• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nielegalne wyścigi samochodowe na Zaspie

Michał Stąporek
5 listopada 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
Ściagające się auta ruszają na znak dany przez mężczyznę kierującego zaimprowizowanym startem. Ściagające się auta ruszają na znak dany przez mężczyznę kierującego zaimprowizowanym startem.
Wieczornemu mini-zlotowi z oddali przygladają się policjanci w radiowozie. Wieczornemu mini-zlotowi z oddali przygladają się policjanci w radiowozie.
Wyścigi podrasowanych aut trudno nazwać tajnymi, skoro odbywają się w centrum miasta i uczestniczy w nich co najmniej stu kierowców i drugie tyle gapiów.

Czwartek wieczór, ok. godz. 21. Choć jest pierwszy listopada i pada deszcz, na dawnym pasie startowym na gdańskiej Zaspie kłębi się spory tłum. Gdyby nie dziwaczna pora dnia można by pomyśleć, że odbywa się tu giełda samochodowa: wokół zaparkowanych w rzędach samochodów przechadza się przynajmniej sto osób. Wśród spacerujących przeważają młodzi mężczyźni, można nawet powiedzieć: młodzieńcy.

Przy blaszanej hali targowej stoi kilkadziesiąt aut, ale co chwila zjeżdżają kolejne. - No właśnie widzę, ze wjeżdżasz. Stoimy tam gdzie zwykle, właśnie ci macham - mówi do telefonu komórkowego mężczyzna stojący na przedzielających plac betonowych kręgach. Położono je tu kilka lat temu, by uniemożliwiały kierowcom ściganie się i wykonywanie niebezpiecznych ewolucji. Dziś zapewniają gapiom lepszy widok na to, co dzieje się na placu. Czyli wyścigi i ewolucje.

Jak policja powinna reagować na wyścigi aut na ulicach Trójmiasta?

Ciągnący się wzdłuż al. Jana Pawła II betonowy plac to pozostałość dawnego pasa startowego. Choć jest wyraźnie oddzielony od ulicy ma status drogi publicznej. Dlatego kilka lat temu policjanci pozbyli się stąd początkujących kierowców trenujących tu przed egzaminem na prawo jazdy. Kursanci zniknęli, w ich miejsce pojawili się miłośnicy podrasowanych aut i wyścigów równoległych.

Nagle kilkadziesiąt metrów od hali targowej rozlega się ryk silników i większość leniwie dotąd snujących się gapiów biegnie w tamtą stronę. Co się dzieje? Kilku kierowców postanowiło "rozgrzać się" przed główną atrakcją wieczoru jazdą po okręgu. Najpierw dwie, potem trzy, ostatecznie cztery maszyny ścigają się wpadając w kontrolowane (chyba) poślizgi, mijając się o kilkanaście centymetrów, zmieniając się na prowadzeniu. Wyścig trwa kilkadziesiąt sekund, po których kierowcy wracają na swoje miejsca na parkingu.

W pewnym momencie nieformalni organizatorzy spotkania dają znak, że czas już na największą atrakcję wieczoru, czyli wyścigi na al. Jana Pawła. Gapie ustawiają się w ciasny, kilkudziesięciometrowy szpaler wzdłuż jezdni prowadzącej znad morza. W rękach aparaty fotograficzne i telefony komórkowe. - Pamiętajcie: filmiki od razu na youtuba! - krzyczy ktoś.

Na środku jezdni, tuż przy wyjeździe z parkingu ustawia się mężczyzna, który daje znak kierowcom do startu. Na jego gesty parami podjeżdżają kolejne auta: mercedesy, volkswageny, nawet niewielkie fiaty. Chwila koncentracji, znak do startu, auta ostro ruszają, by kilkadziesiąt metrów dalej zwolnić i zawrócić. Tak naprawdę liczy się dobry start, który pokazuje możliwości maszyn i refleks kierowców. Ci ostatni dobierają się w pary dość przypadkowo, choć wodzirej czasami daje znać: "ty poczekaj, ty podjedź, będziesz się ścigał z tym gościem w audi".

Od czasu do czasu dochodzi do śmiesznych sytuacji: do czekającego na starcie samochodu podjeżdża inny, ale ku zdumieniu widzów nie zatrzymuje się obok, lecz wolno mija szpaler gapiów i jedzie dalej. - He, he, znowu partyzant przejechał - widzowie żegnają śmiechem bogu ducha winnego kierowcę, który przypadkowo został wzięty za jednego ze ścigających się. Bo odcinek Jana Pawła zaanektowany przez organizatorów wyścigów jest przecież zwykłą ulicą, na której trwa normalny ruch. Co chwilę przejeżdżają tędy karetki z nieodległego szpitala św. Wojciecha na Zaspie czy miejskie autobusy.

- Jedźcie wolno, jedźcie wolno! - krzyczą nagle mężczyźni kierujący zaimprowizowanym startem do kierowców aut, którzy właśnie mieli się zmierzyć ze sobą. Co się stało? Przed chwilą jeden ze ścigających się wrócił z na linię startu z informacją, że "za przystankiem stoi psiarnia z radarem".

- Szybcy są - w głosie gapiów słychać złość, ale i podziw. - Ostatnio przyjechali dopiero po półtorej godzinie.

Idziemy kilkadziesiąt metrów w stronę wiaduktu nad al. Jana Pawła II. Rzeczywiście, tuż za przystankiem stoi policyjna furgonetka. Obok niej dwa fiaty, seicento lub cinquecento, z naklejoną na szybie nazwą klubu miłośników motoryzacji. Ich właściciele jeszcze parę chwil wcześniej z powodzeniem ścigali się z kierowcami w o wiele większych samochodach. Teraz jeden z nich siedzi w radiowozie, gdzie policjant wypisuje mu mandat.

Czy radiowóz rzeczywiście pojawił się przed chwilą, czy może policjanci obserwowali spotkanie kierowców od początku? O to, czy policja wie o takich spotkaniach i im przeciwdziała zapytaliśmy naczelnika wydziału ruchu drogowego KWP Gdańsk nadkomisarza Janusza Staniszewskiego.

- Monitorujemy te spotkania od kilku lat. Kiedyś kierowcy spotykali się w tym miejscu w środy ok. godz. 18, teraz najczęściej spotykają się w czwartki ok. godz. 21 - przyznaje szef pomorskiej drogówki.

Dodaje, że policjanci wiedzą także o innych miejscach spotkań żądnych wrażeń kierowców podrasowanych aut. Jego zdaniem podobne spotkania odbywają się także na Westerplatte, w Pruszczu Gdańskim, czy na giełdzie w Barniewicach.

Dlaczego dyskretna kontrola to jedyna reakcja policji na proceder, który nie dość, że groźny dla jego uczestników, to jeszcze może zagrozić życiu innych kierowców i widzów? Przecież ścigające się czy wirujące w ewolucjach samochody mogą wjechać w tłoczących się ze wszystkich stron gapiów i spowodować katastrofę.

Janusz Staniszewski nie mówi tego wprost, ale pomiędzy jego słowami można wyczytać, że policja woli mieć kierowców na oku, niż ścigać ich po całym mieście. - Dopóki nie będziemy mieć większej ilości zamontowanych na stałe wideorejestratorów, trudno będzie nam zwalczyć ten proceder. Policjanci jednak zawsze sugerują kierowcom biorącym udział w takich mini-zlotach by swoimi - często nieprzeciętnymi - umiejętnościami i samochodami chwalili się w rajdach organizowanych przez Polski Związek Motorowy. Nie wszystkich jednak to interesuje, część wybiera adrenalinę związaną z - otoczonymi aurą tajemniczości - spotkaniami na pasie startowym.

Opinie (401) ponad 50 zablokowanych

  • To sa wielkie pojeby a nie ścigańci!

    Wlepić mandaty po 1000 zł i zabrać prawka razem z tymi szrotami!

    • 0 0

  • ale im promocje zrobili

    mieszkam na zaspie i czasem widze jak na pasie się ustawiają osobiście mnie to g obchodzi czy któryś z nich zginie czy coś ale popatrzeć mozna

    • 0 0

  • POMYŚLCIE O LUDZIACH MIESZKAJĄCYCH W POBLIZU PASA STARTOWEGO!!!!

    Ja mieszkam w bloku naprzeciwko pasa startowego i szlak mnie trafia gdy co środe i czwartek w wieczornych godzinach gdy chciałbym miec spokój przyjezdzają wariaci i słyszę tylko pisk opon i zdzieranej gumy. Czasami takie "atrakcje" zdarzają się także o 24 lub 1:00 w nocy. Jak dla mnie to oni mogą sie scigac ale z dala od budynków mieszkalnych.

    • 0 0

  • Fireball ;)

    nie nazwalbym szrotem auta wartego 200tys plus tuning za 60tys, oczywiscie to dopiero poczatki

    ps. zapytaj starych czy ci kupia nowego kompa LOL

    • 0 0

  • tzw.. nielegalny organizator

    TY BUNTOWNIK A NIE PRZESADZIłEś TROCHE Z TYMI GODZINAMI? JAKA 1:00??? ZASTANóW SIE CHłOPIE RAZ W TYGODNIU 1,5 GODZINY MOżNA CHYBA ZAMKNąć TE JE..NE OKNO I JEST OK!!!!! JAK SIE KOMUś NIEPODOBA TO NIECH SIEDZI W DOMU!!!

    • 0 0

  • nielegalny organizator ubrany w żułtom kurtke

    ty firebal społeczniaku!!co ty masz 65lat??jak ci sięniepodoba to siedż w domu a nie mandaty będziesz pisał!!!a jak chcesz to weż samochód od taty i zapraszam!!czwartek 20:30!!!!!

    • 0 0

  • 9 lat na zasponxie

    wiec dobrze znam temat. z calym szacuneczkiem dla kochanych kierowcow, ale argument typu "zamkneliscie nam pas, to sie nie dziwcie ze robimy na ulicy wyscig" jest kretynski. to was tłumaczy - jasne - ale w zaden sposob nie usprawiedliwia. to jak z paleniem w samolocie: nie robisz tego, bo to innym przeszkadza - i tyle! nie mozecie tego skumac?

    a sprawa bezpieczenstwa.... jak mieszkam tam prawie 10 lat, to niejeden raz widziałem jak sie ten czy ow rozp.....lił - szczegolnie wesołe były wypadki motocyklistow, jak przelatywali przez kiere albo sie kładli na boczek :)
    no i za złotych czasow jak nie było jeszcze kręgów - tłum ludzi, wąskie przejscie na 10 metrow i dwa pędzące motory... zeeeero zagrozenia :D

    naprawde pomyslcie jakby wam ktos piłowal 200km pod oknem w nocy....

    • 0 0

  • Jak komuś przeszkadza hałas w mieście to niech się wyprowadzi na wieś!!!A takie spotkania są OK,po to ulepszam auto żeby je pokazać,a w 3city mało jest organizowanych imprez o takiej tematyce.Raz w roku 1/4 mili pruszcz gdańskim,zawsze jak mam okazje to się ścigam nie tylko na Jana Pawła nie robi mi to różnicy gdzie.Jak była by możliwość to na pewno bym się zmierzył na torze

    • 0 0

  • Do szalonych świat należy. Ale z umiarem. i Tyle.

    • 0 0

  • ;/

    Bardzo mądre zabawy ;/.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane