- 1 Trwa remont przejazdów przy G. Bałtyckiej (118 opinii)
- 2 Miał wziąć ślub, skończył w areszcie (129 opinii)
- 3 Leciwy kasztanowiec runął w parku Oliwskim (85 opinii)
- 4 Buspas na Grunwaldzkiej już działa (223 opinie)
- 5 Dachował na Drodze Gdyńskiej po alkoholu (86 opinii)
- 6 Tunel czy pasy: co wybierają piesi? (446 opinii)
Monumentalny wieczór z muzyką Morricone
31 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat)
Podczas niedzielnego koncertu Ennio Morricone w Stoczni Gdańskiej wprawdzie nie padł rekord frekwencji, jednak 20 tysięczna publiczność była świadkiem wspaniałej, najwyższej artystycznej próby wędrówki po utworach mistrza.
Morricone wystąpił w Gdańsku w ramach Festiwalu Solidarności i 29 rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. Z tej okazji tuż przed koncertem na scenie nie mogło zabraknąć Lecha Wałęsy.
- Do tego momentu nikomu nie udało się dokonać tego co myśmy zrobili. Zagospodarowanie zwycięstwa nie do końca nam się udaje, ale ta data jest najważniejsza, to pierwsze zwycięstwo do globalizacji - podkreślał prezydent.
Jednak o okolicznościach swojego koncertu Morricone dowiedział się dopiero w piątek i dlatego nie wplótł w swój występ żadnych elementów związanych z historią Solidarności. Niemniej koncert był imponujący, głównie za sprawą wykonawców i samej muzyki.
Na olbrzymiej scenie maestro dyrygował ponad 100 osobami. Olbrzymia węgierską orkiestrą symfoniczną Győr Philharmoni, wzmocniona rozszerzonym składem Chóru Akademickiego Uniwersytetu Gdańskiego wypełniała całą scenę.
81-letni kompozytor od ponad 50 lat tworzy muzykę, która uwodzi słuchaczy na całym świecie. Koncert był przeglądem po najważniejszych utworach Morricone. Włoch zaczął od poważnych w nastroju tematów muzycznych z filmów jak "Bitwa o Algier", "Ofiary wojny" czy "Po antycznych schodach".
Publiczności udzielał się wręcz kontemplacyjny nastój. Widownia w sektorach stojących skorzystała z braku tłoku i mogła się zasłuchiwać w muzyce mistrza nawet leżąc na karimatach. Dostawaliśmy z danego utworu najważniejsze, trwające kilka minut motywy, płynnie przechodzące od jednego w kolejny.
Mały niedosyt mieli zapewne fani jego westernowej muzyki. Usłyszeliśmy wyłącznie dźwięki z filmów "Dobry zły brzydki" czy "Pewnego razu na dzikim zachodzie". Te utwory różniły się od wersji, które znamy z filmów. Dzięki chórom, wokalizom i orkiestrze, były zagrane bardziej monumentalnie niż w oryginale. Szczególnie przy tych motywach brakowało obiecanych wcześniej przez organizatora projekcji fragmentów filmów na telebimach.
Po przerwie, mieliśmy przegląd po nowszych utworach z filmów "Karol, człowiek który został papieżem", "1900: człowiek legenda", piękne "Nostromo", "Cinema Paradiso" oraz wspaniałej "Misji".
Koncert skończył się trzema bisami i refleksją, że właśnie uroku takiej muzyki, i takiego oddechu po koncertach w poprzednich latach potrzebowaliśmy na obchodach "S".
Wydarzenia
Opinie (150) 3 zablokowane
-
2009-09-01 08:30
Koncert największy niewypał XXI wieku, żenua.
- 0 5
-
2009-09-01 10:40
byłem na wszystkich
koncertach.. ten był inny.. może dla strszych..ale dziciom..też się podobal...
do Pana Wałęsy..im dłużej.tym bardziej cenię..
do władzy w USA ..nie wybiera się ..nie posiadających rodzin...
takie zawansowanie cywilizacyjne..- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.