wpadnie nam jedna do mieszkania, to przez chwilę jesteśmy w stanie ją tolerować, ale po kwadransie zaczyna nas drażnić i chcemy ją zdzielić klapkiem lub ubiegłorocznym katalogiem Ikea, który właśnie w tym celu był tak skrzętnie przechowywany.

Turyści? Dobrze, że są, ale bywają uciążliwi. Turyści? Dobrze, że są, ale bywają uciążliwi.

Wyobraźmy sobie długi letni weekend. Słońce przyjemnie praży, niebo jest wyjątkowo błękitne, a Bałtyk jednocześnie ciepły i wolny od sinic (wiem, że wyglądając dzisiaj przez okno trudno to sobie wyobrazić). Zapowiada się naprawdę upalny i w dodatku wolny dzień. Właśnie dla takich dni większość z nas mieszka w Trójmieście. Dlatego spakowani mkniemy na jedną z plaż, aby w ostatniej chwili przypomnieć sobie, że tam czekają już na nas wszędobylscy turyści. A to oznacza: korki, brak miejsc parkingowych, pełne ogródki piwne, kolejki po gofry, zatłoczone bulwary, plaże i deptaki. Istne pandemonium do kwadratu, czyli nasza letnia zmora. Z rozrzewnieniem zaczynamy czekać już na jesień, która przyniesie spokój, ciszę i jedynie turystów ze Skandynawii, którzy z panującą non stop ciemnością są akurat dobrze oswojeni. A tymczasem pakujemy mandżur i uciekamy przed turystami na "półwysep" lub Kaszuby, aby tam wejść w inną rolę - z gospodarzy stać się właśnie tymi drażniącymi turystami. No, ale wtedy ta rola już nam nie przeszkadza, bo wiadomo, że turyści zawsze mogą więcej.

Na pojezierzu kaszubskim i na Helu jesteśmy u siebie

Kaszuby to nasze lenne księstwo. Warszawiacy czy poznaniacy niech tu się nie pojawiają i jeżdżą sobie na Mazury. Kaszuby to nasze lenne księstwo. Warszawiacy czy poznaniacy niech tu się nie pojawiają i jeżdżą sobie na Mazury.
Jak oni śmią te nasze Kaszuby i "helskie" miejscowości najeżdżać? Niech sobie jadą na Mazury lub do Kołobrzegu czy tam Koszalina. Ile razy słyszeliście takie lub podobnie zdanie? Dla nas Kaszuby i Półwysep Helski to nasz teren. Niby są to miasta i miasteczka położone dobre kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta, ale traktujemy je jak niemiecki turysta Wrocław - to my je stworzyliśmy i tak dobrze turystycznie funkcjonują tylko dzięki nam.

Jarmark? Nie chodzę i nie lubię

Jarmark? To dobre dla turystów. Prawdziwy mieszkaniec Trójmiasta NIGDY się tu nie pojawia! Jarmark? To dobre dla turystów. Prawdziwy mieszkaniec Trójmiasta NIGDY się tu nie pojawia!
Znacie chociaż dziesięciu mieszkańców Trójmiasta, którzy przyznają się do tego, że lubią chodzić na Jarmark Dominikański? Większość znanych mi osób kategorycznie zaprzecza, by bywała na Jarmarku. Nie chodzą od lat, bo po co? Ich znajomi i rodzina też nie chodzą, bo co roku jest to samo i w dodatku te dzikie tłumy turystów (wiadomo - oni są odpowiedzialni za każde letnie zło Trójmiasta). Nikt nie odwiedza jarmarcznych straganów, ale każdy w jakiś dziwny sposób wie, co pojawiło się nowego lub co w tym roku było najpopularniejsze. A do tego organizatorzy co roku chwalą się kolejnym rekordem popularności. Przypadek? Nie sądzę.

Trójmiejska obwodnica

Obwodnica - wiemy o niej wszystko. Za wypadki odpowiadają WYŁĄCZNIE przyjezdni. Obwodnica - wiemy o niej wszystko. Za wypadki odpowiadają WYŁĄCZNIE przyjezdni.
O tej trasie szybkiego ruchu można napisać książkę lub nakręcić niejeden serial. Dla mieszkańców Trójmiasta jest to po prostu tor wyścigowy, na którym zawadzają i torują ruch przyjezdni z innych części Polski. My tu robimy tzw. "czasówki" na trasie Gdańsk - Gdynia lub odwrotnie, leczymy kompleksy lub udowadniamy sobie nawzajem, kto jest lepszym kierowcą. Jeżeli ktoś spowodował stłuczkę, to musi to być turysta lub mieszkaniec sąsiednich miejscowości - każdy wie, że oni jeżdżą najgorzej i w dodatku najwolniej. My może i jeździmy szybko, ale zawsze bezpiecznie. Jeżeli ktoś jest tutaj winny, to na pewno nie my, ale nie będziemy przecież wskazywać palcem.

Kompleks warszawiaka

Warszawiacy w drodze do Trójmiasta - wizja artystyczna twórców teledysku do piosenki Montelansino. Warszawiacy w drodze do Trójmiasta - wizja artystyczna twórców teledysku do piosenki Montelansino.
Niby jesteśmy dumni ze swojego regionu jak Brytyjczycy z Brexitu, ale w obliczu konfrontacji z typowym "warszawiakiem" od razu na wierzch wychodzą nasze głęboko schowane kompleksy, które odreagowujemy na mieszkańcach Kartuz, Wejherowa, Rumi lub Redy. My to jesteśmy crème de la crème tego miejsca, a jeśli jest jakaś kulturalna, motoryzacyjna lub wizerunkowa wtopa to wiadomo, kto jest za to winien, prawda? To sąsiedzi z ościennych miejscowości odpowiadają za wszelkie zło - no i rzecz jasna turyści.

"Za wstęp na molo nigdy nie płacę"

Prawdziwy mieszkaniec Trójmiasta NIGDY nie kupuje biletu na molo, dlatego odwiedza to w Orłowie i w Brzeźnie. Prawdziwy mieszkaniec Trójmiasta NIGDY nie kupuje biletu na molo, dlatego odwiedza to w Orłowie i w Brzeźnie.
"Prawdziwi" mieszkańcy Trójmiasta nie płacą za molo w sezonie. Wiadomo kto za nie płaci - nie będę się już powtarzał. My wybieramy na spacer alternatywne i - co najważniejsze - darmowe opcje w Gdyni lub Gdańsku. Po sopockim molo przechadzamy się z wypiętą piersią jedynie jesienią, zimą i wczesną wiosną, póki jeszcze jest darmowe. Jak ktoś zobaczy nas na sopockim molo latem to jest to towarzyska gafa porównywalna z płaceniem za toaletę w galerii handlowej. Tego się po prostu nie robi i skoro jesteśmy stąd, to powinniśmy doskonale to wiedzieć.

Jedziemy do "Gdańska"

To jest chyba swoisty test na "prawdziwego" mieszkańca Trójmiasta. Nieważne czy mieszkasz w Gdyni lub Sopocie. Jeżeli ktoś mówi ci, że jedzie do "Gdańska" to powinieneś wiedzieć, że wybiera się nie gdzie indziej, ale właśnie do "Gdańska Głównego", czy jak kto woli - do centrum lub śródmieścia. Jeżeli tego nie wiesz, to przykro mi, ale powyższa lista przywar i zwyczajów nie dotyczy ciebie.

Jedziemy do Gdańska? Przecież jesteśmy w Gdańsku

Opinie (318) 4 zablokowane

  • (2)

    "Jadę do Gdańska" - nic dziwnego, że mówi to Gdynianin czy Sopocianin, ale tak mówią i mieszkańcy Wrzeszcza i Oliwy i Siedlec itd, itd......

    • 6 4

    • A jak ma powiedziec? Jade do Gdansk Glownego? Wiadomo ze trzeba rozroznic obie dzielnice. Nie znasz sie sie to sie nie wypowiadaj

      • 3 1

    • Co mieszkasz tu od miesiąca więc jeszcze nie łapiesz haha

      • 3 0

  • (2)

    Kiedyś byłem dumny ze tu się urodziłem i mieszkam ale złodziejskie rządy w mieście pozbawiły mnie zludzen

    • 8 6

    • (1)

      Myślę, że w Suwałkach by się Tobie podobało.

      • 3 0

      • W Suwalkach? Na Syberii - tam już PiS swoich łap nie wsadza

        • 2 2

  • Ludzie z 3miasta są wolni (4)

    Strasznie wolno jeździcie ! Masakra po prostu :))))

    • 1 13

    • Jestes z bartoszyc

      Masz fieste albo honde?

      • 6 0

    • A ty jestes z koziej wolki i jak ci kopa zasadzi sasiad w du.psko tollecisz z ponadzwiekowa predkoscia stad uwazasz ze jestesmi powolni. I gląbie pisze sie "powolni" a nie "wolni"

      • 5 0

    • a ty pewnie jesteś mistrzem kierownicyz Mrągowa ? (1)

      nie wiesz do czego służą kierunkowskazy, a na parkingu potrzebujesz oczywiście dwa miejsca...

      • 4 1

      • Z Mragowa,; Sniegowa, Juchowa, zewszad jestem. Uzywam dwoch miejsc parkingowych bo z przyczepka jezdze. Moje auto nie ma kierunkowskazow. Ale to i tak lepiej niz twoje autonogi z ostrogami na pietach hahahahaha

        • 1 2

  • Bardzo prawdziwe dla kogoś przyjezdnego. (1)

    Dla kogoś kto urodził się w Gdańsku a jego rodzina mieszka tu od pokoleń to po prostu wizytówka lumpenproletariatu. Musi urodzić się 3 pokolenia i tyle umrzeć aby nie było zaścianka lumpenproletariackiego tdików zabijających szczególnie pasażerów dymem i różnej maści żelusiów karin jesic nicol itp przykładów zidiocenia z biedy.

    • 9 2

    • Zapomniales o agelikach, alankach i brajankach

      • 4 0

  • Jade do Gdanska, to tekst faktycznie kultowy. Mieszkam w Gdansku ale gdy mowie jade do Gdanska to wiadomo, ze chodzi o centrum:)

    • 11 0

  • To tworzy tożsamość regionalną.

    Dobre! :-)

    • 3 0

  • autor tekstu chyba nie jest z Trójmiasta (1)

    ja jestem, za wstęp na molo płacę i nie płaczę

    • 2 3

    • Autor jest z kwidzyna. O trojmiescie wie... Nic

      • 0 0

  • Wy zajadacie drożdżówki ... (1)

    ... z makiem, serem, dżemem etc. - u nas to zaś bułka słodka ;)

    • 2 0

    • A z Kwidzyna, w ktorym mieszka autor felietonu na drozdzowki mowi sie " szneki". W kwidzynie idac do sklepu ekspedientka zacheca: "polecam swieze szneki z morela, sliwka lub dzemem". Powaznie tak sie tam mowi szneki. Nie klamie

      • 0 0

  • artykuł napisany przez kogoś, kto jest baaardzo niedojrzały lub napływowy (1)

    Wielu z NAS po prostu nie lubi tłumów, omija hipermarkety w weekendy, a miejsca ważne dla turystów - w sezonie. Urodziłam się w Gdańsku blisko pół wieku temu w rodzinie, która (z obu stron) zasiedliła to miasto zaraz po IIWŚ. Przez 25 lat mieszkałam kilometr od plaży (mój mąż - pół kilometra), a bywało, że morze widywałam przez kilka lat z rzędu wyłącznie z balkonu na X piętrze... Mieszkaliśmy przez 6 lat na Jasieniu, a na zakupy jeździliśmy do ETC na Zaspę - wtedy nie było innych hipermarketów poza Auchan, do którego ściągały tłumy z połowy Gdańska. Nigdy nie traktowałam Kaszub jako terenu "podległego" Gdańskowi. Rodzice mają domek nad jednym z jezior od 1973 r., kiedy to każdy, kto nie mówił po kaszubsku był dla miejscowych obcym: niezależnie, czy dojeżdżał z 3City, czy z Krakowa. Jeśli goszczę znajomych w sezonie, to wspólnie z nimi płacę za wstęp na molo, ale chyba jest zrozumiałe, że to dla mnie żadna atrakcja???? Byłam na nim setki razy o każdej porze roku. Zwiedziłam w zasadzie wszystko, co się dało w promieniu 50 km od Gdańska. Mieszkam tu, bo "wrosłam" w to miejsce, a nie dla zimnych, jednostajnych plaż. Jeśli chodzi o morskie klimaty, to bardziej przekonują mnie te z rejonu M. Śródziemnego, czy chociażby - Czarnego. Zupełnie nie rozumiem tekstu o płatności w WC? Sama mam żelazny pęcherz, ale ileż to razy płaciłam za dzieci? Pilnowałam torebek koleżanek, starej matki, teściowej itp.? Wstyd byłby, gdyby ktoś nie wytrzymał... "Do Gdańska" - to faktycznie tekst znany mi od dziesięcioleci. Wyśmiewano gdańską "starówkę" i "centrum", więc trzeba było jakoś nazwać okolice od Dworca PKP po Okopową. Na terenie Trójmiasta nikt nie przedstawia się przecież "jestem z Gdańska", tylko z: Żabianki, Przymorza, Zaspy, Wrzeszcza, Stogów itd. Jeśli autor przez kilkadziesiąt lat spędzałby niemal cały czas w Gdańsku, to zrozumiałby, dlaczego ktoś wychowany w Sobieszewie/Łostowicach/Barniewicach itd. nie powie, że jest "z Gdańska", ale za to "słoik" (bez meldunku) z Kowal, Straszyna, Borkowa itd. nie przyzna się bez bicia, że mieszka poza granicami administracyjnymi miasta.

    • 3 2

    • Kobieto jestes swietna! A autor artykulu pochodzi z Kwidzuna i nienpowinien wypowiadac sie na temat Trojmiasta biorac pod uwage chocby jego wiek: zaledwie 30 lat

      • 0 0

  • Piękne krzywe zwierciadło

    A pozostałym komentującym życzę więcej dystansu i poczucia humoru.
    Naprawdę nie należy wszystkiego brać dosłownie.

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane