• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie podpiszesz, to wylecisz

Tomasz Nalikowski
16 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Albo zrzekną się zaległych od czterech lat, a przyznanych przez słynną ustawę "203" podwyżek, albo mogą szukać nowej pracy - przed takim dylematem stanęli pracownicy Wojewódzkiego Zespołu Reumatologicznego w Sopocie.

Zdaniem dyrekcji konflikt jest na najlepszej drodze do rozwiązania, a straszenia zwolnieniami nie było.

Przez cztery lata pracownicy nie domagali się zaległych pieniędzy, mając na uwadze nie najlepszą sytuację finansową firmy. Czekali na lepszy czas, na rozwiązanie tego problemu. Ten czas jednak nie nadszedł, a z końcem tego roku upływa termin, z którym ich roszczenia staną się przedawnione. Do sądów poszły więc pierwsze pozwy o zaległe wynagrodzenie. I wtedy się zaczęło.

- Spotkaliśmy się z oburzeniem i posądzeniem o działanie na szkodę zakładu pracy - mówią pracownicy prosząc o anonimowość. - Nasze argumenty nie spotkały się z żadnym zrozumieniem. W końcu z początkiem grudnia złożono pierwsze pozwy, co wywołało lawinę represji. Zaczęło się straszenie zwolnieniami wszystkich, który mówili głośno o sprawie.

Wkrótce też przedstawiono pracownikom "ugodę": jeśli podpiszą dokument o zrzeczeniu się wszelkich roszczeń za zaległe, a niewypłacone podwyżki oraz wycofają pozwy z sądu, to dostaną świąteczną premię i mogą liczyć na podwyżkę od stycznia przyszłego roku. Dano im też do zrozumienia, że w przeciwnym wypadku wylecą z pracy. Pierwsi pracownicy, którzy protestowali, już otrzymali wypowiedzenia lub spodziewają się ich lada chwila.

- Absolutnie nikogo niczym nie straszyłam - odpowiada Danuta Zarówny, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Reumatologicznego. - Jest jednak taki problem, że kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jest niższy niż w tym roku, nie podpisano z nami umowy na oddziały dzienne, dlatego też część usług muszę wyeliminować. W tej sytuacji mogę nie przedłużyć niektórych kontraktów kończących się w tym roku, może być kilka zwolnień, nie przewiduję jednak zwolnień grupowych. Ja nikogo nie sekuję. Każdy może tu przyjść porozmawiać. Nie powinno tak być, że informacja o problemie pojawia się w formie jakiegoś donosu do prasy.

Na temat dobrej woli pani dyrektor pracownicy (spotkaliśmy się z kilkoma osobami) mają zupełnie odmienne zdanie:
- Słyszeliśmy: "jak śmieliście się odezwać, podnieść głowę", szefom odziałów dostało się, że dopuścili do "buntu" załogi - opowiadają.

Według dyrekcji konflikt z załogą nie jest bardzo poważny, a wkrótce uda się go rozwiązać.
- Mamy tu trzy związki zawodowe, z którymi jesteśmy w trakcie negocjacji - mówi Danuta Zarówny. - Podpiszemy porozumienie dotyczące właśnie ustawy "203". W naszym szpitalu od roku 2001 były podwyżki wynagrodzenia, z czego pracownicy może sobie nie zdawali sprawy. Nie u wszystkich wyszło równo, były różnice, które teraz próbujemy wyrównać. Każdy indywidualnie będzie oceniany. Po porozumieniu ze związkami będziemy podpisywać ugody z pracownikami. W przyszłym roku planujemy wyrównującą podwyżkę, żeby zakończyć kwestię "203". Tak ten problem wygląda, nie jest to jakiś wielki konflikt.

Dla pracowników ugoda oznacza praktycznie zrzeczenie się roszczeń, a przez te cztery lata suma zaległości na jedną osobę ich zdaniem wynosi od kilku do prawie dziesięciu tysięcy złotych.
- Tu niektórzy z kilkunastoletnim stażem pracy zarabiają po kilkaset złotych - mówią pracownicy. - To dla nich olbrzymie pieniądze. Teraz mamy się ich zrzec w zamian za wypracowaną przez nas premię. Rzekome podwyżki, o których się wspomina, absolutnie nie przystają do skali zobowiązań. Panuje tu rodzinna atmosfera, nasza firma jest nam bliska, dlatego cztery lata czekaliśmy. Dłużej się jednak nie dało, bo wszystko by przepadło. Jeśli zapadną wyroki, na ich realizację mamy dziesięć lat. Możemy wówczas rozmawiać z dyrekcją o rozłożeniu zobowiązań na raty czy innych rozwiązaniach, bo rozumiemy trudną sytuację.

W Urzędzie Marszałkowskim, który sprawuje nadzór nad Wojewódzkim Zespołem Reumatologicznym w Sopocie, o sprawie do tej pory nie wiedziano.
- Żadne oficjalne pismo czy zawiadomienie do nas nie wpłynęło - mówi Małgorzata Pisarewicz. - Jeśli do nas dotrze lub sprawa stanie na zebraniu rady społecznej szpitala, to możemy stać się stroną w sprawie i starać się zażegnać konflikt.


Głos WybrzeżaTomasz Nalikowski

Opinie (17)

  • Kolejna afera????

    Jaki układ i z kim w Urzędzie Marszałkowskim ma Pani Dyrektor, jeżeli w tym wieku (ktoś napisał że jest po 70-ce)stosuje z powodzeniem metody komunistycznego zastraszania i dalej pracuje? Panie Tomaszu spróbuj to rozwikłać.

    • 0 0

  • a zapłacą najsłabsi - pacjenci i personel

    Jestem długoletnim pacjentem tego szpitala. O personelu moge się wyrażac tylko w superlatywach. Skandalem jest ciągłe szykanowanie personelu zwolnieniami. Pomimo niskich uposażeń z wielkim zaangażowaniem zajmują się pacjentami.
    Może czas zapłacić im za uczciwą pracę uczciwe pieniądze.
    A może czas na zakończenie gorszących rozgrywek kosztem naszego zdrowia. Może do kogoś wreszcie dotrze prawda, że dzieje się to za nasze pieniądze. Myslę, że władze Urzędu Marszałkowskiego docenią uczciwą i odpowiedzialną pracę.
    I nie zapomną rozliczyć Pani Dyrektor.

    • 0 0

  • co z oddziałem dziennym???

    Kilka razy byłam pacjentką tego oddziału i przeraża mnie perspektywa zamknięcia go, zwłaszcza, że spotkałam sie tam nie tylko z fachową i przesympatyczną opieką, ale także ze względu na to,iż terminy zabiegów można dopasować do codziennej pracy zawodowej. A to dla mnie bezcenne!Liczę na zmianę decyzji w tej kwestii...

    • 0 0

  • Z perspektywy pacjentki

    Od długiego czasu korzystam z zabiegów w WZR, z wieloma pracownicami zdążyłam się w międzyczasie poznać i, chyba z wzajemnością, polubić. Z informacji, które od nich docierają wynika, że prawdopodobnie oddział dzienny zostanie zlikidowany, a wraz z nim stanowisko bezpośredniej przełożonej rehabilitantek, osoby, która opowiedziała się w tym konflikcie po stronie swojego personelu. Oficjalnie powodem jest niepodpisanie przez NFZ kontraktu na usługi oddziału dziennego, natomiast wsród części pracownic istnieje podejrzenie, że pani dyrektor Zarówny w ogóle nie przedstawiła funduszowi oferty na takie usługi w roku przyszłym. Jeżeli jest to prawdą i pani dyrektor próbuje kosztem odcięcia pacjentów od zabiegów znaleźć sposobność do zwolnień i wygrywać swoje gierki personalne to to jest skandal.

    • 0 0

  • Wdzieczny Pacjent

    Po mimo obietnic Pani dyrektor, ze nie bedzie zwolnien pracownikow, na biorko przewodniczacego "Solidarnosci" wplynelo zawiadomienie o planowanym zwolnieniu pracownika z czteroletnim stazem pracy, a tylko dlatego ze odwazyl sie glosno powiedziec co o tym mysli. Zastanawiam sie czy zyjemy w panstwie totalitarnym czy normalnym panstwie prawa
    i glosno mozemy mowic o tym, z czym sie nie zgadzamy, co do odzialow dziennych udalo mi sie dowiedziec ze Pani dyrektor nie wystapila z taka propozycja do NFZ, mozna to traktowac jako szkodliwe dzialanie na rzecz pacjentow , pracownikow i calego szpitala.

    • 0 0

  • Polak realista jest chyba sam ciemniakiem i IDIATA

    • 0 0

  • :)

    Od 10 lat lecze sie z przerwami na oddziale dziennym w szpitali reumatologicznym.Po przeczytaniu atykulu w gazecie jestem oburzona postawa pani dyrektor wobec pracownikow.Przez te lata zauwazylam duze zmiany jezeli chodzi o modernizacje zakladu balnologicznego....Nasuwa sie pytanie czy w tak zwanym budzecie szpitala na bierzacy rok sa tylko pieniadzena remonty a gdzie w tym wszystkim sa ujeci pracownicy.Wydaje mi sie ze sa na samym szarym koncu....smutne ale prawdziwe:(

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane