• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie stać nas na tanie inwestycje

Maciej Goniszewski
4 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Wypowiedzenie przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad umowy hiszpańskiej firmie Necso oznacza, że kierowcy jadący trasą Gdańsk-Elbląg nie doczekają się w najbliższych miesiącach lepszej nawierzchni na odcinku z Kiezmarka do Jazowej. Według generalnej, dyrekcji firma nie wywiązała się z umowy i opóźnia prace. Według przedstawicieli firmy, prace, jeżeli w ogóle są opóźnione, to tylko minimalnie i z winy GDDKiA.

Jak wygląda budowa polskiej drogi? Najczęściej tak - "3 ludzi, jeden traktor z piaskiem, 1 maszyna do układania asfaltu i 1 wywrotka z asfaltem, korek na 20 km" (cytat z internetowego forum dyskusyjnego). W soboty i niedziele pusto, podobnie w nocy. Dlaczego w Polsce nie jest tak jak w Niemczech, gdzie prace trwają 24 godziny na dobę, przy użyciu wielu maszyn i ludzi?

Konflikt

- Odpowiedź jest prosta - źle ustawione przetargi - mówi pracownik jednej z firm budujących drogi.

Dlaczego nie ujawniam jego imienia, nazwiska i nazwy firmy? Ponieważ umowa, jaką zawarła jego firma z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która odpowiada za budowę polskich dróg, zabrania wykonawcy jakichkolwiek wypowiedzi dla mediów.

- Dzięki takiemu zapisowi GDDKiA może robić z wykonawcami praktycznie wszystko, a oni nie mają możliwości publicznej obrony - mówi drogowiec. - Jest to tym bardziej niebezpieczne, że środowisko osób zajmujących się budową dróg jest niewielkie i często się zdarza, że np. dyrektor regionalny GDDKiA jest bratem członka zarządu dużej firmy budującej drogi, która ma siedzibę w tym samym mieście. Jaki to może mieć wpływ na realizację budowy dróg w tym województwie, można się tylko domyślać.

- Nie znam szczegółów umowy i nie wiem, czy faktycznie istnieje taki zapis - mówi Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA. - Mogę jedynie stwierdzić, że życzyłbym sobie, żeby informacje o drogach, które ukazują się w prasie, dotyczyły jedynie udanych kontraktów. Takich nie wstydziłaby się ani generalna dyrekcja, ani wykonawca.

Rozwiązanie umowy z Necso GDDKiA tłumaczy potwierdzonym przez nadzór budowlany uporczywym uchylaniem się przez Necso od wypełniania zobowiązań kontraktowych. Konieczność wyboru nowego wykonawcy opóźni jednak modernizację drogi nr 7.

- Jeżeli były opóźnienia, dlaczego nie skorzystano z kar zapisanych w kontrakcie, a od razu zdecydowano się rozwiązywać umowę? - zastanawia się drogowiec. - Necso zbudowało przecież już objazd - dlatego nie było ich widać na głównej drodze - a opóźnienie wynikało z opóźnienia przekazania przez GDDKiA części terenu pod ten objazd. Gdyby zastosować kary, droga zostałaby zmodernizowana szybciej i taniej niż w przypadku całkowitego rozwiązania umowy.

- Nie ma żadnej pewności, że pozostawienie tej inwestycji firmie Necso i ograniczenie się do nałożenia kar, doprowadziłoby do szybszego zakończenia remontu tej drogi niż rozpisanie nowego przetargu i znalezienie rzetelnego wykonawcy - stwierdza Andrzej Maciejewski. - Kontrakt do Jazowej to nie jedyny, w którym mamy problemy z tą firmą. Najlepszy przykład to kontrakt na remont drogi nr 7 z Gdańska do Kiezmarka.

Tam pomimo zaakceptowania nowych terminów, nakładania kar za opóźnienia firma z najwyższą trudnością realizuje nowy plan. Co do opóźnień w przekazywaniu terenów, to pierwszy raz słyszę, żeby takie miały miejsce.

W konflikt jaki powstał między Necso a GDDKiA zaangażowany jest także były wojewoda pomorski, a obecny wiceminister infrastruktury.
- Mogę jedynie skomentować wypowiedzenie umowy firmie Necso, ponieważ nie ja podjąłem tę decyzję - powiedział "Głosowi" Jan Ryszard Kurylczyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. - Jeżdżę jednak tą drogą przynajmniej raz w tygodniu i nie widzę na niej żadnego postępu prac. Po wypowiedzeniu umowy, pod moim adresem wpłynęła hiszpańska interwencja dyplomatyczna w tej sprawie. W jej wyniku wypowiedzenie zawieszono i zaproponowano wykonawcy przedstawienie gwarancji przyśpieszenia tempa robót. Tego typu roboty są nadzorowane przez międzynarodowe organizacje inżynierskie, które po analizie przygotowanych gwarancji wydały negatywne opinie, co oznacza, że przedstawione gwarancje nie dawały szans dotrzymania terminów.

Przetargowe nonsensy

- Jestem z pokolenia, które kończyło studia w latach 90. i dopiero od kilku lat pracuję przy budowie dróg - mówi pracownik firmy drogowej. - Jestem tu jednak na tyle długo, żeby zauważyć dlaczego w Polsce tak trudno buduje się drogi. Po pierwsze kierują tym ludzie, którzy doświadczenie zdobywali w okresie PRL na kontraktach w Afryce. Wielu z nich pracuje teraz w GDDKiA oraz w największych firmach budujących w Polsce drogi. Nie są oni specjalnie zainteresowani rozwojem tego rynku, co najlepiej pokazała kontrola NIK, w wyniku której okazało się, że przy okazji budowy drogi kupowano luksusowe samochody i budowano domy. Najlepszym przykładem nonsensów, które można zlikwidować, ale nikomu na tym nie zależy, jest sposób przeprowadzania przetargów. Rozstrzyga się je wiosną, gdy prace już mogłyby trwać. Zanim firma zdąży przygotować sprzęt i plac budowy, jest już lato. Trudno wtedy zamykać drogę, bo ruch jest za duży, prace ruszają więc pełną parą dopiero jesienią i kończą się zimą w warunkach, w których już nic się nie powinno budować lub długo po terminie następnego roku.
Opinię o złym rozplanowaniu przetargów podziela Jan Ryszard Kurylczyk.


- Jestem bardzo niezadowolony z dotychczasowych działań GDDKiA - mówi minister. - Dlatego postanowiłem zmienić tryb pracy tej instytucji. Miałem już spotkania ze wszystkimi dyrektorami oddziałów i kierownictwem GDDKiA. Z Ministerstwem Finansów ustaliłem, że nie czekamy na uchwalenie budżetu, tylko znając priorytet, jakim jest budowa dróg, zakładamy że posłowie nie zmienią znacząco kwot przeznaczonych na drogi. Na podstawie projektu oddziały GDDKiA mogą już jesienią rozpisać przetargi na przyszłoroczne budowy. Przetargi skończone zimą pozwolą drogowcom wejść na drogi, gdy tylko warunki pogodowe będą sprzyjające. Wiosną powinny trwać intensywne prace, wyhamowywane w okresie wakacji, żeby turyści mogli się normalnie poruszać, a kończone jesienią. Od listopada nie powinny być już prowadzone żadne prace drogowe, ponieważ budowa przy ujemnych temperaturach jest jedynie marnotrawieniem materiałów, pracy i pieniędzy. Później na budowanych w tym okresie drogach tworzą się koleiny, dziury i po kilku miesiącach trzeba je remontować. Żeby budowy dróg mogły być realizowane w takim systemie, praca musi trwać na przedłużonych zmianach. Oczywiście do tego wykonawcy muszą dysponować większymi środkami finansowymi, nie można więc wybierać najtańszych ofert. Trzeba odejść od zasady, że o wyborze wykonawcy decyduje w 80 proc. cena a w 20 proc. pozostałe aspekty. Cena powinna wpływać na wybór w 30-40 proc., a w dalszej kolejności należy brać pod uwagę oferowaną jakość, posiadane możliwości finansowe i techniczne do prowadzenia prac w trybie wielozmianowy. Trzeba też zwracać uwagę na możliwości wykorzystania posiadanego przez firmę sprzętu w Polsce. Łatwo się domyślić, że przedsiębiorstwo, które posiada odpowiedni ciężki sprzęt, ale o 1500 km od Polski, raczej go do nas nie sprowadzi. Można się domyślić, że zatrudni ono polskich podwykonawców, którzy zaproponują niższe ceny, a to odbije się na jakości i tempie prac. Generalnie trzeba doprowadzić do tego, żeby w założeniach przetargowych radykalnie wybierać dobre firmy, wykonujące prace w tempie i właściwej jakości.

- GDDKiA już zastosowała się do zaleceń ministra Kurylczyka - zapewnia rzecznik generalnej dyrekcji. - Jako przykład może służyć przetarg na budowę autostrady A18, gdzie wygrał podmiot nie najtańszy, a gwarantujący szybkie i dobre wykonanie inwestycji. Zgodnie z zaleceniami ministra rozpoczęliśmy już procedurę przetargową na prace zaplanowane na 2005 rok. Budowa dróg to bardzo kosztowna inwestycja. Nie możemy sobie pozwolić na marnowanie pieniędzy polskich podatników i bardzo dużych kwot otrzymywanych z Unii Europejskiej. Nie stać nas na budowanie szybko i tanio, musimy budować szybko i dobrze.

Kwestia ceny

Cena jest newralgiczną kwestią całego zagadnienia. Po podpisaniu umowy na budowę autostrady A1, pojawiły się zarzuty, że kwota jest zbyt wysoka. Przywoływano ceny, jakie wynegocjowano przy budowie autostrad południowych.

- Zarzucano mi, że autostrada A1 jest droga, bo trzeba zapłacić 5,6 mln euro za km, że na południu Polski autostrady buduje się taniej - mówi były pomorski wojewoda. - Tylko że ceny autostrad nie zależą od chęci ministra, a przede wszystkim od projektu technicznego. Jeżeli na południu jest 40-60 cm humusu, a pod nim lita skała, to zrobiwszy wykop można prawie od razu układać warstwy podbudowy, warstwy ścieralne i droga gotowa. Przez Pomorze trzeba natomiast robić wykopy głębokości 6-8, a w niektórych miejscach nawet 12 metrów, bo pojawiają się przewiązki torfowe. Następnie z miejsc odległych o 500 km trzeba przywieźć stosowne kruszywo do zasypania wykopu i dopiero można zacząć budować drogę. To wszystko w oczywisty sposób zwiększa koszty. Dla porównania: właśnie podpisano porozumienie o budowie odcinka autostrady A2 na odcinku od granicy kraju do Nowego Tomyśla. Tam koszt wynosi 6,1 mln euro za kilometr. Natomiast rozliczony odcinek A2 od Nowego Tomyśla do Poznania kosztował 6,4 euro za km. Stało się tak, ponieważ budowniczowie trafili na pozostałości po dawnych jeziorach w postaci niecek kredowych, których nie można wybrać, bo koszt mógłby sięgnąć dużo wyższych kwot. Trzeba więc wbijać pale o długości 17 metrów, które nawet nie dochodzą do rodzimego gruntu, tylko utrzymują się na tarciu powierzchni bocznych. Na palach wylewana jest płyta żelbetowa i dopiero na to asfaltobetony. Cena autostrady jest wypadkową wielu czynników - wystarczy powiedzieć, że pierwsza propozycja Gdańsk Transport Company opiewała na kwotę 6,4 mln euro za km, później zeszło do 5,9 i 5,89, a porozumienie uzyskaliśmy przy 5,6 mln. Po drugie zanim podpisaliśmy porozumienie, wszystkie dane kontraktu przekazałem do Ministerstwa Finansów i otrzymałem stamtąd kontrasygnatę dotyczącą zarówno całego kontraktu, jak i ceny jednostkowej. Dodatkowo zlecono najlepszej polskiej firmie prawniczej pełną analizę umowy i dopiero po stwierdzeniu że nie ma w niej wad prawnych nastąpiło jej podpisanie.
Co do tego, że A1 nie jest zbyt droga, wątpliwości nie ma przedstawiciel firmy budującej drogi.


- Należałoby raczej przeanalizować cenę południowych autostrad, czy nie jest ona zaniżona - stwierdza drogowiec. - Przy różnych kontraktach widziałem już jak wykańcza się podwykonawców, polskie, średnie firmy budowlane przerzucając na nie część kosztów. Główny wykonawca, wygrywając przetarg, wie, że cena jest za niska, konstruuje więc takie umowy z podwykonawcami, że pod byle pretekstem może nie wypłacić należnych za prace pieniędzy. W ten sposób padają polskie firmy budowlano-drogowe i za kilka lat, gdy dzięki dofinansowaniu z UE inwestycje drogowe ruszą w Polsce pełną parą, nie tylko głównymi wykonawcami, ale i podwykonawcami będą firmy z Zachodu, a Polacy będą ewentualnie zatrudnionymi w tych firmach pracownikami.

Czy dzięki zaleceniom nowego wiceministra infrastruktury dotyczącym terminów przetargów drogi w Polsce zaczną sprawniej powstawać, przekonamy się już wiosną przyszłego roku. Na razie jednak GDDKiA unieważniła przetarg na wykonawcę kolejnego odcinka drogi nr 7, tym razem z Jazowej do Elbląga.

- W ogłoszeniu o przetargu znalazł się błąd - wyjaśnił Andrzej Maciejewski, zapewniając, że wkrótce ukaże się poprawne ogłoszenie.
Głos WybrzeżaMaciej Goniszewski

Zobacz także

Opinie (18)

  • JA sie nie znam na tym bla bla bla ale mam nadzieje że robota na 7 wreszcie ruszy bo juz mam dość tego co wyrabiają tam drogowcy.

    • 0 0

  • Rety co za kobyla, strasznie mnie zmordowala. Do poprzednika i
    tych, ktorzy nie przetrwaja do konca - nie tak szybko. Bardzo duzo
    watkow sie w tym artykule przewija, mozna sie naprawde pogubic.
    Na miejscu autora skupilbym sie na niegospodarnosci w GDDKiA,
    to mogloby byc ciekawe...Licze na Panska pomyslowosc, tylko na
    litosc Boska nie takich rozmiarow, no chyba, ze kolejny reportaz
    bedzie w odcinkach. Inaczej tego nie zdzierże.

    • 0 0

  • Bardzo ciekawy, mimo objętości, artykuł

    I dobrze się dzieje, że wiele osób zdaje sobie sprawę z sytuacji i coraz głośniej zaczyna mówić o tym, że prace można prowadzić sprawniej, szybciej i - w konsekwencji - taniej.
    A zacząć trzeba od wywalenia na zbity pysk wszystkich dyrektorów, którzy na pierwszym miejscu stawiają własny zysk, a nie dobro regionu. A potem - stosowne procesy sądowe pod zarzutem niegospodarności i uprawiania sabotażu gospodarczego...
    Znakomity jest ten fragment tekstu o kierownictwie, które zdobywało szlify na kontraktach w Afryce. Sama prawda...

    Można oczywiście zadawać pytania, dlaczego tak długo trwało, zanim zaczęto o tym mówić głośno. Przecież wszyscy dokładnie widzieli, co się działo na drogach przez ostatnie lata. I zresztą nadal się dzieje... Czy brak reakcji 'góry' na ewidentne nieprawidłowości przy prowadzeniu prac i remontów dróg to tylko brak odwagi, czy może coś więcej?

    A co do krajowej 7, to remont niczego nie zmieni. Owszem, równa nawierzchnia, pasy, oświetlenie, etc. ale i nowe ograniczenia i zakazy wyprzedzania. W rezultacie podróż z Gdańska do Elbląga jeszcze się wydłuży...

    • 0 0

  • "umowa, jaką zawarła jego firma z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która odpowiada za budowę polskich dróg, zabrania wykonawcy jakichkolwiek wypowiedzi dla mediów."
    "Odpowiedź jest prosta - źle ustawione przetargi - mówi pracownik jednej z firm budujących drogi.
    Dlaczego nie ujawniam jego imienia, nazwiska i nazwy firmy"

    a więc jednak można wypowiadać się dla mediów??
    zależy kto mówi co mówi i do kogo mówi:)
    w tym przypadku notował pan maciej mówił pracownik jednej z firm a mówił o "nadużyciach" przy przetragach
    dedukuję, że lewicowe media z poparciem anonimowych lewicowców chcą przewrócić koryto prawicowym:))

    i jeszcze to:
    "Na razie jednak GDDKiA unieważniła przetarg na wykonawcę kolejnego odcinka drogi nr 7, tym razem z Jazowej do Elbląga.

    - W ogłoszeniu o przetargu znalazł się błąd - wyjaśnił Andrzej Maciejewski, zapewniając, że wkrótce ukaże się poprawne ogłoszenie"

    drogi chcą budować a nie potrafią prawidłowo ogłosić przetargu???

    • 0 0

  • A więc według zapewnień nastąpi sielanka - prace w nocy, od wiosny do jesieni, eliminacja cwanych firm żerujących na podwykonawcach.
    Pożyjemy zobaczymy - a wczoraj beżbożnicy zamiast dzień święty święcić malowali w dzień pasy na ulicy.

    Może jeszcze kiedyś ktoś wpadnie na genialny pomysł, że pokrywy studzienek kanalizacyjnych mogą być na tym samym poziomie co jezdnia, a nie średnio 2 cm niżej.
    Swoją drogą ciekawe czemu z uporem maniaka są one robione na ulicy na lini jazdy koła, a nie na środku lub chodniku.

    • 0 0

  • http://www.gdansk.gddkia.gov.pl/

    tu strona GDDKiA i opisy przetargów
    rozeznać sie trudno :(

    • 0 0

  • ACH TE NIEMIECKIE DROGI

    ...Dlaczego w Polsce nie jest tak jak w Niemczech, gdzie prace trwają 24 godziny na dobę, przy użyciu wielu maszyn i ludzi?...
    odpowiedź jest prosta: w Niemczech wykonuje się głównie nawierzchnie betonowe do których układania używany jest sprzęt, który na terenie naszego kraju posiada tylko firma Heilit+Woerner Budowlana z Wrocławia (pozostałe firmy starujące w przetargach również mają ten sprzęt tyle że 1500 km od Polski albo jeszcze nie zamówiony u producenta)
    Rozstawiony na drodze zestaw maszyn do układania betonu robi niesamowite wrażenie na kierowcach (a to powoduje korki większe niż te na 7, w ubiegłym roku takie korki powstawały pod Piotrkowem na DK 8 ale za to teraz mają tam drogę, która się nie skoleinuje i nie będzie wymagała remontu w ciągu najbliższych 30 lat)
    A czemu A1 ma być takie drogie? mam nadzieje że właśnie dla tego że drogowcy wykonają nawierzchnie z betonu cementowego a nie asfaltu który jako odpad poprodukcyjny powinien być utylizowany nie koniecznie na drogach po których jeździmy.
    A co 24 godzinnej pracy,,, niech pracuja po 8 godzin tylko żeby był efekt tej pracy,,,czego sobie i wam wszystkim życzę :)

    • 0 0

  • Czy kotoś z Was wie kiedy zakończą sie roboty na 7, które trwają teraz. Denerwuje mnie juz jazda objazdami.

    • 0 0

  • nareszcie ktoś powiedział jak buduje się w polsce...

    z wykonawcami którzy dają najniższe ceny. Sam pracuję w dużej, dobrze znanej i uważam, że dobrej firmie budowlanej. Jakoś ostatnio ciężko wygrywać przetargi, gdy pan x i pan y (czytaj firma „krzak” i spółka) dostają kontrakty, bo złożyli najniższą ofertę. I potem to się kończy tak: firma krzak zatrudnia pana Czesia, bo ma najtańszy ciągnik we wsi i pana Sławeczka bo zaoferował się dostarczyć materiały do budowy za 50% wartości rynkowej. I wszyscy są zadowoleni. Firma krzak ma zysk. Pan Czesiu jeździ ciągnikiem i robi kursy (a że umowy nie czytał to jeszcze nie wie, że na koniec to on będzie musiał zapłacić firmie „krzak” bo na pewno mają haczyk) a pan Sławeczek już dawno z zaliczką siedzi na Karaibach. I zapewniam was, że tak to właśnie wygląda.
    No ale koledzy z GDDKiA są kryci bo przecież przetarg został rozstrzygnięty z najniższą ceną (i to prawda że siedzą tam twardogłowi z czasów PRL). Aha i jeszcze jedno w artykule jest jeden podstawowy błąd - w Polsce najniższa cena stanowi w 100% o sukcesie przetargu a nie jak podano w 80%.

    • 0 0

  • kto za to płaci??

    chwilowo mamy sytuacje, w której Unia z różnych funduszy sponsoruje na 75% wartości budowanych dróg,,,czemu więc wybierane są najtańsze firmy, które kalkulują swoje oferty w granicach 50 - 60 % kosztorysu inwestorskiego??? teoretycznie oszczędzamy ale są to oszczęności pozorne gdyż taki wykonawca będzie oszczędzał na jakości wbudowywanych materiałów a to się odbije w późnijeszym okresie koniecznością wykonywania remontów...
    kto za to zapłaci,,,chwilowo w 75% Unia Europejska a w przyszłości w 100% my wszyscy z naszych wspólnych podatków...
    więc gdzie tu sens i logika,,,czemu nie bierzemy kiedy inni tak hojnie dają???
    czemu na wszystkim próbujemy oszczędzać kiedy na prawdę nie potrafimy tego robić,,,

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane