• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie wpuścili niepełnosprawnych na pokład tramwaju wodnego

Rafał Borowski
9 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
aktualizacja: godz. 12:14 (9 września 2016)
Do incydentu doszło na przystanku tramwaju wodnego linii F5 na Westerplatte. Do incydentu doszło na przystanku tramwaju wodnego linii F5 na Westerplatte.

Grupa niepełnosprawnych i ich opiekunów nie została wpuszczona na pokład tramwaju wodnego w Gdańsku. Powodem odmowy było przekroczenie limitu pasażerów o dwie osoby. Przemęczeni wycieczkowicze, niektórzy na wózkach inwalidzkich, musieli wrócić do centrum zatłoczonym autobusem.



Czy osoby, które nie wpuściły wycieczki, powinny ponieść jakieś konsekwencje?

Gdańska fundacja "Akces" zajmuje się dorosłymi osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. W ubiegły poniedziałek 28 podopiecznych fundacji oraz ich sześciu opiekunów wybrało się na wycieczkę na Westerplatte. Postanowili dostać się tam na pokładzie tramwaju wodnego linii F5.

Należy wspomnieć, że część niepełnosprawnych, którzy wzięli udział w poniedziałkowej eskapadzie, boryka się również z niepełnosprawnością ruchową, np. porusza się na wózkach inwalidzkich.

Pracownicy fundacji zdawali sobie sprawę, że choć sezon turystyczny w Gdańsku praktycznie się skończył, zabranie na pokład promu tak licznej grupy może okazać się problemem. W związku z tym kilka dni przed wycieczką zadzwonili na infolinię gdańskiego ZTM i uprzedzili o swoich planach.

Niechęć i złośliwe uwagi

Problemy wycieczkowiczów rozpoczęły się już na przystani na Targu Rybnym, gdzie skorzystali z jednego z porannych kursów w kierunku Westerplatte. Zdaniem opiekunów załoga promu była nieuprzejma i niechętnie wpuściła grupę niepełnosprawnych na pokład. Co gorsza już podczas rejsu jeden z załogantów miał wypowiadać w obecności wycieczkowiczów złośliwe uwagi na ich temat.

- Na przystani okazało się, że załoga tramwaju, która zachowywała się względem nas oschle, a wręcz gburowato, zaczęła domagać się pisma potwierdzającego rezerwację. Ale przez telefon udzielono mi wcześniej informacji, że żadne takie potwierdzenie nie jest potrzebne. W przeciwnym razie z całą pewnością postaralibyśmy się o odpowiedni dokument. Koniec końców zostaliśmy wpuszczeni na pokład, ale z wielkim oporem. Kiedy już płynęliśmy, jeden z opiekunów zgłosił mi, że jeden z członków załogi wypowiada na nasz temat skandaliczne komentarze - mówi Maciej Pazera z fundacji "Akces".
Pod koniec rejsu opiekunowie uprzedzili załogę, że kilka godzin później grupa będzie wybierać się w drogę powrotną. Podali wybraną godzinę rejsu i odpowiednio wcześnie pojawili się na przystani wraz ze swoimi podopiecznymi.

Sztywne trzymanie się przepisów

Tym razem załoga kategorycznie odmówiła wpuszczenia na pokład wszystkich wycieczkowiczów. Opiekunowie usłyszeli, że limit pasażerów został przekroczony o dwie osoby. Tłumaczenia, że wielu niepełnosprawnych jest zmęczonych i ma poważne problemy z poruszaniem się nie zrobiły na obsłudze tramwaju żadnego wrażenia.

- Na przystanku w drogę powrotną byliśmy już 20 minut wcześniej. Kiedy tramwaj przypłynął, załoga sprzedała bilety i wpuściła na pokład 10 innych osób, które razem z naszą wycieczką czekały na rejs. Kiedy przyszła nasza kolej, usłyszeliśmy, że dwie osoby z naszej grupy nie zostaną zabrane, bo na pokładzie jest za dużo pasażerów. Tłumaczyliśmy, że nie możemy rozdzielić grupy, gdyż opiekunów jest zbyt mało, ale załoga zdania nie zmieniła. Mieliśmy wrażenie, że zrobiła to z premedytacją - tłumaczy Pazera.
Powrót zatłoczonym autobusem

Niepełnosprawni wycieczkowicze i ich opiekunowie musieli wrócić do centrum miasta autobusem. Powrót zatłoczonym pojazdem był dla wyczerpanych i ciężko chorych osób prawdziwą mordęgą.

- Wielu podopiecznych bardzo to przeżyło, bo odebrało to jako upokorzenie. Potraktowano ich, jakby byli po prostu gorsi. Poza tym było gorąco, pokonaliśmy długą trasę i wszyscy byli bardzo zmęczeni. Musieliśmy pójść na przystanek autobusowy i wrócić pojazdem, który był zatłoczony. Nie było łatwo zmieścić wszystkie wózki inwalidzkie i prosić innych pasażerów o ustąpienie miejsca, gdyż niektórzy niepełnosprawni nie byli już w stanie ustać na nogach - dodaje Pazera.
Właściwa reakcja dyrektora ZTM Gdańsk

Pracownicy fundacji "Akces" złożyli w gdańskim ZTM oficjalną skargę. Władze spółki nie zlekceważyły problemu i natychmiast skontaktowały się jej nadawcą. Oprócz przeprosin od samego dyrektora, pracownikom fundacji zaproponowano również darmowy rejs tramwajem wodnym na dowolnie wybranej trasie.

- Dyrektor Jerzy Dobaczewski zachował się bardzo ładnie i przyzwoicie. Przeprosił nas i wyraził swoje ubolewanie. W ramach rekompensaty zaoferował również nam i naszym podopiecznym darmowy kurs promem. Ale przecież to nie on jest winny. Winna jest załoga, która gdyby miała w sobie choć odrobinę empatii, to żadnego problemu by nie było. Nie jesteśmy pieniaczami i nie chcemy niepotrzebnego szumu. Chcemy tylko, żeby osoby niepełnosprawne były traktowane z należytą godnością. Być może warto przeszkolić w tym zakresie obsługę tramwaju wodnego - kwituje Pazera.
O skomentowanie incydentu poprosiliśmy przedstawicieli ZTM Gdańsk

Jerzy Dobaczewski, dyrektor ZTM w Gdańsku:

Linie tramwaju wodnego są obsługiwane są przez dwa statki pasażerskie Żeglugi Gdańskiej: SONICA i SONICA I. Mają one możliwość jednorazowego przewozu jedynie 40 osób i 5 rowerów. Zdarzają się sytuacje, kiedy liczba pasażerów oczekujących na przystanku przewyższa możliwości przewozowe statków obsługujących linie tramwaju wodnego. Jednak z przyczyn bezpieczeństwa i obowiązujących przepisów nie ma możliwości, aby na statku znajdowało się więcej niż 40 osób, bez względu na liczbę osób wsiadających czy oczekujących na danym przystanku.

Zarówno na stronie internetowej Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku, jak i na każdym przystanku tramwaju wodnego oraz na każdym statku SONICA znajduje się informacja o tym, że w przypadku braku miejsc na statku, pasażerowie oczekujący na przystanku nie będą mogli skorzystać z rejsu tramwajem wodnym. Informacji takiej udziela także załoga statku podczas przybijania do przystanku tramwaju wodnego, na którym czekają pasażerowie w liczbie większej od zdolności przewozowej statku.

To prawda, że terapeuci organizujący wycieczkę dla swoich podopiecznych mogli się poczuć niekomfortowo z powodu zaistniałej sytuacji, jednak nie znajduję uchybień w funkcjonowaniu tramwaju wodnego linii F5 lub niewłaściwego zachowania załogi statku. Ponadto twierdzenie, że grupa 34 osób nie została wpuszczona przez załogę na pokład, nie do końca jest zgodna z prawdą. Załoga stwierdziła jedynie, że na statku może przebywać maksymalnie 40 osób. Na statku było już 8 osób, więc organizatorzy wycieczki zostali poinformowani, że na pokład mogą wejść 32 osoby. Pozostałym dwóm opiekunom zaproponowano rejs statkiem Żeglugi Gdańskiej odpływającym za kilka minut z Westerplatte do przystanku przy Zielonej Bramie. Niestety, nie skorzystano z tej alternatywnej propozycji. Odmowa przewozu całej grupy jednym statkiem była więc wynikiem przekroczenia napełnienia statku, a nie złośliwością załogi czy dyskryminacją osób niepełnosprawnych.

Ubolewam, że w odczuciu pana Pazera komunikacja między nim a załogą statku odbyła się w sposób niewłaściwy, dlatego zostanie przeprowadzona rozmowa instruktażowa z pracownikami Żeglugi Gdańskiej, w trakcie której pracownicy zostaną ponownie przeszkoleni w zakresie obsługi pasażerów.

Miejsca

Opinie (324) 2 zablokowane

  • Bezpieczenstwo pelnosprawnych (1)

    Dlaczego ktos ma lamac przepisy,bo niepelnosprawni maja za mala ilosc opiekunow zeby rozdzielic grupe?

    • 40 26

    • tak bo Ty wiesz ile mieli opiekunów

      • 0 1

  • Czasami mam wrażenie, że niepełnosprawni są (2)

    zbyt roszczeniowi.

    • 52 45

    • tu nie chodzi o niepełnosprawność

      tylko o to, że takie są przepisy wchodzi tyle i już a niepełnosprawność to drugorzędna rzecz.

      • 3 6

    • Takie wrażenie mogą mieć tylko osoby, które same nie są niepełnosprawne, ani nie mają niepełnosprawnych w swoim najbliższym otoczeniu. Perspektywa zmienia się bardzo, gdy ten problem zaczyna cie bezpośrednio dotykać, gwarantuję ci.

      • 18 3

  • Donosić, kapować i skarżyć na wszystko i wszystkich.

    • 26 21

  • (1)

    W autobusach też powinno sie liczyć pasażeröw wgodzinch szczytu

    • 45 1

    • Ha, w godzinach szczytu to zdaza sie że w ogole nie ma szans wbić się do Rki czy 181... To jak policzyć? Na oko często jedzie 2x więcej osób niż max powinno. Wiele razy widziałem, jak ludzie rezygnują i są zmuszeni czekać na kolejne kursy, niepełnosprawni też. Od wielu lat zkm nie potrafi sobie z tym poradzic, albo woli nie dostrzegsc problemu. Jesli chodzi o komunikację publiczną to wciąż przypominamy Indie, a potem zdziwienie, czemu ludzie nie chca sie przesiąść z samochodow na transport publiczny...

      • 7 0

  • Idę o zakład.

    że przyjmująca zgłoszenie w ZTM nawet nie uprzedziła o tym fakcie Żeglugi Gdańskiej i tyle w temacie.

    • 62 3

  • a jakby tramwaj wodny (2)

    zaczął tonąć to kto by założył pas ratunkowy niepełnosprawnemu? no kto ???

    • 37 18

    • (1)

      Widac ze artykuly nie sa czytane zrozumiale, opiekun niepelnosprawnych zadzwonil i dowiedzial sie tego co i jak powinno byc zalatwione przed rejsem, poinformowal jaka grupa i ile osob skorzysta z rejsu, niedopelnienie obowiazkow osoby ktora przyjela zgloszenie od opiekuna

      • 15 0

      • Dokładnie!

        + nagana dla członków załogi, którzy pozwolili sobie na chamskie komentarze.

        • 7 0

  • (2)

    Tu nie trzeba nikogo szkolić. Wystarczy zatrudniać normalnych ludzi na takich stanowiskach. Na jednym z tramwajów pływa prawdziwa patologia. Mam na myśli załogę. Nie wiem jak jest na innych

    I tak jak kolega wyżej pisał - czy w autobusach lub tramwajach ktoś liczy pasażerów "dla ich bezpieczeństwa"?

    • 28 12

    • Nie znasz się - zamilcz. (1)

      Przepisy dotyczące jednostek pływających są i MUSZĄ być restrykcyjne. Nie ma opcji brania większej ilości pasażerów niż przewidziano w karcie bezpieczeństwa. Nie przyszło ci do głowy że np. dla każdego pasażera przewidziany jest pas tatunkowy? Nadmiarowy pasażer w razie czego popłynie sobie krytą żabką? Ręce opadają...

      • 3 7

      • Przepisy ok. Ale pan wypowiada sie tez o chamskich uwagach obsługi/załogi tramwaju

        • 1 0

  • aj aj

    To wszystko przez kadłób!!

    • 4 10

  • (3)

    wszystko dzięki temu że miasto nie potrafi od 30 lat zorganizować publicznego transportu wodnego
    zamiast tego lepiej niech zarobią jacyś dziwni przewoźnicy którzy nie wiedzą co to grupa z opiekunami

    swoją drogą czy cytat "że dwie osoby z naszej grupy nie zostaną zabrane, bo na pokładzie jest za dużo pasażerów." oznacza że łódki pływają przepełnione?

    • 23 10

    • Żegluga Gdańska dziwnym przewoźnikiem????? (2)

      Zdrowia życze, bo na rozum już za późno.
      Koleiny słoik co to nie zna tradycji i historii miasta

      • 2 6

      • Popatrz jak są zorganizowanie tramwaje wodne w takiej Kopenhadze, Amsterdamie, Wencji. A potem się dopiero wypowiadaj.

        • 9 1

      • jeden wielki pływający kibel.

        • 5 0

  • z igły widły

    przecież to zrozumiałe, skoro było full to full. do szklanki półlitrowej nie wlejesz 0,7l:P. kiedyś też statek był full i specjalnie do nas podpłynęli, żeby poinformować, że niestety nie wejdziemy. nie pisaliście wtedy o tym:P
    statki, woda to nie zabawa nie ma miejsca na naciąganie przepisów. Brawo załoga!

    • 55 13

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane