• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie każdy chce być "ziomalem" Nergala

Paweł Traczyk
15 września 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Nasz tekst o proteście metropolity gdańskiego arcybiskupa Leszka Sławoja Głodzia, który apelował o niezapraszanie muzyka Adama "Nergala" Darskiego do TVP, wzbudził sporo kontrowersji. Wprawdzie w obronie telewizji stanęła Rada Etyki Mediów i niektórzy politycy, ale są też i inne głosy.



Adam "Nergal" Darski... Adam "Nergal" Darski...
... i jego "ziomal", Sławomir Nowak. ... i jego "ziomal", Sławomir Nowak.
Poniżej prezentujemy list, jaki do naszej redakcji przesłał jeden z czytelników, poruszony - jego zdaniem - wspieraniem przez nasz portal postaw tego niegodnych. Sławomir Nowak, szef pomorskiej PO i bliski współpracownik Donalda Tuska, powiedział właśnie, że Nergal w TVP mu nie przeszkadza, nazywając go nawet swoim "ziomalem". Nasz czytelnik prezentuje zupełnie odmienną opinię.

***


Od wielu już lat jestem stałym odbiorcą Państwa portalu internetowego. Zawsze uważałem, że w znakomity sposób prezentuje on ważne wiadomości z życia społecznego Trójmiasta, świadczy szeroki wachlarz informacji kulturalnych, informacji dotyczących komunikacji miejskiej, czy też informacji turystycznej, a także zawiera znakomity katalog przedsiębiorstw i instytucji mających swoje siedziby na gdańskim wybrzeżu. Jest więc cennym i uznanym miejscem w sieci internetowej, o stałej już renomie. Wspomniany artykuł autorstwa Pana Michała Sielskiego wywołał jednak u mnie co najmniej zdziwienie, niesmak i oburzenie - aż tak dalekie, iż postanowiłem do Państwa napisać list w tej sprawie.

Z całym szacunkiem dla autora artykułu, muszę jednak w sposób pewny stwierdzić, że artykuł jest po prostu nieprofesjonalny, jak również nieetyczny. Nie spełnia bowiem podstawowej i zupełnie naturalnej zasady, która znalazła swe odzwierciedlenie choćby w przyjętym przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Kodeksie Etyki Dziennikarskiej. Stwierdza się, że "zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różnorodnych opinii (...)".

Czy artyści-ateiści mają prawo publicznie krytykować wiernych w Polsce?

Niestety, z przykrością należy stwierdzić, że artykuł urąga tej zasadzie, jest bowiem tendencyjny i przyznaje "jedynie słuszną rację" tym, którzy opowiadają się pozytywnie w temacie zatrudnienia artysty Pana Adama Darskiego w telewizji publicznej. Pytanie: jakim prawem pisze się w ten sposób artykuł?

Zaczyna się już od podpisu zdjęcia, na którym widać artystę podczas rozprawy sądowej w sprawie o znieważenie uczuć religijnych. Podpis w domyśle śmieje się z opinii części społeczeństwa, o tym że artysta zachowuje się nie w porządku, głosząc publicznie takie czy inne opinie, o których jeszcze wspomnę w dalszej części listu. Służą temu oczywiście słowa zamieszczone w cudzysłowie, określające "Nergala" jako tego, który ma jakoby mroczne oblicze, jak gdyby te słowa chciały wyrazić: "Spójrzcie na tę łagodną twarz, o co wam chodzi?" Jest to podejście czysto ironiczne.

Środek wyrazu w postaci ironii jest często stosowany, ale czy powinien być skierowany przeciwko szerokiej części społeczeństwa (to jest np. wierzącej części Polaków)?

Co innego jednak uwypuklać opieszałość państwowej instytucji, brak konsekwencji w działaniu urzędników lub też bezsilność prawa wobec skomplikowanych sytuacji życiowych i ludzkich krzywd, a co innego wypowiadać się w sprawach bliskich sercom ludzi, bo dotyczących etyki, religii, uczuć z tym związanych itp. Przecież autor doskonale wie, że temat ten wywołuje liczne dyskusje i emocje. Ironia tego typu nie powinna mieć tutaj zastosowania, szydzi bowiem z części narodu (a więc nie szanuje go). Gdyby nawet ta wierząca część narodu (generalnie przeciwna osobie artysty) była zaledwie przysłowiowym jednym tylko procentem ogółu, to i tak należy się jej elementarny szacunek. Szanować należy bowiem każdego, a nie tylko większość czy też mniejszość. Autor sugestywnie przedstawia czytającemu artykuł, że arcybiskup nie ma racji, używając zwrotu typu: "Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź twierdzi, że muzyk (...) nie powinien występować (...)", stawia też retoryczne pytanie: "(...), ale kto bardziej przekracza granice tolerancji?". Również podpis pod zdjęciem arcybiskupa jest odpowiednio dobrany. Użyto tu słów: "Arcybiskup (...) krytykuje TVP za zatrudnienie - jego zdaniem - praktykującego satanisty." Ów zwrot "jego zdaniem" to wyraźne emocjonalne odcięcie się, wyraźne podkreślenie zdystansowania się od słów i stanowiska arcybiskupa. Środki wyrazu w sumie są tak zastosowane, że powodują wrażenie, iż od razu wiadomo, kto tu ma rację, bez względu na przytaczane argumenty. Autor więc nie waha się stanąć i poprzeć jednej ze stron, a następnie argumentować, dlaczego krytyka artysty jest właściwie pozbawiona sensu i jest wręcz śmieszna.

Tyle, że Drogi Autorze, artykuł stawia te fakty jako oczywiste i zupełnie zrozumiałe. Czyli niejako, kreuje w ten sposób, być może bardzo nieświadomie, obraz tylko jednej słusznej prawdy. Prawdy, która głosi, że artysta "Nergal" jako człowiek jest, oględnie mówiąc, właściwie w porządku. Jego zaś krytyka jest zupełnie bezpodstawna, śmieszna i jakkolwiek by rzec - niedorzeczna. Wydaje się więc, że szczęśliwie, wszystko zostało już wyjaśnione i wiadomo już, kto ma rację: oczywiście muzyk.

Śpieszę więc donieść, że zupełnie, całkowicie się z Panem nie zgadzam! Nie zgadzam się na takie przedstawiane prawdy w wersji zaprezentowanej przez autora, gdyż jest to jawna stronniczość,
a przecież wiadomo, że artykuł tego typu może być istotnie opiniotwórczy.

Przez zastosowanie takich, a nie innych środków wyrazu: ironię, retoryczne pytania, umiejętnie dobrane podpisy pod zdjęciami, naśmiewanie się z opinii, z którymi autor się nie zgadza - zastosowanych w tym celu licznych cudzysłowów, autor w sposób wyraźny wyraża w artykule swoją własną opinię, sprawiając wrażenie, że w sposób oczywisty ma w tym względzie rację.

Droga Redakcjo, nie czytam artykułów po to, by dowiedzieć się, co sądzi o tym, czy o tamtym temacie, dany dziennikarz, lecz po to, by dowiedzieć się właśnie o faktach. Pozwólcie, że opinię wyrobię sobie samodzielnie. W tym artykule nie dano mi takiej szansy, jak i całej rzesze innych czytelników. Zaserwowano mi natomiast "na talerzu" gotową i jednostronną opinię autora artykułu.
Szeroki komentarz autora w tekście wyraża niezbicie przejrzyście światopogląd Pana Michała Sielskiego w tej sprawie. Światopogląd ten jak najbardziej szanuję, jak każdy kulturalny człowiek, gdyż autor ma zwyczajnie do niego prawo. Jednak, nie jestem moim celem (i czytelników ogólnie) poznawanie osobistych opinii autora. Szczerze mówiąc - nie interesują mnie one. I nie muszą.

Interesują mnie zwyczajnie konkretne fakty, wzbogacone co najwyżej o jakiś fachowy komentarz (np. w razie katastrofy lotniczej - komentarz uznanego specjalisty lotnictwa). I takim właśnie praktykom jestem zdecydowanie przeciwny. Jest to zwyczajne wpływanie na sam odbiór obiektywnej prawdy, gdyż można w łatwy sposób stworzyć inny obraz rzeczywistości. Taki, jaki chciałby uzyskać twórca tekstu. Jak łatwo jest więc przeinaczyć prawdę, stworzyć własną projekcję obrazu faktów. Obrazu oczywiście przefiltrowanego przez światopogląd i opinie własne autora (lub ogólnie redakcji).

Raz jeszcze się zapytam: jakim prawem? Jakie ma Pan prawo, Drogi Autorze, jednoznacznie stwierdzać, czy oceniać postępowanie takich lub innych osób i przedstawiać to jako niezbitą prawdę?
Oczywiście ma Pan do tego prawo - ale jedynie prywatnie. Nie zaś zawodowo, w artykule na szanowanym, jak sądzę, portalu internetowym. Trzeba umieć oddzielać prywatne subiektywne opinie od pola aktywności zawodowej, zwłaszcza jeżeli tą działalnością jest właśnie serwowanie faktów i wydarzeń - dla dobra społeczeństwa. Dlatego też, mam nadzieję, że jest Pan w stanie uznać,iż nie ma Pan prawa pisać artykułu ogólnodostępnego, w formie bardzo subiektywnej.
Bardziej odpowiednim miejscem na takie materiały może być raczej felieton, ale już nie artykuł, w dodatku w głównym dziale portalu "fakty i opinie".

Jeśli uznać tekst nie za artykuł, a jedynie za opinię, to i tak za mało jest w niej rozsądnej retoryki za i przeciw, intelektualnego wysiłku w celu poznania prawdy, a zbyt wiele uproszczeń myślowych,
za sprawą wspomnianych już przeze mnie takich, a nie innych właśnie środków wyrazu.

Listu tego nie piszę jako jakiś fanatyk religijny. Droga Redakcjo i Szanowny Autorze, chcę Wam uświadomić, że nie trzeba być tylko i wyłącznie katolikiem, aby nie zgadzać się występowanie artysty pokroju Pana Adama Darskiego w TVP. Wystarczy być wrażliwym obserwatorem życia społecznego, przyjmującym świadomie znane fakty (w tym przypadku fakty z życia wulgarnego artysty).

Nie zgadzam się zupełnie z niniejszym artykułem i uważam właśnie, że "Nergal" absolutnie nie powinien pojawiać się na antenie telewizji publicznej. Chcąc nie chcąc, jest postacią kontrowersyjną. Jaki jest to wzór dla młodzieży? Czy chcemy pokazać młodemu pokoleniu, że warto wywoływać skandale, gdyż to się opłaca i można na przykład później stać się gwiazdą telewizyjną? Czy liczy się tylko popularność i zasada braku jakichkolwiek wartości, jakiejkolwiek odpowiedzialności za własne czyny? Czy tak właśnie chcemy wychowywać świadomych i mądrych obywateli?

Jak sam autor artykułu stwierdza: "Tak naprawdę jednak, obserwując kolejne skandale, które wywołuje, trudno oprzeć się wrażeniu, że ze swoimi adwersarzami w sądzie nie raz i nie dwa się jeszcze spotka." Zapewne w tym względzie autor się nie myli i przyznaję mu całkowitą rację.

Powstaje zatem pytanie: czy słusznym jest pokazywanie tak kontrowersyjnej postaci wywołującej skandale, w telewizji publicznej, która utrzymywana jest za pieniądze wszystkich podatników? Telewizja ta ma być rzekomo przyjazna dzieciom i młodzieży, ma rzekomo realizować tzw. misję. Skoro tak, to dlaczego sięga się po człowieka, który wywołuje skrajne reakcje? Artysta ten ma prawo występować, jeśli go zaproszą co najwyżej do telewizji prywatnej, gdyż to właściciel tej stacji będzie miał słuszne prawo decydować o tym, kogo będzie zapraszał, a kogo - już nie. W końcu to własność przedsiębiorcy i może on robić, co mu się podoba (w granicach prawa). Skoro zaś telewizja publiczna jest, de facto, wspólnym dobrem i wspólną własnością wszystkich Polaków, powinna prezentować wartości uniwersalne i bezsprzecznie uznane społecznie za słuszne oraz mądre w swej naturze, szanując w ten sposób tych, z których pieniędzy się utrzymuje - czyli z kieszeni podatników.

Jest to słuszne i logiczne. Podatnicy są w tym względzie bowiem pozbawieni prawa wyboru, siłą rzeczy muszą łożyć na utrzymanie telewizji publicznej, ponieważ TVP utrzymywana jest z budżetu państwa (tj. z podatków), reklam i wprost z abonamentów RTV. Dlatego też ma etyczny obowiązek realizować misję: prezentować materiały unikalne o uznanej wartości artystycznej lub historycznej, edukować w szeroki sposób dzieci i młodzież, ukazywać obywatelskie postawy, pokazywać piękno świata fauny i flory, uczyć dobrze rozumianej tradycji, uczyć współżycia społecznego, ukazywać wielkość myśli ludzkiej, promować dobro i wysokie wartości moralne, praktyczną wiedzę życiową i tak dalej, i tak dalej. Można by długo wymieniać. Jest więc wiele aspektów życia do pokazania. Jest wiele do zrobienia!

Czy naprawdę zatem musimy do TVP zapraszać osobę, która nie jest bynajmniej jakimkolwiek autorytetem w jakiejś istotnej dziedzinie życia, a jest po prostu jedynie szumnym artystą, celebrytą, jak stwierdza autor artykułu "osobą, której słowa i zachowania komentują wszyscy"? Czy naprawdę nie stać na nas więcej, na jakiś wyższy poziom moralny? Oczywiście dla jasności dodajmy, że "Nergal" nie jest artystą uznanym na całym świecie, czy chociażby w Polsce, jako ktoś absolutnie interesujący i bezsprzecznie wartościowy. Gdyby tak było, "marka" artysty sama by już o nim samym świadczyła i nie potrzebowałby on żenujących skandali, by zaistnieć w świadomości odbiorców.

Artystą o bezspornej wartości był (i jest!) na przykład Czesław Niemen, człowiek którego muzyka miała "duszę", w której zachwycały się i wciąż jeszcze zachwycają się całe pokolenia. Jest w tym coś ponadczasowego. Proszę Państwa, i to jest prawdziwa wartość! Fakt, że "Nergal" jest osobistością, której "słowa i zachowania komentują wszyscy" nie jest tożsamy przecież z tym, że jest to człowiek z miejsca ze wszech miar wartościowy. To, że wszyscy o nim mówią, gdyż np. dopuścił się skandalu, nie przesądza jeszcze w żaden sposób o jego wartości.

Ja bym powiedział więcej: źle świadczy to o tym człowieku. Czy skandal jest czymś pozytywnym? Zdecydowanie nie! Jest niezbitym faktem, że wspomniany artysta w trakcie jednego z występów publicznie podarł Biblię, a następnie wypowiedział słowa: "Żryjcie to gówno" - rzucając strzępki w stronę publiczności. Trzeba być prawdziwym ignorantem, by stwierdzić, że czyn ten nie miał choćby najmniejszych przesłanek umyślnej obrazy uczuć religijnych. Wprawdzie krajowy wymiar sprawiedliwości nie umiał tego się dopatrzyć, być może dał wiary naiwnym zapewnieniom muzyka, że był to jedynie swoisty środek artystycznego wyrazu. No cóż, upiekło się mu. Ale już z całą pewnością czyn ten jest całkowitym brakiem szacunku i wyrazem chamstwa w stosunku do ludzi wierzących. Bo na pewno nie jest aktem dobrej woli!?!

I nie miałoby znaczenia, czy właśnie podarł Biblię, Torę czy Koran, czy obraziłby ludzi o innym kolorze skóry, czy ludzi danej płci. W każdym z tych przypadków - jest to znakomite potwierdzenie niskiego poziomu kultury osobistej i braku szacunku dla drugiego człowieka. Szacunek i tolerancja, tak modne dziś słowo, to elementarne prawa każdej istoty ludzkiej na tej ziemi.

Niestety, muzyka nie było jednak stać nawet na to. Daje temu aktywny wyraz także w innych przejawach swojej działalności, na przykład tytuł jednej z jego piosenek brzmi: "Chrześcijanie do lwów". I znów, wprost mamy do czynienia z agresywnym wyrazem nietolerancji, podsycania niezdrowych napięć społecznych, poprzez wyjątkowo wredne nawiązanie do historycznych prześladowań chrześcijan w starożytności.
Drogi Autorze artykułu, trochę za dużo jest tych "zbiegów okoliczności" dotyczących braku szacunku do innych ludzi, dlatego trudno jest nazwać Pana Adama Darskiego ateistą. Ateista to bardziej ktoś obojętny, ktoś kto, zgodnie z definicją, po prostu nie wierzy w istnienie istot nadprzyrodzonych.

Ktoś kto odrzuca możliwość ich istnienia - i ma z resztą do tego prawo. Akcje Pana Adama Darskiego mają zaś wyraźne zabarwienie agresywne, dążące do wywołania skandali, do wyrażenia pogardy,
do zgorszenia obyczajowego. Nie są w żaden sposób zgodne z podstawowymi zasadami współżycia społecznego i z jakkolwiek rozumianą tolerancją. Jest więc wyraźnie kimś, kto chce wyrazić swoje prymitywne negatywne emocje wobec części społeczeństwa. I nie umie tego opanować, co więcej, wcale nie chce ich nawet ukrywać. Właściwie, chlubi się wręcz tym, umyślnie przecież wplata je w swój artystyczny środek przekazu. Przekazu, trzeba powiedzieć jasno, negatywnego.

Nie mamy być może dostatecznie dużo jawnych dowodów, by faktycznie orzec, że artysta jest zadeklarowanym satanistą. Dlatego wypowiedź arcybiskupa może być w tym względzie zbyt mocnym stwierdzeniem, nieco na wyrost.

Jednak, jak widać po zachowaniu muzyka, objawia on właśnie takie cechy, które są charakterystyczne dla środowiska satanistów. Jego czyny same świadczą o nim, że przynajmniej w części identyfikuje się z treściami głoszonymi przez te społeczności. Ateizm jest jedynie poglądem i postawą, która jednak nie zakłada jawnej agresji, czy wręcz walki z osobami wierzącymi w istoty nadprzyrodzone. Satanizm - już zdecydowanie tak. Dlatego więc już choćby z punktu widzenia skutków prawnych - satanizm jest w dalszej w konsekwencji jawnym złem. Satanizm nie jest już tylko jedną z wielu postaw humanistycznych człowieka jako istoty. Nazywajmy rzeczy po imieniu!

Co gorsza, autor artykułu stosuje tak powszechną w obecnych czasach metodę "głaskania" zła, usprawiedliwiania go. Pisze bowiem: "Muzyk, kreujący się na przeciwnika Kościoła (a jednocześnie nawołujący, by rejestrować się jako dawcy szpiku, by ratować ludzkie życie), (...)" - jakby na usprawiedliwienie osoby artysty. Oczywiście, w każdym człowieku jest choćby cząstka dobra, nie da się zaprzeczyć, jednak nie umniejszajmy zła moralnego, którego artysta zupełnie bezwstydnie się dopuszcza, wywołując skandale. Ewentualne nawoływania Darskiego do ratowania ludzkiego życia nie mogą być usprawiedliwieniem jawnego braku szacunku do innych ludzi. Może są jedynie środkiem ochronnym artysty przed jednoznacznym potępieniem go przez publiczność?
Tego oczywiście nie wiemy.

Nie, zdecydowanie nie uważam, że dobrym sposobem na osoby tego rodzaju jak "Nergal" jest ich lekceważenie. To by było milczeniem, przyzwoleniem na złe czyny, jakich muzyk się dopuścił.
Atmosfera "znieczulicy" społecznej zbiera już od dawna fatalne czyny. Czyżby autor o nich nie wiedział? Co takiego się dzieje, że ludzie nie chcą widzieć i reagować, gdy w tramwaju napadnięty zostaje pasażer - w biały dzień i na ich oczach, albo gdy wandal bezprawnie demoluje własność społeczną? Powodują to strach i obojętność, a także brak poczucia jedności ze strony społeczeństwa. Nie ma bowiem pewności, że gdy sami zareagujemy, ktoś także nas wesprze i pomoże. Wolimy nie reagować, udawać że nic się nie stało i tłumaczyć sobie, że nas to nie dotyczy.

Jest tylko jeden problem: następni możemy być właśnie my, a ludzie złej woli, zachęceni brakiem reakcji w ogóle, będą działać jeszcze śmielej i zuchwalej. Jakże więc nie reagować i nie nazywać rzeczy po imieniu? Jakże więc nic nie mówić, gdy dzieje się po prostu źle?
Sugerowanie, by arcybiskup najlepiej się w ogóle nie odzywał jest nie na miejscu.

Dlatego też, Drogi Autorze, lekceważenie tego typu zjawisk społecznych, jak przewinienia Pana Adama Darskiego, nie mogą i nie powinny być zlekceważone. Koniecznie potrzeba raczej umiejętnie na nie reagować. A jest to też nie lada sztuka. Być może osoba arcybiskupa zrobiła to nieumiejętnie, może nietrafnie, a może za mało medialnie.

Może nie dysponuje darem przekonywania. Możliwe, bynajmniej. Ufam jednak, że intencja była w domyśle właściwa, będąca wyrazem sprzeciwu wobec promowania zdziczenia moralnego, a nie próbą moralnej dyktatury w kraju, czy czegoś w tym rodzaju. Poza tym, Polska nie jest krajem wyznaniowym, więc osoba arcybiskupa i tak nie może żądać ze skutkami prawnymi takich czy innych zmian w TVP. Może co najwyżej wyrazić swój zdecydowany sprzeciw i podać argumentację - i właśnie, jak można się domyślać, z tej naturalnej możliwości skorzystał. W końcu mamy demokrację, nieprawdaż Drodzy Państwo?

Podsumowując, staje się jasne, że osoby tego typu, jak rozpatrywany artysta, nie powinny zasiadać w programach TVP. Byłoby to nieetyczne (najbardziej wobec podatników). Tym bardziej, że istnieje już dla nich miejsce w przestrzeni telewizyjnej. Ich miejscem może być telewizja prywatna, gdzie ktoś taki może się przecież bez przeszkód pokazywać i wypowiadać poglądy, jednak z poszanowaniem ustalonego prawa.

Szanowni Państwo, rzeczywiście, tak jak mówi cytowany w artykule artysta: "- Żyjemy w wolnym kraju i każdy może mieć swoją opinię, (...)". Jest to prawda. Pan Adam Darski zapomina jednak o jednym szczególe: wolno mu mieć swoją własną opinię, jednak nie wolno mu naruszać wolności innych jednostek - na przykład poprzez publiczne wygłaszanie swoich wrogich opinii.

"Prawo jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się prawo innego człowieka" - jakże znane są to słowa. Artysta wybitnie zapomniał o tym prostym i nienaruszalnym aspekcie, wyrażając jedynie swoją (źle pojętą) egoistyczną wolność.

Reakcja władz kościelnych może istotnie kojarzyć się chęcią narzucania swojej woli i swojego poglądu na sprawę Pana Adama Darskiego i "wprowadzać jakąś moralną dyktaturę". Łatwo to zarzucić Kościołowi. Jednak gdy się dobrze zastanowić, reakcja ta jest przede wszystkim próbą wyraźnego głosu sprzeciwu wobec chamstwa i akceptacji niedozwolonych zachowań, wyrażonej właśnie poprzez zaproszenie osoby "Nergala" do publicznej telewizji, która jest utrzymywana za pieniądze wszystkich Polaków. Powiem wprost, nie wiem jak Państwo, ale ja nie mam ochoty płacić swoich ciężko i uczciwie zarobionych pieniędzy na telewizję publiczną, która po ciężkim dniu pracy zaserwuje mi na szklanym ekranie... człowieka znanego z tego, że potrafi w mistrzowski sposób zachować się niegodnie względem innych ludzi. Chciałbym serdecznie podziękować i zrezygnować z takiej telewizji, ponieważ nie muszę czegoś takiego oglądać - wszyscy mamy to w obfitości w każdym dniu życia. Uwierzcie, naprawdę nie jest ciężko usłyszeć soczyste przekleństwo na ulicy, spotkać problematycznego pijaka, zobaczyć jak młody człowiek rzuca śmieć wprost na płytę peronu kolejowego, zamiast do śmietnika albo też spotkać osobę palącą tytoń w miejscu wyraźnie do tego nieprzeznaczonym. Myślę, że wszyscy to znamy, z ulic naszych miast.

Brak kultury aż bije człowieka w oczy ze wszystkich stron. Do tego aktu zniszczenia i braku wartości miałaby jeszcze dołączyć telewizja i to za moje własne pieniądze... Jest to nie w porządku! Tak zwanego "dziadostwa" mamy na co dzień dosyć. Pragnę czegoś więcej, jakiegoś poziomu kultury i szacunku w ludziach, a nie tylko oferty taniej rozrywki, prześcigania się w robieniu świństw i wiecznej pogoni za pieniądzem lub promowania tzw. "wyścigu szczurów".

Dlatego też, podsumowując mój długi list (przepraszam Was, że tak długi, jednak trochę sami na to zapracowaliście!), warto czasem się trochę dłużej przyjrzeć pewnym zjawiskom, dokładnie je przeanalizować, spojrzeć z "obu stron" i dopiero wówczas wyrabiać sobie właściwe spojrzenie na prawdę. Tylko w ten sposób można przekazywać fakty bez zbędnych naleciałości w postaci własnych opinii. Tylko w ten sposób można pisać odpowiedzialnie. Z całą mocą, wspomniany artykuł autorstwa Pana Michała Sielskiego, nie spełnia niestety tych założeń i jest napisany w sposób stronniczy,
a co gorsza opowiada się po stronie niskiej kultury osobistej, jako tej, którą można przemilczeć i zlekceważyć. Wstyd!

Na szacunek zasługuje każdy człowiek. Na szacunek zasługuje autor niniejszego artykułu, jak i Redakcja, podobnie też moja osoba. Na szacunek, jako człowiek, zasługuje też bez wyjątku Pan Adam "Nergal" Darski. I dokładnie tak samo, artysta ze swej strony musi wyrażać elementarny szacunek dla grup społeczeństwa, niezależnie od tego, czy będą to jego zagorzali fani, czy też ludzie obojętni dla tej twórczości. Zasługują na to, bo także są ludźmi. A jednak, do tej pory nie umiał tego wyrazić, nie miał nawet dobrej woli w tym względzie, prowokował skandale na miarę swoich możliwości. Skoro nie umie przyjąć i żyć tak prostą zasadą wzajemnego poszanowania, nie jest on godny uwagi odbiorców, a już tym bardziej nie jest godny promowania go jako artysty w publicznej telewizji.

Dlatego, że zwyczajnie, niczym nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Ufam, że pozostaniecie jednak Państwo prawdziwie profesjonalnym portalem internetowym.
Paweł Traczyk

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (499) ponad 20 zablokowanych

  • (1)

    Christus vincit, Christus regnat, Christus, Christus ímperat

    • 2 1

    • To prawda!

      Po śmierci i tak jak się wszystko wyjaśni, a wtedy wszyscy zobaczymy, co i jak jest. Pozdrawiam !

      • 1 0

  • lanie wody

    Powtarza się pan Paweł w tym liście,czyżby jakieś kompleksy z lat szkolnych wyszły? Pańskie argumenty można przedstawić w 1/3 tego tekstu,coś się panu z maturą pomyliło ;) i tyle lania wody.

    • 3 4

  • smutna peawda

    P Paweł bardzo prawdziwie opisał problem telewizji publicznej i jej niskiego poziomu, płacąc - jako "zleceniodawcy" powinniśmy otrzymywać materiał na znacznie wyższym poziomie, szacunek dla elokwencji i trafnych spostrzeżeń...ci co piszą, że to bełkot są po prostu na niższym poziomie inteligencji i nie dostrzegają smutnej prawdy

    • 4 2

  • jesli wierze (5)

    a ktos krytykuje moja wiare to czemu mam czuc sie urazony? nie rozumiem. sam wierze a czyjes odmienne zdanie mnie nie obraza tym bardziej ze Nergal nikomu nie ubliza. to jest tylko odmienny punkt widzenia. Nergal nie powiedzial ze jestem idiota tylko ze nie zgadza sie z monopolem kosciola na gloszenie jedynej slusznej prawdy. powiedzial rowniez ze bog i szatan to dla niego metafora a biblia jest tylko ksiazka. nie rozumiem gdzie mnie tu obrazil. przeciez to jest tylko jego zdanie. dla mnie biblia to cos wiecej i tego sie trzymam, a czyjs odmienny punkt widzenia na to nie wplynie. ta cala wasn jest smieszna.

    • 7 4

    • Pozwól że wyjaśnię... (3)

      Masz rację w tym, że na odmienny punkt widzenia się nie powinno urażać. Nie rozumiesz materii. Nergal może mieć inne zdanie-i do tego ma prawo. Nie ma jedynie prawa niszczyć symboli religijnych, jak np. Biblia, czy Koran - bo to nie jest wyrażenie swojego słowa, to brak szacunku. Trochę inna waga sprawy. Czy rozumiesz ?? Jego punkt widzenia to jego sprawa-ok, ale nie może obrażać przy tym innych. A więc nie o punkt widzenia tu chodzi, bo to błahostka, lecz o czyny - złe czyny, pełne braku szacunku do wierzących. Tyle i tylko tyle.

      • 0 3

      • to jest wyrażenie

        artystyczne. Nie robi tego publicznie, np. w kościele...kumasz? A wierzący też się specjalnym szacunkiem i tolerancją dla niewierzących nie wykazuję, nieprawdaż?

        • 1 1

      • nie zgodze sie

        jesli powiem ze wierze w harrego pottera a ty podrzesz ksiazke to nie bedzie to obraza uczuc. i racja bo Nergal podarl swoja ksiazke a nie twoja biblie. on wierzy ze to ksiazka i jako taka ja podarl. to byl symbol tego ze sprzeciwia sie kosciolowi jako monopoliscie na prawde a nie ze gardzi twoja osoba. prawdziwy katolik sie nie obrazi bo wiara jest w umysle a nie ksiazce

        • 0 1

      • tak poza tym

        trzeba byc niebywalym delikatesem zeby sie obrazic o to ze ktos obrazil twoje uczucia religijne (choc Nergal tego nie uczynil). jesli ktos powie ze zle wychowujesz dziecko albo gardzi twoim pogladem na ... cokolwiek to przeciez nie pozwiesz go do sadu za to ze cie obrazil. czemu wokol wiary jest tyle szumu, przeciez to paranoja i pycha wierzacych... tak wlasnie PYCHA ktora uwazaja za grzech glowny. zalosne zwierzatka o zapetlonych umyslach.. jak w czarnej dziurze, czas nie przemija ale przestrzen jest petla

        • 0 1

    • a zatem raz jeszcze dodam, gdyż nie rozumiecie...

      Rozumiem, że podarł to jako książkę, tyle że właśnie ta książka dla innych ludzi, tj. wierzących nie jest tylko zwykłą książką i na tym polega ta różnica. Z szacunku do wierzących nie ma prawa jej drzeć, bo dobrze wie, że może urazić osoby wierzące. Biblia, choć to książka, dzieło literackie (wierzymy ponadto, że natchnione) ma już pewną wartość samą w sobie. I nie ma prawa, ktokolwiek, robić z tego wyrażenia artystycznego, bo gwałci wolność innych. Łamie wolność drugiej strony. Nie jest pychą - wyrażanie żalu, jeśli niesłusznie urażono człowieka. Słuszna obrona nie jest pychą, mylicie pojęcia przyjaciele. Tyle.

      • 0 0

  • :]

    Nie trzeba czytać tego artykułu, aby wiedzieć, że Nergal to wybitnie ograniczony typ, który ze swoim śmiesznym wizerunkiem i postawą mógłby co najwyżej chodzić od drzwi do drzwi w Helloween z tekstem: "Cukierek albo psikus".Pozdrawiam

    • 3 3

  • Hipokryzja

    Nergal to twór sceniczny Darskiego.Pan Głódz to też twór sceniczny a pod kiecką szatan

    • 3 4

  • Można krytykować religię (1)

    ''Wszelkie próby ograniczania wolności słowa to złamanie konwencji ONZ – uznali eksperciNajnowsza opinia Komitetu Praw Człowieka działającego przy ONZ może mieć historyczne znaczenie. Eksperci orzekli, że wolność słowa i wyznania są „metaprawem" każdego człowieka. Dopiero z niego wywodzą się inne swobody. – To bardzo zdecydowana interpretacja. Pokazuje, jak ONZ powinna rozpatrywać skargi dotyczące przekraczania lub łamania wolności słowa. To między innymi cios dla krajów, które chciały wprowadzić zakaz obrażania religii – mówi „Rz" prof. Gavin Phillipson, ekspert ds. praw człowieka z angielskiego Durham University.''źródło i wiecej: rp.pl/artykul/9102,696046-Mozna-krytykowac-religie.html

    • 1 3

    • Drogi humanisto - jak wielu innych, nie rozumiesz istoty sprawy!

      W liście nie ma mowy o obrażaniu się za krytykowanie religii. Po co otwierasz już otwarte drzwi? Zrozum, że wierzący nie obrażają się za krytykowanie religii, bo jeśli ktoś ma inną opinię-JEGO ŚWIĘTE PRAWO do własnego zdania ! Nikt temu nie zaprzecza! Humanisto, wierzący nie mogą się tylko zgodzić, i to jest zupełnie naturalne i normalne, że nie tyle się ich krytykuje, co raczej obraża uczucia - a to jest PRZEZ PRAWO ZABRONIONE. Rozróżnij materię spraw! Czytaj ze zrozumieniem. Gorąco zachęcam!

      • 0 3

  • A może są granice wolności słowa?

    Co by było gdybym powiedział że Twoja Matka to dzi...ka? Może jednak są granice - sam chyba przyznasz. Kościół to moja Matka i nie pozwolę jej obrażać tak Ty nie pozwolisz obrażać swojej. Proste!

    • 3 4

  • Można krytykować religię (EKAI) (1)

    ''Wszelkie próby ograniczania wolności słowa to złamanie konwencji ONZ – uznali eksperci Komitetu Praw Człowieka. Komentarz komitetu jest sprzeczny z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.''źródło i wiecej: ekai.pl/wydarzenia/z_prasy/x44500/mozna-krytykowac-religie/?

    • 1 6

    • Drogi humanisto - jak wielu innych, nie rozumiesz istoty sprawy!

      W liście nie ma mowy o obrażaniu się za krytykowanie religii. Po co otwierasz już otwarte drzwi? Zrozum, że wierzący nie obrażają się za krytykowanie religii, bo jeśli ktoś ma inną opinię-JEGO ŚWIĘTE PRAWO do własnego zdania ! Nikt temu nie zaprzecza! Humanisto, wierzący nie mogą się tylko zgodzić, i to jest zupełnie naturalne i normalne, że nie tyle się ich krytykuje, co raczej obraża uczucia - a to jest PRZEZ PRAWO ZABRONIONE. Rozróżnij materię spraw! Czytaj ze zrozumieniem. Gorąco zachęcam!

      • 0 1

  • Sacrum vs profanum (1)

    Kolega nie doczytał wiadomości To co pisało dalej pominął - niedobry. Dalszy tekst brzmi: "Problem w tym, że komentarz komitetu jest sprzeczny z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który uznał, że wolność słowa nie jest prawem nadrzędnym i musi pozostawać w równowadze z innymi prawami. To oznacza, że obrażanie uczuć religijnych nie jest dopuszczalne – mówi prof. Phillipson."

    • 2 2

    • Dokładnie, trzeba umieć myśleć,

      a nie jedynie wyrywkowo podawać słowa, które pasują w kontekście. Dziękuję, Myślący Humanisto.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane