• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Musicie wozić dzieci do szkoły samochodem?"

Karolina
16 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Chaos komunikacyjny to codzienność nie tylko w pobliżu nowych szkół. Chaos komunikacyjny to codzienność nie tylko w pobliżu nowych szkół.

Lubimy narzekać na korki, na to, że dzieci są leniwe i coraz bardziej tyją. Tymczasem wystarczy rano pojawić się pod którąkolwiek ze szkół Trójmiasta, by zobaczyć, że często winni są właśnie ci narzekający, czyli ich rodzice - pisze nasza czytelniczka, pani Karolina. Oto jej spostrzeżenia.



Odwozisz dziecko do szkoły?

Codziennie odprowadzam do szkoły moją niespełna 9-letnią córkę. To szkoła podstawowa w jednej z gdańskich dzielnic, więc uczęszczają do niej dzieci z okolicy. Nie jest to żadna topowa podstawówka z trzema językami, zajęciami z tańca czy kółkiem teatralnym. Zwykła osiedlowa szkoła, więc nikt nie musi do niej dreptać przez kilka, kilkanaście kilometrów.

Czytaj także: Chaos po otwarciu szkoły w Kokoszkach.

Nie musi, ale dla niektórych wciąż jest za daleko, by przejść z dzieckiem ten kilometr, no może maksymalnie dwa. Przed szkołą są też stojaki rowerowe, więc starsze dziecko może podjechać rowerem - samo, albo z rodzicem. Ale nie widzę wielkiego zainteresowania tą formą "odprowadzania".

Jaka jest najczęstsza forma? Oczywiście podwiezienie dziecka samochodem, oczywiście najlepiej pod same drzwi, więc można zatrzymać się na środku jezdni, zaparkować na przejściu dla pieszych "bo ja tylko na chwileczkę" itd.

Potem słyszę narzekania, że są korki, że przed szkołą rodzice tracą swój cenny czas. Ja jakoś nie tracę, a mamy dzięki temu 12-15 minut spaceru, możemy pogadać, pożartować, a poza tym spędzam czas zdrowo, na świeżym powietrzu. I do tego zachęcam dziecko, które nie ma problemów z nadwagą oraz zwolnień z zajęć w-f, w przeciwieństwie do jej wielu rówieśników.

Naprawdę tak ciężko podejść te kilkaset metrów? I do tego od najmłodszych lat uczyć dziecko, że wszędzie i zawsze trzeba jeździć samochodem? Przecież to droga donikąd, a konkretnie do otyłości, korków, tłoku i niepotrzebnych nerwów. Sami to sobie fundujemy i potem mamy pretensje. Do kogo?
Karolina

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (810) ponad 10 zablokowanych

  • Dobry artykuł!

    I rozumiem, że niektórzy rodzice mają na 8.00 do pracy

    • 3 1

  • Sam bym lepiej tego nie napisal! (2)

    dodalbym tylko wiecej obrazliwych okreslen na snoby i tluste dzieciaki, zenujacy lans szkolny i niemyslace mamuski..
    oczywiscie male dzieci rozumiem ze trzeba odprowadzac, ale zeby nastolatki odwozic czy odprowadzac?! uczcie ich choc troche odpowiedzialnosci i samodzielnosci! potem przychodza do pracy i czekaja az ktos za nich wszystko zrobi a po 3 miesiacach sa psychicznie wykonczeni bo w domu mama pomagala we wszystkim!

    pani karolinie gratuluje powsciagliwosci i ogolnie popieram poglad w 100%

    • 11 7

    • tylko w gębie każdy mocny (1)

      najlepiej kogoś wyzwać i obrazić - oto Polska właśnie. Sami niedługo w tym grajdołku zostaniecie.

      • 1 5

      • ulomni ludzie rodza ulomne dzieci i wychowuja je na ulomnych doroslych.. tak wiec ja nie obrazam, stwierdzam fakty. jak ludzie otworza oczy i zobacza jakie bledy popelniaja to sami siebie zbesztaja.

        • 2 0

  • Pani Karolina poprostu nie pracuje i ma czas na spacery do południa.

    • 5 6

  • Analogicznie pod przedszkolami

    sam dowożę dziecko, bo mam po drodze. 150 m od budynku jest parking i zawsze sporo wolnych miejsc. Ale barany muszą podjeżdżać niemal pod samo ogrodzenie, blokując chodnik i siebie nawzajem przy okazji. D e b i l i z m.

    • 6 0

  • przestańće wreszcie myśleć tylko o swoim końcu nosa

    Wiadomo, że pod wszystkimi szkołami nie wybudują wielkich parkingów jak pod hipermarketami i nie zabetonują połowy obszaru. W starych dzielnicach na to po prostu nie ma miejsca. Trzeba zatem pomyśleć jak zorganizować dojście, dowóz dzieci tak , aby uniknąć jak najwięcej stresu, korków i uszkodzenia własnego samochodzika. Nie neguję, że każdy może sobie spełniać marzenia , także te samochodowe. Jednak proszę zauważyć i widoczne to jest nie tylko przed szkołami, że samochód staje się środkiem transportu najmniej komfortowym przy przenoszeniu się po mieście i nawet na dalekie odległości. Przestał już być synonimem luksusu a jest środkiem transportu dla przeciętnego obywatela. Skoro tak, to należy się liczyć z nadmiernym ruchem wszędzie. Dlatego myśleć trzeba tak, aby zminimalizować skutki dużej ilości samochodów , szczególnie w ruchu miejskim. Zacznijcie używać samochodu selektywnie i nie pchać się w najgorsze korki , bo to nie jest sytuacja komfortowa dla nikogo. Sam nie lubię korków, a musze znosić wielkie ilości samochodów pod moimi oknami w domu w okresie popołudniowej bieżączki. Ja musze to znosić, aby ci co smrodzą mi pod oknami mieli prawo do domku na wsi i czystego powietrza. ( Pytanie retoryczne czyje prawo jest silniejsze). Z podwożeniem dzieci do szkoły jest to samo. Myślę, że w 60-70% przypadków można by tego uniknąć . I nei chodzi o to, aby komuś czego zazdrościć, tylko o współdziałanie a nie przedkładanie jedynie swojego interesu. Czasem może dobrze jest poświęcić własne ego dla dobra zbiorowości. Ja sam posiadam luksusowy samochód i niczego nikomu nie muszę zazdrościć. Używam go selektywnie. Jeżdżę też rowerem oraz czasami zbirokomem. Apelauję o znalezienie złotego środka. Miasto bowiem czy szkoła nie jets w stanie zapewnić wszędzie i wszystkim miejsca parkingowego.

    • 11 1

  • samodzielność (6)

    A ja, kiedy miałam dziewięć lat, to chodziłam do szkoły sama, ewentualnie w towarzystwie rówieśników. Co się zmieniło przez ostatnie 20 lat, że 9-letnie dzieci potrzebują 24-godzinnej opieki?

    • 12 4

    • (4)

      Rodzice zdziecinnieli i nie maja pojecia jak wychowywac wlasne dzieci. I tu jest problem - nie w dzieciach, a w rodzicach - dzieci maja dzieci.

      • 13 1

      • Rzeczywiście, chyba jesteśmy trochę, jak dzieci we mgle. (3)

        Sama jestem mamą dwójki maluchów - najstarsze 4 lata. Od czasów mojego dzieciństwa zmieniło się wszystko tak bardzo, że naprawdę trudno jest znaleźć złoty środek. Od rodziców wymaga się (sami od siebie wymagamy?) dopilnowania każdego aspektu życia pociechy, w dodatku bez nerwów, krzyku i - Boże broń- klapsa. Nas puszczano samopas na podwórku -dzisiaj absolutnie nie do pomyślenia. Dawkę ruchu zapewniało kwitnące życie podwórkowe, dzisiaj właściwie tylko zorganizowane przez rodziców: basen, karate, wspólne rowery itp. Rozumiem lęk rodziców, że może się coś złego przytrafić, ale na ile jest to realne zagrożenie, a na ile podsycany przez katastroficzne newsy irracjonalny strach?

        • 12 0

        • Cieszy mnie trzezwy osad sytuacji, ale jeszcze bardziej cieszy mnie samokrytycyzm. Dziejszy swiat zbyt wiele osob postrzega przez pryzmat TV, wiec efekty sa jakie sa. Dorosli sa kompletne oderwani od rzeczywistosci, a dzieci na tym traca - jakas spoleczna schizofrenia.

          Pozdrawiam.

          • 8 1

        • Po mojemu to właśnie kiedyś było niebezpieczniej. Kiedyś grasował sobie Skorpion (kiedy ostatnio był seryjny w Polsce), na osiedlach pamiętam grupki skinów pod klatkami agresywnych. Kolega Mongoł łaził i zaczepiał. U mnie w klatce jakaś patologia mieszkała. Teraz spokój, cisza, klatka z zero graffiti po 8 latach po malowaniu. W klatce grzeczne rodzinki z małymi dziećmi i garstka emerytów... Na ulicach spokojnie, wszędzie światła i garby ograniczające ruch. Place zabaw piękne i bezpieczne (myśmy się bawili w gruzach po lotnisku)...No ale weź to wytłumacz.

          • 6 1

        • ile razy na podwórku zrobiło się coś zabronionego, skakało się z murków, łaziło się po płytach koło cmentarza na zaspie, pojechało się na wycieczkę do sąsiedniej dzielnicy autobusem ;) a dziś tym dzieciakom nic się nie chce zero życia i zaangażowania w cokolwiek

          • 2 0

    • zmieniła się przede wszystkim skala ruchu drogowego w godzinach porannych

      poszerzono ulice. W skrócie: ludzkość nauczyła się latać na księżyc, ale coraz trudniej (zwłaszcza dzieciom) przejść na drugą stronę ulicy. Bez promocji działań na rzecz redukcji i spowolnienia ruchu samochodów niewiele zwojujemy, ale zrozumienie potrzeby i sensu takich działań jest coraz większe. Świadectwem tego jest ten artykuł oraz opinie internautów oraz liczby lajków i dislajków pod poszczególnymi postami.

      • 1 1

  • Odległości

    Wszystko zależy od wieku dziecka, odległości szkoły od domu, godzin pracy świetlicy i czasu na dojazd do pracy. Na moim "nowo rozwijającym się osiedlu" deweloper miał budować szkołę, miała być oddana we wrześniu 2014 roku. Niestety "zmienił zdanie" szkoły nie będzie wiec nawet jak moje dziecko będzie w III klasie (obecnie I) to zakładam że i tak będę go odwozić bo przez szalonych piratów drogowych strach będzie puścić go samego - przejście dla pieszych istnieje ale kierowcy o nim zapominają. Szkoły ( małe) powinny być na każdym osiedlu a problem dwóch zian przestał by istnieć i nie trzeba by było dzieci wozić do szkół.

    • 4 1

  • Może nie chodzi o wygodę tylko o zdrowie (3)

    Może co niektórzy z Państwa by wzięli sobie na plecy plecak 4-5 klasisty i zobaczyliby jak fajnie jest maszerować z 7-8 kg na plecach dziecku, które waży 25-30kg.

    • 7 8

    • na ten temat było wiele komentarzy przedpiśców (1)

      warto sprawdzić zawartość plecaka/tornistra i usunąć niepotrzebne rzeczy

      • 3 3

      • Ciekawe jakie to niepotrzebne rzeczy można usunać?

        Skoro Zadawane jest w podręcznikach i ćwiczeniach?!

        • 2 0

    • łazilismy i wyrośliśmy na ludzi

      to nie usa gdzie są 2 komplety podręczników

      • 0 1

  • :))) (2)

    Korki korki korki....., są rano i musimy się z tym pogodzić.
    Również mam 2 dzieci które chodzą do szkoły jedno do IV klasy jest bardzo samodzielne,(do szkoły jest 1,5 km) drugie 6 latka- tzw pierwszoklasistka :))), którą muszę zaprowadzić rano do świetlicy.... nie mam problemu albo wstaje kwadransik wcześniej i nie ma korków, a jak mam lenia .... to trudno

    Wytrwałości wszystkim, i więcej tolerancji :))))))

    • 6 1

    • (1)

      Tu nie tolerancja potrzebna, a rozsadek. Ten artykul niczego nie zmieni - nawet gdyby codziennie go powielac. Ludzie SA leniwi, ludzie SA glupi i ludznie NIGDY nie maja pretensji do siebie - oczywiscie w masie, a nie jako jednostki, bo tu wiadomo roznie bywa. Do momentu, az nie stanie sie cos zlego niczego nie poprawia. Pisze te slowa ze smutkiem, lecz swiadomie, z doswiadczenia, a nie sufitu. I tak to wyglada.

      • 1 3

      • ludzie nie są, ale bywają leniwi etc. etc.

        nie sądź innych według siebie

        • 1 1

  • Rozsądny kompromis (2)

    Ja uwiązuję dzieci do samochodu i przynajmniej połowę drogi biegną za autem. Dzięki temu nie tracę czasu na spacer a latorośle nie są grube. Polecam!

    • 20 1

    • polecam!!!!

      przekażę znajomym tez chetnie skorzystają!!!

      • 3 0

    • W końcu jakiś rozsądny pomysł wśród tego bełkotu

      • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane