• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie ma mocnych

Monika
31 maja 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Mieszkam w Gdańsku szósty rok. Pięć lat temu, w czerwcu 2001 roku przeżyłam dość bulwersujący proces rejestracji samochodu - dwa podejścia bezowocne - tłum tak wielki, ze odeszłam "z kwitkiem", trzecie uwieńczone sukcesem - po stawieniu się w Urzędzie Miejskim - Zespół Obsługi Mieszkańców przy ul. Partyzantów około godziny siódmej rano - około 14.00 zostałam obsłużona i z dumą wytaskałam nowe tablice rejestracyjne z gdańskim numerkiem.

Byłam oburzona, zirytowana lecz przede wszystkim zmęczona jakością obsługi (niewystarczającą liczba pracowników Urzędu przewidzianych do załatwienia dużej liczby interesantów).

Dziś podjęłam podobne działanie - kupiwszy auto tydzień temu, opłaciwszy akcyzę, zaświadczenie, że nie jestem vatowcem (za stosowne poświadczenie tego faktu, które wystawia Urząd Skarbowy zapłacić trzeba 150 zł na konto Urzędu Miejskiego, też jakieś kuriozum...) udałam się do Urzędu Miejskiego - Zespołu Obsługi Mieszkańców przy ul. Milskiego, aby rzeczone auto zarejestrować. Rozumując logicznie przyjęłam, iż UM Gdańsk uporał się przez pół dekady z problemem zatrudnienia w Referacie Rejestracji Pojazdów.

O ludzka naiwności! To co zobaczyłam na miejscu podsunęło mi myśl, że biorę udział w nagrywaniu dziwacznego programu kabaretowego przy użyciu ukrytych kamer. Aby zarejestrować w gdańskim urzędzie pojazd można wybrac jedno z trzech rozwiązań:

1. Stawiennictwo osobiste "z marszu"
Na drzwiach przywitała mnie wiadomość iż obsługiwani są jedynie interesanci, których dane zostały spisane rano, o godzinie ósmej przez pracowników Straży Miejskiej,(!!!) konstruujących codzienną listę 45 osób mających dostąpić zaszczytu bycia "załatwionymi" przez Urząd. Aby na ową listę trafić - "praktycy" przekazali mi radosną wieść, iż miejsce pod bramami Urzędu należy zajmować około godziny piątej rano, czasem wcześniej, szósta już absolutnie nie gwarantuje bycia w szczęśliwym peletonie.... Hmm, aby więc dostać się komunikacją miejską do Miłościwie Panującego Urzędu - pobudkę powinnam zafundować sobie w granicach godziny trzeciej w nocy.

2. Telefoniczne umówienie spotkania.... Wykonuję telefon (dnia 30 maja 2006 roku) - pierwszy wolny termin 29 czerwca 2006 roku

3. Rejestracja online - uff! Termin wizyty w Urzędzie przybliżył się do 19 czerwca 2006 roku... Uśmiech pojawił się na mojej twarzy...

I tylko pozostały cicho skwierczące w czeluściach świadomości nieśmiałe pytania:

1. Czy rolą Strażników Miejskich jest tworzenie kolejkowych list interesantów Urzędu Miejskiego? Przeczytałam rubrykę pt. "Działalność" na stronie www Straży Miejskiej i nic na ten temat nie znalazłam.

2. Bezrobocie w Gdańsku - 8,8 proc. Jak się mają informacje typu "Gdański PUP przygotował także nowe programy dla osób nie posiadających zatrudnienia..." z widocznymi jak na dłoni potrzebami zatrudnienia w gdańskim Referacie Rejestracji Pojazdów?

3. Co z obowiązującym mnie ustawowo terminem zarejestrowania samochodu w ciągu 30 dni od daty zakupu oraz zakazem poruszania się na obcych numerach po polskich drogach po tym terminie? Że nie wspomnę już o problemach z wykupieniem obowiązkowej polisy OC na "stary dowód" a nowe nazwisko. Miłościwie Panujący Urząd jakby nie pomaga w zachowaniu owych terminów, a wręcz je uniemożliwia.

I tak już od lat... Nie ma mocnych?!?!
Monika

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (60)

  • Ha ha

    ta rejestracja to faktycznie jest CYRK na kółkach. Normalnie jak się obcokrajowcom o tym opowiada, to nie wierzą.

    • 0 0

  • Dobre

    Skoro SM pilnowała niegdyś PUP, Urzędu Miasta Gdańska to pewnie może z równie dobrym skutkiem pilnować Referatu Rejestracji zamiast np. patrolować ulice albo lepić mandaty babciom koło targowisk miejskich.

    • 0 0

  • a w Gdynia...

    A ja rok temu rejestrowałam samochód w UM w Gdyni. Pelna obaw, pojechałam tam o godzinie 16 (zaraz po pracy). Kolejka była na 3 osoby. Pani z miłym uśmiechem obslużyła mnie jak sie patrzy (nawet zrobiła kopie dokumentów, które miałam w oryginałach).
    Po raz drugi udałam sie do rzeconego UM w celu odebrania stałego dowodu rejestracyjnego - i było tak samo. Ale to nie wszystko: po raz trzeci - po kilku miesiącach - byłam w tym samym referacie, aby dokonać wpis do dowodu rejestracyjnego nt. instalacji gazowej. I było BEZ ZMIAN. Naprawdę!!!
    Czy byłam szczęściarą? Czy to w UM w Gdyni jest normalnością już???

    • 0 0

  • Cale szczescie mieszkam w Gdyni!!

    • 0 0

  • A w Sopocie....

    A w Sopocie jest tak samo jak w Gdańsku. Niekompetentne i wredne biurwy, jakieś numerki do kolejki, okienka pozamykane, totalna tragedia !!! I to w urzędzie który szczyci się "przyjaznym podejściem do mieszkańców i interesantów". Kpina Panie Prezydencie, proponuję wziąść się za ten wydział.

    • 0 0

  • Gdynia Rulez!!

    w Gdyni jest naraz 6 pań obsługi + 2 do wydawania dokumentów. obsługa na numerki, każdy wie mniej więcej kiedy jego kolej. popołudniami to prawie w ogóle nie ma kolejek.
    poza tym, Panie są zręczne i nie guzdrzą się niepotrzebnie.

    Należy im tylko współczuć tych okropnych brzęczków przy zmianie numerka, ale do tego się pewnie przyzwyczaiły...

    Do tego są cierpliwe, eleganckie i nawet się uśmiechają...
    JAK TO W GDYNI!!!

    • 0 0

  • przebijam... 02:50!

    koło roku 2002 wraz z kolejną falą sprowadzanych aut czekaliśmy od 2:50 (rano). Byliśmy w kolejce... trzeci.. Skoro teraz czytam, że nic się nie zmieniło :( to się odechciewa.

    Niestety, Gdańsk, przynajmniej, jeżeli chodzi o rejestrację pojazdów, jest DALEKO za murzynami.

    Z kolei ostatnio zmiana zameldowania i wymiana dowodu osobistego (Partyzantów) zajęła mi w sumie 3 (trzy) min czekania w kolejce, a "byłem załatwiony" błyskawicznie.

    Jak widać - gdy się chce - wszystko jest możliwe

    • 0 0

  • różnica...

    jest widoczna jak na dłoni jak się jedzie kupować auto za granicą i tam trzeba je wyrejestrować, załatwić ubezpieczenie na drogę + dwa tygodnie lub miesiąc na czas załatwienia rejestracji i ubezpieczenia w Polsce. Trwa to pół godziny, jak jest kolejka to dwie godziny i jak jest kolejka to na każdym kroku urzędnicy przepraszają i proszą o cierpliwość, czują się winni że zabierają czas petentowi. A potem jedziemy do Polski i, nie mówiąc o kolejce w uzędzie celnym (bezprawna akcyza) cały ten cyrk z rejestracją w referacie pojazdów, czujemy się jak intruz. przecież przy tym bezrobociu to urząd też może zatrudniać pracowników dodatkowych w okresach spiętrzenia spraw. Ostatnio dowiedziałam się że jak znajomy załatwiał sprawy ejestracyjne samochodów firmowych to pozwolono mu załatwić D W I E sprawy i kazano z następnymi przyjść od nowa! Czyli urząd kazał mu stać jeszcze raz, a jak ma np. 6 spraw (jakieś zmiany w dowodach rejestracyjnych) to będzie musiał odstać trzy razy. Komunistyczne przyzwyczajaenie do ustawiania ludzi w kolejkach jest nieśmiertelne w urzędach!

    • 0 0

  • mamidło...

    wyraźnie twój znajomy nie miał ze sobą "koperty" albo była za chuda. Niestety załatwienie czegoś bez łapówki graniczy z cudem...

    • 0 0

  • Ja na szczęście mam to już za sobą...

    Ufff... ale stawiając się na Milsiego o 6 rano byłem 13!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane