• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młodzi ludzie w sieci. Opowieść nastolatka

Ksawery Tyzo
26 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne. Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne.

Mają wszystko na wyciągnięcie ręki, o nic nie muszą się starać, mają we wszystkim znacznie łatwiej niż ich poprzednicy. Kto? Dzisiejsi nastolatkowie. Przynajmniej tak mówią o nich dzisiejsi 30-, 40-latkowie. - Jako szesnastolatek i świeżo upieczony licealista postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie mamy tak sielankowe życie? I czy względny dobrobyt ma wpływ na szczęście? - zastanawia się Ksawery Tyzo, uczeń III LO w Gdańsku.



Stały dostęp do internetu i komunikatorów to dla młodych ludzi:

My, dzisiejsi nastolatkowie, udajemy, że jest nam dobrze i siedzimy cicho. Staramy się nie mówić o swoich problemach, wypieramy je. Spędziłem długie godziny na rozmowach z moimi przyjaciółmi, właśnie o tym, o czym zazwyczaj się nie mówi.

Kilkoro z nich zgodziło się, żebym opisał ich historie.

Chcąc zobrazować prawdę o dorastaniu w XXI wieku, powinniśmy zacząć od portali społecznościowych, na których - jak z przekąsem stwierdza Dominika Majewska z V LO w Gdańsku:

- Deklarujemy, że mamy wielu znajomych. Ale w prawdziwym życiu, gdy potrzeba się komuś zwierzyć, to mało kto ma choć jedną osobę, która jej wysłucha.
Jej zdaniem młodzi ludzie wolą dziś pisać ze sobą przez komunikatory, niż spotykać się w cztery oczy.

Bo pisać jest łatwiej, wygodniej. Gdy nie widzimy przed sobą drugiej osoby, ale siedzimy przed ekranem komputera, możemy sobie pozwolić na więcej. I dlatego normą wśród moich znajomych są związki zawierane przez internet. Nawet jeśli "para" nigdy nie była na randce, a na żywo zamieniła ze sobą dosłownie kilka słów, to w portalach społecznościowych w najlepsze wyznaje sobie miłość. I wierzy, że jest ona prawdziwa.
- Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika. - Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika.
Z moich obserwacji wynika, że większość nastolatków ma dziś dwie twarze - jedną, stworzoną na potrzeby portali społecznościowych, oraz drugą - tę bliższą prawdy.

Na portale wstawiamy zdjęcia, w których wyglądamy na szczuplejszych czy ładniejszych niż w rzeczywistości - w powszechnym użyciu są specjalne filtry do zdjęć, które maskują nasze niedoskonałości czy modyfikują kształty twarzy.

To jasne, bo w internecie nie ma miejsca na mówienie o niepowodzeniach, monotonii czy smutku - tam każdy ma wiele przygód, pokazuje się jako towarzyski (nawet, jeśli ze znajomymi spotyka się raz na miesiąc) i bogaty (nawet, jeśli w wolnym czasie musi sprzedawać przechodniom tulipany, bo rodzice nie dają mu pieniędzy na jedzenie).

Bardzo trafnie skomentowała to Karolina Magnuszewska z XX LO w Gdańsku:

- Przez internet poznałam już wiele osób. Zwykle byli to chłopcy, którzy mimo tego, że w rzeczywistości nigdy mnie nie widzieli, to postanowili do mnie napisać na Facebooku. Z wieloma z nich później zapoznałam się także poza ekranem komputera. W ten sposób, niestety, dojrzałam, jakie niebezpieczeństwo kryje się za internetem. W przeważającej większości bowiem byli to ludzie, którzy podczas internetowych rozmów ze mną byli szalenie pewni siebie i błyskotliwi, a na samą myśl o poznaniu się na żywo, panikowali. Gdy już się spotykaliśmy, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - i z wyglądu (przerobione zdjęcia), i pod względem zainteresowań czy umiejętności, które deklarował na swoim profilu na Facebooku.
Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami? Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami?
Skalę kolejnego problemu, który dotyka polskich nastolatków, uświadomił mi mój przyjaciel. Od najmłodszych lat pasjonowała go piłka nożna, dużo grał i trenował, choć nigdy nie należał do najlepszych na boisku. Ale to nie zahamowało jego pasji. Dalej ćwiczył i grał, bo to kochał.

- Dziś wciąż odwiedzam pobliski orlik, ale już bardziej z przyzwyczajenia niż dla przyjemności. I z nadzieją, że kogoś wreszcie tam spotkam. Ale zazwyczaj jest pusty, nawet w środku wakacji. Wszyscy wyjechali? Nie, moi rówieśnicy siedzą w domach. Zawsze on line, ale nigdy na miejscu. Gdy pytam, czy chcieliby zagrać w piłkę, przeważnie dowiaduję się, że nie mają czasu, bo... grają w gry komputerowe - rozkłada ręce.
By nie być gołosłownym wybraliśmy się z K. do jednego z kolegów, który na co dzień wybiera życie przed komputerem, zamiast poza domem, z innymi ludźmi. Ze względu na charakter wyznań, poprosił o nieupublicznianie jego imienia i nazwiska.

- Od siedmiu lat, dzień w dzień, spędzałem od pięciu do sześciu godzin grając w gry komputerowe. W wakacje miałem więcej czasu, więc ta liczba sięgała nawet 11. Gdy o tym myślę, przepełnia mnie żal, że nikt mnie nie powstrzymał. Straciłem sporą część dzieciństwa.

Pamiętam narzekania moich dziadków, że poświęcam im tak mało czasu. Teraz się tego wstydzę, ale wcześniej nigdy się tym nie przejmowałem. Gry były dla mnie najważniejsze. Byłem zaślepiony, a  przejrzałem na oczy dopiero, gdy groziło mi, że nie zdam do następnej klasy. Wtedy, dzięki wsparciu mojego brata, zacząłem życie na nowo. Teraz dałbym wszystko, by odzyskać stracony wcześniej czas.

Jednocześnie przeraża mnie to, że takich jak ja jest wielu. W mojej klasie jest sześciu chłopaków w podobnej sytuacji, tyle że oni jeszcze nie zrozumieli tego, jak wielki błąd popełniają. Mam nadzieję, że się ockną i  przestaną marnować życie.

Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat. Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat.
Gdy kończył swoją opowieść, do pokoju weszła jego starsza o dwa lata, 18-letnia siostra. Wiedziała, o czym rozmawiamy, więc dorzuciła coś od siebie.

- Wczoraj byłam na spacerze z psem na Morenie. Pełno placów zabaw, ale wszystkie puste. Nikogo. Rodzice mówią, że kiedyś były pełne, ale mi trudno w to uwierzyć. Dziś rodzice wolą posadzić dziecko przed telewizorem i włączyć mu bajkę, niż wyjść z nim na karuzelę czy huśtawkę. Skoro dziś telewizja zastępuje mamę i tatę, to nie ma co się dziwić, że później internet zastępuje przyjaciół, a gry komputerowe - sport.
O tych rozmowach opowiedziałem (no, może nie opowiedziałem, tylko opisałem na Facebooku...) koledze ze szkoły, Grzegorzowi Nazarowi. On z kolei zrewanżował mi się historią, którą usłyszał od trenerki, prowadzącej młodzieżową sekcję łucznictwa.

Najmłodsza grupa, jaką się opiekuje - dziesięciolatków - stwarzała najwięcej problemów, bo składała się z dzieci zazwyczaj siłą odciągniętych sprzed komputera bądź telewizora.

- Podczas pierwszych treningów prawie nikt się nikogo nie odzywał. Na twarzach dzieci widoczne było zniesmaczenie, że muszą cokolwiek robić, że ktoś od nich czegoś oczekuje. Po kilku zajęciach coś się zmieniło. Zawodnicy zaczęli się ze sobą witać i się poznawać. Po jakimś czasie przychodzili na zajęcia nie dlatego, że rodzice im kazali, ale żeby ze sobą porozmawiać.
Te kilka opowieści różni się od siebie, ale łączy je wpływ, jaki na życie młodych ludzi mają powszechne dziś w użyciu technologie komunikacyjne. Wszyscy mają do nich dostęp, bo są coraz tańsze, a my - w porównaniu do pokolenia naszych rodziców czy dziadków - żyjemy w większym dobrobycie. Ale ten dobrobyt i ta nowoczesność wcale nie przekładają się na większą satysfakcję z życia.

Ten sam postęp technologiczny, który przedstawiany jest jako coś, co zapewni świetlaną przyszłość nowemu pokoleniu, odczłowiecza ludzi i spłyca im życie. Wtłoczono nam do głów, że trzeba mieć nowy telefon, szybszy komputer, być bardziej on-line. A to wszystko nie jest w stanie zastąpić prawdziwej przyjaźni i zwykłej rozmowy.

Czy na nowo nauczymy się ze sobą rozmawiać? Patrząc na grupę dziesięciolatków z sekcji łucznictwa, wierzę, że tak. Wierzę, że kiedyś powróci normalność, a młodzież będzie szczęśliwa naprawdę, a nie tylko "pod publiczkę", na portalach społecznościowych. Jednak kiedy to się stanie i w jaki sposób, nie jestem w stanie przewidzieć.

O autorze

autor

Ksawery Tyzo

16-letni uczeń III LO w Gdańsku, publikował już w portalach Racjonalista.pl, Techmaniak.pl oraz Noizz.pl, gdzie zamieścił serię wywiadów z popularnymi wśród młodzieży osobowościami internetowymi

Opinie (323) 9 zablokowanych

  • Zero perspektyw i zainteresowań

    Przeraża mnie dzisiejsza młodzież w większości bez zainteresowań i perspektyw. Jeżeli już rozmawiają między sobą to same wiązanki. Do tego mają jakieś takie powolne ruchy przy wykonywaniu codziennych czynności jakby od niechcenia. Widać to np.w sklepie gdy jakimś cudem rodzic wysłał na zakupy. Wiele wypowiedzi tutaj jest trafnych. Nie mają dzieciństwa , ale bardzo dużo zależy od rodziców. Nasze pokolenie było szczęśliwsze. Wakacje od rana do wieczora na podwórku. Do domu tylko na obiad albo po kanapkę i dalej w drogę.

    • 12 0

  • Pokolenie 'head down'...

    Widzę w szczególności młode dziewczyny na spotkaniu 'przy kawce' z głowa pochyloną ku telefonowi i coś tam wypisują ciągle...

    • 15 1

  • nie o tako Polske wylczyliśmy

    urodzony w 75 roku w lecie jakoś nigdy w domu nie bywałem za młodu las jezioro w zimie lodowiska gdziekolwiek do domu wracało się tylko na wielkim głodzie albo na kopach od matki
    Obecnie mieszkam w gdańsku i lubię jeżdzić do pracy MZK i spoglądam na tych ludzi zombie co cały czas walczą" ze smartfonem Osobiście a szczęście nie mam obowiązku mieć smarta więc mi wystarcza telefon odporny na wszystko a w necie siedze dopiero po pracy i tak to jest za dużo

    • 12 0

  • a mnie wk...ą te wszystkie gnoje ze sr*jfonami,idzie taki, taka i non stop klika w to g*wno (1)

    jedzie autem klika, idzie chodnikiem prosto na ciebie- klika, sr* na kiblu -klika, w sklepie też klika zamiast kupować.. jakby zabrać im to g*wno, to by się chyba powywieszali z rozpaczy. Nic z tego życia nie mają , tylko to klikanie, to najważniejsze w życiu. Co za czasy, kiedyś to komórkę to miał ktoś (czytaj ktoś z dużą ilością kasy) a teraz ? byle srol kilkuletni, z tym badziewiem lata.Dzisiaj ludzie zamiast mózgów, mają sr*jfony...

    • 20 2

    • najgorsze są blondie w SUVach

      Jak one coś widzą na drodze znad tego smartfona??

      • 3 0

  • Odkrycie stulecia

    • 3 0

  • ja 35

    kiedys nie bylo neta komunikatorów czesto i telefonow ale wszyscy umieli sie znalesc jak kogos nie bylo na osiedlu to szlo sie do drzwi ewentualnie domofonu no i nikt nie plakal ze sie pobrudzl heh ze zel mu z glowy spadnie a z domu wychodzilo sie rano i wracalo w nocy nie ważne czy lato czy zima

    • 8 1

  • byłam kiedyś na imprezie branżowej

    wszyscy byli namiętnie zajęci obsługą swoich telefonów w końcu starszy kolega nie wytrzymał i rzucił propozycję żeby wszyscy wyjęli telefony a wtedy sobie pogadamy i nie jesteśmy młodzi!!!!To co się dziwić dzieciakom!!

    • 5 2

  • otoczeni siatką

    Dzisiejsze młode pokolenie nie jest gorsze, czy lepsze od poprzednich. Żyjemy w innym świecie. Za naszego życia dokonał się skok cywilizacyjny. Nikt nie wie, jak sobie z tym poradzić. Skok miał służyć poprawie komfortu życia. Spowodował, że niektóre umiejętności stały się zbędne, a nowych umiejętności jeszcze nie potrafimy zidentyfikować, lub zaakceptować. Druga sprawa to doskonałość zabezpieczeń. Wszystko jest tak pozabezpieczane, że stało się bezużyteczne. Puste boiska? A kto je ogrodził płotem zamkniętym na kłódkę? A czemu dzieci mają tak dużo pracy domowej, zamiast uczyć się całego materiału w szkole? A czemu rodzice nie wracają z pracy po 15:00? Czemu matki muszą pracować, bo z pensji ojca rodzina nie wyżyje? Dawniej biegało się po podwórku całe dnie, ale w razie potrzeby matka była w domu i nie trzeba było się z nią umawiać na telefon. Poza tym rodzi się mniej dzieci.

    • 13 3

  • Zapytaj się (1)

    Zapytaj się nastolatka czy pójdzie z Tobą na grzyby?Reakcja bezcenna jakby zobaczył kosmitę...

    • 14 1

    • ja kocham chodzić na grzyby

      ja mam 14 lat i kocham zbierać grzyby zawsze coś babci przyniosę

      • 5 0

  • (1)

    Proponuję przestać wrzucać wszystkich do jednego worka. Jestem nastolatkiem i moje życie ma niewiele wspólnego z tym opisanym w artykule.

    • 9 1

    • Zgadzam się.

      Co prawda straciłam 2 lata z mojego życia ( czego bardzo żałuję) przez internet. 0 przyjaciół. 0 kontaktów z rodziną. 0 wychodzenia z domu i myśli samobójcze. Ale za pomocą paru osób wróciłam do "żywych" .

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane