• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Muzyk uratował zamarzającego bezdomnego

Rafał Borowski
6 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Olo Walicki, trójmiejski muzyk, który nie pozostał obojętny na los zamarzającego na śmierć człowieka. Olo Walicki, trójmiejski muzyk, który nie pozostał obojętny na los zamarzającego na śmierć człowieka.

Olo Walicki, znany trójmiejski muzyk, uratował życie bezdomnemu mężczyźnie, który wczoraj wieczorem prawie zamarzł na śmierć. Choć bezdomny siedział na ławce w samym sercu Gdańska zobacz na mapie Gdańska, prawie nikt z przechodniów nie zainteresował się jego losem. Ponadto Walicki jest oburzony na reakcję dyspozytora Straży Miejskiej, który rzekomo zrugał muzyka i odesłał na pogotowie.



Widzisz na mrozie bezdomnego człowieka. Co robisz?

Był późny, wtorkowy wieczór. Na ławce przy ul. Długiej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku siedział młody mężczyzna. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest osobą bezdomną: siedział w brudnych i podartych ubraniach oraz bełkotał po pijanemu. Choć temperatura na termometrze wskazywała kilkanaście stopni poniżej zera, setki osób udających się do okolicznych lokali mijały bezdomnego bez najmniejszego zainteresowania.

Ponadto, choć cała ul. Długa jest naszpikowana kamerami monitoringu miejskiego, żadna ze służb nie przysłała na miejsce funkcjonariuszy, którzy powinni zainteresować się bezdomnym.

Na szczęście, w pobliżu przechodził właśnie Olo Walicki, znany trójmiejski muzyk, który nie pozostał obojętny na los człowieka, któremu groziła pewna śmierć. Walicki opisał tę skandaliczną sytuację na swoim facebook'owym profilu.

- Ludzki dramat! Przed chwilą wróciłem do domu. W centrum Gdańska (...) zobaczyłem siedzącego na ławce pijanego, brudnego człowieka, chyba młodszego ode mnie.
Natychmiast zadzwoniłem do straży miejskiej z prośbą o pomoc. Słyszę od kilku dni o (...) aktywności straży miejskiej i policji, a wręcz o poszukiwaniu bezdomnych i namawianiu ich do spędzenia tych mroźnych nocy w miejskich noclegowniach. Po odebraniu mojego zgłoszenia strażnik miejski emocjonalnym tonem pouczył mnie i raczej zrugał, że rozsądny człowiek dzwoniłby na pogotowie i czemu dzwonię do straży miejskiej - relacjonuje Walicki.

Dopiero wtedy, gdy muzyk starał się nawiązać kontakt z tracącym przytomność człowiekiem, do ławki podeszło również trzech studentów. Młodzieńcy natychmiast próbowali się dodzwonić na policję i pogotowie, niestety bezskutecznie. Pozostali przechodnie przyglądali się próbie ratowania człowieka bez najmniejszego zainteresowania.
Zrzut ekranu, na którym widać facebook'owy wpis Walickickiego, w którym opisał całe zdarzenie. Zrzut ekranu, na którym widać facebook'owy wpis Walickickiego, w którym opisał całe zdarzenie.

- Świetni chłopcy, jeden z nich "ratownik ochotnik", który natychmiast cucił i pobudzał zamarzającego na naszych oczach człowieka. Czekaliśmy. Pełno turystów, dobre aparaty, kochankowie oraz imprezowicze mijali nas bez zainteresowania. Para chłopaków po drugiej strony ulicy przyglądała się tej wielominutowej sytuacji pijąc swoje browarki bez jakiejkolwiek refleksji (...) No i oczywiście wszystko to odbywało się pod kamerą miejskiego monitoringu, kilka metrów od kamery skierowanej wprost na tę mroźną ławeczkę - kontynuuje Walicki.
Zgodnie z relacją muzyka, karetka pogotowia przyjechała na miejsce dopiero po 17 minutach. W tym czasie bezdomny, który dotychczas reagował na wysyłane do niego sygnały, stracił przytomność. Ratownicy medyczni, tuż przed zabraniem bezdomnego do szpitala, poinformowali Walickiego, że stan pacjenta nie zagraża jego życiu.

Z opisu sytuacji przedstawionego przez Walickiego wyłania się obraz całkowitej znieczulicy, z jaką przechodnie oraz rzekomo niemiły dyspozytor straży miejskiej potraktowali zarówno bezdomnego, jak człowieka próbującego go ratować. Nic dziwnego, że Walicki zakończył swój wpis emocjonalnym zdaniem: "Błagam, bądźmy sobie możliwie bliscy i życzmy dobrze".

Nieco inaczej przestawiają zdarzenie przedstawiciele straży miejskiej. Strażnicy informują, że dyspozytor nie zrugał, a jedynie poinformował Walickiego o tym, że powinien od razu dzwonić na pogotowie. Ponadto, dyspozytor po zakończeniu rozmowy natychmiast przekazał zgłoszenie na pogotowie. Strażnicy zwracają uwagę, że sytuacje zagrożenia zdrowia lub życia ludzkiego są bardzo stresujące i prawdopodobnie któraś ze stron rozmowy nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy.

- Po to istnieje kilka numerów alarmowych, aby jak najszybciej powiadomić o danym zdarzeniu odpowiednią służbę. Kiedy nasz dyspozytor dzwoni na pogotowie, to automatycznie zajęte są dwie linie telefoniczne, tj. nasza i pogotowia, przez co inna osoba nie może się na nie dodzwonić. Właśnie dlatego zawsze informujemy o tym osoby zgłaszające. W sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia liczy się każda minuta, a taki "łańcuszek" telefonów powoduje utratę cennego czasu - wyjaśnia Miłosz Jurgelewicz. rzecznik prasowy straży miejskiej w Gdańsku.

Opinie (319) ponad 10 zablokowanych

  • Niech się już tak nie wypiera straż miejska, że wszystko jest cacy (1)

    Miałam podobną sytuację, tylko że latem - był upał ponad 40 st.C i w środku dnia zobaczyłam bezdomnego nieprzytomnego na chodniku (oddychał, ale nie kontaktował). Udało mi sie połączyć na 112 dopiero za trzecim razem. Potem kazano mi czekać kilka minut na linii na przyjęcie zgłoszenia. A potem czekałam ponad pół godziny W CENTRUM MIASTA, aż pogotowie się w końcu pojawi. Także ten system wcale nie działa tak idealnie.

    • 12 1

    • Po pierwsze nr 112 to nie do Straży Miejskiej!!! do SM jest 986. Więc jak pan dzwonił latem na 112 to nie miało to nic wspólnego z SM. Po drugie P. Walicki piszę że nikt nie mógł się dodzwonić na 112 i na 999-Pogotowie a SM -986 odebrała i sama zadysponowała karetkę i przez to SM jest najbardziej winna ????

      • 0 1

  • straż wiejska

    Ten strażnik wiejski jest tępy jak przecinka na budowie po tym co przeczytałem dał bym mu 1 grupę inwalidzki z dopiskiem -całkowicie nie zdolny do samodzielnej egzystencji i tyle w temacie

    • 10 2

  • Kilka razy dzwoniłem na SM (1)

    Nigdy mnie nikt nie zrugał, zawsze krótkie info, że przyjęto i wyślą patrol.. tak patrzę na tego muzyka - pewnie wdawał się w zbędne dyskusje.

    • 5 7

    • Tak patrzę na ten komentarz...

      pewno strażnik wiejski.

      • 1 2

  • 112 to pomyłka (2)

    a straż miejska jeszcze większa, czekamy na likwidację tej nieprofesjonalnej formacji

    • 7 3

    • (1)

      Tylko dlatego że SM odebrała telefon i zadysponowała karetkę jest najgorsza a 112 i Policja I 999-Pogotowie są ok bo nie odebrali

      • 2 0

      • nie zrozumiałeś komentarza

        • 1 1

  • kiedyś dzwoniłem na sm

    zgłosiłem auto blokujące schody tuż za przejściem dla pieszych
    w słuchawce usłyszałem pytanie: " jaki przepis łamie ten pojazd?" - zatkało mnie i dotarło do mnie kto tak naprawdę dba o nasze bezpieczeństwo ... idioci.

    • 7 2

  • Ja nie znam tego Olo.

    Pierwsze slysze.

    • 3 2

  • Zziebnięta staruszka (1)

    Błąkała się w okolicy przystanku tramwajowego. Nieodpowiednio ubrana, ale nie obdarta. Zgarnęłam do pobliskiego warzywniaka, bo tam jednak cieplej. Zadzwoniłam, pod 112, poradzili Straż Miejską (Gdańsk). Zadzwoniłam, po kilku podstawowych pytaniach podesłali samochód. Najpierw odbyło się załadowanie i opatulenie/ogrzanie babci, potem próba ustalenia tożsamości, następnie kontakt z bazą, czy nie ma jej na liście poszukiwanych, ustalenie potencjalnych krewnych i adresu (okazało się, że babcia wyszła i błądziła nie umiejąc wrócić, a domownicy byli w pracy; mróz był tęgi!). Następnie dopiero rozmowa ze mną, krótki protokół do podpisania. Krótka rozmowa z babcią: "Pani Genowefo, następnym razem radzimy nie wychodzić na spacery bez opieki, bo ...". Hejtujcie, jeśli chcecie, ale ja mam bardzo pozytywne doświadczenia.

    • 16 0

    • Będę cię hejtował.

      Ale za język. Obciachem jest mówić po polsku?

      • 0 6

  • Nie jestem muzykiem

    więc nie warto o mnie pisać. Ale warto napisać, jak postępować z zamarzającymi. Trzy lata temu były tęgie mrozy. Akurat posypywałem mój fragment chodnika, gdy podszedł do mnie bezdomny, nie pamiętam, czy poprosił o jedzenie czy schronienie. Jego spodnie były białe i sztywne od mrozu.
    Zgarnąłem go na klatkę schodową bo to było pierwsze, co mi przyszło do głowy. Żona zagrzała jakiś bigos czy coś... Gościu jadł, ale prosił, by kupić mu wódki i nawet kasę jakąś zmiętoloną miał w zanadrzu. Zagadaliśmy go, wezwaliśmy chyba policję albo straż miejską. Przyjechali bardzo szybko, potem podjechał ambulans i okazało się, że gościu nocy by nie przeżył. Te sztywne portki to był sygnał, że facet zamarzał. Oby żył nadal. A ja dziękuję ludkom z tych służb, psy na was wieszają, ale ja sie nie zawiodłem.

    • 12 0

  • pierdzielenie Jurgielewicza...

    ... Pachołki Budynia siedzą w ciepełku i w d*pie mają zgłoszenia. Poza tym co to za system, że pogotowie i te kmioty ze SM maja po jednej linii telefonicznej. Rozumiem, ze w przypadku sytuacji kryzysowej nikt nigdzie nie dodzwoni się bo np. dyspozytor SM będzie rozwodził się telefonicznie o rysopisie babci handlującej kwiatkami w tunelu SKM. Żenada. Nie liczy się człowiek bezdomny, pijany, ale Adamowicz pochwali się jaki to on dobry dla mieszkańców miasta. Brawo Olo, brawo studenci. Szkoda tylko, że cała sprawę budyniowcy zamiotą pod dywan, aby d*py własne chronić, bo dla mnie tłumaczenie Jurgielewicza to chronienie cieplej posady kolegi. Tak ręce myją pachołki magistrackie...

    • 6 5

  • czy to jest o muzyku czy o bezdomnych potrzebujacych pomocy ??? (2)

    • 4 3

    • Lansik charytatywny ;-) (1)

      • 3 0

      • W najbliższą niedzielę to dopiero będzie lansik charytatywny

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane