Wielką chochlą i drewnianym widelcem zostali wczoraj pasowani na
kucharzy i kelnerów absolwenci pomorskich szkół gastronomicznych. Świeżo upieczeni adepci gastronomii spotkali się w Ratuszu Głównomiejskim w Gdańsku.
- To od was zależy pierwszy kontakt z klientami i to, czy turyści zechcą do nas przyjeżdżać - stwierdziła
Ewa Sienkiewicz, wiceprezydent Gdańska.
- Pokazujecie, że z gastronomią w Gdańsku wcale nie jest źle - powiedział
Piotr Dzik, prezes gdańskiego oddziału Polskiej Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy.
- Zrobicie jeszcze wiele dobrego dla naszego miasta. Ukończyliście najlepsze szkoły i sprawiacie, że Pomorskie może być pierwsze na liście w turystyce i hotelarstwie.Wielu młodych kucharzy i kelnerów chce dalej podnosić swoje kwalifikacje.
- Egzamin nie był taki trudny - przyznała
Diana Klisowska z Technikum Hotelarsko-Gastronomicznego we Władysławowie.
- Wystarczyło solidnie się uczyć, żeby go zdać. Dla kogoś, kto zna się na kuchni także przyrządzenie potraw nie było trudne. Teraz chcę uczyć się dalej, a jeśli się nie uda - liczę na szybkie zdobycie pracy.- Myślę, że zawód gastronomika ma coraz bardziej wyszukaną formę - powiedział "Głosowi"
Gerard Robakowski, nestor gdańskiej gastronomii.
- A do tego jest potrzebna wiedza, którą uczniowie zdobywają w szkołach. Dobre tradycje restauratorskie nie zanikają. Przyczynia się do tego inicjatywa właścicieli lokali gastronomicznych, którzy dbają o różnorodność oferty i wciąż wprowadzają na nasz rynek kuchnie innych narodowości.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
